Kultura » Sztuka » Teatr » Dramaty
Królestwo [1] Autor tekstu: Wojciech Hawryluk
Szanowny Czytelniku!
Utwór ten często bywał nie do końca zrozumiały, dlatego też
proponuję na początek małą
podpowiedź w postaci kilku pytań. Kim w Królestwie
są Strażnicy? Odpowiedzi na to pytanie proszę szukać już w pierwszym zdaniu
sztuki — zaznaczonym większą czcionką.
Zdanie to, w uproszczonej formie brzmiące: Natura
sprzyja życiu, może wydawać się banalne. Dlaczego jednak
wspominam w nim jeszcze o prawdzie? Kto kogo w Królestwie czasami oszukuje? Może na razie tyle podpowiedzi.
Natomiast po tekście utworu pokusiłem się również o parę zdań wyjaśnienia.
Zdaję sobie sprawę z tego, że komentowanie własnego tekstu może budzić
zastrzeżenia, ale uważam, że w tym wypadku, może być ono pomocne. Zapraszam do lektury.
Autor
*
Osoby:
STRAŻNIK I
STRAŻNIK II
MĘŻCZYZNA
KOBIETA
GOŚĆ
Pomieszczenie: całkowicie
puste; gładkie ściany, bez okien, okratowane drzwi (w głębi, naprzeciw
widowni), posadzka, z sufitu zwisa naga żarówka. Pomieszczenie powinno wydawać
się „nowe".
Korytarz: za
pomieszczeniem, biegnący równolegle do ściany z drzwiami i jednocześnie równolegle
do widowni. Na obu ścianach korytarza znajdują się rzędy okratowanych,
zamkniętych drzwi. Jedne z nich prowadzą do pomieszczenia, w którym toczy się
akcja.
Scenografia
może być skonstruowana w ten sposób, że idące korytarzem osoby widz
dostrzega dopiero w drzwiach pomieszczenia, a wcześniej tylko je słyszy.
Natura — której człowiek, zazwyczaj nie słysząc, zawsze się słucha
— sprzyja nie prawdzie, lecz życiu.
Powyższe
zdanie, w formie pisemnej, powinno ukazać się widzowi na dłuższą chwilę.
Ciemno. Korytarzem, obok siebie idą
(od prawej strony sceny, w lewą — patrząc od widowni): Strażnik I i Strażnik
II. Strażnik I w lewej ręce niesie małą walizkę. Co chwilę spogląda na
zegarek — podnosząc jednocześnie walizkę. Strażnik II co chwilę podrzuca
monetą i sprawdza co wypadło:
orzeł czy reszka. Po którymś rzucie monetą zatrzymuje się i klepie Strażnika I w ramię. Ten również się zatrzymuje. Strażnik
II pokazuje Strażnikowi I wynik rzutu. Strażnik I kiwa twierdząco głową,
patrząc na monetę. Strażnicy spoglądają na drzwi pomieszczenia, obok których
się zatrzymali, podchodzą do nich. Przez chwilę patrzą w ciemność panującą
za drzwiami. Strażnik I spogląda na zegarek i, patrząc na niego, drugą ręką
szuka na ścianie kontaktu. Znajduje go i naciska.
W pomieszczeniu zapala się światło.
Strażnicy chwilę wpatrują się przez kraty w żarówkę, oglądają również
pomieszczenie. Nie wchodzą do niego. Następnie odchodzą od drzwi i idą
korytarzem dalej (w lewą stronę). Ich kroki stopniowo cichną.
Od tej pory, wszystkie osoby odchodzące
od pomieszczenia kierują się korytarzem właśnie w lewą stronę; a gdy do
pomieszczenia się zbliżają, z lewej strony nadchodzą.
Korytarzem, w stronę
pomieszczenia biegnie Mężczyzna (słychać coraz głośniej jego kroki). Jest
zgarbiony — biegnie prawie na czworakach. Dobiega do drzwi i rzuca się na
kraty. Wyciąga bardzo mocno przez nie ręce — pragnie dosięgnąć żarówki.
Jest całkowicie pochłonięty jej światłem. Szarpie za kraty. Krzyczy coś,
lecz z jego ust nie dobiega żaden głos, jest jakby niemy. Jego ubranie
powinno być w kolorze
walizki.
Po chwili słychać coraz
głośniej zbliżające się do
pomieszczenia wolne kroki dwóch osób idących korytarzem. W drzwiach za Mężczyzną
pojawiają się Strażnicy (bez walizki). Przez cały czas są oni niewidoczni i niesłyszalni dla Mężczyzny. Przez chwilę patrzą na niego. Następnie zaglądają
do pomieszczenia. Strażnik I spogląda na zegarek, Strażnik II podrzuca kilka
razy monetą, po którymś rzucie pokazuje monetę Strażnikowi I, ten kiwa
twierdząco głową. Strażnik II chwyta Mężczyznę i odrywa go od krat; ten
nadal miota się, chcąc dosięgnąć żarówki. Strażnik I spogląda na zegarek, po czym wyjmuje z kieszeni spodni pęk kluczy,
wybiera jeden z nich i otwiera nim drzwi. Otwiera je na oścież (drzwi powinny
otwierać się na zewnątrz). Strażnik II wprowadza Mężczyznę do
pomieszczenia, ten jeszcze bardziej się szarpie. „Odzyskuje" głos,
gdy przekracza próg pomieszczenia. Krzyczy jednak coś całkiem niezrozumiałego.
Strażnik II rzuca
Mężczyznę na posadzkę; ten milknie jakby zdziwiony jej widokiem, następnie
mruczy coś niewyraźnie. Strażnik I również wchodzi do pomieszczenia i wraz
ze Strażnikiem II patrzą na Mężczyznę. Ten odwraca głowę w górę i raptownie, z krzykiem, rzuca się w stronę żarówki, niemal jej dotykając.
Gdy jest tak blisko niej, wydaje jeszcze głośniejszy okrzyk i pada na posadzkę,
jakby przerażony tak bezpośrednim
dostępem do żarówki. Siada na posadzce i powoli podnosi głowę w stronę żarówki,
wpatruje się w nią. Jest bardzo podekscytowany. Po dłuższej chwili, oślepiony,
odrywa wzrok od światła, telepie głową i bardzo nienaturalnie
„mocno" zamyka i otwiera oczy.
MĘŻCZYZNA
(pośród innych niezrozumiałych pomruków ) ...razi...
Strażnik I wyjmuje z kieszeni złożoną na czworo kartkę, rozkłada ją.
STRAŻNIK
I
(czyta bez żadnych emocji
) Dojdziesz do swoich granic.
Mężczyzna w ogóle nie reaguje na te
słowa. Strażnik I składa kartkę i wsadza ją z powrotem do kieszeni. Strażnicy
wychodzą z pomieszczenia. Pozostawiają drzwi otwarte. Ich kroki stopniowo
cichną.
Mężczyzna zaczyna się rozglądać. W swojej pochylonej pozycji chodzi po pomieszczeniu, co chwilę spogląda na żarówkę.
Zbliża się powoli do drzwi, przez krótką chwilę patrzy w ciemność panującą
za nimi. Z przerażeniem, krzycząc coś niezrozumiale, ucieka od nich w stronę
żarówki, "chowa się " w jej świetle. Siedzi skulony na posadzce z głową zadartą w stronę żarówki,
śmieje się. Bardzo powoli, z lękiem, podnosi ku niej rękę. Gdy zauważa, że
nie może jej dosięgnąć zaczyna wstawać i prostować ciało. Słychać zbliżające
się do pomieszczenia kroki jednej osoby powoli idącej korytarzem. Mężczyzna,
gdy jest już całkiem wyprostowany, po wielu
wahaniach dotyka wreszcie żarówki, parzy się i z krzykiem pada na
posadzkę. W drzwiach pojawia się Strażnik I, przez chwilę patrzy na zegarek,
gasi światło i odchodzi.
MĘŻCZYZNA
(wrzeszcząc także coś niezrozumiale
)
Nie! Nie! Nie!
Gdy światło gaśnie, Mężczyzna
zrywa się z posadzki, wrzeszczy, biega po pomieszczeniu, obija się o ściany. Z czasem słabnie, wreszcie, zmęczony pada na posadzkę, zasypia.
Strażnicy wracają. Zatrzymują się
przy drzwiach. Strażnik I spogląda na zegarek i zapala światło. Strażnicy
wchodzą do pomieszczenia. Strażnik II trzyma w rękach blaszaną miskę.
W misce znajduje się pożywienie i łyżka.
Gdy zapala się światło, Mężczyzna
natychmiast budzi się i rzuca się w stronę żarówki, omal jej nie dotykając.
Wpada w przestrach z tego powodu
i bardzo uważa, aby jej ponownie
nie dotknąć. Jest już wyprostowany. Wpatruje się w żarówkę, jest
bardzo uradowany. Strażnik I patrzy raz na Mężczyznę, raz na żarówkę.
Strażnik II stawia miskę na posadzce obok Mężczyzny.
STRAŻNIK I
(do Mężczyzny, wskazując ręką na
żarówkę, bez żadnych emocji )
Dziękuj, proś,
przeklinaj, przepraszaj, błagaj… Sam coś wymyśl.
MĘŻCZYZNA
(mimo, że nie słyszał słów Strażnika,
natychmiast po jego wypowiedzi, w taki sposób jakby dopiero uczył się mówić
lub nie znał do końca znaczenia swoich słów)
Przepraszam,
przepraszam… Więcej… nie zrobię… tego… ( po dłuższej chwili, nie mogąc
już dłużej wpatrywać się w światło żarówki ) Twoje światło jest… zbyt
jasne… dla mnie .
Mężczyzna, oślepiony, odrywa wzrok
od żarówki. Znów telepie głową, zamyka i otwiera oczy. Zauważa miskę.
Siada przy niej na posadzce. Podnosi miskę, wącha jedzenie, zaczyna jeść. Po
chwili przerywa jedzenie, zastanawia się nad czymś, spogląda w stronę żarówki.
Wstaje. Podnosząc się, podpiera się ręką z łyżką i przypadkiem robi nią
rysę na posadzce, jednak nie zauważa tego.
MĘŻCZYZNA
(w stronę żarówki ) Dziękuję,
dziękuję...
( po dłuższej chwili, bardziej podniosłym głosem ) Dziękuję, twoje światło jest zbyt… jasne dla mnie...
Siada na posadzce i wraca do jedzenia.
Mężczyzna spaceruje po
pomieszczeniu. Zauważa rysę na podłodze, dotyka ją palcami. Bierze do ręki
łyżkę i zaczyna żłobić nią w rysie. Po chwili przestaje, wpatruje się w rysę, następnie zwraca wzrok w stronę żarówki, patrzy na nią przez jakiś czas i zaczyna żłobić jakiś
rysunek, co chwilę spoglądając na żarówkę.
Wraca Strażnik I, staje w drzwiach,
przez chwilę patrzy na zegarek, gasi światło i odchodzi.
MĘŻCZYZNA
(biegając po pomieszczeniu) Nie, nie! Dlaczego ?! Nie!
Uspokaja się jednak szybciej niż
poprzednio, zasypia.
Wracają obaj Strażnicy. Strażnik I spogląda na zegarek i zapala światło. Strażnicy wchodzą do pomieszczenia.
Strażnik II rzuca kilka razy monetą. Po którymś razie pokazuje Strażnikowi I wynik rzutu, ten kiwa twierdząco głową. Po zapaleniu się światła Mężczyzna
natychmiast zrywa się w stronę żarówki.
MĘŻCZYZNA
(podniośle, tonem modlitewnym) Dziękuję!
Twoje światło… jest zbyt jasne… dla mnie, twoje światło jest zbyt
jasne dla mnie...
Strażnik II
wyjmuje, niewidoczną dotychczas pałkę i zaczyna bić Mężczyznę. Mężczyzna
pada na posadzkę.
MĘŻCZYZNA
Nie! Nie!
Nie!
( w stronę żarówki ) Nie,
proszę nie… Twoje światło jest zbyt jasne dla mnie...
1 2 3 4 Dalej..
« Dramaty (Publikacja: 26-10-2004 Ostatnia zmiana: 05-03-2006)
Wojciech Hawryluk Urodzony 1977 r., mieszka i pracuje w Lublinie, wykształcenie prawnicze, dramaturg (wyróżniony w 2007 r. główną nagrodą w ogólnopolskim konkursie na sztukę o tematyce współczesnej WINDOWISKO w Gdańsku - za dramat pt. Ateiści), autor tekstów i recytator w słowno-muzycznym projekcie ateiści pójdą do nieba, na koncie kilka małych, lokalnych koncertów. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Domorosłe przemyśliwania | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3710 |