Biblia » O Biblii ogólnie » Antychrystianizm
List otwarty do kreacjonistów [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Musi zatem być tak, jak to odkrył cztery wieki temu włoski filozof
Cezare Vanini i co przypłacił śmiercią na stosie:
„Świat
jest taki jakim go Bóg zamierzył, jeśliby chciał aby był lepszy, byłby
lepszy. Jeśli istnieje grzech, widać, że Bóg tak chce, napisano bowiem, że
wszystko czego chce może zrobić. Jeśli zaś nie chce, a grzech mimo to
istnieje, należy go nazwać albo nieprzewidującym, albo bezsilnym, albo
okrutnym; skoro czy to nie był świadom swej woli, czy nie mógł jej wykonać,
czy też jej poniechał".
Drodzy kreacjoniści i kreacjonistki lube!
Spytacie
teraz zapewne, jak to możliwe, aby w kontekście powyższego doszło do upadku
pierwszych ludzi w raju? Jak przy nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwościach
Boga, mogło w ogóle do tego dojść?!
Otóż mogło dojść tylko w jednym jedynym przypadku; Bóg chciał,
aby do tego doszło. Chciał aby ludzie byli grzeszni, ograniczeni, źli z natury i śmiertelni. Taka była jego wola i jego plan opatrznościowy względem
swego stworzenia — człowieka. Innej możliwości być nie może, moi drodzy!
Słucham? Mówicie, że to niemożliwe, aby nasz Bóg zachował się jak
ów cytowany chirurg?! Niemożliwe? Możliwe! Możliwe! Dla Boga wszystko jest
możliwe, jak sam o tym mówi w swoim Słowie, w którym pełno jest przykładów
jego „możliwości" jeżących włosy na głowie /na przykład choćby
ta, kiedy 10 x z rzędu utwardza serce faraona po to by nie wypuszczał Izraelitów z Egiptu, a następnie 10 x karze go za
to,… iż właśnie ich nie wypuszcza! Albo kiedy pomaga złupić Izraelitom Egipcjan zmiękczając
tym ostatnim serca, aby „pożyczyli" im swoje precjoza itd. itp./
Taka jest prawda o naszym Bogu, której świadectwo daje nam samo Pismo
św. Ale to jeszcze nie wszystko moi drodzy, o nie! Bowiem jest w nim między
innymi taki jeden bardzo znamienny i wiele mówiący fragment dotyczący Jezusa:
„On
był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na nas" /1 P 1,20/.
Rozumiecie co to oznacza bracia umiłowani i siostry lube?! Nie
rozumiecie?
Otóż
Syn Boży — jak się okazuje — był przewidziany
na Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości, zanim ta ludzkość zaistniała, zanim nawet świat został
stworzony! Ale co najważniejsze; zanim pierwsi ludzie
„przeciwstawili" się Bogu i dostąpili upadku, w efekcie którego ich
natura została skażona grzesznymi skłonnościami!
Spytacie zapewne jak to możliwe?!
Azaliż
jeszcze do was nie dotarło, że dla Boga wszystko jest możliwe i bardzo proste z racji jego atrybutów? Pewien znakomity biblista i historyk starożytności
/no i oczywiście kreacjonista/, tak wyjaśnia ten ciekawy teologiczny paradoks
/cytuję/:
„Otóż
jeszcze "przed założeniem świata", Syn Boży zawarł z Ojcem
wieczne przymierze, na mocy którego zgodził się umrzeć za ludzkość, gdyby
zaszła taka potrzeba".
I co na to powiecie?! Rozumiecie wagę tego stwierdzenia — było nie było — wybitnego specjalisty w tej dziedzinie?; gdyby
zaszła taka potrzeba! I patrzcie: „nieprzewidzianym" trafem taka
potrzeba właśnie zaszła! Nic to, że zaszła ona w dziele Boga wszechmocnego i wszechwiedzącego,… Boga "który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli" /Ef 1,11/,… Boga, którego plany realizowane są w naszym świecie z żelazną konsekwencją:
„Jeśli
kto do niewoli jest przeznaczony, idzie do niewoli. Jeśli kto na zabicie
mieczem — musi być mieczem zabity" /Ap. 13,10/. Boga, który wie wszystko o wszystkim, nieskończenie wcześniej niż cokolwiek zaistniało i ma nieskończone
możliwości realizowania swojej woli.
Czyż zatem — biorąc powyższe pod uwagę — nasi prarodzice w raju mieli
choć najmniejszą szansę nie popełnienia
tego niewybaczalnego występku, za który zostali tak bezlitośnie ukarani przez
swego „miłosiernego" i „miłującego" ich Boga? Mogli się
sprzeciwić jego woli i nie „przeciwstawić" mu się? Głupie
pytania!; oczywiście, że nie mieli i nie mogli! Żadną miarą! Nie w relacji
z takim Stwórcą i o takich
możliwościach! Jest to jedna z większych niedorzeczności naszej religii /tak
jak i „wolna wola" człowieka w tym samym kontekście/.
Dlaczego więc Bóg obarczył winą
ludzi za zaistniałe zło w jego
dziele — i na dodatek — nakazał im miłować się ponad wszystko?; „Będziesz
miłował pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym
swoim umysłem". On tylko raczy wiedzieć,… no i zapewne wy, drodzy
kreacjoniści i kreacjonistki.
I co odpowiecie na to? Czy nie wydaje wam się dziwne, że według
przytoczonych tu argumentów, opartych na świadectwie i autorytecie samego
Pisma św., nie wynika wcale aby nasz Bóg był dobry, miłosierny i miłujący
swoje stworzenie? A przecież to nie jest jeszcze cała
prawda o naszym Bogu. Wspomniany już Sobór Wat. I odkrył uzasadnienie
bożego zachowania w stosunku do ludzkości. Macie odwagę to przeczytać?
Ostrzegam; może to być dla was szokujące! Ale skoro chcecie, proszę;
Otóż jak już napisałem, św. Sobór Wat. I orzekł, iż Bóg współdziała w każdej czynności stworzeń. Lecz to nie wszystko jeszcze! Ten sam Sobór
stwierdził coś jeszcze:
„Bóg
współdziała w akcie fizycznym grzechu"
/czy w ludzkim, niedoskonałym prawie nie jest przypadkiem przewidziana kara
za współudział w przestępstwie?/.
Dlaczego
to czyni, miast do niego nie dopuścić? Na to pytanie Sobór tak odpowiada:
„Bez
dopuszczenia zła moralnego — czyli grzechu — na świecie, nie ujawniłby się
ten przymiot boży, któremu na imię Miłosierdzie /.../ dopiero na przykładzie
grzesznej ludzkości, grzesznego człowieka, ujawniło się miłosierdzie Boga
przebaczającego".
I konkluzja powyższego:
"Zło
moralne w ostatecznym wyniku służy również celowi wyższemu: chwale
bożej, która się uzewnętrznia przede wszystkim w jego miłosierdziu
przez przebaczanie".
Rozumiecie już teraz czym
jest to słynne boże miłosierdzie? To, którym nasz Bóg chwali się
nieustannie ustami swoich kapłanów /"Bóg bogaty w miłosierdzie" -
znacie to, prawda?/ i eksponuje najbardziej ze wszystkich cech, które ma?
Jeszcze nie rozumiecie?! A przecież to takie proste!; jest ono niczym innym,
jak wyrafinowanym okrucieństwem i bezlitosnym wyrachowaniem,
pozbawionym krzty litości i miłości w stosunku do swoich stworzeń — ludzi!
Taka jest prawda /ta przez duże "P"/ drodzy bracia i siostry w rozumie! Miłosierdzie boże byłoby cenne i godne pochwały, gdyby on nie
mógł zapobiec złu w swoim dziele. Lecz on tylko nie chciał, a to wielka różnica. Tak wielka, iż to nie ma
absolutnie nic wspólnego z tą piękną — ale u człowieka — cechą charakteru.
Gdyż weźcie pod uwagę kto jest
taki „bogaty w miłosierdzie"?; Stwórca, który z racji swoich nieskończonych i niczym nie ograniczonych możliwości, może uczynić wszystko co zechce, a więc
także doskonałe dzieło! I nie może być żadnej przeszkody z zewnątrz, dla której nie mógłby on tego
zrobić /tłumaczenia, że stworzył je doskonałe a potem ono samo już się
popsuło, są żałośnie naiwne i sprzeczne z bożymi atrybutami/,… prócz
jednej: wewnętrznej potrzeby zaspokojenia owego „miłosierdzia"
przewyższającej inne.
Więc boże miłosierdzie wyklucza
się z jego wszechmocą i wszechwiedzą, bo miłosierdzie to litość,
przebaczanie itp., odczucia, prawda? /bardzo cenione u ludzi, dlatego tak chętnie i bezkrytycznie oni kupują tę „prawdę" o swoim Bogu/. Lecz jeśli Bóg
może na przykład cofnąć czas i wrócić do momentu kiedy zaistniała przyczyna
późniejszego zła i nie dopuścić do jej powtórnego zaistnienia, to
niewykorzystanie tej możliwości i litowanie się nad ułomnym stworzeniem,
przebaczanie mu win i grzechów, które ta ułomność powoduje — nie jest już
piękną cechą miłosierdziem, ale największą z możliwych hipokryzji,
cynizmu i okrucieństwa, nieprawdaż?!
Lecz nasz Bóg nawet nie musi cofać się w czasie, aby naprawiać swoje
dzieło, bo on już jest w każdym czasie jednocześnie. Innymi słowy; już był
nieskończenie wcześniej nim ono zaistniało i już wtedy wiedział
o nim wszystko. I później w trakcie jego istnienia, swoją świadomością wyprzedza
zawsze moment w czasie nazywany przez nas teraźniejszością.
Bo dla niego czas — jak my go rozumiemy i odczuwamy — nie istnieje; jest on teraz
jednocześnie na początku swego dzieła, jest teraz
jednocześnie w każdym jego momencie i jest teraz jednocześnie na końcu
jego dziejów, jak i całą wieczność później /przypomnę, że takim widzi
go Kościół kat., poprzez swoich największych myślicieli i filozofów/.
Więc biorąc powyższe pod uwagę, a szczególnie to co mają do
powiedzenia o naszym Bogu najwyższe autorytety religijne, tak oto wygląda sens
bożego planu opatrznościowego względem ludzkości, nazywanego — wraz z wypełnieniem w czasie — Opatrznością Bożą:
Wszechmocny Bóg stwarza ludzi i poddaje ich dziwnej próbie w kontekście
wolnej woli, którą ponoć od niego dostali. Kiedy jej nie sprostali /dzięki
„pomocy" jego własnego stworzenia/, mógł ją unieważnić — jego doskonała sprawiedliwość by tego wymagała. Mógł też okazać swe miłosierdzie
i przebaczyć im ten drobny w istocie
występek, popełniony w nieświadomości; dopiero po
zjedzeniu owocu zakazanego dowiedzieli się czym jest dobro i zło. Lecz Bóg
nie korzysta z tych możliwości /jak i z wielu innych, na przykład wszechmocy i wszechwiedzy/ i zachowuje się bardzo dziwnie i niezrozumiale jak na Boga -
Absolut przystało; obraża się na
ludzi, karze ich surowo i nakazuje im rozmnażać się z grzeszną naturą, skażoną skłonnościami
do czynienia zła i nieprawości,… wiedząc
doskonale i w najdrobniejszych szczegółach jakie będą tego efekty w przyszłości!
Jeśli Bóg tak umiłował ludzi — jak to twierdzicie — dlaczego wtedy
im nie okazał swego miłosierdzia w tym jedynie
właściwym na to momencie i sytuacji?! Dlaczego wtedy im nie przebaczył
tej pierwszej — i jakby się okazało zapewne — jedynej winy?! Dlaczego? Pytam
was drodzy kreacjoniści i kreacjonistki.
Otóż pierwsza część odpowiedzi na to pytanie /druga to orzeczenia
Soboru wcześniej cytowane/ pojawiła się wraz z powstaniem chrześcijaństwa;
okazało się bowiem, że Bóg ma ukochanego Syna, którego przeznaczył na
Odkupiciela i Zbawiciela grzesznej ludzkości zanim
jeszcze ją stworzył i zanim ludzie
„sprzeciwili" się swemu Bogu /"On był wprawdzie przewidziany
przed stworzeniem świata"/.
1 2 3 Dalej..
« Antychrystianizm (Publikacja: 28-04-2004 Ostatnia zmiana: 08-08-2006)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3387 |