|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Quasi-filozofia w mitach [2] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
O Egipcie tak oto powiada cytowany przez Eliadego Frankfort,
badacz należący do grona tych, którzy starają się pogłębić nasze rozumienie
egipskiej kultury: "Dualistyczne formy nie wynikają z wydarzeń
historycznych. Są one wcieleniem tej specyficznej egipskiej koncepcji, wedle
której na całość składają się przeciwieństwa." (cyt. za: Eliade, 1988,
s. 280, podkreślenie moje — J. Ż-B.). "W jednolitym co do istoty kosmosie panuje prawo
stałego odradzania się życia i rozwoju na zasadzie łączenia się elementów
przeciwstawnych — pierwiastka męskiego i żeńskiego, życia i śmierci,
dobra i zła." Tak z kolei o Sumerach powiada znawczyni ich tekstów Krystyna
Szarzyńska (1981, s 50). Autorka przypisuje zresztą
Sumerom opracowanie podstawy swojej filozofii co najmniej już w III tys. p.n.e.
Zatem tak jak i Bator sądzi, że była ona obecna już we wczesnym okresie, i nie
jest zwieńczeniem myśli para-filozoficznej Sumerów u schyłku ich kultury, lecz
raczej jej fundamentem. Innymi słowy, subtelniejsze koncepcje niekoniecznie
wieńczą prymitywniejsze formy wierzeń, jak sądzili przedstawiciele ewolucjonistycznej
szkoły antropologicznej.
Dualistyczne koncepcje mające swe źródło w poglądach na fundament
bytu przejawiają się w egipskiej sztuce, mitach — zresztą nie tylko w
egipskiej. Dublety bóstw żeńskich i męskich są tu przykładem. Można tu też przywołać
obraz podwójnego wierzchołka, znanego nam z egipskiej ikonografii. Bóg Hapi
mieszkał w „podwójnej pieczarze", podwójny był świat podziemny itp. A kreteński labrys, podwójny topór wykonany ze złota? Uczeni nie bardzo wiedzą co z nim począć w sensie interpretacyjnym; a może właśnie jest on wyrazem przeświadczenia o
„dwójni" świata?
„Mocną" formą tej idei byłaby opowieść mityczna o ustawicznej walce między Horusem i Setem, którzy nie są w głębszym wymiarze
przeciwnikami, lecz obrazami wzajemnej zależności przeciwieństw. Jak hinduski
Brahma — „Stwórca" i Śiwa — „Niszczyciel" (por. Bator, 1993,
s. 22).
Z Jedni zatem wyłaniają się byty, pomiędzy Dwoma fundamentalnymi
biegunami stopniowo rośnie ich zróżnicowanie i ilość.
Jak się jednak wydaje, wielość w odniesieniu do bóstw jest
traktowana swoiście. Żeby użyć tu pojęcia, które jak się zdaje, ma przyszłość i będzie coraz popularniejsze w opisie: część jest traktowana jak całość —
holograficznie. Co tu mamy na myśli? To iż każdego boga traktowano jako
mający pełnię prerogatyw Absolut. Czyli można czcić szczególnie Re, Chepri czy
Śiwę lub Enlila, ale to nie zmniejszało tym samym w żadnym stopniu mocy tegoż
Jednego. On był w nich wszystkich w całej swej pełni. Z poza Re, Chepri
itd. wyłaniał się ten Jeden. To czy czczono Atuma, Re itd. zależało tylko od
zwyczaju i w jakimś stopniu od… symboliki, jaką dane bóstwo wnosiło, czy też
od aspektu Tego Jednego, na który akurat zwracano uwagę. Część (czyli
jakiś bóg) był jednocześnie całością. Mógł też być aspektem, przejawem,
jakimś szczególnym obrazem tego Jednego.
W Sumerze doliczono się ok. 700 bóstw. Oczywiście istniała
gradacja ważności i nie wszystkich bogów traktowano na równi. Ich miejsce w
panteonie i funkcja w prostej linii zależała od wizji świata jako całości, ale i od lokalnych uwarunkowań. Nikt chyba z nas nie sądzi, że można ogarnąć i wierzyć w 700 bóstw! A Hindusi powiadają o 30 milionach swoich bogów! Sama ich ilość
ukazuje nam w dostatecznym stopniu, że bogowie byli traktowani symbolicznie,
wskazywali na coś poza sobą (jak ręka wskazuje księżyc) — na byt jednocześnie
transcendentny i immanentny, Absolut. I tak też ci ludzi swoich bogów traktowali.
To dlatego mogli obok pomników swoich bóstw stawiać pomnik z napisem „nieznanemu
bogu". Dlatego nie było wojen religijnych, a sama myśl o czymś podobnym
by ich zgorszyła, jeśli nie rozśmieszyła. Oni nie mylili znaku i symbolu...
Jakże więc uznać, że myślenie abstrakcyjne nie było mocną
stroną starożytnych?
"(...) Sumerowie wierzyli w istnienie we wszystkich
jednostkach wyłonionych we wszechświecie (zarówno w materialnych, jak też w
pojęciach abstrakcyjnych określających poszczególne dziedziny życia oraz stany
intelektualne i duchowe) bliżej nie określonej siły, zwanej przez Sumerów me."
(Łyczkowska, Szarzyńska, 1981, s. 56).
Pierwotniejszym może terminem na określenie tej siły jest
numen, zobrazowany jako rodzaj „ducha" zamieszkującego każdą
rzecz. To jakby „istotowość" każdego poszczególnego przejawu Bytu,
zgodna z jego naturą i przeznaczeniem, prowadząca do doskonalenia się w ich
ramach. Dalej autorka pisze: "Koncepcji me nie zrozumiały i nie
adaptowały inne ludy starożytnego Wschodu. Zbliżone koncepcje można natomiast
odnaleźć w niektórych pierwotnych religiach, zwłaszcza Dalekiego Wschodu, a
także przyrównać je do idei Platona." (s. 58).
A etyka?
„Egipcjanie wierzyli w nieprzemijające wartości etyki, a także w stałe prawa Natury". Tutaj musimy przywołać pojęcie maat, w
upostaciowionej formie obrazowane jako bogini Maat z charakterystycznym piórem
(takie właśnie pióro na pośmiertnym sądzie Ozyrysa kładziono na szalę wagi,
na której ważono serce umarłego). Także w koncepcjach sumeryjskich, jak już
wiemy, Prawa wyłoniły się „u początku". W Indiach wiara w odwieczne
Prawa świata jest powszechna. Terminy ryta, dharma oddają właśnie to
przeświadczenie. Dharma to w hinduizmie i buddyzmie prawo, porządek, etyka,
właściwy sposób postępowania. Dharma powiązana była z pojęciem ryty, która reprezentowała
kosmiczne siły, na których wspiera się wszechświat. Ryta to Prawo, wewnątrz
którego byty mogą się rozwijać. Ryta to „dynamiczna struktura, w której
każdy obiekt i działanie ma swoje właściwe miejsce, w której wszystkie elementy
składowe wspierają się i umacniają wzajemnie w dynamicznej symbiozie."
(Mały słownik klasycznej myśli indyjskiej, 1992, s. 31). Naruszenie
dharmy w mikroświecie, np. przez człowieka zakłócało cały Ład Świata. Zniszczenie
Ładu Świata może doprowadzić do zniszczenia społeczeństwa.
Czyż nie identycznie rzecz postrzegali Egipcjanie? I tak
jak w myśli egipskiej, hinduscy bogowie współdziałają z rytą i dharmą, ale także
jej podlegają. Pojęcie dharmy przywołuje pojęcie karmana — przeznaczenia. I choć, jeśli znamy ten termin, kojarzy się on wyłącznie z Indiami, to jednak
przecież także w Egipcie i Sumerze wierzono, że w Ład Świata wpisane są ścieżki
przeznaczenia dla każdego bytu. Egipcjanie widzieli w maat symbol strażniczki
doglądającej prawidłowego funkcjonowania bytu. Stąd bierze się symbol Oka Słonecznego.
Do Maat (tu jako bogini) należy także sprawiedliwość i kara — w tym aspekcie
jest boginią zwaną Odwetem. A jak sądzi nasz nieoceniony przewodnik po egipskiej
myśli metafizycznej W. Bator,koncepcja Oka Słonecznego przypomina ni
mniej ni więcej tylko ideę indyjskiego karmana...
Wedle starożytnych uniwersum było hierarchiczne, strukturalnie
złożone z wielu płaszczyzn czy poziomów (przysłowiowe „siódme niebo"
to ślad po tamtych tradycjach, por. też budowę uniwersum w „Boskiej komedii"
Dantego), które mają — w pewnych warunkach — przekraczalne granice,
przez które mogą przenikać składniki o różnej „gęstości",
ale tylko zgodnie z odwiecznymi i stałymi prawami Ładu Świata i Przeznaczenia.
Dobrze będzie teraz nieco przypatrzyć się jak ta całość działała.
„Zakładając uprzedniość koncepcji w stosunku do jej
realizacji i twórczą wszechmoc bożą, był zdania (Egipcjanin — przyp. moje — J. Ż-B.),
że cała rzeczywistość może podlegać dowolnym przekształceniom bez uszczerbku
dla jej elementów, jeśli tylko będzie zachowana zasada Ładu Świata, czyli pewnej
wewnętrznej równowagi." (Bator, 1993, s. 32)
To co wedle naszego paradygmatu jest niemożliwe lub… głupie, w tamtym świecie było oczywiste. W pewnych warunkach np. chłopak mógł zmienić
się w byka, lew w orła itp. Byt jest Jednością — może przybierać dogodną
formę, może nie zawsze i bezwzględnie, ale w pewnych okolicznościach —
tak. Wyznacznikiem najważniejszym, wedle Batora, u myślicieli egipskich jest
pojęcie funkcji, wzajemnych relacji między elementami, a nie same elementy,
ich skład czy w ogóle substancjonalność.
Ten właśnie aspekt zdaje się sprawiać, że niezbyt udaje nam
się wniknąć w głębsze pokłady myślenia starożytnych. My bowiem od razu mamy
skłonność do dzielenia świata wedle substancji (a nie funkcji). Kreślimy nieprzekraczalne
granice pomiędzy rodzajami bytów. Dla nich zaś, np. dla Egipcjan, o czym powiadamia
nas W. Bator „… nie tylko byt jako uniwersum dzieli się funkcjonalnie
na trzy sfery: koncepcyjną, energetyczną i wykonawczą, ale każdy element składowy
wykazywał ten sam trójpodział funkcjonalny." (1993, s. 38). Aby nie komplikować
problemu, nie wprowadzimy tu terminów, którymi operuje Bator (serdecznie zachęcamy
do zapoznania się z jego książką). Ale kiedy przeczytamy w micie o „języku"
boga to musimy pamiętać, że język jest tu symbolem sfery pośredniczącej między
myślą a wykonaniem. Jak „serce" jest miejscem rodzenia się koncepcji, a ciało „obiektem" poddającym się kształtowaniu, dzięki myśli i
energii. I nie idzie tu o podziały czy granice — każdy bowiem byt
funkcjonował na każdym z tych poziomów rzeczywistości. Sfera najwyższa
(myśl, serce, boskość) nie przynależała tylko boskim istotom, a cielesność nie
była wyłączną domeną materialnych istot (oczywiście znaczące były proporcje).
Charakterystyczne elementy mitologiczne, np. istoty hybrydyczne,
zmiany kształtu pewnych postaci mitycznych, obraz faraona jako Apisa (święty
byk), Dionizos w postaci kozła albo winnej łozy — to kulturowe ikony będące
ilustracją przekonania opartego na pewnej koncepcji, powiedzmy — parafilozoficznej.
Mit na sposób sobie właściwy — w opisie i narracji — odzwierciedlał
idee, a jak w micie, tak w filozofii przebijał się ten sam obraz świata.
W każdej zresztą wielkiej formacji kulturowej możemy łatwo
wyróżnić płaszczyzny mniej i bardziej skomplikowane intelektualnie; tak jest
też w chrześcijaństwie: jakiż prostaczek zrozumiałby spekulacje Tomasza z Akwinu?
Cóż więc dziwnego, że także w religii Hindusów czy Egipcjan napotkamy elementy
„prostackie", adresowane do „ludu", ale również bardziej złożone i
abstrakcyjne idee i teorie… Musimy przestać oceniać mitologie i religie starożytne
jako konstrukty jednorodne, określające pewną ogólną kondycję intelektualną
właściwą danemu okresowi — przeciwnie musimy pamiętać, że i wtedy ludzie
różnili się między sobą stopniem rozwoju intelektualnego i zdolnościami w zakresie
tworzenia i posługiwania się abstrakcyjnymi pojęciami.
1 2 3 Dalej..
« Religioznawstwo (Publikacja: 05-06-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 395 |
|