|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Drugi okres sofistyki: Hippiasz i Antyfon Autor tekstu: Michał Piotrowski
Sofistyka nie była jednolitym nurtem, jednakże tradycja przekazuje
wiedzę w bardzo jednoznaczny sposób, a tym samym zaciemnia prawdziwy obraz.
Faktem jest, iż wraz z nauczaniem najbardziej znanych sofistów (Protagorasa i Gorgiasza) pojawia się także drugi nurt, który zapoczątkowały poglądy
Prodikosa z Keos. Chodzi mianowicie o przeciwstawienie prawa natury — physis
- prawu stanowionemu — nomos. Pogląd
ten jest czasem kwestionowany (w sensie początków), jednakże postaram się
wykazać, iż jest on jak najbardziej prawidłowy.
Prodikos głosił, iż wartość rzeczy jest mierzona poprzez umowę
społeczną, która wobec nich obowiązuje. Janina Gajda przekazuje opowieść, w której sofista zapytany o bogactwo, odpowiada w następujący sposób: "[...]
Podobnie ma się rzecz ze wszystkim innym [po omówieniu bogactwa — przyp.
M.P]; z konieczności bowiem każda rzecz
jest taka, jakimi są ci, którzy się nią posługują" [ 1 ]. To natura człowieka jest czynnikiem determinującym
postrzeganie rzeczywistości. Z niej można wysnuć moralne sądy o rzeczach i czynnościach. Przedmiotem konfliktu jest umowa, którą ludzie starają się
zawierać między sobą, która dotyczy oceny ludzi, ich zachowań i poglądów.
Umowa prowadzi do konfliktu, gdyż nigdy nie można zaspokoić oczekiwań
wszystkich ludzi. O tym, co jest uznawane za obowiązującą umowę, z wielką
ochotą będą nauczali sofiści z trzeciego nurtu sofistyki. Jednakże nie na
nich teraz pora. Skoro umowa społeczna jest czynnikiem destrukcyjnym
(przynajmniej w pewnym sensie), z pewnością można wskazać jej przeciwwagę.
Tutaj właśnie na scenie pojawia się physis
— prawo natury.
Trudno jednakże zagłębiać się w tę problematykę bez poznania
osoby, która starała się ją rozwinąć, ba!, była jej głównym twórcą i propagatorem — Hippiasza. Sofista musiał być znaczną personą w starożytnej
Grecji, na co wskazuje fakt, iż sam Platon nazwał jego imieniem dwa dialogi.
Dat jego życia nie znamy — okres działalności Hippiasza określa się na
koniec V w. p.n.e. Wiadomo, że pochodził z Elidy, był znanym mówcą, a tym
samym (podobnie jak Gorgiasz) ambasadorem. Platon pozostawił obraz sofisty pełen
pychy i pewności siebie — wystarczy przeczytać Hippiasza Większego i Hippiasza
Mniejszego. Jednakże nie możemy odmówić naszemu bohaterowi biegłości w przemawianiu — pozostawił po sobie wiele mów, które oprócz wartości
estetycznej, zawierają też wykładnię jego poglądów filozoficznych.
Warto wspomnieć o szerokim wykształceniu sofisty, które nawet po
oczyszczeniu z ironicznych naleciałości, musiało wzbudzać zachwyt. W swoim
dziele "Zbiór" skompilował wiedzę z wielu różnych źródeł, próbując
stworzyć coś na kształt elementarza, który każdemu wykształconemu
obywatelowi znać przystało. Właśnie dzięki rozlicznym badaniom,
poszukiwaniom i podróżom, Hippiasz mógł zaobserwować pewne prawidła rządzące
społeczeństwem z nieco szerszej perspektywy. Stąd właśnie jego
zainteresowanie konfliktem pomiędzy prawem natury i prawem pozytywnym.
Koncepcji tegoż konfliktu należy przyjrzeć się dokładniej, gdyż
szafowanie nowoczesnymi definicjami tych słów prowadzi donikąd. W Protagorasie
Platon wkłada w usta Hippiasza takie oto zdanie: "Hippiasz mędrzec powiedział: — Obywatele,
was tutaj obecnych uważam za krewnych, za swoich, za współobywateli
wszystkich razem, wedle natury; nie wedle prawa. Bo to, co podobne, to sobie
pokrewne z natury, a tylko prawo tyranizuje ludzi i w wielu wypadkach gwałt
zadaje naturze"
[ 2 ].
Zacznijmy może od adresatów tegoż zwrotu — obywatelami (jak wiadomo) w Atenach nie nazywano wszystkich tam mieszkających.
Pomimo zmieniających się warunków uzyskania obywatelstwa (w duchu postępującego
liberalizmu), nie był to zaszczyt dostępny wszystkim, a dla wielu osób po
prostu całkowicie niemożliwy do osiągnięcia. Nutkę elitaryzmu potwierdza
niedługo później, kiedy mówi "[...]
najmądrzejsi jesteśmy z Hellenów, którzyśmy się w tym charakterze zeszli
teraz tu w samym centrum Hellady, w samym ratuszu jej mądrości [...]" [ 3 ].
Ograniczając krąg odbiorców swego przesłania rozwiązał problem ludzi (w
jego mniemaniu) głupich, albo też nawet barbarzyńców, niegodnych uznania za
osoby ludzkie. Do tego wątku jeszcze powrócę.
Konieczne
też wydaje się wyjaśnienie pojęcia „natury" oraz „prawa
natury". Należy unikać stereotypu myślowego, który zakłada, że prawo
naturalne jest z konieczności odwołaniem do działalności boskiej. Hippiasz
nigdy nie pojmował natury w ten sposób, tzn. jako wytwór boga, a tym samym będący
świadectwem boskiej potęgi. Bardzo trafnie obrazuje to następujący fragment:
"Prawa państwowe są zatem tworem
ludzi, jako wynik umowy społecznej, choć w ich stanowieniu nie wyklucza
Hippiasz elementu samowoli. Prawa państwowe zawsze obracają się przeciwko człowiekowi,
zadając gwałt jego naturze i
naturze w ogóle; są naruszeniem porządku rzeczywistości". [ 4 ]
Cóż
takiego mogło napawać sofistę odrazą w prawie pozytywnym, skoro tak
zdecydowanie przeciw niemu wystąpił? Za pierwszą przyczynę możemy uznać
fakt, iż takie prawa są wytworem człowieka, a jaki jest człowiek — każdy
widzi. Ciągłe zmiany w obrębie systemu prawnego (jak choćby w kolejnych
„zamachach stanu" w Atenach, w końcu V w. p.n.e.), nie sprzyjały wzrostowi
zaufania do niego. Jedynym wiarygodnym wówczas źródłem praw było prawo
natury, o wiele bardziej sprawiedliwe i doskonałe od ludzkiego naśladownictwa.
Najważniejszą jednakże tezą było założenie równości ludzi. Nie trzeba
nikogo przekonywać, że na próżno można szukać jej w państwach starożytnych.
Hippiasz z pewnością codziennie obserwował niewolników, którzy wykonywali
najróżniejsze prace. Trudno doszukiwać się w społeczeństwie greckim równości, a tym samym łatwo przyjdzie nam zrozumieć swoisty bunt, na jaki zdobył się
sofista.
Uważny czytelnik z pewnością zwrócił uwagę na sprzeczność jaka
istnieje pomiędzy opisem adresatów przemowy Hippiasza, a powyższym akapitem. W rzeczywistości nie ma tutaj sprzeczności — wszak twórcami umowy społecznej
(w domyśle — prawodawcami) były wówczas jednostki wywodzące się z ateńskiej
arystokracji. To właśnie pośród niej, nieraz targanej wewnętrznymi
burzami, musiał posiać ziarno powszechnej równości. Otwarta próba ogłoszenia
swoich poglądów była z góry skazana na niepowodzenie.
Jeszcze dalej niż Hippiasz zaszedł Antyfont. O jego życiu naprawdę
posiadamy niewiele informacji, sporym problemem było dokładne określenie dzieł,
które napisał. Dla naszych dociekań wystarczy wiadomość, że granice jego
życia były podobne do Protagorasowych. Napisał z pewnością traktat O Prawdzie.
Poglądy tego sofisty cechował daleko idący podział na physis
i nomos, przynajmniej w dziedzinie
wartościowania moralnego. O ile Hippiasz upatrywał możliwość pewnego połączenia
tych dwóch dziedzin prawa, Antyfont stawia je niemalże na dwóch skrajnych
biegunach. Posługując się terminologią eleacką stwierdza, że prawo
stanowione to zaledwie „mniemanie", któremu przeciwstawia się prawo
natury, jako jedyna droga do „prawdy".
Jednakże
trudno uznać sofistę za gorliwego reprezentanta physis,
aby nie pozostać gołosłownym zacytuję odpowiedni fragment: "[...] Najkorzystniejszy dla siebie stosunek do sprawiedliwości ma
taki człowiek, który wobec świadków przestrzega praw stanowionych, bez świadków
zaś — praw natury. [...]" [ 5 ].
Oczywiście w tym kontekście fragment ten nie ma wyraźnego znaczenia
pejoratywnego, jednakże coraz mocniej przygotowuje grunt pod trzeci nurt w sofistyce, który zaciąży na jej wizerunku.
Również bardziej radykalne poglądy głosił Antyfont w dziedzinie równości
pomiędzy ludźmi. Wyrastają one z utożsamienia prawdy z naturą. Sofista pisał o tym w następujący sposób: "Ludzi
zrodzonych z godnych ojców czcimy i szanujemy, nie czcimy natomiast i nie
szanujemy tych, którzy nie pochodzą ze znamienitych domów. A w tym właśnie
postępujemy wobec siebie jak barbarzyńcy, ponieważ z natury urodziliśmy się
wszyscy pod każdym względem jednakowi, zarówno barbarzyńcy, jak i Grecy" [ 6 ].
Jednakże czytelników, którzy doszukują się w postaci Antyfonta protoplasty
ideałów Locke’a muszę rozczarować. Otóż sofista uznawał równość
ludzi, ale tylko w sferze potrzeb zmysłowych, a dokładniej ich spełniania, co
dla niego było urzeczywistnieniem prawa naturalnego. Należy zaznaczyć, że takim ujęciem
sprawy Antyfont wyświadczył wielu ludziom niedźwiedzią przysługę, gdyż
przygotował grunt pod nadejście sofistów-polityków, którzy obficie czerpali z jego pojmowania prawa stanowionego.
Przypisy: [ 1 ] Pseudo-Platon,
„Eryksias", 397b, tłum. J. Gajda. Podaję za J. Gajda, „Sofiści",
Wydawnictwo Wiedza Powszechna 1989, s. 140. [ 2 ] Platon, „Protagoras",
337c, tłum. W. Witwicki. [ 4 ] Janina
Gajda, „Sofiści",
Wydawnictwo Wiedza Powszechna 1989, s. 152. Podkr. M.P. [ 5 ] tłum. J. Gajda. Podaję za
Giovanni Reale, „Historia filozofii starożytnej t.1", Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 1994, s. 282. « Filozofia starożytna (Publikacja: 09-05-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3413 |
|