|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kościół i Katolicyzm W.C., nihilizm i abnegacja [2] Autor tekstu: Wojciech Rudny
Krecia robota przeciwko Rosji (popieranie wszelkich separatyzmów na jej
obszarze) w narodzie wychowywanym na poezji anielskiej Mickiewiczów, Słowackich,
Krasińskich musiała znaleźć dla
siebie ideologiczne — wzniosłe uzasadnienie. Już 80 lat temu Bronisław
Malinowski stwierdził, iż mity są statutami działania społecznego: pojawiają
się, gdy trzeba coś, co jest i istnieje, wyjaśnić (np. jakiś obrzęd czy
ceremonię, moralną regułę itp.). Romantyk nie może powiedzieć, że to w interesie Polski leży rozkładanie Rosji, bo przecież wedle niego Polacy nie
kierują się „interesem" (politycznym). „Interes" — przekonywał
Mickiewicz w swoich "Księgach
narodu i pielgrzymstwa polskiego" — to „bałwan". Kiedy więc inni kłaniali
się temu „bałwanowi Interesowi", Polacy byli zawsze „wierni Bogu przodków
swoich"; brzydzili się czymś takim jak „interes" i „egoizm". Takie
przekonanie — jak zauważył Józef Retinger w swojej pracy "Polacy w cywilizacjach świata" — wpajano
młodym pokoleniom Polaków po odzyskaniu niepodległości. "Zaiste -
pisze on — wedle historii, jakiej uczono nas przed wojną, tylko wówczas
Polska zdziałała coś wielkiego, kiedy występowała nie jako organizm
samodzielny w obronie własnych interesów, lecz kiedy była puklerzem dla
innych. Więcej się szczycono obroną Wiednia, tego ośrodka intryg
antypolskich, niż wyprawami moskiewskimi XVII wieku, genialnymi posunięciami Władysława
IV czy Batorego, które koncentrowały się wyłącznie naokoło polityki
polskiej, egoistycznej, ale zbawczej i dalekowzrocznej
Pewnie — dodaje Retinger — że dla cudzoziemca najbardziej zachwycającym
jest ten moment dziejów, w którym Polska ochrania jego kraj, lecz czy to ma być
kryterium dla nas…".
Jeden z czołowych propagatorów prometeizmu w II RP,
Tadeusz Hołówko, stwierdzał nie bez pewnej dozy racji, iż "naród
polski nigdy nie miał pierwiastków egoistycznego myślenia politycznego;
przeciwnie, w ciągu długich wieków cechą jego charakterystyczną była myśl
wyrozumiała, z której wypływała tolerancja wobec innych narodów" (do
zwycięstwa kontrreformacji na naszych ziemiach Polska przypominała inne
„egoistyczne" państwa europejskie, np. jako pierwsi w Europie zawarliśmy
traktat pokoju i przyjaźni z… muzułmańską Turcją).
Tak więc w tym samym okresie, kiedy młodym wbijano do głów na
lekcjach religii i historii, że polski altruizm polityczny to nasza chluba
narodowa — jak najbardziej godna kontynuacji, a myślenie o sobie to „pogaństwo",
„grzech" i „egoizm"; dyżurni specjaliści od obrony cudzych interesów,
chcąc wyjaśnić swe szkodliwe dla polskiej racji stanu kondotierstwo na
Wschodzie (zresztą więcej z niemocy — usiłowane, jak zrealizowane), nawiązywali
tym razem już nie do Chrystusa i Winkelrieda, ale do innej boskiej postaci, tj.
„krewnego" Zeusa, Prometeusza (syn tytana Japetosa i Klymene) [ 1 ].
Mit ten, jak większość naszych mitów altruistycznych nie miał szansy
pełnej realizacji. Brakowało — nie cnót chrześcijańskich i altruizmu -
tym można by nawet obdzielić świat cały, ale — rzeczy najzupełniej
ziemskiej — mocy: politycznej, militarnej i gospodarczej. Prometeusz polski
bowiem bardziej niż tytana, boga i herosa starożytnej Hellady — spragnionego
wielkiego, heroicznego czynu — przypominał przygarbionego mnicha z judzkiej
pustyni, rozpaczającego na widok naporu wrogiego mu świata — „pogaństwa" i „barbarzyństwa"...
Może gdyby tak te Niemcy (hitlerowskie) zechciałyby być
katolickie (Hitler wszak był katolikiem, podobnie Himmler, Goebbels) i ta Rosja
(stalinowska) — chrześcijańską (wszak Stalin miał być popem), to pewnie i narodowo-katolicka Polska sanatorska mogłaby nadal spokojnie świętować i balować. Słowem — cieszyć się życiem. I tylko pod krzyżem, tylko pod tym
znakiem. Zupełnie jak za czasów saskich można by spokojnie: jeść, pić i popuszczać pasa. Ale życie to nie sielanka. Tym bardziej nie raj przez Jehowę
obiecany. Życie to walka — jak mawiał efeski filozof. Jednym daje potęgę i moc panowania. Innym — tylko złudzenia w postaci mitów (o ujemnej zresztą
kompensacji).
Mity — jak już wiadomo — wyjaśniają coś, co jest lub co
było. Niezaprzeczalnym faktem była słabość Polski i towarzysząca jej
nienawiść do „barbarzyńskiej" Rosji (przy jednoczesnym szacunku, i towarzyszącej mu obawie, dla Niemców), wobec której byliśmy coraz bardziej
bezsilni. Pomimo hasła „silni, zwarci, gotowi", i pomimo tych wszystkich pięknych
postmszalnych defilad wojskowych...
Jedyną pociechą dla współczesnego Polaka — katolika, z tamtych
tragicznych, smutnych lat, jest ta prawda, że Kościół katolicki
był wówczas silny i dynamiczny — tak jak za najlepszych czasów
saskiego jezuityzmu. Miał rząd dusz spragnionych Katolickiego Państwa Narodu
Polskiego. Ale zupełnie jak i przed I, II i III rozbiorem Rzeczypospolitej dynamizm i triumf katolicyzmu na
nic się nie zdał Państwu, ani Narodowi. Polskie Imperium Katolickie pomiędzy
„poganami" pozostało w głowach fantastów, marzycieli i na kartkach
papieru. Kościół nie ocalił nas od upadku, a nawet ten upadek przyspieszył.
Jak zwykle wina tkwiła w nas samych, gdyż zbyt
mało gorliwie naśladowaliśmy Chrystusa i jego świętych. Tymczasem Kościół
dwoił się i troił, by wychować
nowe zastępy ofiary całopalnej — męczenników nowych czasów. W rzeczywistości była to po prostu znana już
nam saska recydywa par excellence. I mogła mieć też tylko jeden finał...
1 2
Przypisy: [ 1 ] Ów grecki gigant zdolny był do czynów niezwykle
szlachetnych, ale i do nadzwyczajnych forteli: z gliny ulepił pierwszego człowieka,
dał mu ogień (skradł z rydwanu Heliosa); dokonał też pierwszego
oszustwa — można by powiedzieć podatkowego — w interesie ludzi (ofiara z byka dla Zeusa, tj. kości przykryte tłuszczem). Odtąd Prometeusz z rozkazu Zeusa miał być zakuty w łańcuchy na najwyższym szczycie
Kaukazu, gdzie po wsze czasy codziennie miał doń przylatywać orzeł i wyszarpywać mu odrastającą ciągle wątrobę. (Prometeusz uniknął jednak tego losu, odradzając swojemu prześladowcy
poślubienie Tetydy, gdyż syn z ich związku miał zrzucić z tronu Zeusa — został uwolniony). « Kościół i Katolicyzm (Publikacja: 25-06-2004 Ostatnia zmiana: 05-07-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3455 |
|