|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Pitagorejska ezoteryka racjonalna [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Numerologia a numerozofia
Nie przeczę bynajmniej, że związek krotoński można
określić ezoterycznym, że pielęgnował „świętą naukę" i w moim tekście
dałem temu niejednokrotnie wyraz. Problem w tym, że owe „święte nauki"
poddałem racjonalnej analizie, racjonalistycznemu zachwytowi, a przede
wszystkim, że wyraźnie odciąłem je od niemal całej późniejszej i współczesnej
„ezoteryki", jako w gruncie rzeczy dość prymitywnych i naiwnych zabaw dla
ludzi z rozbudzoną fantazją, niezdyscyplinowanych intelektualnie, ale z potrzebami poznawania i rozumienia, acz bez solidnego zaplecza wiedzy niedostępnej
owym „ezoterystom" przez fakt jej zaawansowania, czyli wiedzy naukowej. Współczesna
„ezoteryka" jest wyjątkowo zwulgaryzowana — „wtajemniczenia" można dostąpić
na seansie u pani Zosi vel Adelajdy za określonym „co łaska". Jest
bowiem „ezoteryka" dziś głównie modnym towarem niuejdżowym dla
znudzonych gospodyń. Aby ocenić współczesną „ezoterykę" wystarczy się
udać do jednej z większych księgarń ezoterycznych… Eksponowanie
ezoteryczności związku pitagorejskiego mogłoby się przyczyniać do
nieporozumień, a moim zdaniem fakt jego otoczenia tajemnością czy istnienia w nim wtajemniczeń nie jest kluczowo ważny dla zrozumienia jego istoty i znaczenia. Wiedza „ezoteryczna" pitagorejczyków była związana z liczbami, jednak nie była to żadna numerologia, jak się czasami pisze, gdyż badania związane z liczbami miały u pitagorejczyków zasadniczo naukowe podłoże w zdrowym sensie
tego słowa. Numerologia natomiast docieka liczbowej natury człowieka, uczy,
jak za pomocą liczb wpływać na nasze życie, jest swoistą psychologią liczb i systemem wróżebnym. W słowniczku numerologa szalenie ważne jest pojęcie
„wibrowania", które wyjaśnia związek liczb z naszą naturą i osobowością:
otóż, mówią numerologowie, jesteśmy zbudowani z atomów w których wirują
elektrony, a cyfry i litery na jakich operują numerologowie po prostu
„odzwierciedlają kształt tych wibracji, opisując go w formie ludzkich
zachowań". Poddawszy się numerologicznym testom dowiedziałem się
paru miłych banałów na swój temat, z których część była
„prawdziwa", a część „nieprawdziwa" (w dobrodusznej interpretacji mogę uznać, że jeszcze nie całość
numerologicznej prawdy o mojej osobie została przeze mnie odkryta). Sumując
cyfry daty mojego urodzenia i dokonując tzw. redukcji teozoficznej, dowiedziałem
się, iż jestem numerologiczną Czwórką. Czwórka, jako liczba mojej karmy,
oznacza, że osiągnę w życiu sukces, że jestem ambitny i wytrwale dążę do
celu; że moje marzenia wykraczają poza przeciętność; że moją domeną jest
umiejętność logicznego i analitycznego a także zdroworozsądkowego myślenia,
tudzież inteligencja; że mam dobrze rozwinięte poczucie moralności i sprawiedliwości; że irytuje mnie rozmowa o niczym a jako osoba o materialistycznym podejściu do życia „rozważania duchowe" pozostawiam
innym; że najlepiej odnalazłbym się w zawodzie urzędnika, księgowego tudzież
mechanika, jednak i żołnierz byłby ze mnie niezgorszy. Wiem wreszcie, że
moja optymalna partnerka powinna być numerologiczną Dwójką, Szóstką bądź
Siódemką. Numeroanaliza własnej osobowości zawiera kilka aspektów
(m.in. liczba przeznaczenia, osobowości, serca, wyrazu; powinniśmy jednak zwrócić
uwagę, że pomiędzy numerologami występują tutaj pewne dystynkcje
terminologiczne, np. pani Natasza, numerolożka Radia Zet, dwie ostatnie określa
mianem — Liczby Duszy i Liczby Ekspresji Zewnętrznej). W badaniu mej osobowości
odkryłem drobne nieścisłości zachodzące na poziomie poszczególnych aspektów
numerologicznych. I tak, jeden orzekał, że jestem stały i odpowiedzialny,
inny — żem niestały i w sumie lekkomyślny; jeden twierdził, że jestem
sybarytą, duszą towarzystwa, inny przekonywał, że jestem nierozumianym przez
otoczenie dziwakiem, którego bardziej kręci wiedza tajemna niż życie
towarzyskie. Niedowiarkom od razu wyjaśniam, że jest wyjaśnienie tych
pozornych sprzeczności: „Liczbę tę [osobowości] jednak należy zawsze
rozpatrywać w łączności z Liczbą Urodzenia i z etapami Drogi Życia, bacząc
czy te wibracje są zharmonizowane, czy wspierają się i wzmacniają, czy może
odwrotnie: tworzą dysonans, specyficzne wyzwanie domagające się od nas
indywidualnego sposobu przezwyciężenia uosabiających nas sprzeczności".
(Jeśli w zrozumieniu sensu owego wyjaśnienia przeszkodą jest specyficzny żargon
„ezoteryczny", informuję, że rudymenty numerologii można zdobyć via Internet.)
Oto wyjaśnienie, jakiego nie powstydziłby się i najlepszy apologeta biblijny! Numeroanaliza nie jest sztuką dla sztuki, albowiem ogląd
liczbowy samego siebie pozwala nam dokonywać „świadomej już korekty losu
przy pomocy technik numerologicznych". Ważną sprawą jest jednak konsultacja z biegłym numerologiem ewentualnego planu zmiany imienia czy nazwiska, bo nieświadom
numerologicznego aspektu tej czynności mogę sobie przysporzyć nieopisanych
szkód. Wraz ze zmianą nazwiska zmienia się przecież Portret Numerologiczny
osoby, który wiąże się z liczbową reprezentacją tej nazwy własnej, a tym
samym z jej „wibracją" (tzw. WWW — Wibracja Wyrazu Własnego), cokolwiek
to znaczy. W odpowiedzi na pytanie: jak to możliwe? — otrzymujemy ezoteryczny
wymiar numerologii. Otóż: „Tu właśnie dopatrywać się trzeba jednej z wielkich tajemnic i zagadek numerologii — pisze pewna numerolożka — która,
ujmując w precyzyjne obliczenia liczbowe cały "mikrokosmos" człowieka,
stwarza metaforyczny obraz jego motywacji, ukrytych dążeń, predyspozycji,
działań, oceny przez innych itd., co zbliża ją raczej do poezji i dywinacji
niż do nauki. Duch czasu podpowiada jednak coraz wyraźniej, że nauka — przy
całym uznaniu dla jej zasług — straciła monopol na dociekanie Prawdy, a racjonalistyczne dziedzictwo Oświecenia coraz częściej ustępuje miejsca tzw.
nowemu paradygmatowi — który pełnymi garściami czerpie z na nowo docenionych
zasobów różnorodnych tradycji duchowych Zachodu i Wschodu, z mitologii (...), a także z magii, szamaństwa i gnozy". Jako redaktor Racjonalisty otrzymałem ponadto informację
tej treści: „Zamiłowanie do perfekcji może ich zaprowadzić daleko, ale cel
osiągają samotnie — współpracownicy dawno już odpadli gdzieś po drodze,
nie mogąc wytrzymać narzuconego tempa". Jakże więc bym mógł dać wiarę
takim „wróżbom"!?... Pomimo, że numerologowie powołują się na Pitagorasa
jako na jednego ze swych najważniejszych protoplastów, jest to jednak
uzurpacja. Znacznie bliższa jest numerologia np. tradycji wedyjsko-chaldejskiej
czy żydowskiej kabale z jej gematrią i kodami numerycznymi, niż
pitagoreizmowi. Dla podkreślenia tych różnic, pitagorejską „świętą naukę" o liczbach nazwałem numerozofią.
Wiedza tajemna pitagorejczyków
Na czym polegała numerozofia? Była przede wszystkim
kwintesencją ich wiedzy ezoterycznej, swoistą mistyką liczb. Pra-zasadą świata
jest liczba, wszechświatem rządzić mają liczby, odkrywanie liczbowych
stosunków tworzących rzeczywistość jest najdoskonalszym sposobem
wtajemniczenia i poznania. Ezoteryczność tej wiedzy to nie tyle fakt ukrywania nauk i doktryny, co przede wszystkim przekonanie, iż stanowi ona najgłębsze
tajemnice wszechświata. Wydzierając przyrodzie jej tajemnice, możemy nad
nią zapanować. Rozumienie racjonalnej struktury wszechświata przyczynia się
do oczyszczania duszy, która zarazem sama staje się coraz bardziej racjonalna.
Studiowanie racjonalnej i uporządkowanej struktury wszechświata, zamiast jego
irracjonalnej i chaotycznej powłoki, ma moc wyzwalania duszy z ciała [ 3 ].
Nie tyle przypomina to nam mistykę np. kabalistyczną, co Einsteina
„kosmiczne uczucie religijne", o którym pisał: „Religia przyszłości będzie
religią kosmiczną. Przekroczy ona osobowego Boga i odrzuci dogmaty i teologię.
Będzie opierać się na religijnym zrozumieniu, wypływającym z doświadczania
natury i duchowości jako pełnej znaczenia jedności", „jestem
usatysfakcjonowany tajemnicą wieczności życia i spojrzeniem na cudowną
strukturę istniejącego świata, wraz z pełną oddania próbą pojęcia choćby
maleńkiej części Rozumu, który ukazuje się w naturze". Jeśli chodzi o tajemność samych odkryć, to krążyło
podanie o tym, jak jeden z adeptów sekty został utopiony, gdyż wyjawił
profanom pewne odkrycia związane z liczbami (niewymiernymi). Nie wiadomo
jednak, na ile wiarygodne a na ile legendarne są to podania. Nauki i poglądy
pitagorejskie były szeroko popularyzowane w świecie starożytnym (m.in. przez
Platona). Jeden z czołowych znawców pitagoreizmu, Jerôme Carcopino, pisał
nawet, iż w szczytowym okresie swojej popularności nad Tybrem, na przełomie
er, wszyscy Rzymianie byli po trosze pitagorejczykami, a elementy nauk
Pitagorasa można było odnaleźć w doktrynach większości szkół
filozoficznych. Być może więc ezoteryzm pitagoreizmu należy przede wszystkim
rozumieć jako badanie tajników przyrody, do której zgłębiania potrzeba było pracy w ramach związku pitagorejskiego poprzedzonej obrzędową
inicjacją, przede wszystkim jednak indywidualnego wysiłku intelektualnego i dyscypliny. Po owocach ich nauk poznacie ich... Mocno należy podkreślić, że pitagorejskim spekulacjom i symbolicznym skojarzeniom towarzyszyły także naukowe badania liczb i stosunków
między nimi oraz ich manifestacji w przyrodzie. Przecież samo odwoływanie się
do liczb nie może stanowić głębszej nici łączącej nawet krańcowo różne
rodzaje fascynacje liczbami. Już przed pitagorejczykami kapłani zajmowali się
liczbami symbolicznie, rachmistrze i geometrzy zajmowali się nimi praktycznie.
Wielkość pitagorejczyków polegała na tym, że, jak pisze Tatarkiewicz,
„umieli znaleźć drogę naukową pomiędzy symboliką a praktyką". Zatem,
obok rozwiniętej symboliki liczbowej, dokonywali oni weryfikowalnych odkryć
matematycznych (zwłaszcza tzw. twierdzenie Pitagorasa), naukowych
typologii (m.in. liczby parzyste i nieparzyste), odkryć
liczbowych stosunków w świecie przyrodniczym (m.in. stosunki liczbowe między
interwałami harmonicznymi w muzyce). Słusznie więc podkreśla Tatarkiewicz:
„skłonność do… spekulacji ogarnęła pitagorejczyków w późniejszych
generacjach, bodaj dopiero pod wpływem Platona. Ich oryginalny sposób myślenia
wyraził się raczej w empirycznych, ściśle naukowych badaniach przyrody". Tymczasem numerologowie, z ich luźnymi asocjacjami i wariacjami na temat liczb, nie dokonali jak dotąd ani jednego choćby maciupeńkiego
odkrycia matematycznego, żadnej właściwości liczbowej, którą dałoby się
dowieść inaczej niż stwierdzeniem: „jest to niedocieczona tajemnica". Mało
osób zdaje sobie sprawę z tego, że zasługa pitagorejczyków nie polega na
„odkryciu twierdzenia Pitagorasa". Właściwość ta znana była już ponad
tysiąc lat przed Pitagorasem w Babilonii. Jednak dopiero pitagorejczycy
przedstawili jego niepodważalny dowód i wyjaśnienie [ 4 ]. Z kolei w pracach domniemanych następców Pitagorasa spod sztandaru numerologii
czy innej ezoteryki, można szukać wszystkiego prócz dowodów ich spekulacji
na liczbach. „Dowód" to tabu numerologów, dla którego tarczą jest
ezoteryka.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 3 ] D.
Scott-Kakures, S. Castagnetto, H. Benson, W. Taschek, P. Hurley, Wstęp do historii
filozofii, Poznań 1999, s.12. [ 4 ] D. Guedj, Imperium
liczb, Warszawa 2003, s.83-84. « Filozofia starożytna (Publikacja: 22-12-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3840 |
|