Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.693 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Mój ateizm budzi się z letargu wówczas, gdy prywatna wiara staję się sprawą publiczną; kiedy ktoś próbuje zorganizować życie innym na podstawie własnych psychopatologii.
« Felietony i eseje  
Cyrk
Autor tekstu:

Na pański rozum

Warszawa stała się w ubiegły weekend świadkiem starcia między organizatorami IX Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Cyrkowej, którzy zjechali do stolicy zabawiać warszawiaków, a bojownikami organizacji zajmujących się walką o prawa zwierząt.

Szlachetna idea

Naprzeciw siebie stanęli właściciele cyrków i treserzy, którzy na zwierzętach robią pieniądze, oraz ideowcy z organizacji Empatia, Miłośnicy Ziemi i ekologowie, domagający się ustawowego zaprzestania wykorzystywania zwierząt w show biznesie, jakim jest cyrk, bo to — ich zdaniem — przynosi zwierzętom ból i cierpienie. Szlachetna idea pomocy bezbronnym zwierzętom zdobyła serca warszawiaków, tym bardziej, że adwersarzem ochroniarzy byli, działający z niskich pobudek (chciwość, zysk, kasa) cyrkowcy, którzy — jak głoszą organizatorzy protestu — żyją z eksploatacji, czyli wyzysku zwierząt. Skala poparcia społecznego dla wprowadzenia ustawowego zakazu występów zwierząt w cyrku jest już duża. Pod presją ochroniarzy, z patronatu nad festiwalem zrezygnowało Ministerstwo Kultury i telewizja publiczna, tylko czekać, aż zbierze się Sejm i pozamyka cyrkowców do kryminału.

I to jest to, co widać gołym okiem...

Brutalna prawda

Nie trzeba być zoologiem, zootechnikiem czy nawet cyrkowcem, aby wiedzieć, że te zwierzęta mają się na świecie dobrze, które człowiek posiada. Z tego powodu w takiej Zambii, Zimbabwe i Malawi gdzie wolno strzelać do słoni, zwierząt tych nie brakuje, w przeciwieństwie, do Republiki Południowej Afryki czy Kenii, gdzie miłośnicy zwierząt wymusili ustawowy zakaz strzelania do słoni. Tam ich nie ma. Mieszkaniec Zambii czy Malawi wie, że bogaty turysta z Europy czy USA przyjedzie na polowanie słoni i zostawi w wiosce dużą kasę, dlatego dba o to, aby zamożny myśliwy miał do kogo strzelać. Hoduje słonie, karmi je, poi, a przede wszystkim tępi groźne kłusownictwo. Wieśniak z RPA czy Kenii takiej zachęty nie ma, dlatego utrzymywanie słoni pozostawiono tam pracownikom państwowych parków narodowych, którzy (odpowiednio umotywowani przez handlarzy kością słoniową) sami słonia zastrzelą, albo pozwolą go zastrzelić, za łapówkę, kłusownikom.

Zdaję sobie sprawę z okrucieństwa tych kilku zdań, ale takie jest życie. Zwierzęta giną i tego nie da się zmienić. Mówienie o prawach zwierząt, o co m.in. walczą ochroniarze, jest absurdem, jako że żadnych takich praw nie ma. Jeśli ktoś nie wierzy, niech poogląda w Discovery czy na Planet Animal jak wygląda poszanowanie praw zebry czy antylopy przez lwa lub hienę. Zwierzęta nie respektują między sobą prawa do życia, nie można więc utrzymywać, aby takie prawo posiadały. O sposobie traktowania zwierząt decydują prawa ludzi, w tym prawo do karania ludzkiego okrucieństwa.

Człowiek ma także prawo zabijania zwierząt dla własnych racjonalnych celów.

Myśliwi zabijają zwierzynę, ale też utrzymują ją przy życiu; karmią, chronią, a nawet leczą. Perfidia? Być może, ale lepsze to niż pozostawienie zwierząt opiece państwa, ochroniarzy, czyli kłusowników. Najlepszy dowód, że w Kenii i RPA słonie zostały już niemal wybite, a w Zambii mnożą się i prosperują, co jest dużą zasługą ludzi, którzy z nich żyją.

Zwierzę — kasa

Ochroniarze od środowiska i praw zwierząt utrzymują, że cyrkowcy znęcają się nad swoimi zwierzętami, brutalnie je traktują, przewożą w podłych warunkach a nawet źle odżywiają. Na stronie organizującej protest „Empatii" nie znalazłem wprawdzie żadnych dowodów winy polskich cyrkowców, ale podobno tak jest, w co nie wierzę, i co spróbuję poniżej dowieść.

Zwierzę w cyrku ma określoną wartość. Do kosztów jego nabycia, które wskutek licznych ustaw ochraniających zwierzynę są niemałe, dochodzą: miesiące czy lata tresury, żywienie, pojenie, opieka weterynaryjna, zapewnienie godziwych pomieszczeń, ubezpieczenia i szereg innych wymogów wiążących się z tym, by zwierzę było co wieczór gotowe do występu. Zwierzęta są co prawda od człowieka głupsze, nie na tyle jednak, by podczas spektaklu zapomnieć, że w ciągu dnia były bite, lżone czy w inny sposób źle traktowane. Wątpię, by jakiś treser ryzykował konflikt ze swoim podopiecznym, który nawet w warunkach prosperity gotów jest go potraktować jak zdobycz. Myślę, że tak on, jak i właściciel cyrku robią wszystko, aby zwierzę — ich własność, niech będzie nawet: ich pieniądze — miało się dobrze, zdrowo i komfortowo. Zwierzę w cyrku żyje dłużej i bardziej komfortowo niż żyłoby na wolności. Co więcej, duża grupa zwierząt cyrkowych na wolności by w ogóle nie przeżyła. A że kiedyś umrą, to smutne, ale taka jest „uroda" życia na Ziemi. Nawet Noe w czasie swego rejsu pożywiał się uratowanym ptactwem i bydełkiem.

Alternatywa

Ochroniarze, jak każda grupa protestu, stara się nas wzruszyć albo przestraszyć. Oni z tego żyją. Im więcej ludzi poczuje żal z powodu zwierząt, tym więcej pieniędzy wpłynie do kasy organizacji ochroniarskich. Ale załóżmy nawet, że ludzie z Empatii czy Przyjaciele Ziemi są ideowi, i chcą pomóc zwierzętom. Jak to zamierzają zrobić? Zakaz tresury cyrkowej — to półśrodek. Jaką alternatywę mają zwierzęta zwolnione z cyrku? Co się stanie z tymi zwierzętami, które można by zatrudnić w cyrku, ale nie będzie wolno, bo Empatia wymusi taki zakaz? O tym ochroniarze nie mówią. A dlaczego nie mówią? Pewnie ich to nie obchodzi. Dla nich celem jest kasa i dobre samopoczucie „tu i teraz". Ich interes kończy się na proteście i wywołaniu w społeczeństwie poczucia winy. Innego interesu nie mają. W przeciwieństwie do cyrkowców. Dlatego ja mam większe zaufanie do tych co żyją ze zwierząt, a nie ze zwalczania cyrkowców. Im na interesie zwierząt zależy tak, jak na interesie własnym. Jeśli przyczynią się do cierpienia swoich zwierząt, to ucierpią na tym sami.

P.S. W cyrku nie byłem 45 lat. Nie cenię tej formy rozrywki, nudzi mnie, nie znam żadnego cyrkowca i naprawdę kocham zwierzęta.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czego uczą na religii?
Czternaście sosen

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (12)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 30-09-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan M. Fijor
Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży".

 Liczba tekstów na portalu: 36  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3650 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365