|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Fizyka
Leptony, Hadrony, Kwarki [2] Autor tekstu: Jerzy Sikorski
Fizyka
jest tym obszarem działalności człowieka, na którym próbuje on dociec i sformułować najbardziej fundamentalne prawa natury. Marzy się o jakiejś
wszechogarniającej teorii, która za pomocą właściwego formalizmu matematycznego
dobierze się do samego sedna sprawy i ogarnie wszystkie podstawowe własności
materii. Czy to jest możliwe i czy kiedyś się spełni ? Fizyka opisuje świat tworząc odpowiednie modele. Model taki to
pewna konstrukcja matematyczna i zakotwiczone w niej równania. Pozwalają one
ilościowo przewidywać wyniki naszych poczynań empirycznych. Jeśli zgodność
przewidywań z otrzymanymi rezultatami jest wystarczająca w granicach dostępnej
dokładności to model możemy uważać za satysfakcjonujący. Mechanika kwantowa
uznawana jest obecnie za wysoce zadawalający model zjawisk na poziomie mikro.
Również bazujący na niej tzw. standardowy model budowy materii i oddziaływań
(model kwarkowo leptonowy wraz z opisem oddziaływań w języku odpowiednich grup
symetrii) wprowadza sporo ładu w mrowie cząstek elementarnych. Nie brak w tym
modelu pewnych luk i słabych punktów, z których fizycy doskonale zdają sobie
sprawę i dążą do zbudowania jeszcze doskonalszego modelu.
Model kwarkowy zakwestionował elementarność hadronów. Cała bardzo
liczna klasa cząstek straciła właściwie prawo do przymiotnika „elementarne" (tak
jak wcześniej atom przestał oznaczać niepodzielność). Jednocześnie model
kwarkowy postawił fizyków wobec nowej zaskakującej sytuacji. Nie możliwe okazało
się wyodrębnienie pojedynczych kwarków z hadronów. Po raz pierwszy zetknięto się z sytuacją, kiedy złożony twór jakim wydaje się być hadron nie daje się rozłożyć
na swoje prostsze (elementarniejsze) składniki. Postawiło to w nowym świetle
problem realności istnienia kwarków. Problem ten jeszcze trudniejszy był chyba
do przyswojenia przez filozofów fizyki niż przez samych fizyków, którzy w ramach
matematycznego formalizmu znaleźli uzasadnienie dla tej nowej sytuacji. Istnieją
wprawdzie dość mocne poszlaki sugerujące, że w pewnych ekstremalnych sytuacjach
zdarzających się być może we wnętrzach gwiazd neutronowych oraz w pierwszych
chwilach kosmologicznego Wielkiego Wybuchu, przy ogromnych gęstościach energii
mógłby istnieć stan materii nazywany roboczo „zupą kwarkowo gluonową", jednak w skali naszych badań laboratoryjnych kwarki i gluony pozostają uwięzione w obrębie hadronu przez tzw. oddziaływania supersilne „kolorowe". Drugą grupę
elementarnych składników materii tworzą leptony, które dla odmiany bardzo dobrze
„czują się" jako byty indywidualne. W modelu standardowym mamy także kwanty pól
przenoszących oddziaływania pomiędzy kwarkami i/lub leptonami — a więc fotony,
bozony W i Z oraz gluony. Otwartym pozostaje problem wbudowania w to wszystko
kwantowej grawitacji.
Czy można, patrząc na cały ten
kompleks zjawisk zachodzących na poziomie modelu kwarkowo leptonowego (wraz z podstawowymi oddziaływaniami) opisywać go w terminach wspominanej tu koncepcji
procesów? Wydaje się to całkiem możliwe i dość pożyteczne. Nie mam tu na myśli
formalizmu matematycznego, który jest taki jaki jest niezależnie od tego co i jak mówimy słowami. Chodzi o próbę w miarę trafnego mówienia o tym co z tego
formalizmu wynika i to mówienia językiem zbliżonym do potocznego. Określając
leptony i kwarki (a także wymienione nośniki oddziaływań) mianem PROCESÓW (a nie
obiektów) łatwiej zaakceptuje się sytuację częstych przemian jednych cząstek w drugie a także pojawianie się i znikanie cząstek. Nie jest to wyłącznie moja
osobista opinia. Powtarzam tu raczej pojawiające się coraz częściej opinie
innych fizyków oraz filozofów i metodologów fizyki. Hadron — według takiego
obrazu — to pewien kompleks procesów, które mogą dziać się tylko w zespole (a
nie oddzielnie) i które my nazwaliśmy kwarkami oraz gluonami. Leptony to procesy
mogące dziać się indywidualnie ale także mogące wpływać na siebie wzajemnie
generując inne procesy.
Zdaję sobie w pełni sprawę z tego, że to „procesowe" spojrzenie na składniki mikroświata to trochę
objaśnianie nieznanego przy pomocy niewiadomego. Nie potrafimy odpowiedzieć na
pytanie — jak i w czym taki proces się dzieje lub jaka jest właściwie jego
natura. Wartość „procesowego" spojrzenia upatruje się głównie w tym, że jest ono
obiecującą alternatywą dla spojrzenia atomistycznego, które stosowane na
poziomie kwantowym prowadzi do różnych paradoksów i nieporozumień oraz
przyprawia o dyskomfort psychiczny.
Fizyka tworzy i chyba
będzie nadal tworzyć coraz oryginalniejsze modele matematyczne penetrujące coraz
głębiej strukturę rzeczywistości. Odsłaniają one coraz bardziej osobliwe
własności, o których coraz trudniej jest mówić potocznym językiem. Nie wiemy co
ukaże się nam gdy zaczniemy ocierać się o tzw. próg skali planckowskiej. Czy
będzie to proces nazywany dziś roboczo superstruną, czy też jakiś inny kompleks
procesów, które na poziomie odległym od planckowskiego odbieramy jako przestrzeń i czas. Pamiętać jednak trzeba, że znakomity nawet model świata fizycznego jest
tylko modelem a nie samą rzeczywistością. To trochę tak (tu znowu pewna
metafora) jak manekin udający człowieka jest jakimś tam modelem, sporo bowiem
mówi o tym jak zewnętrznie wygląda człowiek. Jeśli nawet wypełnimy tego manekina
superelektroniką i automatyką tak, że będzie chodził, mówił i symulował wiele
innych ludzkich zachowań to jednak samym człowiekiem on nie będzie. Będzie tylko
jego modelem oddającym pewne aspekty człowieka. Modele fizyczne też są po trochu
takimi manekinami. Coraz doskonalszymi i oddającymi coraz szerszy zakres
zjawisk, ale jednak bliżej im do tego manekina. Już staruszek Kant z Królewca
uświadamiał nam, że poznawać świat możemy jedynie poprzez modele zaś tzw. przez
niego „rzecz sama w sobie" nie jest w tym procesie poznawana (i być może nie
jest poznawalna). Wydaje się, że rezultaty współczesnej fizyki coraz bardziej
przyznają mu rację w tym zakresie.
Cóż to bowiem znaczy,
że tworzymy modele. To nasz mózg, otrzymując mnóstwo rozmaitych informacji o zjawiskach jakoś to porządkuje i przetwarza. Nie wiemy zbyt dobrze jak to się
dzieje. To także jakiś niezwykle złożony kompleks procesów. Jeśli kiedyś uda nam
się je poznać i zrozumieć (zamodelować) to być może lepiej wówczas zrozumiemy,
jak mają się tworzone przez nas modele do rzeczywistości — do owej „rzeczy samej w sobie". Jednak my sami wraz ze swoimi mózgami jesteśmy częścią całej tej
rzeczywistości rozpiętej pomiędzy skalą planckowską a skalą Wszechświata.
Jesteśmy częścią usiłującą ogarnąć całość. Nie wiem czy i na ile taki ambitny
program najgłębszego poznania ma szansę powodzenia. Być może chociaż w pewnym
zakresie da się go kiedyś zrealizować. W końcu nauka i jej rozwój to także
ciągły proces.
Bibliografia:
- M. Heller — Filozofia świata; wyd. Znak, 1992.
- M. Heller — Wszechświat u schyłku stulecia; wyd. Znak, 1994.
- M. Heller — Mechanika kwantowa dla filozofów; wyd. Biblos, 1996.
- R. Penrose — Makroświat, mikroświat i ludzki umysł; wyd. Prószyński & S-ka, 1997.
- L. Smolin — Trzy drogi do kwantowej grawitacji; wyd. CiS, 2001.
- M. Tempczyk — Fizyka a świat realny; PWN, 1986.
1 2
« Fizyka (Publikacja: 03-06-2002 Ostatnia zmiana: 07-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 380 |
|