Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.407.520 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 696 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nic, co dałoby się powiedzieć o Bogu i boskiej opatrzności, o stworzeniu świata i sensie ludzkiego życia, o celowym porządku rzeczy i ostatecznym przeznaczeniu wszechświata nie jest ani falsyfikowalne, ani wyposażone w moc prognostyczną.
« Kościół i Katolicyzm  
W.C., nihilizm i abnegacja [2]
Autor tekstu:

Krecia robota przeciwko Rosji (popieranie wszelkich separatyzmów na jej obszarze) w narodzie wychowywanym na poezji anielskiej Mickiewiczów, Słowackich, Krasińskich musiała znaleźć dla siebie ideologiczne — wzniosłe uzasadnienie. Już 80 lat temu Bronisław Malinowski stwierdził, iż mity są statutami działania społecznego: pojawiają się, gdy trzeba coś, co jest i istnieje, wyjaśnić (np. jakiś obrzęd czy ceremonię, moralną regułę itp.). Romantyk nie może powiedzieć, że to w interesie Polski leży rozkładanie Rosji, bo przecież wedle niego Polacy nie kierują się „interesem" (politycznym). „Interes" — przekonywał Mickiewicz w swoich "Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego" — to „bałwan". Kiedy więc inni kłaniali się temu „bałwanowi Interesowi", Polacy byli zawsze „wierni Bogu przodków swoich"; brzydzili się czymś takim jak „interes" i „egoizm". Takie przekonanie — jak zauważył Józef Retinger w swojej pracy "Polacy w cywilizacjach świata" — wpajano młodym pokoleniom Polaków po odzyskaniu niepodległości. "Zaiste - pisze on — wedle historii, jakiej uczono nas przed wojną, tylko wówczas Polska zdziałała coś wielkiego, kiedy występowała nie jako organizm samodzielny w obronie własnych interesów, lecz kiedy była puklerzem dla innych. Więcej się szczycono obroną Wiednia, tego ośrodka intryg antypolskich, niż wyprawami moskiewskimi XVII wieku, genialnymi posunięciami Władysława IV czy Batorego, które koncentrowały się wyłącznie naokoło polityki polskiej, egoistycznej, ale zbawczej i dalekowzrocznej

Pewnie — dodaje Retinger — że dla cudzoziemca najbardziej zachwycającym jest ten moment dziejów, w którym Polska ochrania jego kraj, lecz czy to ma być kryterium dla nas…".

Jeden z czołowych propagatorów prometeizmu w II RP, Tadeusz Hołówko, stwierdzał nie bez pewnej dozy racji, iż "naród polski nigdy nie miał pierwiastków egoistycznego myślenia politycznego; przeciwnie, w ciągu długich wieków cechą jego charakterystyczną była myśl wyrozumiała, z której wypływała tolerancja wobec innych narodów" (do zwycięstwa kontrreformacji na naszych ziemiach Polska przypominała inne „egoistyczne" państwa europejskie, np. jako pierwsi w Europie zawarliśmy traktat pokoju i przyjaźni z… muzułmańską Turcją).

Tak więc w tym samym okresie, kiedy młodym wbijano do głów na lekcjach religii i historii, że polski altruizm polityczny to nasza chluba narodowa — jak najbardziej godna kontynuacji, a myślenie o sobie to „pogaństwo", „grzech" i „egoizm"; dyżurni specjaliści od obrony cudzych interesów, chcąc wyjaśnić swe szkodliwe dla polskiej racji stanu kondotierstwo na Wschodzie (zresztą więcej z niemocy — usiłowane, jak zrealizowane), nawiązywali tym razem już nie do Chrystusa i Winkelrieda, ale do innej boskiej postaci, tj. „krewnego" Zeusa, Prometeusza (syn tytana Japetosa i Klymene) [ 1 ].

Mit ten, jak większość naszych mitów altruistycznych nie miał szansy pełnej realizacji. Brakowało — nie cnót chrześcijańskich i altruizmu - tym można by nawet obdzielić świat cały, ale — rzeczy najzupełniej ziemskiej — mocy: politycznej, militarnej i gospodarczej. Prometeusz polski bowiem bardziej niż tytana, boga i herosa starożytnej Hellady — spragnionego wielkiego, heroicznego czynu — przypominał przygarbionego mnicha z judzkiej pustyni, rozpaczającego na widok naporu wrogiego mu świata — „pogaństwa" i „barbarzyństwa"...

Może gdyby tak te Niemcy (hitlerowskie) zechciałyby być katolickie (Hitler wszak był katolikiem, podobnie Himmler, Goebbels) i ta Rosja (stalinowska) — chrześcijańską (wszak Stalin miał być popem), to pewnie i narodowo-katolicka Polska sanatorska mogłaby nadal spokojnie świętować i balować. Słowem — cieszyć się życiem. I tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem. Zupełnie jak za czasów saskich można by spokojnie: jeść, pić i popuszczać pasa. Ale życie to nie sielanka. Tym bardziej nie raj przez Jehowę obiecany. Życie to walka — jak mawiał efeski filozof. Jednym daje potęgę i moc panowania. Innym — tylko złudzenia w postaci mitów (o ujemnej zresztą kompensacji).

Mity — jak już wiadomo — wyjaśniają coś, co jest lub co było. Niezaprzeczalnym faktem była słabość Polski i towarzysząca jej nienawiść do „barbarzyńskiej" Rosji (przy jednoczesnym szacunku, i towarzyszącej mu obawie, dla Niemców), wobec której byliśmy coraz bardziej bezsilni. Pomimo hasła „silni, zwarci, gotowi", i pomimo tych wszystkich pięknych postmszalnych defilad wojskowych...

Jedyną pociechą dla współczesnego Polaka — katolika, z tamtych tragicznych, smutnych lat, jest ta prawda, że Kościół katolicki był wówczas silny i dynamiczny — tak jak za najlepszych czasów saskiego jezuityzmu. Miał rząd dusz spragnionych Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Ale zupełnie jak i przed I, II i III rozbiorem Rzeczypospolitej dynamizm i triumf katolicyzmu na nic się nie zdał Państwu, ani Narodowi. Polskie Imperium Katolickie pomiędzy „poganami" pozostało w głowach fantastów, marzycieli i na kartkach papieru. Kościół nie ocalił nas od upadku, a nawet ten upadek przyspieszył. Jak zwykle wina tkwiła w nas samych, gdyż zbyt mało gorliwie naśladowaliśmy Chrystusa i jego świętych. Tymczasem Kościół dwoił się i troił, by wychować nowe zastępy ofiary całopalnej — męczenników nowych czasów. W rzeczywistości była to po prostu znana już nam saska recydywa par excellence. I mogła mieć też tylko jeden finał...


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Walka Kościoła z wolnością słowa i wyznania
Szkoła jako wylęgarnia ateistów

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (5)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Ów grecki gigant zdolny był do czynów niezwykle szlachetnych, ale i do nadzwyczajnych forteli: z gliny ulepił pierwszego człowieka, dał mu ogień (skradł z rydwanu Heliosa); dokonał też pierwszego oszustwa — można by powiedzieć podatkowego — w interesie ludzi (ofiara z byka dla Zeusa, tj. kości przykryte tłuszczem). Odtąd Prometeusz z rozkazu Zeusa miał być zakuty w łańcuchy na najwyższym szczycie Kaukazu, gdzie po wsze czasy codziennie miał doń przylatywać orzeł i wyszarpywać mu odrastającą ciągle wątrobę. (Prometeusz uniknął jednak tego losu, odradzając swojemu prześladowcy poślubienie Tetydy, gdyż syn z ich związku miał zrzucić z tronu Zeusa — został uwolniony).

« Kościół i Katolicyzm   (Publikacja: 25-06-2004 Ostatnia zmiana: 05-07-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wojciech Rudny
Z wykształcenia pedagog i historyk. Wydawca i niezależny publicysta. Zmarł w 2010 r. w wieku 41 lat.

 Liczba tekstów na portalu: 64  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Najhojniej wynagradzający siebie politycy w Europie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3455 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365