|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Cyrk Autor tekstu: Jan M. Fijor
Na pański rozum
Warszawa stała
się w ubiegły weekend świadkiem starcia między organizatorami IX Międzynarodowego
Festiwalu Sztuki Cyrkowej, którzy zjechali do stolicy zabawiać warszawiaków, a bojownikami organizacji zajmujących się walką o prawa zwierząt.
Szlachetna ideaNaprzeciw
siebie stanęli właściciele cyrków i treserzy, którzy na zwierzętach robią
pieniądze, oraz ideowcy z organizacji Empatia, Miłośnicy Ziemi i ekologowie,
domagający się ustawowego zaprzestania wykorzystywania zwierząt w show
biznesie, jakim jest cyrk, bo to — ich zdaniem — przynosi zwierzętom ból i cierpienie. Szlachetna idea pomocy bezbronnym zwierzętom zdobyła serca
warszawiaków, tym bardziej, że adwersarzem ochroniarzy byli, działający z niskich pobudek (chciwość, zysk, kasa) cyrkowcy, którzy — jak głoszą
organizatorzy protestu — żyją z eksploatacji, czyli wyzysku zwierząt. Skala
poparcia społecznego dla wprowadzenia ustawowego zakazu występów zwierząt w cyrku jest już duża. Pod presją ochroniarzy, z patronatu nad festiwalem
zrezygnowało Ministerstwo Kultury i telewizja publiczna, tylko czekać, aż
zbierze się Sejm i pozamyka cyrkowców do kryminału.
I to jest to,
co widać gołym okiem...
Brutalna prawda
Nie trzeba być
zoologiem, zootechnikiem czy nawet cyrkowcem, aby wiedzieć, że te zwierzęta
mają się na świecie dobrze, które człowiek posiada. Z tego powodu w takiej
Zambii, Zimbabwe i Malawi gdzie wolno strzelać do słoni, zwierząt tych nie
brakuje, w przeciwieństwie, do Republiki Południowej Afryki czy Kenii, gdzie
miłośnicy zwierząt wymusili ustawowy zakaz strzelania do słoni. Tam ich nie
ma. Mieszkaniec Zambii czy Malawi
wie, że bogaty turysta z Europy czy USA przyjedzie na polowanie słoni i zostawi w wiosce dużą kasę, dlatego dba o to, aby zamożny myśliwy miał do
kogo strzelać. Hoduje słonie, karmi je, poi, a przede wszystkim tępi groźne
kłusownictwo. Wieśniak z RPA czy Kenii takiej zachęty nie ma, dlatego
utrzymywanie słoni pozostawiono tam pracownikom państwowych parków
narodowych, którzy (odpowiednio umotywowani przez handlarzy kością słoniową)
sami słonia zastrzelą, albo pozwolą go zastrzelić, za łapówkę, kłusownikom.
Zdaję sobie
sprawę z okrucieństwa tych kilku zdań, ale takie jest życie. Zwierzęta giną i tego nie da się zmienić. Mówienie o prawach zwierząt, o co m.in. walczą
ochroniarze, jest absurdem, jako że żadnych takich praw nie ma. Jeśli ktoś
nie wierzy, niech poogląda w Discovery czy na Planet Animal jak wygląda
poszanowanie praw zebry czy antylopy przez lwa lub hienę. Zwierzęta nie
respektują między sobą prawa do życia, nie można więc utrzymywać, aby
takie prawo posiadały. O sposobie traktowania zwierząt decydują prawa ludzi, w tym prawo do karania ludzkiego okrucieństwa.
Człowiek ma
także prawo zabijania zwierząt dla własnych racjonalnych celów.
Myśliwi
zabijają zwierzynę, ale też utrzymują ją przy życiu; karmią, chronią, a nawet leczą. Perfidia? Być może, ale lepsze to niż
pozostawienie zwierząt opiece państwa, ochroniarzy, czyli kłusowników.
Najlepszy dowód, że w Kenii i RPA słonie zostały już niemal wybite, a w
Zambii mnożą się i prosperują, co jest dużą
zasługą ludzi, którzy z nich żyją.
Zwierzę — kasa
Ochroniarze
od środowiska i praw zwierząt utrzymują, że cyrkowcy znęcają się nad
swoimi zwierzętami, brutalnie je traktują, przewożą w podłych warunkach a nawet źle odżywiają. Na stronie organizującej protest „Empatii" nie
znalazłem wprawdzie żadnych dowodów winy polskich cyrkowców, ale podobno tak
jest, w co nie wierzę, i co spróbuję poniżej dowieść.
Zwierzę w cyrku ma określoną wartość. Do kosztów jego nabycia, które wskutek
licznych ustaw ochraniających zwierzynę są niemałe, dochodzą: miesiące czy
lata tresury, żywienie, pojenie, opieka weterynaryjna, zapewnienie godziwych
pomieszczeń, ubezpieczenia i szereg innych wymogów wiążących się z tym, by
zwierzę było co wieczór gotowe do występu. Zwierzęta są co prawda od człowieka
głupsze, nie na tyle jednak, by podczas spektaklu zapomnieć, że w ciągu dnia
były bite, lżone czy w inny sposób źle traktowane. Wątpię, by jakiś
treser ryzykował konflikt ze swoim podopiecznym, który nawet w warunkach
prosperity gotów jest go potraktować jak zdobycz. Myślę, że tak on, jak i właściciel
cyrku robią wszystko, aby zwierzę — ich własność, niech będzie nawet: ich
pieniądze — miało się dobrze, zdrowo i komfortowo. Zwierzę w cyrku żyje dłużej i bardziej komfortowo niż żyłoby na wolności. Co więcej, duża grupa zwierząt
cyrkowych na wolności by w ogóle nie przeżyła. A że kiedyś umrą, to
smutne, ale taka jest „uroda" życia na Ziemi. Nawet Noe w czasie swego
rejsu pożywiał się uratowanym ptactwem i bydełkiem.
Alternatywa
Ochroniarze,
jak każda grupa protestu, stara się nas wzruszyć albo przestraszyć. Oni z tego żyją. Im więcej ludzi poczuje żal z powodu zwierząt, tym więcej pieniędzy
wpłynie do kasy organizacji ochroniarskich. Ale załóżmy nawet, że ludzie z Empatii czy Przyjaciele Ziemi są ideowi, i chcą pomóc zwierzętom. Jak to
zamierzają zrobić? Zakaz tresury cyrkowej — to półśrodek. Jaką
alternatywę mają zwierzęta zwolnione z cyrku? Co się stanie z tymi zwierzętami,
które można by zatrudnić w cyrku, ale nie będzie wolno, bo Empatia wymusi taki zakaz? O tym ochroniarze
nie mówią. A dlaczego nie mówią? Pewnie ich to nie obchodzi. Dla nich celem
jest kasa i dobre samopoczucie „tu i teraz". Ich interes kończy się na
proteście i wywołaniu w społeczeństwie poczucia winy. Innego interesu nie
mają. W przeciwieństwie do cyrkowców. Dlatego ja mam większe zaufanie do
tych co żyją ze zwierząt, a nie ze zwalczania cyrkowców. Im na interesie
zwierząt zależy tak, jak na interesie własnym. Jeśli przyczynią się do
cierpienia swoich zwierząt, to ucierpią na tym sami.
P.S. W cyrku nie byłem 45 lat. Nie cenię tej formy
rozrywki, nudzi mnie, nie znam żadnego cyrkowca i naprawdę kocham zwierzęta.
« Felietony i eseje (Publikacja: 30-09-2004 )
Jan M. Fijor Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży". Liczba tekstów na portalu: 36 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3650 |
|