|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa
Racjonalista 1930-2000: aktualność racjonalizmu [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Równie silna była u apologetów pokusa dyskredytowania
wolnomyślicielstwa za pomocą utożsamiania go z działalnością antychrześcijańską
bolszewików, aby z tego zrezygnowali i aby roztrząsali prawdziwość tych w większości
niedorzecznych zarzutów. W jednym z numerów „Racjonalisty" Kotarbiński
przyznawał, że "niedźwiedzią przysługę wyrządzają te grzechy za
miedzą naszemu wolnomyślicielstwu". Przez antychrześcijańską
propagandę na rzecz religii komunistycznej na scenie światopoglądowej
powstawało duże zamieszanie, korzystne jednak dla Kościoła. Do ruchu wolnomyślicielskiego
trafiło wiele rozsadników i elementów rewolucyjnych, które działały nie
tyle na rzecz rozumu i wolnej myśli, lecz przeciw Kościołowi jako elementowi
zastanego ładu społecznego przeciw któremu wymierzona była rewolucja, w ramach ideologii totalitarnej. To fatum wlecze się za wolnomyślicielstwem do
dziś. Jest to potężna broń w rękach cynicznych lub bezmyślnych apologetów. „Racjonalista 1930" tym bardziej podsycał klerykalne
emocje, że prezentował konsekwentny i niekokieteryjny racjonalizm. Wyrazem
tego choćby polemika z „La Pensée", który pisał, w duchu bliższym
postmodernizmowi niż racjonalizmowi: Nawet najbardziej niedorzeczne wierzenia i prostacze bajki winny być szanowane. W odpowiedzi na to polski
„Racjonalista" (nr 3/1931) pisał: "Kardynalnym błędem podobnego
rozumowania, jest zidentyfikowanie naturalnego prawa jednostki do swobody
sumienia z obowiązkiem szanowania cudzych przekonań wbrew własnej logice.
Rozróżnianie jednak tych dwóch pojęć jest konieczne. Prawo do swobody
sumienia jest zasadniczym postulatem myśli wolnej i obejmuje prawo swobodnego
rozbioru swoich i cudzych wierzeń; logicznym wynikiem tej metody myślenia,
jest usunięcie z pod wpływu szerzycieli ciemnoty umysłów jeszcze niedojrzałych
do samodzielnej krytyki, a więc przede wszystkim dzieci i młodzieży w szkołach.
Natomiast poszanowanie cudzych wierzeń, bez względu na ich wartość i treść,
pociągałoby za sobą logicznie obowiązek zupełnej obojętności w stosunku
do oddziaływania na otoczenie, co byłoby raczej dowodem niedostatecznego pogłębienia
własnej myśli niż poczuciem tolerancyjności." Kilka miesięcy później, w październiku, w artykule „O nauczaniu religii w szkołach" Kotarbiński
pisał: "Nie każde burzenie starych murów jest wandalizmem. Trzeba czasem
zrównać z ziemią zapowietrzona dzielnicę. Spoczywają w zapomnieniu zwłoki
alchemii, astrologii i magii. Religii ten sam los powinien przypaść w udziale.
Nie chodzi jednak o zupełne zaniechanie tematu. Samą religię zastąpić
studiami nad religią w ramach różnych przedmiotów szkolnych".
Zmierzch i odrodzenie
Nękany zarzutami o obrazę uczuć religijnych, które wówczas
zwane były „bluźnierstwem", oraz zniewagami klerykalnymi, zapisał
„Racjonalista" trwałą kartę w polskiej debacie światopoglądowej.
Ukazywał się niecałe trzy lata. W numerze grudniowym z roku 1933 pomieszczono
informację, że ze względu na śmierć redaktora i wydawcy wyłoniły się
trudności w wyniku których wydawanie pisma zostaje wstrzymane. Niecały rok później
zaprzestało działalności Koło Intelektualistów. I był to jednak dobry
symbol dla idei racjonalistycznej. Wkrótce bowiem w ruchu tym nastąpił okres, w którym była ona często wykorzystywana instrumentalnie w interesach
politycznych i ideologicznych zupełnie odległych od wolnej myśli i rozumności.
Obecnie nastały warunki w których polski racjonalizm i wolnomyślicielstwo,
choć niewątpliwie bardzo słabe, wyemancypują się z politycznej
instrumentalizacji i rozwiną zgodnie z własną istotą i mottem jakie przyświecało
przedwojennemu „Racjonaliście": "Myśl wolna nie jest doktryną, jest
metodą swobodnego myślenia" (F. Buisson, „Deklaracja Myśli
Wolnej"). Od roku 2000, już od ponad czterech lat, idee te kontynuowane i rozwijane są w ramach nowego „Racjonalisty", który już w założeniach
programowych podkreśla wyraźny dystans od ideologii politycznych. Nie jest
bowiem tak, że racjonalizm musi być „lewicowy" bądź „prawicowy", gdyż
żadna z ideologii politycznych nie ma monopolu na wolnomyślną rozumność.
Kiedyś określiłem stosunek „Racjonalisty" do ideologii politycznych jako
„apolityczny". Dziś jednak sądzę, że to nie jest do końca prawidłowe.
„Racjonalista" musi być przede wszystkim ponadpolityczny. To, jak się
zdaje, lepiej określa rolę racjonalizmu w stosunku do polityki.
Aktualność racjonalizmu
Prezentacja przedwojennego Racjonalisty (aktualnie rocznik
1932) w naszym serwisie, w czasach obecnych, nie jest li tylko ciekawostką. Nie
jest tylko przypomnieniem, historycznym wspominkiem. Bynajmniej! Nie jest
wreszcie jedynie ukazaniem nieprzemijających recept na aktualne wyzwania i problemy. Jest przede wszystkim dobitnym podkreśleniem anachronizmu współczesnych
stosunków wyznaniowo-ideologicznych i społecznych.
Wiele tekstów „Racjonalisty" przedwojennego można
opublikować dziś bez żadnej adnotacji o pochodzeniu, a nikt by się nie połapał,
że autor nie pisze o współczesnej Polsce, lecz tej przedwojennej. Z pewnością
wielu bezmyślnych „konserwatystów" czy „tradycjonalistów" upatrzy w tym najdobitniejszy dowód sukcesu historycznego Polski, tak jak wielu bezmyślnych
„postępowców" w samym tylko fakcie, że stan pewien przez długi okres nie
ulega „postępowi" zwęszy triumf „reakcjonizmu". Racjonalizm jest
jednak nad tymi ułomnościami i trwanie bądź zmianę określonego stanu
ocenia zawsze przez pryzmat rozumu, tudzież humanistycznej aksjologii.
Tymczasem coraz mniej sporną jest kwestia, że dla współczesnych
społeczeństw zachodnich i dla przyszłych wyzwań cywilizacyjnych i etycznych
katolicki, czy szerzej nawet — chrześcijański produkt ideologiczny ma datę
ważności, której termin upłynął. [ 3 ]
Nie interesuje nas tutaj kwestia „prawdziwości" lub „fałszywości"
doktryny katolickiej i wierzeń chrześcijańskich. Ten problem ma znikomą
wartość. Mity mają wiele funkcji i aspektów, które mogą być pozytywne lub
negatywne, często mogą być ważne, ale na kuriozum zakrawa postawienie na
czele kwestii prawdziwości mitów religijnych, co miało miejsce przez wiele
wieków w cywilizacji zachodniej. Dlatego bynajmniej nie ta kwestia jest dla nas
podstawą ferowania niniejszych wyroków. Głównym problemem chrześcijaństwa
jest jego anachronizm cywilizacyjny i społeczny. Katolicka konkretyzacja chrześcijaństwa
jest niewątpliwie coraz bardziej niewydolna moralnie. Jest tedy nieuchronna
konkluzja o upływie terminu ważności „produktu" i jego fundamentalnej
zawodności.
Ale nie to jest głównym problemem społecznym. Problem
nabrzmiewa naprawdę wówczas, kiedy nieuczciwi handlarze zwlekają z wycofaniem
lichych produktów z obiegu. Przed wojną głos „Racjonalisty" współbrzmiał z podobnymi głosami ozywającymi się w innych państwach europejskich w obliczu podobnych problemów. Sytuacja w niemal wszystkich tych państwach na
przestrzeni ostatnich dekad uległa większej bądź mniejszej, ale jednak zauważalnej
poprawie. U nas natomiast, jak gdyby nigdy nic, przemalowuje się etykietkę,
upiększa opakowanko (zresztą tylko nieznacznie), i z niesłabnącym natężeniem
serwuje produkt przeterminowany, uznając dodatkowo za celowe ustanowienie
faktycznego monopolu firmy trudniącej się dystrybucją trefnych produktów.
Należy zdać sobie sprawę z tego, że trapiąca Polskę
poważna niestrawność jest w dużej mierze spowodowana opisaną wyżej sytuacją.
To zresztą znamienne, że taka obstrukcja moralna i publiczna, ten helotyzm,
trybalizm i kołtuneria, jakie rozlewają się po Polsce, mają miejsce w kraju
bardziej katolickim niż Watykan [ 4 ]. O ile historycznie i uczuciowo nawrót monopolu katolickiego w Polsce jest
zrozumiały i wytłumaczalny papieżem Polakiem i rolą religii katolickiej w obaleniu religii komunistycznej, o tyle z punktu widzenia rozumu jest to stan
niewybaczalny i domagający się świeżego powietrza.
Były w historii przykłady interwencjonizmu państwa zarówno
na rzecz katolicyzmu, jak i — rzadziej — przeciw niemu. Te interwencje
nieodmiennie radują dogmatyków i propagandystów w obu obozach i są
jednakowo, często identycznie szkodliwe społecznie, a różność szkód społecznych
takiego interwencjonizmu w niewielkim tylko zakresie wynikała, co ciekawe, z takiej czy innej konfesji jaką państwo bierze pod „specjalne uważanie".
Racjonalista i wolnomyśliciel jest przeciwny wszelkiej urzędowej
indoktrynacji, zarówno religijnej jak i ateistycznej. Konsekwentnie liberalny
wolnomyśliciel jest temu przeciwny w dwójnasób.
Polskim racjonalistom potrzeba dziś tylko jednego:
wolnej konkurencji! O tym, dlaczego nie ma faktycznej wolnej konkurencji w zakresie stosunków wyznaniowo-światopoglądowych w Polsce długo by dyskutować,
lecz jest to fakt, który w poważnej dyskusji nie powinien być kwestionowany,
jest on z pewnością oczywisty dla środowisk racjonalistyczno-wolnomyślicielskich.
Wprawdzie pocieszające jest, że nawet pomimo braku wolnej konkurencji i u nas
dojdzie do wycofania anachronicznych produktów ideologicznych. Kolejne
pokolenia nie będą obarczone sentymentem „romantycznej" roli Kościoła w okresie PRL, kult papieża-Polaka stanie się jeszcze bardziej płytki niż jest
obecnie — a to są główne czynniki zatorowe chłodnego osądu „dziedzictwa
chrześcijańskiego" dla starszych pokoleń Polaków. Jednakże
niedopuszczenie wolnej konkurencji (przy której racjonaliści i wolnomyśliciele
mogą być pewni swego) zrodzi niepotrzebne powikłania.
Apologeci religijni demonstrują dziś wielką pewność
swoich racji i argumentów a zarazem ich wyższość nad argumentami
alternatywnymi. Świetnie. Zdejmijmy im zatem z ramion dmuchane pływaki i kółka i puśćmy na szeroką wodę...
*
Główne źródła rysu o „Racjonaliście" z 1930:
M. Skrudnik, Bezbożnictwo w Polsce, Katowice 1935.
M.B. Jakubiak, „Wspomnienia o Racjonaliście, czyli nic nowego pod słońcem", Polskie Stowarzyszenie
Wolnomyślicieli im. K. Łyszczyńskiego, 2001.
*
1 2
Przypisy: [ 3 ] Zobacz np. L. Galán, „Bóg
umiera w Europie", El Pais, Forum, nr 43/2004, s.24-31. [ 4 ] Więcej bigoterii, bardziej „przedsoborowo". Stwierdzenie Boya:
„Domorosły katolicyzm polski ma tę właściwość, że jest — dosłownie,
nie w przenośni — bardziej katolicki od papieża" — jest znane i ma dużą
żywotność. W jednym z oświadczeń Watykanu dano polskim politykom do
zrozumienia: „Stolica Apostolska oczekuje od polskich polityków
zdecydowanie więcej kompetencji i nieco mniej pobożności" (za:
Przegląd, nr 31, 30.7.2001). Zob. też. str. 2611. « Dzieje wolnomyślicielstwa (Publikacja: 09-11-2004 Ostatnia zmiana: 17-12-2013)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3757 |
|