|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia współczesna » Nietzsche
Nietzsche: śmierć Boga [3] Autor tekstu: Mirosław Żelazny
I
oto dochodzi do największej, zdaniem Nietzschego, tragedii w historii Europy: Bóg
żydowski z ostatniego okresu upadku kultury Izraela, bankier, wypłacający na
tamtym świecie ekwiwalent za pokorę i wyrzeczenia okazywane tu i teraz,
zostaje utrzymany przy istnieniu dzięki potężnemu wsparciu,
jakim była dla niego metafizyka platońska. Przekręcona nauka Jezusa zaczyna służyć
celom, którym u swych źródeł usiłowała się przeciwstawiać. "Gdy się
punkt ciężkości przeniesie nie w życie, lecz w „zaświat" — w nicość — to odbiera się życiu w ogóle wagę. Wielkie kłamstwo o nieśmiertelności osobowej niszczy wszelki
rozum, wszelką naturę w instynkcie, wszystko, co jest w instynktach
dobroczynnego, popierającego życie, poręczającego przyszłość, budzi odtąd
nieufność". [ 24 ] Bóg-poręczyciel
materialnych interesów kapłanów nie jest jeszcze dla autora „Tako rzecze
Zaratustra" synonimem ostatecznego upadku religii. [ 25 ] Taki Bóg czemuś służy,
coś podtrzymuje: dostojnych obdarowuje dobrami tu i teraz, plebsowi obiecuje miłosierdzie.
Jego „miłosierność w zaświatach"
jest wprawdzie kłamstwem, lecz kłamstwem pełniącym często ważną rolę społeczną:
heretyków pali się na stosach, by cierpienie doczesne wyjednało im „wieczne
zmiłowanie", majątki kościelne i klasztorne rosną „ku chwale bożej"
za cenę nędzy najbiedniejszych.
Zdaniem
Nietzschego podział na szlachetnych, wierzących tylko w moc władzy, i na
plebs, oszukiwany mirażem miłosierdzia, utrzymywał się jeszcze w epoce
renesansu, aż do czasów, gdy na arenie dziejów pojawił się Martin Luter,
„ciemny mnich" o mentalności niewolnika a aspiracjach arystokraty (zob. więcej:
„Leon X Wielki — papież odrodzony", str. 1002). Dopiero w rozpoczynającym się od jego działalności protestantyzmie chrześcijaństwo
osiąga dno swego upadku. Z filozoficznego punktu widzenia reformacja była,
zdaniem Nietzschego, wyważaniem otwartych drzwi, jej twórcy
potrafili dostrzec tylko to, że nauka o miłosierdziu bożym została użyta do
zabezpieczenia materialnych interesów duchownej arystokracji. Nie żądali ani
przemiany dotychczasowych społecznych stosunków podziału dóbr materialnych,
ani zniesienia religii, lecz jedynie
oddzielenia spraw boskich od spraw ziemskich, czyli uczynienia wszystkich, bez
względu na stan społeczny, równymi wobec miłosierdzia bożego.
Twórcy
protestantyzmu nie zauważyli przy tym, że z perspektywy całości ich żądań
obecność Boga w świecie jest już właściwie niepotrzebna — w konsekwencji
to, co było przesądem utrzymującym w ryzach feudalnych poddanych, wiara w bożą
litość, ma odtąd obowiązywać wszystkich. Wszyscy mają być oszukani, gdyż w świecie żadnej litości nie ma. Ostatnia grupa społeczna,
otrzymująca coś od Boga oprócz iluzorycznej obietnicy miłosierdzia, „książęta
kościoła", których „władcze piękno było zawsze dla ludu dowodem
prawdziwości kościoła" przestaje istnieć. [ 26 ] Ich miejsce zajmuje
protestancki pastor, prymitywny plebejusz,
ostateczny zabójca Boga. Niwelując różnice społeczne w obrębie religii,
wprowadzał on wprawdzie równość, lecz była to równość ściągnięcia
wszystkich jednostek do poziomu niewolników.
Reasumując:
ostatecznymi mordercami Boga są w interpretacji Nietzschego wyznawcy religii
protestanckiej, w której Bóg rozumiany jest jako istota w pełni
transcendentna, identyfikowana z urojoną ideą „powszechnego miłosierdzia", a tym samym pozbawiona możliwości uczestnictwa we wszystkich ideach żywotnych. W tym sensie współczesne chrześcijaństwo
jest kontynuacją nie praktyki życiowej Jezusa, lecz metafizyki platońskiej.
Człowiek nazywany jest tu istotą godną miłosierdzia po to, by zawsze
potrzebować transcendencji, a raczej pośredniczącego w jej osiągnięciu kapłana.
Istocie wolnej, o jakiej marzy autor Zaratustry,
nie można natomiast wyrządzić większej zniewagi niż okazując jej miłosierdzie.
Tradycyjne hasło chrześcijaństwa „umarł człowiek, narodził się Bóg"
stanie się w nietzscheańskiej interpretacji symbolem pogardy dla człowieczeństwa,
którego politowania godnej egzystencji przeciwstawia się zaświatową doskonałość.
Hasło to, sprzeczne z nauką Jezusa, zgodne jest natomiast z platońską
metafizyką. Odwrócenie platonizmu na gruncie tradycji chrześcijańskiej musi
zatem prowadzić do stwierdzenia „Bóg
jest martwy, narodził się człowiek".
W
literaturze poświęconej filozofii Nietzschego śmierć Boga uznawana jest na
ogół za zjawisko samo przez się negatywne. Taki sposób interpretacji
zawierają między innymi dwa znakomite opracowania, na których oparliśmy się w niniejszych rozważaniach: książeczka Karla Jaspersa Nietzsche i chrześcijaństwo
oraz rozprawa Martina Heideggera Słowa
Nietzschego „Bóg jest martwy". I tak np. Jaspers pisze: „Pyta on (Nietzsche — M. Ż.) dlaczego Bóg umarł?
Tylko jedna z jego odpowiedzi jest wyczerpująco przemyślana i rozwinięta:
przyczyną śmierci Boga jest chrześcijaństwo. Ponieważ przez chrześcijaństwo
została zniszczona cała prawda, którą człowiek żył przed nim: przede
wszystkim tragiczna prawda życia przedsokratejskich
Greków". [ 27 ] Stwierdzenie to zawiera aż dwa poważne błędy. W pierwszym
rzędzie: chrześcijaństwo, rozpoczynające swą działalność w drugiej połowie
pierwszego wieku naszej ery, nie mogło zniszczyć kultury przedsokratejskiej,
gdyż ta od dawna już nie istniała. Jej
kres, jak sama nazwa wskazuje, identyfikowany jest ze śmiercią Sokratesa, zmarłego
nieomal pięć wieków wcześniej. Lecz Jaspers popełnia jeszcze poważniejszy
błąd: pisząc, że śmierć Boga była zniszczeniem myśli przedsokratejskiej,
zakłada tym samym, że to właśnie kultura
przedsokratejska jest dla Nietzschego synonimem żywotności Boga. Interpretacja
ta, nie wsparta odniesieniem do żadnych tekstów źródłowych, jest
najprawdopodobniej czystym nieporozumieniem. Bóg, który żył, to przecież
„Bóg ze wschodnich krain" lub „Bóg z czasów wielkości Izraela". [ 28 ] Wydaje się, że
Jaspers, w którego
filozofii Bóg oznacza wartość pozytywną, usiłuje przez pryzmat swego własnego
rozumienia odczytać również propozycje Nietzschego.
Jeszcze
większym nieporozumieniem wydaje się być postawa Heideggera. Pisze on:
„Skoro Bóg jako ponadzmysłowa podstawa i jako cel wszystkiego, co
rzeczywiste, umarł, skoro ponadzmysłowy świat idei postradał swą wiążącą, a przede wszystkim pobudzającą i budującą siłę, wówczas nie pozostaje
nic, na czym człowiek może się utrzymać i ku
czemu może się skierować". [ 29 ] O jaką ponadzmysłową podstawę
Heideggerowi chodzi? O jaki ponadzmysłowy świat idei? Bóg ponadzmysłowy nie
musiałby w filozofii Nietzschego umierać, bo już jest martwy, zaś każda moc
„pobudzająca i budująca siłę" musi być zmysłowa.
Śmierć
Boga ponad wszelką wątpliwość nie jest jeszcze w filozofii Nietzschego
zjawiskiem negatywnym samym przez się. Przypomnijmy słowa szalonego człowieka:
„Jakie święto pojednania, jaką świętą grę będziemy musieli wynaleźć?
Czy wielkość tego czynu nie jest dla nas zbyt wielka? Czy nie musimy sami stać
się bogami, by okazać się go godnymi? Nie było nigdy większego czynu — i kto tylko po wsze czasy po nas się narodzi, będzie dzięki niemu należeć do
dziejów wyższych niż wszelkie dzieje,
jakie były dotychczas". Bóg-despota, jednolita moc, rozciągnięta nad
ludzkością i odczuwana przez każdą jednostkę jako nieuchronny przymus,
musiał umrzeć. Bez jego śmierci niemożliwe byłoby przecież przejście na
nowy etap człowieczeństwa — od człowieka
do nadczłowieka, od istoty bezwzględnie podległej jednolitej, zewnętrznej
mocy do istoty będącej jednością swej własnej, bezwzględnej mocy.
Tragiczne jest natomiast, że umarł z litości i jako martwy fetysz wciąż
jeszcze wegetuje w ludzkim świecie.
Ukrzyżowany
Jezus nie zdołał pozbawić świata obecności martwego Boga, przeciwnie, w wyniku jego działalności obecność ta stała się jeszcze dotkliwiej
odczuwalna. Dwa tysiące lat rozwoju kultury europejskiej może z tej
perspektywy rzeczywiście przypominać rojenia „szalonego człowieka". Bóg
niby jest i powszechną akceptację jego istnienia daje się sztucznie utrzymać,
lecz z drugiej strony nie ma go; umarł i przestrzeganie jego praw nie daje żadnych
realnych efektów. Śmierć Boga otworzyła na pozór drogę do wkroczenia człowieka w wyższą fazę swego rozwoju, równocześnie zaś droga ta jest zamknięta
przez „trupa Boga", który wciąż jest obecny. Można zatem powiedzieć, że
wszystko, co wydarzyło się między momentem śmierci Boga a czasami współczesnymi,
nie jest niczym konkretnym lub raczej, że wszystko, co się w tym czasie
wydarzyło i wydarza nadal, to nic. Zdaniem Nietzschego to nic się rozszerza.
Przeznaczeniem żyjącego w nim człowieka jest nihilizm.
*
Publikacja w Racjonaliście za zgodą autora.
1 2 3
Przypisy: [ 25 ] W „Poza dobrem i złem"
Nietzsche wyraża się wręcz pozytywnie o możliwościach wykorzystywania
religii przez silnych, władczych, dostojnych jako środka do utrzymywania łączności
władzy z poddanym. Właściwa degeneracja rozpoczyna się dopiero wówczas, gdy
religia przestaje być środkiem a staje się celem samym w sobie. (Por. Idem, Poza
dobrem i złem, Warszawa 1907, s. 86-91). [ 26 ] Idem, Nietzsche contra
Wagner, Werke, Bd. II, s. 1051-1052. [ 27 ] K. Jaspers, Nietzsche.., s. 16. [ 28 ] Nietzsche pisze wręcz: „W "Starym
Testamencie" żydowskim, w księdze sprawiedliwości bożej bywają ludzie,
rzeczy i mowy w tak wielkim stylu, że piśmiennictwo greckie i indyjskie w niczym nie może im dorównać. Z czcią i grozą staje się przed tymi
olbrzymimi pozostałościami tego, czym człowiek był kiedyś i będzie miało
przy tym posępne myśli o starej Azji i jej wysuniętym półwysepku Europie,
która w stosunku do Azji chciałaby koniecznie oznaczać „postęp człowieka"...
"Połączenie Nowego Testamentu, (stanowiącego) pod każdym względem rodzaj
rokoka smaku, ze Starym Testamentem w jedną księgę, w „biblię", w „księgę samą w sobie" jest być może największym zuchwalstwem i „grzechem przeciwko duchowi", jaki Europa literacka ma na sumieniu". (F.
Nietzsche, Poza dobrem i złem, Warszawa 1907, s. 52.). [ 29 ] M. Heidegger, Holzwege, Frankfurt
am Main 1972, s. 200. « Nietzsche (Publikacja: 03-09-2003 Ostatnia zmiana: 19-07-2006)
Mirosław Żelazny Profesor zwyczajny, kierownik Zakładu Estetyki w Instytucie Filozofii Wydziału Humanistycznego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autor czterech książek oraz licznych artykułów i recenzji poświęconych historii filozofii nowożytnej i współczesnej, przede wszystkim niemieckiej - także historii etyki i estetyki. Tłumacz pism Kanta. Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2678 |
|