|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna
Problem aborcji: 'za życiem' czy 'za wyborem'? [4] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Przypisywanie zarodkowi ludzkiemu przymiotów istoty
ludzkiej, człowieczeństwa, praw podmiotowych jest nieporozumieniem. Człowiek
wcale nie zaczyna się wtedy gdy jajeczko połączy się z plemnikiem. Kod DNA
to coś jakby projekt człowieka, który może zostać zrealizowany, bądź
nie. Oczywiście jest indywidualny, tak jak np. projekt architekta dotyczący
jakiejś budowli, która zrodziła się najpierw w jego myślach, a później
została skonkretyzowana w projekcie przez niego opracowanym. Czy projekt lub
nawet wzniesienie połowy budowli wedle projektu jest już całą budowlą?
Powie się może, że projekt jest równie ważny do powstania budowli, co i jego wykonanie. Tak, ale on sam nie oznacza przecież, że traktować go będziemy
na równi z budowlą. Zarodek jest tylko potencjalnym człowiekiem. Tak samo jak
niepołączone jeszcze ze sobą plemnik i jajo. "Połączenie ludzkiego
plemnika i jaja określa powstanie nowego i niepowtarzalnego genotypu. Nie
powstają przy tym żadne ludzkie pragnienia ani rozterki, ani wspomnienia, ani
nic, co miałoby znaczenie moralne, zawarte w pojęciu 'ludzki'. Świeżo
zapłodnione jajo może mieć potencjał, by rozwinąć się w pełnoprawnego
człowieka, ale potencjał ten istniał już nawet przed zapłodnieniem" -
pisze biolog George C. Williams [ 23 ]. Wspomniany już doktor z Uniwersytetu w Houston uważał, iż w celu zachowania konsekwencji „obrońca wolności" powinien zarazem "stać
się kontestatorem zapisów o karalności zabójstw (dorosłych)". Taka
analogia jest oczywiście nadużyciem, ale można wysunąć zgoła inną: "Ani
plemnik i komórka jajowa oddzielnie, ani nawet zapłodnione jajo nie są niczym
więcej niż potencjalnym dzieckiem albo potencjalnym dorosłym. Zatem jeśli
plemnik i komórka jajowa są w takim samym stopniu ludzkie, jak zapłodnione
jajo stworzone przez ich połączenie, i jeśli za morderstwo uważamy
zniszczenie zapłodnionego jaja — mimo że jest to zaledwie potencjalne
dziecko — dlaczego nie określamy mianem morderstwa zniszczenia plemnika lub
jaja? (..) Czy więc masturbacja to masowe zabijanie? A co z nocnymi polucjami
lub po prostu uprawianiem seksu. Czy ktoś co miesiąc umiera wraz z wydalonym
jajem? Czy powinniśmy opłakiwać te wszystkie samoistne poronienia?" (Sagan,
Druyan). Na podstawie powstania nowego genotypu (struktury DNA) twierdzi się,
że już w chwili poczęcia mamy do czynienia z indywidualnym człowiekiem.
Trzeba więc chronić godność takiej istoty od momentu jej powstania: "Embrion
od momentu poczęcia posiada indywidualną, niepowtarzalną naturę ludzką.
Dlatego wykorzystywanie embrionów w laboratorium jest czynem kryminalnym
przeciwko życiu ludzkiemu. Embrion ludzki nie może być użyty do eksperymentu
jeżeli nie nastąpi całkowite upewnienie się co do jego śmierci. Martwemu
embrionowi należy okazać taki sam szacunek jak każdej innej osobie
ludzkiej." — piszą apologeci. Należy też, jak sądzę, wyprawić
embrionowi pogrzeb, a na grobie napisać: To miał być Jan Kowalski. Jednak
to nie jest takie samo życie. Nie może więc podlegać takiej samej ochronie.
Życie nigdy nie będzie chronione jednakowo, gdyż społeczeństwa zawsze
chronią bardziej te życia, które są dla nich droższe. Zabójstwo sąsiada
to przynajmniej osiem lat więzienia, wedle naszej ustawy, ale 'zabójstwo'
płodu to co najwyżej trzy lata. Czyż to nie faszyzm? Ale i w sądach pleni się
faszyzm. Za zabójstwo wybitnej jednostki sędziowie zawsze podwyższą karę.
Widać ich życie, zasługuje, wedle sądu, na większą ochronę. Tak więc mówienie o świętości życia jest nieporozumieniem. Tak samo jak domaganie się uznania
równego statusu życia embrionu z życiem 'normalnego' człowieka. To nie
jest ochrona w interesie społeczeństwa, lecz ideologii.
Biedne dusze i niesforne ciała
Trudności z oznaczeniem biologicznego początku człowieczeństwa
przez wieki niwelowane były wyznaczaniem tego momentu w sposób metafizyczny.
Przyjęcie, że w danym momencie pojawia się dusza (tzw. animacja ciała) rozwiązuje
nam teoretyczny dylemat początku człowieczeństwa. Jednak przyjrzenie się
dziejom antropologii chrześcijańskiej, czy też teo-biologii, pokazuje nam, iż
jest to rozwiązanie pozorne, gdyż całkowicie arbitralne i zmienne. Św.
Augustyn w ogóle nie przypuszczał, że człowieka tworzy dusza i ciało. Według
niego pełny człowiek to jego dusza (składająca się z pamięci, rozumu i woli, z zastrzeżeniem, że uczucia i wola mają przewagę nad rozumem). Ciało
nie jest częścią człowieka, tylko jego narzędziem. Z tego punktu widzenia
mowa o godności człowieka jest Kościołowi obca (i zgadzał się z tym
Augustyn, głosząc, że człowiek ma zdegenerowaną naturę cielesną, która
duszę w klatce namiętności trzyma).
Kolejny pod względem powagi tytan katolickiej myśli, św.
Tomasz z Akwinu, głosił już inną teorię. Według niego ciało należy również
do natury osoby ludzkiej, gdyż człowiek to dusza jako forma i ciało jako
materia. Ciało jest więc substancją człowieka, której formę nadaje dusza.
Jednak św. Tomasza Pan Bóg inaczej oświecił w kwestii zarodków, gdyż nie
uważał on wcale, że człowiek zaczyna się od poczęcia. Według niego człowiek
tworzy się wtedy, kiedy następuje animacja, czyli wejście duszy do ciała
człowieka po pewnym czasie od poczęcia (głoszono to praktycznie do końca lat
50. XX w.). Wiedział ściśle, kiedy to wejście następuje. Inaczej w przypadku kobiet i mężczyzn, gdyż jakkolwiek wiele kwestii dzieliło go z Augustynem, tak jednak przyjmował bez zastrzeżeń jego opinię, iż w stosunku
do mężczyzny "kobieta jest istotą poślednią", do czego dodał
swoje, że jest na dodatek ona "błędem natury", który jest upośledzony
tak duchowo jak i cieleśnie, ale z uwagi na pewne zewnętrzne rysy podobieństw
zgodził się, że jest ona jednak "niewydarzonym samcem" [ 24 ].
Dzięki temu odkrył, że: "Zarodek płci męskiej staje się człowiekiem
po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają z uszkodzonego
nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów." Jak by nie patrzeć,
na aborcję dziewczynki mamy niemal trzy miesiące. Na chłopca nieco mniej, ale
to całkiem zrozumiałe, bo jak nas poucza św. Tomasz: "Kobieta ma się do
mężczyzny tak jak rzecz niedoskonała i ułomna do doskonałej".
Nie wszyscy teologowie poddawali się powadze autorytetu
Akwinaty. W swych poglądach uczeni teologowie obstawali m.in. za tezą, iż
dusza pojawia się już w plemniku przed poczęciem, podczas poczęcia, w chwili
gdy matka czuje po raz pierwszy ruch płodu (na ogół piąty miesiąc), czy
nawet dopiero po narodzeniu. Obecnie postawiono na teorię zarodkowej animacji,
ale i ona zaczyna się trząść w fundamentach, w związku z badaniami nad
oogenezą w komórkach macierzystych (zob. str. 2541). Ted Peters na łamach The
Center for Theology and the Natural Sciences stwierdziwszy, iż badania te są
"jak kula armatnia wystrzelona przeciwko łukowi chrześcijańskiej
bioetyki", rozważa możliwość „urodzenia" dziecka z DNA
tylko od jednego „rodzica", snuje futurystyczne rozważania, w których
przyszli naukowcy biorą komórki np. ze skóry, przywracają je do stanu
„macierzystego" i aktywują je jako embriony. "To by znaczyło,
ostatecznie, że każda komórka naszego ciała jest potencjalnym
dzieckiem" — kombinuje Ted. No i co dalej? Ano chodzi o to, że
katolicka animacja nie przewiduje takiego scenariusza: wedle najnowszych teorii
Pan Bóg wkłada duszę kiedy sperma przeniknie do jajeczka i powstanie zarodek.
Czekający na rozwiązanie dylemat wygląda następująco, jak pisze Peters: "Jeśli
jajeczka mogą być uaktywnione bez zapłodnienia, czy Bóg wówczas też wkłada
nieśmiertelną duszę? Jeśli tak, to kiedy?".
To jednak nie koniec dylematów. Czasami się zdarza, że
zarodek zachowa się w rażącej sprzeczności z encykliką. Jak bowiem ocenić
sytuację, w której człowiek-zarodek po pewnym czasie podzieli się i stanie
się trojaczkami? Czy dusza rozdzieliła się też na trzy części? Czy to tak
jak z Trójcą: jeden człowiek w trzech osobach? Kolejna tajemnica wiary.
Kwestia duszy jest w tym kontekście szalenie ciekawa i z całą pewnością
wiele najnowszych badań mogłoby być pobudką do wykoncypowania teologicznych
rozpraw naukowych o zachowaniu duszy w okresie prenatalnym. Jak na przykład
zachowuje się dusza, która jak wiemy wstępuje obecnie w zarodek, kiedy we
wczesnym stadium rozwoju płodu dojdzie do połączenia się bliźniaczych
embrionów z dwóch różnych zapłodnionych jaj, co się czasami zdarza? W sytuacji takiej dziecko, które wygląda na pozór normalnie, jest w istocie zróżnicowane
genetycznie w różnych partiach ciała. Np. dziewczynka może zawierać
genetycznie męskie tkanki swego niedoszłego brata, czy więc ma również po
części jego niedoszłą duszę? A może ma dwie dusze, które objawiają się
typowo męskimi cechami? Nie wiadomo jak zachowuje się dusza, która bieżąc z zaświatów, w celu wstąpienia w ciało, aby zostać człowiekiem, ze
zdziwieniem dostrzega, że ma do czynienia z bliźniakami syjamskimi. Czy
zajmuje ona sobie dwa te niepełne ciała, czy też dzieli pewne części ciała z duszą sąsiada?
Warto nadmienić, że dotychczasowe poszukiwania duszy nie
dały zadowalających rezultatów. Osiemnastowieczny
chemik i fizyk Joseph Priestley (1733-1804), wyznawca deizmu, próbował
eksperymentalnie dowieść istnienia mitycznej siły życia (entelechia,
tao, mana, duch boży): ważył mysz tuż przed śmiercią i zaraz po. Niestety
ważyła tyle samo. (Skądinąd wiadomo, że teozofowie dokonali z sukcesem
poszukiwania duszy; w jednej z ich ksiąg napotkałem taką oto informację: „dusza
dorosłego człowieka ma wagę ok. 30 gr." [ 25 ])
Kiedy zaczyna się człowiek?
Jaki więc wniosek wyłania się z refleksji naukowych o człowieku?
G. C. Williams pisze: "Jedynym realistycznym wnioskiem z rozważań jest, że
indywidualność (osobniczość) człowieka powstaje na drodze stopniowych
przekształceń. Być może najbardziej widocznym zwiastunem tego procesu jest
powstanie u dziecka mowy i zdolności do werbalnego komunikowania się z otoczeniem. Ten gradualizm nie ułatwia z pewnością podejmowania osobistych
decyzji czy planowania polityki społecznej. Domagamy się przecież prostych i jasnych reguł kierujących ludzkimi zachowaniami i żądamy jednoznacznego określenia
komu przysługują pełne prawa ludzkie. Przyznanie takich praw normalnemu
noworodkowi może być przykładem takiej prostej reguły. Nie potrafiłbym z przekonaniem argumentować za doskonałością takiego rozwiązania, ale z pewnością
ma ono więcej sensu niż przyznawanie podobnych praw embrionowi. Wszelkie
zwyczajowo podawane argumenty za uznaniem praw dzieci nie narodzonych oparte są
albo na nie dających się utrzymać biologicznych definicjach człowieczeństwa,
albo na obserwacjach zachowań płodowych. Tyle że wszystkie z obserwowanych
zdolności ludzkiego płodu są również dostępne embrionom innych gatunków
ssaków na analogicznym etapie rozwoju osobniczego." (s.201)
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 23 ] G. C. Williams, Światełko mydliczki, Warszawa 1997, s.199. [ 24 ] zob. Suma teologiczna I,
q.92, a.1 [ 25 ] T. Dobrowolski, Rozum
poszukujący prawdy, Katowice 1997, s.85. « Aborcja, edukacja seksualna (Publikacja: 25-08-2003 Ostatnia zmiana: 04-05-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2644 |
|