Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.963 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
 Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza

Służba cywilna: Nowelizacyjna zadyszka [2]
Autor tekstu:

Niestety, trzeba też zaznaczyć kolejne niezrozumiałe zaniechania, kładące się cieniem na tak obiecująco zapoczątkowanym procesie. W Raporcie, poza tą niewątpliwie najpoważniejszą luką systemu, wskazanych zostało cały szereg innych poważnych braków lub rozwiązań, dających urzędnikowi nadmierną swobodę działania. A, jak to uwidocznione zostało na praktycznych przykładach, wielu z urzędników, w istocie miernych za to aroganckich i butnych, o kręgosłupach z gumy, bezwzględnie wykorzystuje każdą możliwość ominięcia niejasnych lub niekompletnych przepisów. Ewidentne łamanie prawa istniejącego i brak jakiejkolwiek za to odpowiedzialności, dopełnia obrazu, a temat ten sam w sobie zasługuje na odrębną rozprawę.

Zastanawia, czym kierują się autorzy obecnego projektu nowelizacji, pozostawiając nietkniętymi szereg istotnych uchybień i braków. Wykazywanych już nie tylko poprzez same analizy tekstu ustawy, lecz ukazywanych w praktycznych skutkach.

Terminy — Przewijają się tu i ówdzie, jednakże ogromny obszar pozostaje wciąż do swobodnego uznania urzędnika. Udokumentowane zostało w praktyce, do czego ta dowolność prowadzi. Procedury naboru potrafią przebiegać w zaskakującym tempie. Od blisko pół roku (MSWiA, MENiS) do 1 dnia, następnego po upływie terminu do składania ofert — przypadek Kuratorium Oświaty w Warszawie — co dla Mazowieckiego Kuratora Oświaty nie jest niczym nadzwyczajnym, choć było to bezsporne złamanie zasady konstytucyjnej o równym dostępie do stanowisk i przepisów ustawy o służbie cywilnej, o konkurencyjności, nie wspominając już o Kodeksie postępowania administracyjnego i przepisach o terminach. Wie o tym przypadku co najmniej kilkudziesięciu wysokich i najwyższych urzędników korpusu służby cywilnej oraz wysokich funkcjonariuszy publicznych (Wojewoda Mazowiecki), nie wyłączając i Kancelarii Premiera. Jak dotąd Mazowiecki Kurator Oświaty z podległym mu dyrektorem odpowiedzialnym za to postępowanie mają się dobrze. To również przyczynek do jakości naszych struktur na najwyższych szczeblach i wyjaśnia poniekąd, dlaczego jest tak, jak jest. Tam, gdzie w rzeczywiście demokratycznym państwie prawa już dawno wkroczyłaby prokuratura, tu wszyscy nabierają wody w usta. Nawet i wówczas, gdy Urząd Służby Cywilnej przedstawił oficjalnie swoje negatywne stanowisko [ 4 ] w sprawie tegoż postępowania, powiadamiając o tym również Wojewodę Mazowieckiego.

Zasady umiejscowione w kodeksie postępowania administracyjnego — które, wbrew opinii niektórych wysokich urzędników, jednak obowiązują w wielu sytuacjach przeprowadzanych procedur — są najwyraźniej nieznane. Pozostawienie tego obszaru poza regulacją daje taki efekt, że tysiące ludzi — w wielu postępowaniach wpływa dziesiątki, a nawet i setki ofert — pozostaje w stanie zawieszenia, czekając miesiącami aż urzędnik łaskawie zechce w ogóle rozpocząć procedurę, którą sam przecież wszczął, dając ogłoszenie o naborze. Po rozmowach kwalifikacyjnych znów można czekać całymi tygodniami na rozstrzygnięcie. Tak prezentowany profesjonalizm rzeczywiście poraża.

Zresztą dotyczy ta kwestia również i konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Ogłoszone konkursy z terminem składania ofert do końca czerwca tego roku [ 5 ] dotąd, zbliża się połowa września, nadal tkwią w martwym punkcie. Z kolei konkursy, które doczekały się rozpoczęcia, też mogą przebiegać w diametralnie różny sposób. W konkursie do GITD [ 6 ] (opisanym w artykule „Paragrafy i kaptury" [ 7 ]) powiadomienie o rozstrzygnięciu potrzebowało 9 dni po rozmowach kwalifikacyjnych, by opuścić USC, natomiast w kolejnym konkursie [ 8 ] potrzeba było na to ...8 tygodni! Zresztą ten właśnie konkurs też ujawnił kolejne „czarne dziury" systemu. Okazało się bowiem, iż komisja potrzebowała aż 6 tygodni po rozmowach kwalifikacyjnych, by podjąć decyzję, mając przecież przed sobą wszelkie niezbędne materiały. Brak uregulowań, co do terminu rozstrzygania po przeprowadzeniu rozmów kwalifikacyjnych prowadzi do tego, że komisja, zgodnie z prawem, może deliberować do końca świata i jeszcze jeden dzień. Ale i na tym nie koniec, bo jak już się zdecyduje, to zaczyna się bieg określonych w ustawie terminów dalszych postępowań aż do wysłania wskazanemu kandydatowi informacji o przesłaniu do odpowiedniego urzędu pisma z dyspozycją wykonania przepisów, tj. podpisania umowy (też brak regulacji w tym zakresie). Tu zaś wpadamy w kolejną „czarną dziurę". W powyższym przypadku urząd, zobowiązany do, de facto, dopełnienia formalności — wykonania przepisów, od trzech tygodni nie daje znaku życia. Po prostu milczy. Wprawdzie w art. 48 ust. 3 ustawy o służbie cywilnej również brakuje terminu wykonania nakazanych czynności, jednakże szeregowy urzędnik o średniej znajomości przepisów nie miałby wątpliwości, iż sformułowanie przepisu ma wymowę nakazu działania „bez zbędnej zwłoki". Skąd zatem taki poślizg? Nie pierwszy zresztą w tym akurat konkursie. Być może odpowiedź kryje się w szczegółach. W pierwszym konkursie „wygrała" osoba z tego samego urzędu, na stanowisku wówczas „p.o.", natomiast w tym drugim, faworyt z urzędu odpadł po pierwszym etapie, a wskazany został przez komisję kandydat „obcy". Wskazany, to też pewnego rodzaju eufemizm, bo znów dają o sobie znać szczegóły. Ten temat jeszcze powróci zapewne w kolejnym artykule, prawdopodobnie w duchu wyżej wspomnianych „Paragrafów i kapturów", bo choć problem ujawnił się tu podobny, jednak w pewnej odmianie tych samych, prywatnych celów. Teraz dość stwierdzić, że dyrektor generalny, czy ktokolwiek pełniący jego obowiązki, po prostu ma za nic USC, reguły postępowania funkcjonariusza publicznego, wskazanego kandydata, literę i ducha systemu służby cywilnej. Taki profesjonalizm i rzetelność zapewne również poraziłyby Autora koreferatu do Raportu o służbie cywilnej.

Stąd budzi zdziwienie i niepokój pomijanie aspektu terminów poszczególnych działań, bo trudno liczyć, jak widać, na znajomość podstawowych zasad i obowiązków. Tym bardziej niepokoi i zdumiewa, że cała plejada wysokich urzędników od szeregu miesięcy dysponuje udokumentowanymi przykładami owej urzędniczej sprawności inaczej. Nie od dziś wiadomo, że urzędnik, któremu daje się nadmierny luz, np. w postaci niewinnego słowa „może", zawartego w jakimś przepisie, staje się osobnikiem niebezpiecznym. Brak uregulowania daje ten sam efekt.

Rozmowy kwalifikacyjne — Kolejna rafa systemu, która często wykorzystywana jest do zwykłej manipulacji. Nikt nie jest w stanie sprawdzić, jak naprawdę przebiegają takie rozmowy i dlaczego zapadają takie, a nie inne rozstrzygnięcia. Nie ma w projekcie nawet cienia próby jakiejś racjonalizacji tej formy sprawdzianu. W konkursach na wyższe stanowiska też wcale nie jest lepiej, bo choć rozmowy są nagrywane i teoretycznie można je zweryfikować, to i tak weryfikuje urzędnik urzędnika z pokoju obok. Wynik wiadomy. Nie wspominając już o takim drobiazgu, że połowa składu komisji to koledzy przystępującego do konkursu „p.o.", więc zaskakujących pytań raczej trudno się spodziewać, natomiast te same pytania dla osoby z zewnątrz niespodziewanymi są z całą pewnością. Jeszcze jednym drobiazgiem, zapewne bez znaczenia, jest fakt, że zespół konkursowy ma dostęp do materiałów przygotowując konkurs. O wyciekających niczym rwące potoki pytaniach maturalnych czy testach na studia niejednokrotnie już się rozpisywano.

Środki ochrony — Nie ma żadnej możliwości, by uczestnik naboru do służby cywilnej mógł zweryfikować zapadłe rozstrzygnięcia. Owszem, może się poskarżyć, np. do USC, tylko co z tego? Nie istnieje chyba choćby jeden przypadek rozpoznany w trybie kontroli — de facto — decyzji administracyjnej, bo w istocie rozstrzygnięcie o wyborze nosi wszelkie cechy takiej właśnie prawnej formy działania organów administracji. Pozostaje nadal przepis art. 45 usc, mówiący o prawie do odwołania od wyników konkursu na wyższe stanowiska, natomiast rozstrzygnięcia dotyczące stanowisk pozostałych wciąż znajdować się mają poza kontrolą ich prawidłowości. Konstytucyjna zasada równości wobec prawa zdaje się doznawać tu pewnego uszczerbku.

Konstrukcja ogłoszeń — Znalazły się wprawdzie przepisy o powiązaniu wymogów z opisem stanowiska, co powinno oznaczać, że wstawianie wymogów bez uzasadnienia nie powinno już mieć miejsca. Jednakże znając życie i ten system, a także brak praktycznie weryfikacji ogłoszeń w USC przed ich opublikowaniem, też może stać się on przepisem martwym. Dlaczego nie pokuszono się np., by, jak w ustawie o zamówieniach publicznych specyfikację, tak w ustawie o służbie cywilnej można było oprotestować postawione wymagania, które byłyby czystym wymysłem ogłaszającego, lub celowo wstawionymi pod określoną osobę? W dziesiątkach takich ogłoszeń znajdują się przykładowo wymagania znajomości języka. Tymczasem stanowisko i zakres działania w żaden sposób tego nie uzasadniają. Wielokrotne próby drążenia powodów zamieszczenia takich wymagań albo w ogóle nie doczekały się odpowiedzi, albo też w sposób infantylny uzasadniano to wejściem do Unii Europejskiej. Nikt w praktyce nie był w stanie wskazać, na wielu stanowiskach, konkretnego przykładu już nie tylko konieczności, ale choćby przydatności znajomości języka obcego. Albo więc są to efekty owczego pędu o inklinacjach megalomanii poszczególnych urzędników, albo też wymogi takie są stawiane po to, by dać dodatkowe atuty określonym osobom, a zabrać innym.

Liczebność urzędników służby cywilnej — Od lat słychać narzekania na małą liczebność urzędników mianowanych w korpusie służby cywilnej. Zwraca też na to uwagę, nie pierwszy raz, Komisja Europejska. Tymczasem ze strony RP wylewane łzy zdają się być łzami krokodyla. Dostęp do postępowań kwalifikacyjnych został dla wielu zamknięty poprzez zamieszczenie wymogu znajomości języka obcego. Mamy taką oto sytuację, że doświadczony, fachowiec z wieloletnim stażem, nierzadko o bardzo wysokich kwalifikacjach, we własnym kraju, gdzie obowiązuje język polski we wszelkiej urzędowej dokumentacji, na stanowisku, które w bardzo wielu przypadkach nie będzie wymagało znajomości języka obcego, nie może zostać urzędnikiem mianowanym. Może natomiast zostać ten, kto zna doskonale np. jakieś narzecze z głębi afrykańskiego lądu. Zainteresowanym można polecić lekturę dokumentacji postępowań kwalifikacyjnych, znajomością jakich to oryginalnych języków może się poszczycić niejeden urzędnik mianowany. Od tego wszak mają być właściwie konstruowane ogłoszenia o naborze, bądź ogłoszenia o konkursach, by stawiać wymogi adekwatne do rzeczywistych zakresów działań na konkretnych stanowiskach. W tym i znajomości języków tam, gdzie istotnie jest ona niezbędna.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Paragrafy i kaptury. Bolączki służby cywilnej
Zamglona przejrzystość władzy

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 4 ] Pismo USC — S.C. 024-30-3/04 DRiS-4002-25/04/2 z dn. 17 sierpnia 2004 r.
[ 5 ] Biuletyn SC 12/2004 - konkursy do Ministerstwa Zdrowia oraz Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych.
[ 6 ] Konkurs K/257/03.
[ 7 ] Publikowany w dwumiesięczniku „Obywatel", Nr 3(17)/2004 — oraz na stronach www.obywatel.org.pl i wielu innych m.in. BezCenzury; Kontrateksty, Racjonalista.
[ 8 ] Konkurs K/671/03.

« Etyka zawodowa i urzędnicza   (Publikacja: 09-09-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Filipowicz
Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, magister administracji, studium podyplomowe integracji europejskiej. Wieloletni pracownik administracji rządowej szczebla centralnego, w tym na stanowiskach kierowniczych, specjalista z zakresu zamówień publicznych i funkcjonowania administracji. Autor szeregu publikacji, m.in. w "Dziś", Komentarze", "Forum Akademickie", "Obywatel" oraz na wielu serwisach internetowych publicystyki niezależnej, autor raportu "Służba cywilna III RP: zapomniany obszar", prezentowanego i opublikowanego na stronach Fundacji Batorego w Programie Przeciw Korupcji.

 Liczba tekstów na portalu: 21  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Przekrzywiona opaska Temidy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3626 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365