|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Uczty obrzędowe [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
Czy
aby nie wydaje nam się całkiem zresztą bezzasadnie, że to co związane
ze sferą
sacrum dotyczyć musi z definicji tego co najwznioślejsze, najbardziej
subtelne?
Co, jeśli powiedzieć, że sakralne może być np. jedzenie, tak -
zdawałoby się -
banalna codzienna czynność, służąca li tylko celowi pragmatycznemu, w najbardziej oczywistej formie służąca po prostu temu, by nie umrzeć z głodu? A jednak to nasza, kulturowo uwarunkowana mentalność każe nam tak sprawy
widzieć,
sakralne jednak może być niemal wszystko — zależy to od tego tylko co
za
sakralne uznają ludzie danej zbiorowości. To wygląda na banał, jednak
często
jest zapominane. W
niniejszym tekście pomówimy o tak oczywistej sprawie jak jedzenie, ale
przecież
rzecz idzie nie o przepisy kulinarne, tylko o sposób, w jaki ludzie w określonych okolicznościach obrzędowych przydają spożywaniu określonych
posiłków znaczenie wykraczające poza naturalne właściwości. W naszym
zdesakralizowanym świecie rzadko już zdajemy sobie sprawę z doniosłości
np.
zwyczajów żywieniowych — czy to chodzi o określone potrawy: tabu
pewnych potraw
(w systemach totemicznych na przykład, ale nie tylko, koszerność itd.),
czy też o okresowe powstrzymywanie się od jedzenia albo zwyczajowy nakaz
jedzenia
jakichś potraw w ramach roku obrzędowego (np. post versus karnawał czy
zapusty). A to tylko jeden z aspektów… Temat rysuje się zatem jako
olbrzymi,
nie na artykuł, ale wielotomowe dzieło, lecz szybko wybrniemy z tego
kłopotu,
zawężając problematykę — otóż interesować nas będą tylko takie
zdarzenia, w których uczestniczy szeroka wspólnota w jednym czasie i miejscu. Innymi
słowy chodzić będzie o rytualne uczty i jej specyficzną odmianę — ucztę sakramentalną.
Aby
jednak powiedzieć cokolwiek sensownego na temat rytualnych posiłków,
trzeba
wpierw nakreślić ogólny obraz świata i sposób odczuwania jego praw w społecznościach archaicznych; w znaczeniu jaki temu terminowi nadał M.
Eliade
(to w nich bowiem żywy jest ten specyficzny stosunek do pożywienia,
jaki nas
interesuje) . Właśnie Elaide pisze o decyzji „na początku czasów" -
decyzji o zabijaniu, by móc żyć. Chodzi o casus pierwotnych łowców.
Między
myśliwym a zabiją zwierzyną wytworzyła się przez tysiące lat trwająca
pewna
specjalna relacja. "Zbicie upolowanej zwierzyny lub później zwierzęcia
domowego jest równoznaczne z ofiarą (...)" — pisze ów badacz [ 1 ]. Doświadczenie sacrum, mówiąc w najprostszy, najbardziej elementarny sposób to cecha swoiście ludzka, a w
archaicznym oglądzie świat jawi się jako przepełniony mocą
sakralną, nawet jeśli rozumienie owej „mocy" nie
jest jeszcze usystematyzowane czy choćby ujęte w kształt. Prawidłowy
obieg mocy
jest najważniejszą troską ludzi — troską o swoistą homeostazę,
prawidłową
wymianę między środowiskiem a światem ludzi, dlatego w tak wielu
kulturach
świata pojawia się koncepcja daru:
wziąłem zatem muszą odpłacić. W zwierzęciu jest moc, a zabicie go jest
gwałtem w świecie. Stąd poczucie skalania, swoistej „winy", a także starania
rytualne o uwolnienie ducha zwierzęcia i troska o odesłanie go
„wyższemu
światu". Przejawem tego może być np. dość rozpowszechniony zwyczaj
zjadania zwierzęciaz wyjątkiem głowy
(najczęściej głowy, ale mogła to być inna jego część), którą ofiarowano
siłom
wyższym, także i po to, by z tej części zwierzę zostało w magiczny
sposób
zrekonstruowane. Tak jakby wierzono, że w świecie istnieje ograniczona
ilość
zwierząt i trzeba dbać o chwiejną równowagę w naturze (nie ma to jednak
nic
wspólnego z myśleniem typu „ekologicznego" we współczesnym sensie!).
Jednym z najstarszych przykładów posiłków tego rodzaju jest pochodzące z warstwy mezolitycznej znalezisko z okolic Hamburga (Stellmoor Rust) -
to słup
kultowy, na wierzchołku którego zatknięto czaszkę rena. Jednak
najwięcej
świadectw rytualnych posiłków lub ofiar z pożywienia pochodzi z miejsc
pochówków i to od czasów
prehistorycznych. Dlaczego? Bo śmierć jest największym kryzysem dla
wspólnoty
(o tym więcej będzie poniżej)…
Z
takiego rozumienia świata i jego praw można również wywieść rytuał
dziękczynny
czy przebłagalny, sacrum bowiem nie jest tym, co wyłącznie dobroczynne,
sacrum
jest dwoiste — jest groźne, zatem jego „przedstawicielstwo" może się
zemścić; w dodatku moc zjadanego zwierzęcia „przechodzi" w ludzi — a żadna transmisja mocy nie jest bezpieczna; jest kryzysem, który może
grozić
całej wspólnocie. Jedną z wielu zadań rytualnego posiłku jest właśnie
zneutralizowanie niepożądanych działań „mocy" i zażegnanie kryzysu -
wspólnota reintegruje się ponownie w akcie wspólnego posiłku…
Wraz z udomowieniem roślin i zwierząt pojawia się nowe (w pewnym sensie)
rozumienie
tego, co się
„naprawdę"
przyswaja w trakcie spożywania pokarmu. Jednak także i w tym przypadku,
jak
świadczą o tym mity, przemoc jest częstym motywem — dość powszechne są
mity o pochodzeniu roślin jadalnych z ciała zamordowanego czy złożonego w ofierze
bóstwa [ 2 ]. Może być i tak, że rośliny
widziane są
jako pochodzące od boskiej osoby w inny sposób — już to z jego potu,
już to z innej wydzieliny jego ciała. Tak czy inaczej sens jest przejrzysty: u zarania
dziejów pojawiły się rośliny i pochodzą one ze sfery boskiej; albo
zostały dane
ludziom poprzez ofiarę, albo wykradzione (np. motyw wykradzenia ziaren
zbożowych przez jakąś mityczna postać). Późniejsze rytuały związane z posiłkami
odwołują się do tej pierwotnej sytuacji — uczty rytualny są jej
„pamiątką", a raczej na nowo przeżywanym stanem uczestnictwa w pierwotnym „darze" — najważniejszym przecież, bo darze niosącym
życie.
Uczta i ofiara. Sakramentalia i sakramenty
Oczywiście
istnieje zależność między rytualnym posiłkiem a ofiarą składaną bóstwu,
nierzadko bywa przecież, że uczta rytualna polega właśnie na spożywaniu
tego,
co wpierw złożono w ofierze. Badacze rozróżniają jednak oba „akty",
jak poświadcza np. autor „Fenomenologii religii" G. van der Leeuw,
przytaczając wniosek Robertsona Smitha (nt. religii Semitów), iż u podłoża
ofiary spoczywać musi odmienna idea — mianowicie idea wspólnego
posiłku, przy
którym sam bóg jest obecny lub identyfikuje się z ofiarą (to jest ze
spożywaną
potrawą) [ 3 ]. W przypadku „zwykłego"
posiłku obrzędowego ten warunek nie musi być spełniony.
"Początkowo
prawdopodobnie pożywienie, na którym opierało się życie, spożywano w sensie
religijnym, tzn. wedle późniejszych pojęć — sakramentalnym...
Pierwotna,
szacowna potrawa (np. mleko czy miód) stała się pożywieniem bogów czy
też
potrawą krainy bogów. Mogła jednak sama być traktowana jako boska: wówczas posiłek staje się ofiarą" — pisze dalej van der Leeuw [ 4 ]. Zatem
posiłek sakramentalny, ta „święta substancja" — zwierzę czy inne
pożywienie — zostaje podzielone między członków wspólnoty i spożyta, a to
wzmacnia siły społeczności i ściślej wiąże ze sobą jej członków. Ba — w tym
sensie nawet obyczaj ćwiartowania zwierząt można widzieć poza jego
wymiarem
praktycznym, symbolicznie — rozproszone elementy jednoczą się oto w „ciele" wspólnoty. Nie bez przyczyny zatem w dziejach religii można
znaleźć wiele przykładów na to, że kapłan jest jednoczeniem rzezaniem
czy
rzeźnikiem, tym który dokonuje uboju ofiary. I w Grecji, i w Izraelu
spotkamy
rzeźnię i świątynię w tym samym kompleksie budynków...
Najbardziej
wiąże wspólnotę posiłek komunijny, albo ją wręcz ustanawia, albo
(częściej) -
reintegruje, ustanawia na nowo, regeneruje. Przykładem takiego posiłku o istotnym społecznym wymiarze może być ceremonia Feriae
Latinaena ziemi
italskiej: oto Związek Latyński obchodził na górze Albańskiej specjalny
ryt:
delegaci miast spożywali wspólnie białego byka, każde miasto swoją
część. W tragedii Eurypidesa „Człowiek kreteński" opisany został inny rytuał
związany z bykiem, mianowicie uczta, w czasie której spożywa się surowe
mięso z rozdartego na kawałki świętego zwierzęcia. Przykładów można by mnożyć,
wiadomo
przecież, że święte zwierzęta, jak byk, koń, kozioł, baran itd.
odgrywają
naczelną rolę zarówno w wymiarze mitycznym, jak obrzędowym, w tym jako
ofiara i posiłek wspólnoty, i to we wszystkich niemal kulturach świata. Ale sam
sposób
rozumienia jak święta „moc" przedostaje się do posiłku bywa rozmaity — w społecznościach o archaiczniejszych cechach (w sensie
typologicznym, nie
chronologicznym) owa moc jest niejako dana „u zarania", w religiach z wykształconą warstwą kapłańską to właśnie działania kapłana -
pośrednika
sprawia, że pożywienie napełnia się boską mocą.
Wracając
do kwestii zależności między ofiarą, posiłkiem i sakramentem, warto
ponownie
przytoczyć van der Leeuw'a: "Ofiara
jest właściwie zawsze sakramentem" [ 5 ] (podkreślenie moje — J.Ż-B.)
Jak w chrześcijańskiej eucharystii, gdzie w sposób wręcz modelowy Chrystus
jest
ofiarą i ofiarnikiem. Ofiarą dodajmy, którą wierni absorbują „w
siebie" poprzez spożycie symbolicznego (i faktycznego) Chrystusa
obecnego w hostii. Czyli komunia toinkorporacja
ciała boskiego, a poprzez to — związek z całością. Co ciekawe, van der
Leeuw
uważa, że w tym chrześcijańskim ujęciu następuje jakby powrót do tego,
co w sakramencie najpierwotniejsze czyli namacalna obecność bóstwa. Choć
pierwotnie
sama potrawa była już niejako z definicji sakramentale, a teraz wymaga
przemiany w nią (więcej na ten temat zob. „Fenomenologia religii", s.
328-331).
Pisze
dalej van der Leeuw: „Każdy wspólny posiłek jest zatem nie tylko
ofiarą,
lecz także sakramentem, a dopóki nie jest oficjalnie za taki uznany,
jest
sakramentale" [ 6 ]. Badacz pisze, że
pierwsze sakramentalne posiłki znajdujemy w religiach
soteriologicznych, w tzw.
religiach misteryjnych. "Chareremon prosi cię do stołu Pana Serapisa
(...)"- to zaproszenie dla
wyznawców kultu Serapisa i Izydy. Wtajemniczeni w kult Attisa powiadają o świętej
potrawie, która czyni zeń mista. W misteriach eleuzyńskich pito święty
napój
kykeon. W kulcie Mitry spotkamy posiłek chleba i wody zmieszanych z sokiem
świętego ziela haoma (ta ostatnia mogła być zastąpiona przez wino). W orgiach
dionizyjskich bóg był zjadany pod postacią byka (teofagia).
Jakiekolwiek byłyby
to produkty, efekt postrzegany był podobnie — oto uczestnik staje się pełny boga. By ten efekt wzmocnić,
bywa, że przy posiłku odmawia się odpowiednie formuły modlitewne.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] M.
Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych,
Warszawa 1988, t. I, s.
5. [ 2 ] "Klasycznym" tego przykładem jest mit o Hainuwele z Nowej Gwinei; za: Eliade, ibidem, s. 28. [ 3 ] Za: G. van der Leeuw, Fenomenologia
religii, Warszawa 1997, s.
314. [ 6 ] Ibidem,
s. 326. Van der Leeuw wprowadza termin
sakramentalia
na określenie picia i jedzenia, nie widząc zresztą wyraźnej granicy
między nimi a sakramentem. « Religioznawstwo (Publikacja: 23-03-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3339 |
|