|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Świeckie religie » Kościół prawdosławny
Słowo prawdosławnego przesłania [3] Autor tekstu: Edward Piszczałka
— mądrystyczna, zdrowa pobożność
estymonegacyjna, czyniona przez wszystkich praktyka tego;
— mądrystyczna, racjonalna twórczość i pożytkowanie zdrowych dzieł kultowych;
— świadomi i przekonani wyznawcy
dobra i mądrości;
— osoby i grona zajmujące się
rzetelną, prawdosławną informacją, edukacją i kształceniem kultowym (różni
przewodnicy kulturowi, szkoły, nauczyciele i wychowawcy, kadry domów i instytucji kultury, wydawnictwa do potrzeb kościelnych, prasa, R i TV);
— osoby, grona, ośrodki zajmujące
się indywidualnymi i ogólnospołecznymi (publicznymi) posługami tudzież pracą
kultową estymonegacyjną w sposób racjonalny, prawdosławnie-mądrystyczny
(publicyści; twórcy sztuk, artyści, satyrycy, krytycy; celebranci nabożeństw,
świąt, imprez, zabaw, ślubów itp.; politycy; organizatorzy mądrze dobrych
imprez, ich sponsorzy; USC, wydawnictwa estymonegacyjne, prasa, R i TV, teatry,
opery, kina, orkiestry, chóry, zespoły itp.; świątynie, domy kultury,
stadiony; wojsko, policja i organy wymiaru sprawiedliwości.
— W znacznej mierze a nawet w całości i względnie szybko, stan ten może osiągnąć ta część ludzi, która wyraźnie
dostrzega wady w kościołach dotychczasowych, nie chce poddawać się im, i jednocześnie aktywnie potrzebuje i potrafi spełniać je w sposób tylko właściwy,
dobry. — Według mojej tego oceny, najefektywniej może to być czynione
postulowanym przeze mnie sposobem kościoła prawdosławnego.
Kształtowanie
pożądanego nam stanu ludzkiej pobożności hamują i jego dobru nie
sprzyjają i sprzyjać nie będą:
— imaginacyjno-infantylne teologie i doktryny kultowe;
— kłopotacząca pobożność
estymonegacyjna, czyniona przez wszystkich praktyka tego;
— kłopotacząca, płocha twórczość i pożytkowanie płochych dzieł kultowych;
— nieświadomi i kłopotaczący
wyznawcy dobra i mądrości;
— osoby i grona zajmujące się błędną,
kłopotaczącą informacją, edukacją, kształceniem i wychowywaniem kultowym;
— osoby, grona, ośrodki zajmujące
się indywidualnymi i ogólnospołecznymi (publicznymi) posługami tudzież pracą
kultową estymonegacyjną w sposób niewłaściwy, imaginacyjno-kłopotaczący.
Ta część ludzi, którzy
bezkrytycznie, mało krytycznie, bezwolnie czy konformistycznie przywiązani są
czy poddają się dotychczasowym błędnym obrazom i kryteriom pojmowania sacrum i profanum, i do ustalonych według tego kłopotackich doktryn kultowych (także z powodu obwarowania ich zachowywania przymusem, karami, tradycją, dla wierności
kulturze własnej wcześniej nabytej) — będzie w dalszym ciągu przy nich
trwać, czy zmieniać je wolniej. — Wynika to ze światopoglądowych i moralnych zahamowań dla pozostawania w kulturze oswojonej (czyli z konformistyczno-konserwatywnych ograniczeń duchowych); z awersyjnych czy z tak
odczuwanych sposobów postulowania lepszej, właściwej pobożności; z niewiedzy i nieumiejętności uczynienia tego, z niepewności jego słuszności, z odczuwania niepokoju przed poglądami nowymi a sprzecznymi z już istniejącymi,
przed tym, czy nie są one jakimś złem ukrytym, podstępnym, nie wiadomo czym
mogącym skutkować naprawdę; z obawy przed wciągnięciem do kolejnej postaci
kłopotaczących gron kościelnych, z bojaźni przed tego dokuczliwą środowiskową
krytyką, przed bożymi karami a nawet wiecznym potępieniem. Natomiast
przestrzeganie zachowań i powinności religijnych uważane jest tu za właściwy
obowiązek, ponieważ ustanowiony przez stworzyciela i władcę świata, oraz
jego proroków, namiestników i funkcjonariuszy kościelnych, no i rzekomo w sposób niezawodnie prawdziwie prowadzący do życia wiecznego, wiecznie
przyjemnego, radosnego i szczęśliwego tych, którzy w to wierzą i są temu
posłuszni. Jednocześnie bywa przez nich odczuwana szczera dezaprobata wobec
tych, którzy — dezaprobując i unikając religijnego kłopotaczenia — postępują
inaczej; postrzeganie ich jakoby chcących dufnie deprecjonować Boga, jego
walory i przykazania, prawdę przez niego objawioną, lekceważyć to co święte...
złośliwie cynicznie podważać autorytet jego, jego głosicieli i sług, wywyższająco
się szydzić z oddanych mu wyznawców. — Warto tutaj wiedzieć i mieć na
uwadze to, iż dotychczasowe pojmowanie Boga, kościoła, ludzkiej pobożności,
choć często uważane za stałe, prawdziwe i jedynie słuszne… było jednak
wielokrotnie modyfikowane w ramach tych samych religii, a dla udoskonalenia
kultowego pożytku z nich (dla dostosowania tego pojmowania do bieżących i przewidywanych potrzeb religijnych, i innych z ich wpływem realizowanych: głównie
politycznych i przede wszystkich tych ludzi, którzy o zmianach tych decydowali i je wprowadzali, a także tych, którzy pozostawali z nimi w różnym
interesownym powiązaniu) — czemu towarzyszyły te same czy podobne obawy i sądy
jak wyżej wymienione, a jednak je dokonywano i z czasem były one aprobowane i funkcjonują wśród nas dotychczas; już nie tylko bez ich obawiania się,
niechęci a nawet wrogości wobec nich, a jako cenione składniki kultury całych
rzesz ludzkich… Niech więc nie niepokoi i nie irytuje kogokolwiek
przedstawiany tu obraz Boga Rzeczywistego i jego kościoła, bowiem ich
istnienie jest faktem niepodlegającym stanowieniu o tym, czy jego
zaniechaniu… i jest to fakt obiektywnie i dla wszystkich dobry.
W zbożnym tu celu,
proimaginacyjni animatorzy kościelni, wszystkich istniejących kościołów na
świecie, powinni solidniej rozważyć popełniane w ten sposób kłopotaczenie
kultowe, jego istotę i przyczyny, i podejmować rzetelniejsze wyzbywanie się
tego zła ze swoich poglądów i postępowania kultowego, nie propagować je wśród
ludzi, nie szkodzić im tym kłopotaczeniem — zwrócić się ku Bogowi
Rzeczywistemu i podejmować rzetelne i sensowne posługi kultowe.
Nie
należy spodziewać się tu szybkich, radykalnie pozytywnych zmian, z istotnie
przeszkadzających temu przyczyn:
— zdrowiu naszej pobożności
przeszkadza wykształtowane przez ludzkość i dość popularne poczucie
mistycznej istoty spełniania naszych potrzeb kultowych, i oparta na nim kultura
kultowych imaginacji i kłopotaczenia; przywiązanie znacznej części ludzi
do kościelnych tradycji, zarówno dobrych jak i złych, nie potrafiąc
samodzielnie, z własnej woli należycie ich rozgraniczać, czy też i niepodejmowanie tego;
— zdrowiu naszej pobożności
przeszkadza kultura pasożytnicza: posiadanie przez ludzkość
wrodzonych, a przejawianych machinalnie i rozmyślnie kłopotackich skłonności
do osiągania korzyści własnych kosztem innych ludzi, nie licząc się z wyrządzanymi
im tym krzywdami, czy pobłażając sobie w tym złoczynieniu; ich przejawy
najwyraźniej znamy w postaci człowieczej przestępczości, ale też w życiu
ogólnie, jako aspołeczne wykroczenia poza normy, poza ludzką przyzwoitość
(kradzieże, zabory, przywłaszczenia, wykorzystywanie, korupcja, wymuszanie);
— zdrowiu naszej pobożności
przeszkadza kultura szkodnicka: głupiego, nikczemnego dokuczania innym,
dla sprawienia im przykrości, a dla swego, chorego zadowolenia z tego (chuligaństwem,
jełopstwem, wulgarnością, pomawianiem, ośmieszaniem, oczernianiem,
podeptaniem czyjegoś dobra, godności);
— zdrowiu naszej pobożności
przeszkadza brak należytego poczucia potrzeby moralnego respektowania międzyludzkiej
uczciwości, własnej solidności, jasnego poczucia krzywdzenia innych;
hipokryzyjna negacja wad i zła czynionego przez innych, zwłaszcza wobec nas, a jednoczesne jego aprobowanie czyniąc to samemu; tolerowanie czy tuszowanie wad
własnych, a nadkrytycyzm wobec cudzych.
— Sprzyja temu wszystkiemu brak
należytego wychowania, kultury, przykładów, mądrego i prawego środowiska,
otoczenia, i ogólne czynienie zła przez ludzi na świecie.
Przyczyny
te,
będąc przeciwnymi i szkodzącymi naszemu dobru i mądrości, czyli naszym
sacrum, tworzą sobą człowieczą kulturę profanalną. Ich
funkcjonowanie istnieje pomimo dostrzegania ich zła, jako oczywistych ludzkich
wad, ułomności duchowych, negowanych i potępianych, i pomimo kulturowych
(zwyczajowych, kościelnych i prawnych) postanowień ich nieczynienia i starań o to, aby ich nie czyniono. Podtrzymuje je dość powszechne i mocno utrwalone
poczucie i przekonanie o ich niewykluczalności z ludzkiego życia; poczucie
nieporadności i niemożliwości osiągnięcia tego wykluczenia; także fakty
tego, iż ich skuteczność czyni nas bardziej skutecznymi w swym życiu, by nie
być w nim stratnymi powstrzymując się od posługiwania się tą skutecznością, w sytuacji czynienia tego przez innych; niejakie diaboliczne zadowalanie się
ich skutecznością, czynionymi nią efektami. — Z kulturą profanalną, z jej
nieuleganiem i nieuprawianiem, lepiej radzą sobie ludzie z mocniejszą mądrością i moralnością w niej — lecz słabsi duchem, czy będący w kultowych błędach,
za nadto ulegają jej przejawom. W nieporadności rozumienia słuszności
powstrzymywania się z uprawianiem jej przejawów, w poczuciu ich niewykluczalności,
łatwiejszych z tego korzyści: bez skrępowania czy z obłudą sprzeniewierzają
się kultowym prawidłowościom i powinnościom. A są jeszcze ludzie ducha
ostrożnie, zachowawczo czy niepewnie roztropnego: ostrożnie poszukujący czy
oczekujący i pragnący prawdy o naszej pobożności; radzić sobie z tym będą
wolniej. Wolniej dostrzegać, pojmować, rozumieć funkcjonujące wśród ludzi
kultowe zło, a dobro z jego zaniechania i uzdrowienia go tym co jest kultowo
poprawne, właściwie dobre: pobożność prawdosławnie-mądrystyczna — biorąc
dopiero przykład z innych, z tych, którzy dokonają tego wcześniej, doświadczając i przekonując się o tego słuszności. — Zatem, niech to, co przeszkadza
zdrowiu naszej pobożności, nie będzie powodem do jej zaniedbywania, do
niepotrzebnego, zrezygnowanego pesymizmu, fatalizmu, a nawet apokaliptyzmu -
jednak prawda i dobro zawsze zwyciężają, bo mają taką moc i jest im to należne,
posługując się skutecznością w tym naszej mądrości, dążąc do nich z prawdosławnie-mądrystycznym optymizmem, systematycznością, moralnością. — A potrafi to każdy z nas, trzeba tylko to poznać i odpowiednio, rzetelnie i mądrze do tego podchodzić — czyli w oczywisty niezłomny, stały i prosty
sposób dbać o naszą ludzką kulturę dobra i mądrości.
Pobożni prawdosławnie, osiągają
najlepsze efekty spełniania swych potrzeb kultowych; a obierający ten sposób,
dochodzą szybko do kultowej poprawności, zdrowia i zasadnego z tego
zadowolenia.
Będąc,
bądź stając się prawdosławnie-mądrystycznymi wyznawcami Boga
Rzeczywistego, przyczyniamy się tym do zachowywania dobrej jakości życia własnego i międzyludzkiego.
1 2 3 4 Dalej..
« Kościół prawdosławny (Publikacja: 02-09-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3593 |
|