|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo karne i nauki penalne
Pogoda dla złoczyńców Autor tekstu: Wojciech Rudny
Jan Paweł II zaapelował, by w związku z Rokiem Jubileuszowym Chrześcijaństwa
9 lipca 2000 darować część choćby kary wszystkim skazanym. Apel ten nie wywołał
entuzjazmu u osób zaniepokojonych coraz większą pobłażliwością wymiaru
sprawiedliwości (także katolików). Wychodzi
natomiast naprzeciw wszystkim pseudohumanitarystom przekonanym, że wraz z rozwojem cywilizacji — „bardziej cywilizowany" powinien być także wymiar
sprawiedliwości. Domagają się oni takich warunków dla skazańców, które
„nie uwłaczałyby godności ludzkiej i prawom człowieka". Są zatroskani o dobre samopoczucie więźniów. Żądają dla wielu z nich zniesienia kary śmierci...
Ten kontrowersyjny postulat uwzględniony został nawet w „prawie
europejskim" — co ciekawe — wbrew większości obywateli państw członkowskich
Unii. I u nas dochodzi do takich absurdów, że aby doszlusować do Europy,
tworzy się (pobłażliwe) prawo wbrew woli społeczeństwa. Kiedy większość
obywateli III RP domaga się wprowadzenia najwyższego wymiaru kary, tj. kary śmierci,
żądania tego wcale się nie uwzględnia. Tylko z tego powodu, że nie jest to
po „europejsku" — zagrodziłoby nam drogę do Unii Europejskiej. Inaczej mówiąc
„zamknęłoby nam drogę do zjednoczonej Europy". A przecież „nasza"
klasa polityczna jak jeden mąż chce wstąpienia Polski do UE — nawet wbrew
zdrowemu rozsądkowi. Swoją drogą ciekawe, jakby się zachowała „nasza"
klasa polityczna, jeśliby tak brukselscy eurokraci zadekretowali obowiązkową
sterylizację wszystkich mężczyzn w Europie. Czy także w imię jakiegoś tam
innego nowoczesnego przesądu, chcieliby włączenia Polski do tego
europejskiego domu wariatów? Powróćmy jednak do kary śmierci, a szerzej do
coraz większej pobłażliwości wymiaru sprawiedliwości w Europie.
Od jakiegoś czasu widoczna jest jak na dłoni niebezpieczna tendencja (wspak)licytacji
pomiędzy Stolicą Apostolską a Brukselą ze Strasburgiem. Tak jakby zależało i Rzymowi, i Brukselo-Strasburgowi, pokazanie światu, kto jest bardziej
„humanitarny". W ferworze tej wzajemnej rywalizacji jakby zapomniano w Piotrowej Stolicy o tym, że humanitaryzm powstał przecież jako negacja Boga i porządku przez Niego ustanowionego (Max Scheler). Zgoda, że starochrześcijańska
zasada mówi, iż Ecclesia abhorret sanguine (Kościół brzydzi się
krwią), ale też Kościół nigdy nie był pobłażliwy dla występku, jak w czasach współczesnych. W tej pobłażliwości Kościół idzie w ramię w ramię z doktrynerami pseudohumanitaryzmu — zapatrzonymi tylko w tzw. prawa człowieka
(i tylko skazańców!).
Coraz
częściej Kościół żąda od ofiar przestępców (chodzi tutaj o rodziny
zamordowanych), by po prostu po chrześcijańsku wybaczyli — nadstawili drugi
policzek. Wiemy, że nie jest to proste, a w wielu wypadkach nawet niemożliwe.
Jak wybaczyć komuś, kto wcale nie żałuje, a wręcz przeciwnie wszem i wobec
szczyci się swym cynizmem i brakiem uczuć wyższych. Co więcej spotyka tych
cynicznych złoczyńców wyłącznie wyrok dożywocia, 25, a nawet … 6 lat
(jak to było w przypadku młodego mężczyzny, który świadomie rozjechał
policjanta chcącego go zatrzymać)!
Nie
dość, że wyroki nie są adekwatne do popełnionych czynów (takie odczucia ma
większość poszkodowanych), to jeszcze pojawia się coś takiego, jak
darowanie choćby części kary. Tego naprawdę nie potrafią zrozumieć ludzie
zaniepokojeni niebezpieczną tendencją do coraz większej pobłażliwości dla
występku. Media często włączają się w te „krucjaty". Pokazuje się
nawróconych i skruszonych morderców w więzieniach, oczekujących na karę śmierci.
Fotografuje się manifestacje zwolenników zniesienia kary śmierci,
przeprowadza się z nimi wywiady. Wszystko po to, by wykazać, że „nie wysokość
kary, ale jej nieuchronność mają wpływ na potencjalnych przestępców".
Współczucie
niewątpliwie jest uczuciem wyższym, kiedy jednak w imię tego uczucia poświęca
się sprawiedliwość — to droga donikąd.
Czy
darowanie choćby części kary dzięki papieżowi ma wpływ na nawrócenie
skazanych? Tak mogą sądzić tylko hierarchowie Kościoła żyjący z dala od
więzień — świata przestępczego. Tak daleko, że ze swych pałacowych siedzib w chmurach nie dostrzegają już chyba ziemi. A ludzie to nie anioły przecież.
Darowanie im nawet części kary tylko dlatego, że mieli to szczęście, iż
zgrzeszyli przeciwko Bogu i bliźniemu przed
Jubileuszem Chrześcijaństwa jest nawet trudne do pojęcia przez przeciętnego
zjadacza chleba. W imię czego ta pobłażliwość? Na pewno nie sprawiedliwości i ładu moralnego. Sprawiedliwość i ład moralny wymagają nade wszystko
sprawiedliwego wyroku. Wymiar sprawiedliwości (ziemskiej) ma za zadanie
dopilnowanie tego, by przestępca nie tylko został sprawiedliwie skazany, ale
także odbył całą przewidzianą wyrokiem karę. Okazuje się jednak, że są
czasy dobre dla przestępców. Słowem — pogoda dla złoczyńców.
« Prawo karne i nauki penalne (Publikacja: 27-06-2004 Ostatnia zmiana: 18-07-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3475 |
|