|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » O Biblii ogólnie » Antychrystianizm
List otwarty do kreacjonistów [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Drodzy
kreacjoniści i kreacjonistki lube!
Czytam
wasze publikacje przeróżne i zastanawiam się głęboko dlaczego świadomie
wprowadzacie ludzi w błąd, wmawiając im, że Bóg ich kocha, jest dla nich miłosierny,
szanuje ich wolną wolę i tym podobne nigdzie
nie potwierdzone rzeczy? W imię czego mącicie im w głowach, skoro to
wszystko jest nieprawdą? Napisałem
„świadomie", bo aż nie chce mi się wierzyć abyście do tego
stopnia byli ograniczeni w wiedzy na temat swojego Boga i jego planu opatrznościowego
względem ludzi?!
Azaliż
nie znacie jego słowa do nas skierowanego, nazywanego Pismem Św., lub Biblią, w którym pełno jest takich fragmentów?:
„Zgotuję
zagładę wszystkim narodom, między którymi cię rozproszyłem." Albo:
„Gdy Pan Bóg twój wytępi narody, których ziemię ci daje /.../
wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza /.../ niczego nie pozostawisz przy
życiu." Lub słowa boże skierowane przeciwko narodom pogańskim:
„Każdy odszukany będzie przebity, każdy złapany polegnie od
miecza, dzieci ich będą roztrzaskane w ich oczach, ich domy będą splądrowane, a żony zgwałcone /.../ wszyscy chłopcy będą roztrzaskani, dziewczynki zmiażdżone,
nad noworodkami się nie ulitują, ich oko nie przepuści także niemowlętom."
Lub: „Pan zrzucał na ludzi z nieba ogromne kamienie /.../ tak, że wyginęli"
albo: „Sprawię, że padną od miecza /.../ ciała ich wydam na pożarcie
ptakom /.../ i uczynię z tego miasta przedmiot zgrozy i pośmiewiska /.../
sprawię, że będą jedli ciało swych synów i córek, jeden będzie jadł ciało
drugiego /.../ to mówi Pan Zastępów: tak samo zniszczę ten naród i to
miasto, jak tłucze się naczynie garncarskie, którego nie można już naprawić".
Piękne to przykłady „bożej miłości" do swego stworzenia,
nieprawdaż? A jest ich tam dużo, dużo więcej! Tak dużo, że kiedy się to
czyta, cieszy się człowiek mimowolnie, że inny naród wybrał Bóg sobie do
okazywania im swej „miłości i miłosierdzia".
Czyżbyście nie znali — drodzy kreacjoniści — krwawej historii religii i Kościołów?!; Miliony niewinnych ludzi ponosiło śmierć często w okrutnych męczarniach, podczas gdy miliony innych zadawało tę śmierć i było
oprawcami — zawsze w imieniu Boga! Z jego imieniem na ustach /i w sercach zapewne/, znakiem krzyża na piersiach, płaszczach i sztandarach. I na to wszystko pozwalał
Bóg miłujący i miłosierny dla ludzi?! Nie dziwi was to wszystko?!
Poza tym, nie oglądacie filmów przyrodniczych pokazujących dziką,
okrutną przyrodę, gdzie wszyscy dla wszystkich są pokarmem? I mało który z pożerających czeka na „naturalny" koniec swojej
ofiary. Jak sobie tłumaczycie ten aspekt dzieła bożego w kontekście
wszechogarniającej je miłości Stwórcy?
Wiem, wiem! Uczepiliście się paru małych fragmentów Pisma św., które
waszym zdaniem mają świadczyć o wielkim bożym poświęceniu, miłości i miłosierdziu
dla swego grzesznego stworzenia — człowieka. Takich jak te:
„Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że syna swego jednorodzonego dał, aby każdy
kto w niego uwierzy nie zginął, ale miał życie wieczne /.../ jego to
ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez
wiarę mocą swej krwi /.../ on sam nas umiłował i posłał syna swojego jako
ofiarę przebłagalną za nasze grzechy".
I to jest — uważacie — wystarczające świadectwo bożego miłosierdzia i miłości do nas — ludzi? Nic wam się w tym nie wydaje dziwnego i zastanawiającego? Nie?! Mam więc do was parę pytań,
które mi się nasuwają w związku z powyższym;
Po pierwsze, dlaczego oceniacie to boże dzieło od połowy, a nie od początku? Czemu nie
cofniecie się wyobraźnią do miejsca i momentu od którego zaczęło się to
wszystko i nie spytacie: dlaczego Bóg tego swojego miłosierdzia i miłości do
ludzi nie okazał im wtedy na samym
początku? Dlaczego nie przebaczył
im kiedy zjedli owoc zakazany, a wręcz odwrotnie: obraził
się na nich i nakazał im rozmnażać
się z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami, co było przyczyną
wszystkich późniejszych nieszczęść? Dlaczego o to nie spytacie i nie
zastanowicie się nad tym, drodzy kreacjoniści i kreacjonistki?!
Przecież to jest jeden i ten sam
Bóg!; ten, który nie tylko posłał swego syna na ofiarę przebłagalną za
grzechy ludzi, ale wcześniej poddał ich prarodziców próbie, której nie
sprostali /notabene do czego przyczynił się jego własny twór — mówiący wąż/,
za co ukarał ich bezlitośnie,
nakazując między innymi rozmnażać
się im ze skażoną grzechem naturą — doskonale wiedząc
jakie będą tego skutki w przyszłości!!
Przecież to jest ten sam Bóg, który później żałował,
że stworzył ludzi, bo wielka była ich niegodziwość i usposobienie było wciąż
złe. A to dlatego właśnie, iż wypełniali oni boży nakaz — i karę — i rozmnażali się z grzeszną naturą, skłonną do czynienia zła i nieprawości.
Na efekty czego nie trzeba było długo czekać zresztą.
Jest to ten sam Bóg, który powyższy problem rozwiązał w ten sposób,
iż potopił całą ówczesną ludzkość,
włącznie ze zwierzętami, ocalając tylko garstkę z której miała
„odrodzić" się nowa ludzkość i nowy świat zwierzęcy. Ten sam, który
po potopie przyznaje się do błędu, mówiąc: „Nie będę już więcej złorzeczył
ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości". A mimo to, tego usposobienia /czyli natury/ ludziom nie zmienia, więc po
potopie ich sytuacja jest dokładnie taka sama jak przed: rodzaj ludzki nadal
rozmnaża się z grzeszną naturą i nawet ofiara z syna bożego nie była cezurą
przerywającą to pasmo nieszczęść jakie ludzkość z tego powodu doświadczała,
gdyż Bóg nawet tym co uwierzyli w jego syna, grzesznej natury nie zmienił, aż do dnia dzisiejszego włącznie. W takiego Boga przecież wierzycie,
nieprawdaż?
Więc pozwólcie, że spytam was drodzy bracia i siostry w rozumie: gdzie
widzicie tę bożą miłość, dobroć i miłosierdzie okazywane przez Boga
jednemu ze swych stworzeń — człowiekowi? Azaliż nie dostrzegacie, iż nasz Bóg
zachował się w stosunku do nas, jak ów chirurg z pewnej sztuki, który aby
mieć pacjentów, wpierw ludzi ranił i okaleczał, by potem ich leczyć, obłudnie
się nad nimi litując?! Naprawdę tego nie widzicie?! I dziwicie się zapewne
skąd mi przyszedł do głowy ten niedorzeczny pomysł? Postaram się więc wytłumaczyć
wam to w możliwie najprostszy sposób, choć nie wiem czy mi się to uda.
Otóż Bóg wcale nie musiał „posyłać" ani „dawać"
swego syna na ofiarę przebłagalną za grzechy ludzi /nawiasem mówić złożył
on tę ofiarę z siebie, przed samym sobą, po to by przebłagać siebie za swe
nieudane stworzenie — człowieka!/, skoro jest w stanie nie
dopuścić do zaistnienia przyczyn zła. Jednym słowem: zamiast likwidować
skutki /albo reagować na nie/ w mocy Boga leży możliwość
nieograniczonego wpływu na przyczyny,
gdyż ma on dzięki swoim atrybutom nieskończone możliwości, aby wszystko w jego dziele działo się zgodnie z jego
wolą. A że tak jest naprawdę, przekonuje nas w swoim słowie, które
zapewne doskonale znacie:
„Czy może ktoś uciec przed tym co ja zamierzam zdziałać? Czy ktoś
może sprzeciwić się mojej woli? /.../ oto ja jestem Pan, Bóg wszelkiego ciała;
Czy jest dla mnie coś niemożliwego?". Albo to: „U ludzi to niemożliwe,
lecz u Boga wszystko jest możliwe /.../ dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego".
Zwróciliście uwagę na to drugie pytanie: "Czy ktoś może sprzeciwić
się mojej woli?" No właśnie! Chyba nie myślicie, że może?
Lecz wszechmoc to nie jedyny boski atrybut, bo prócz niej /i wielu
innych/, dysponuje on jeszcze wszechwiedzą;
czyli wiedzą o wszystkim w każdym czasie jednocześnie. Albo inaczej mówiąc,
jak to obrazowo ujął kard. John Henry Newman w swojej wspaniałej książce
„Logika wiary":
„Bóg jest istotą, dla której nie ma nic przeszłego, ani nic
przyszłego. Jest zawsze teraz". Innymi słowy; Bóg ogarnia swoją świadomością
całe swoje dzieło, od początku do
końca jednocześnie. Jest w każdym jego punkcie nie tylko przestrzeni ale i czasu /owa wszechobecność boża/.
Wszechmoc dopiero w połączeniu z wszechwiedzą daje naprawdę nieskończone możliwości,
gdyż pozwala Bogu uświadamiać sobie skutki swoich poczynań, zanim wydarzą się one w naszej
rzeczywistości lub jakiejkolwiek innej.
Rozumiecie drodzy bracia i siostry umiłowane, jakie te atrybuty boskie
niosą ze sobą konsekwencje? Oznacza to ni mniej ni więcej, że cokolwiek
zaistnieje na świecie musi być zgodne z wolą jego stwórcy! Innej alternatywy po prostu nie ma!
Znane wam doskonale Pismo św., tak to ujmuje:
„Bo
gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakże by coś
trwać mogło, gdybyś ty tego nie chciał? Jakby się zachowało, czego byś
nie wezwał?" /kłaniają się wszyscy kochający inaczej/. W ewangeliach
zaś, tak jest napisane:
„Żaden
wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli on tego nie będzie chciał".
Natomiast św. Sobór Wat. I /notabene Kościół który on reprezentuje,
według „Dictatus Papae" pkt.22 nigdy nie pobłądzi i nie popadnie w błąd, więc jest wyjątkowo wiarygodny/, tak orzekł:
„Wszystko
co stworzone, Bóg swoją opatrznością strzeże i prowadzi, kierując od początku
do końca, mocno rozrządzając wszystko w słodyczy". Oraz: „Plan
odwieczny i jego wypełnienie w czasie, nazywa się razem Opatrznością Bożą". I jeszcze to:
"Bóg
działa w świecie nieustannie. Jest przyjętą tezą przez wszystkich teologów
kat., że Bóg współdziała nie tylko w utrzymaniu w istnieniu, ale w każdej
czynności stworzeń".
I na koniec św. Tomasz z Akwinu:
"Ponieważ
wszystko co jest stworzone zaistniało zgodnie z myślą bożą, przeto idea podporządkowania wszystkiego jednemu celowi,
powinna istnieć od całej wieczności w umyśle bożym".
Tak więc wygląda ten teologiczny problem od strony najwyższych
autorytetów religijnych, włącznie z samym Stwórcą. Przypomnę: wszystko co
jest stworzone zaistniało zgodnie z wolą Boga, który swoją Opatrznością strzeże i prowadzi to od początku do końca, a także współdziała w każdej czynności stworzeń i o wszystkim co stworzył /stwarza/ wiedział
/wie/wszystko ze szczegółami,
nieskończenie wcześniej,… gdyż jest Bogiem.
Rozumiecie w czym rzecz, moi drodzy?
Otóż
ani ta biedna Ewa /przez głupców odsądzana od czci i wiary/, ani ten biedny
Adam, nie mogli zrobić nic, czego Bóg nieskończenie
wcześniej by nie wiedział i czego by nie chciał. Żadne boże stworzenie
/nawet niech będzie najbardziej przebiegłe jak na przykład wąż/, nie może
zrobić niczego wbrew woli bożej,
ani też sprzeciwić się Bogu, czy
też zaskoczyć go czymkolwiek. Z tej prostej przyczyny, że nie tylko wie on
wszystko o wszystkim nieskończenie wcześniej niż to zaistnieje, ale też
dlatego, że to on i tylko on jest Stwórcą całej
rzeczywistości jaka gdziekolwiek istniała, istnieje i istnieć będzie.
Rzeczywistości całkowicie zgodnej z
wolą swego Stwórcy.
1 2 3 Dalej..
« Antychrystianizm (Publikacja: 28-04-2004 Ostatnia zmiana: 08-08-2006)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3387 |
|