|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Historia filozofii » Filozofia starożytna
Spór o Pitagorasa [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Polecam wcześniej zapoznać się z poprzednimi tekstami o pitagoreizmie:
1. Bractwo
pitagorejskie (plus komentarz Andrzeja Koseli)
2. Pitagorejska
ezoteryka racjonalna (plus polemika Andrzeja Koseli) Spis
treści:
Krytyczne i konstruktywne podejście do źródeł
Możliwość porozumienia racjonalisty z neopitagorejczykiem
Porządki pojęciowe
Czy Pitagoras został ubóstwiony?
Rytuały wtajemniczenia
Symbolika
Triumf akuzmatyków
Związki pitagoreizmu z innymi szkołami
Wschodni depozyt
Pitagoreizm redivivus!
*
Nepitagorejczyk Andrzej Kosela, z jakim mam przyjemność
polemizować na pitagorejski temat, był łaskaw szerzej przedstawić siebie i swoje postrzeganie pitagoreizmu. Wyjaśnienie, iż odcina się on od nowomodnej
„ezoteryki" jest dla mnie ważną informacją, gdyż jednym z istotniejszych
motywów moich prezentacji pitagoreizmu „starej szkoły" było wykazanie
absurdalności powoływania się nań zwłaszcza przez adeptów „wiedzy
tajemnej" spod znaku New Age, którzy ostentacyjnie gardzą rozumem i wyjaśnieniami
racjonalnymi zjawisk. Były te teksty odpowiedzią na takie z głupoty lub
bezlczeności się biorące uzurpacje szarlatanów: „Jak powszechnie
wiadomo, Pitagoras stworzył
koncepcję opartą na stwierdzeniu, że liczby posiadają pewną magnetyczną
siłę, oddziałującą na osobowość i zachowanie człowieka. Początkowo
jego teoria znana była jedynie nielicznym, głównie w krajach Orientu. Dziś
naszą wiedzę na ten temat znacznie wzbogaciły odkrycia takich naukowców jak
dr. Jordan z instytutu Nauk Numerologicznych w Kalifornii, a także licznych
badaczy — numerologów angielskich i amerykańskich. Numerologia została
powszechnie uznana jako odrębna dziedzina wiedzy, a jej praktyczne zastosowanie
pozwala w dokładny i trafny sposób określić charakter, osobowość, a nawet
przeznaczenie danej osoby." (Ezoteryka — Numerologia) Nawet dziewczęta z pewnego kółka
matematycznego powtarzają na swych stronach dezinformujące tezy numerologów: "Ojcem
numerologii był Pitagoras, który twierdził, że liczby mają magnetyczną siłę,
która wpływa na charakter i los człowieka. Ukryte w liczbach wibracje łączą
się z całym Kosmosem, z planetami i ludźmi, z którymi się stykamy. To od
wysyłanych przez nas fal zależą kontakty z bliskimi, znajomymi, współpracownikami
wreszcie." Jeśli zgodzimy się ze Steinerem, iż staropitagorejska
mistyka liczb uległa z czasem spłyceniu w nurcie pitagorejskim, to powyższe
opinie są niczym innym jak karykaturą. Odpowiedzmy im słowami Galileusza: "aby
tajemnice, na podstawie których Pitagoras odnosił się wraz ze swoją szkołą z takim szacunkiem do nauki o liczbach, miały być owymi głupstwami płynącymi z ust i pism pospólstwa, w to żadną miarą uwierzyć się nie da" [ 1 ].
Mam nadzieję, że mój krytyk nie uważa moich tekstów na
temat pitagoreizmu za równie wypaczające istotę rzeczy. W każdym jednak
razie moje stanowisko potrafię obronić i udowodnić — nawet jeśli nie
niepodważalnie, to w sposób, który skłoni do uznania go za najbardziej
prawdopodobne i płodne intelektualnie.
Krytyczne i konstruktywne podejście do źródeł
Ja piszę o pitagoreizmie w wyrazie mojego zafascynowania tą
szkołą, ale jednak z pozycji zewnętrznego obserwatora, z kolei mój polemista
pisze z punktu widzenia wyznawcy. Rzetelny wyzawca, który bada historię swojej
doktryny, musi stale mieć na baczności niebezpieczeństwo bezkrytycznego
stosunku do materiałów źródłowych. Łatwo bowiem można za dobrą monetę
brać pisma starożytnych pitagorejczyków, które nazbyt koloryzują bądź służą
uzasadnieniu „prawa sukcesji" po wielkich poprzednikach, zwłaszcza jeśli
to pasuje do naszego obrazu pitagoreizmu (a każdy wyznawca ukuwa taki bardziej
lub mniej subiektywny obraz dla własnych potrzeb). W naszym przypadku jest to o tyle ważne, iż mój oponent krytykuje moje analizy i tezy z punktu widzenia
neopitagoreizmu, który według mnie (i nie tylko) najbardziej przyczynił się
do wypaczenia obrazu pierwotnego pitagoreizmu. Niestety, nie wszyscy
„wielcy" znawcy pitagoreizmu bądź pitagorejczycy mieli wystarczająco
krytyczne nastawienie. Jedną z niewielu prac poświęconych krytycznej analizie
materiałów źródłowych na temat pitagoreizmu jest Sodalicium sacrilegii.
Pitagorejczycy w Rzymie w okresie republiki: fakty i mity (Toruń 1998)
Danuty Musiał, w której autorka w szczególności ponownie rozważa dorobek
„najwiekszego" bodaj znawcy pitagoreizmu — Jerôme Carcopino, na którego
powołuje się wielu innych badaczy. Pisze, iż w przypadku Carcopino można mówić
nie tyle o jego badaniach pitagoreizmu co o „wizji" pitagoreizmu (który był
mu bardzo bliski osobiście). Kwestia krytycznego podejścia do źródeł musi
stale wisieć nad naszymi poglądami na ten temat, zwłaszcza zaś odnośnie
okresu „starej szkoły". W razie jakichkolwiek wątpliwości co do danego świadectwa
należy zadać sobie pytanie: z jakiej perspektywy piszący mógł zniekształcić
obraz rzeczywistości? Odrzucam przy tym pogląd jakoby jedyne co było
nam dziś
dostępne o Pitagorasie to „legendy, spekulacje i mniejsze lub większe przekłamania".
Taką sytuację mamy odnośnie rzekomego twórcy chrześcijaństwa, natomiast w przypadku Pitagorasa po pierwsze dysponujemy większą ilością materiałów źródłowych,
po drugie zaś wcześniej od jego śmierci powstały pierwsze prace na jego
temat z aspiracjami obiektywności. Jeszcze więcej można powiedzieć o samej
szkole krotońskiej. Pogląd o zupełnej niepewności naszych informacji o wczesnym pitagoreizmie może być wykorzystywany jako przepustka dla uzurpatorów
snujących na jego temat fantastyczne spekulacje. Przyjmując najgorszy
wariant: zupełnej niewiarygodności
zachowanym źródłom, nasza polemika zostaje sprowadzona do prezentacji dwóch
konkurencyjnych wizji pitagoreizmu...
Możliwość porozumienia racjonalisty z neopitagorejczykiem
Zarówno mój polemista, jak i ja deklaratywnie przyjmujemy
optykę racjonalistyczną, ale pomimo tego nasze podejście jest bardzo różne.
Dla Andrzeja Koseli racjonalizm to „czysta intelektualna nauka i wiedza"
"nieskażona przez materializm". Dla mnie „skażenie materializmem" nie
jest wynikiem przyjęcia określonego paradygmatu, lecz konsekwencją
racjonalistycznego przywiązania do uzasadnień i dowodów dla przyjmowania poglądów
na określony temat. Sądzę wszelako, iż podział na materializm i idealizm w pryzmacie współczesnej nauki cokolwiek się zaciera, z pewnością nie ma już
tego znaczenia co w starożytności. W każdym bądź razie najbardziej naiwny
idealizm wiążę z teizmem, zwłaszcza w jego monoteistycznym wydaniu. Niektóre
idealistyczne interpretacje pitagoreizmu (np. R. Steinera) czy innych „ścieżek
duchowych" oceniam pozytywnie co najmniej z estetycznego punktu widzenia.
Jestem racjonalistą sceptycznym otwartym na nowe doznania intelektualne. W pewnej części cała ta polemika jest zupełnie
bezprzedmiotowa: jeśli z pobudek światopoglądowych twierdzi się, że
istnieje pewna wiedza na temat pitagoreizmu, której ja znać nie mogę jako
czowiek egzoteryczny (o znaczeniu symboli, naukach, racjonalnych przesłankach
wiedzy okultystycznej), to uczciwość intelektualna wymagałaby podejmować
polemiki tylko na temat treści, które oponent uznaje za egzoteryczne. Na wskroś
nieuczciwa jest taka postawa w której się twierdzi: Jesteś w błędzie,
musisz mi uwierzyć na słowo. Taka argumentacja względem racjonalisty jest
wadliwa i nieskuteczna. Porządki pojęciowe Jeśli chcemy jakoś
określić filozofię liczb
pitagorejczyków, to nawet jeśli kiedyś mogła to być numerologia,
jako po prostu „nauka o liczbach", to w obliczu kradzieży i upowszechnienia
tego pojęcia przez współczesnych szarlatanów, używanie tego określenia dla
systemu pitagorejskiego jest szkodliwe, bo jest dezinformujące i może de
facto legitymować szarlatanów. Dlatego właśnie według mnie należy używać
pojęcia numerozofia. Ponadto sprzeciwiłbym się utożsamianiu
pojęć ezoteryka
i okultyzm, nawet jeśli etymologicznie czy historycznie były ze sobą
ściśle związane. Sądzę, że ezoteryka powinna być pojęciem szerszym, zaś
dla okultyzmu zarezerwowałbym tę ezoterykę, która związana jest z magią,
parapsychologią itp., nawet jeśli według niektórych magia czy
parapsychologia mają racjonalne podstawy (mam nadzieję, że ich legitymacją
jest coś więcej niż hipotezy Mesmera). Chętnie się dowiem dlaczego
stworzenie bomby atomowej było „wynalazkiem paru adeptów czarnej magii"
czy też poznam okultyzm jako „czystą i pełną naukę o przyrodzie",
jednak na wypadek nieuleczenia mojej ignorancji uznałbym powyższe kryteria pojęciowe
za użyteczne i porządkujące. Natomiast nie uważam za sensowne wyróżnianie
„prawdziwej" i „fałszywej" ezoteryki, jak czyni to mój oponent. Komentator wiele pisze o domniemanym „biopolu", o którym
ja nic nie wiem. Jednak wyjaśnianie za jego pomocą zjawisk naturalnych wydaje
się słabo uzasadnione. Powstawanie wizji, zjaw czy różnych projekcji w „odmiennych stanach świadomości" przypisać możemy deprywacji
sensorycznej (zob. więcej: str. 1955, 2116, 2153), a nie rzekomej „wyobraźni
wszechświata", „Human Energy Field", czy jak nazwać to ezoteryczne
„biopole". Za pomocą współczesnej nauki można wyjaśnić większość
innych zjawisk, jakie niektórzy mogą wiązać z jakimiś „tajemnymi siłami
natury". Właśnie weszliśmy na pole paranauki. Dla takiej ezoteryki
koniecznie trzeba węższą nazwę — okultyzmu właśnie. Jeśli ma on
racjonalne podstawy, to mam nadzieję, że kiedyś je poznam, lecz aktualnie nie
mam podstaw, aby to stwierdzić. Nie zgadzam się z twierdzeniem, iż
pojęciu naukowy
odpowiada poznany rozumowo, intelektualny, gnostyczny. Za wadę naszego języka
uważam tak szerokie pojęcie naukowości, bez osobnego pojęcia dla tzw. science. W języku polskim naukowcem określimy zarówno literaturoznawcę jak i biologa
molekularnego. Ja zawsze staram się używać pojęcia „naukowy" dla określenia
tego procesu badawczego i poznawczego, który wiąże się z precyzyjną i efektywną metodologią nauk przyrodniczych i częściowo nauk społecznych. Jeśli
jakakolwiek wiedza okultystyczna jest w stanie przejść przez ten proces
metodologiczny, to może być uznana w moim rozumieniu za wiedzę naukową. Jeśli
nie, może być określona „doktryną", „filozofią", „wierzeniem"
itp.
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Podane za: A.
Aveni, Poza
kryształową kulą. Magia, nauka i okultyzm od starożytności po New Age,
tłum. R. Bartołd, Poznań 2001, s.138. « Filozofia starożytna (Publikacja: 27-12-2004 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3850 |
|