|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Tematy różnorodne Dzieje kalendarzy [1] Autor tekstu: Maciej Psyk
Kalendarz gregoriański wprowadził papież Grzegorz XIII i to bullą "Inter gravissimas" więc
można odnieść wrażenie, że to kolejna prawda wiary a co najmniej nauka Kościoła.
Tymczasem kalendarz jest sprawą najdosłowniej ziemską, choć bywało, że kapłani i na nim chcieli coś „ugrać".
Jednym z pierwszych kalendarzy był egipski. W pierwszej wersji opracowanej w mieście On
(Heliopolis) w 43. wieku p.n.e. miał 10 miesięcy po 30 dni. Na szczęście w tamtych czasach nad ludźmi czuwał cały panteon bogów więc widząc błąd bóg
matematyki i astronomii Tot wygrał brakujące dwa miesiące od Ozyrysa… w kości.
Dzięki temu — głosili kapłani — kalendarz wydłużył się do 360 dni. Następnie — już bez pomocy bogów — dodano po dwunastym miesiącu Mesori 5 dni przestępnych
zwanych „mały miesiąc" ustanawiając ostatecznie kalendarz 365-dniowy. Dni
te były "poza miesiącami"
albo inaczej "niczyje" i Egipcjanie uznawali je za feralne. Kiedy nadchodziły, zmawiali nawet specjalne
modlitwy dla odegnania nieszczęść, jakie miały ze sobą przynosić. Ponieważ
brakowało prawie ćwierci dnia (dokładnie rok zwrotnikowy, który „udają"
lata kalendarzowe wynosi 365 dni 5 godzin 48 minut i 46 sekund lub 365,242199
doby) początek roku nieustannie się przesuwał przechodząc przez wszystkie
pory roku w ciągu 1460 lat. Mimo tego kapłani surowo zabraniali zmian w kalendarzu "ustanowionym przez Tota" a nowi faraonowie musieli składać w tej sprawie uroczystą przysięgę.
Rzymianie
do 45 r. p.n.e. używali kalendarza lunisolarnego (księżycowo-słonecznego;
kalendarz tego typu do dzisiaj jest państwowym w Izraelu w postaci nadanej w 359 r. przez Hillela II). Za Romulusa w 738 r.p.n.e. zapożyczono kalendarz
egipski i grecki, który rok dzielił na 10 miesięcy liczących 304 dni — 4
miesiące po 31 dni i 6 miesięcy po 30 dni. Rok zaczynał się wówczas 15-go
marca (stąd nazwa „idy marcowe"). Przeniesiono go na 1-go stycznia dopiero w 153 r. p.n.e. gdyż wtedy urząd obejmowali nowi konsulowie. Warto w tym
miejscu przypomnieć, że aż do 1751 r. Wielka Brytania i jej kolonie (w tym
dzisiejsze USA) obchodziła początek roku inaczej niż Kontynent. Od VII do XII
wieku — w Boże Narodzenie 25 grudnia a od XII wieku do 1751 r. — 25 marca w święto Niepokalanego Poczęcia. Wracając
do Rzymu. Miesiące „roku romulusowego" nazywały się kolejno: Martius,
Aprilis, Maius, Junius, Quintilis, Sextilis, September, October, November i December. Ostatnie
cztery zachowały się do dziś. Oznaczają: „siódmy", „ósmy",
„dziewiąty" i „dziesiąty". Dopiero za panowania króla Numy
Pompiliusza ok. 700 r. p.n.e. w związku z rozwojem cywilizacji i rolnictwa
wprowadzono rok liczący 354 dni z 12 miesiącami liczącymi 28, 29 lub 31 dni
(dodano Januarius od nazwy dwugłowego
boga Janusa i Februarius od nazwy święta
oczyszczenia Februa). Februarius (luty) nie następował jednak po styczniu
lecz… grudniu. Przeniesiono go „na miejsce" dopiero w 450 r. p.n.e.
Rzymianie byli bardzo przesądni i nie lubili miesięcy o parzystej liczbie dni.
Unikali ich jeśli tylko mogli. Dzięki reformie Pompiliusza przeciętny miesiąc
wynosił 29,5 dnia i odzwierciedlał miesiąc księżycowy (inaczej synodyczny
czyli „od nowiu do nowiu"), liczący 29 dni 12 godzin 44 minuty i 3 sekundy.
Wspomina o tym Liwiusz pisząc, ze król podzielił rok na 12 miesięcy zgodnie z biegiem Księżyca. Tak więc rok 12-miesięczny jest dalekim reliktem
zarzuconego kalendarza księżycowego. Także w staropolszczyźnie „miesiąc"
znaczy „Księżyc". Aby zsynchronizować rok z cyklem słonecznym od 450 r.
p.n.e. kapłani co dwa lata dodawali miesiąc „wyrównujący" liczący 22
lub 23 dni zwany mercedonius lub intercalaris w
którym odbywały się uroczystości religijne. Od roku 191 p.n.e. na mocy
ustawy Maniusza Acyliusza Glabriona mieli oni prawo dodawać miesiące przestępne
według własnego uznania. Może nas to pocieszy, że stało się to powodem
korupcji i łapówek podobnie jak dzisiaj, nieprzymierzając, jakiś tłusty
fundusz celowy. Na przykład Cyceron, kiedy był namiestnikiem Cylicji użył
swych wpływów, by nie wprowadzano roku przestępnego, aby mógł szybciej wrócić
do Rzymu. Taki to dyskretny urok polityków. Między rokiem 56 a 46 p.n.e. w ogóle
nie wprowadzono miesięcy przestępnych skutkiem czego różnica do roku
zwrotnikowego wynosiła aż 90 dni. W tej sytuacji Juliusz Cezar po podbiciu
Egiptu w 48 r. p.n.e. postanowił odebrać kapłanom ich zabawkę czyli
wprowadzić reformę. Poradził się egipskiego matematyka i astronoma
Sosigenesa z Aleksandrii. Za jego radą zrezygnował z synchronizacji z fazami
Księżyca i przeszedł na system solarny. Aby wyrównać błąd rok 46 p.n.e.
miał po raz ostatni w historii Imperium 23-dniowy miesiąc intercalaris
oraz dwa miesiące dodatkowe — 33-dniowy „Undecember" i 34-dniowy „Duodecember"
między listopadem a grudniem. Razem ostatni rok kalendarza rzymskiego miał
zatem 445 dni i 15 miesięcy. Od 1 stycznia 45 r. p. n. e. Cezar wprowadził w całym państwie nowy kalendarz, nazwany jego imieniem. Trzy kolejne lata miały w nim 365 dni a czwarty — 366. Zreformował także długość miesięcy: miesiące
nieparzyste miały 31 dni, parzyste bez lutego — 30 a luty 29 lub 30. Dzień
przestępny, "dies intercalaris", dodawano
między 24 a 25 lutego. Był to wówczas szósty dzień przed kalendą marca według
kalendarza rzymskiego. Dzień ten dublował się — po nim następował ten sam
dzień, już jako zwykły. Nazywano je „bissextile". Takie umieszczenie
wynikało z umiejscowienia miesiąca przestępnego intercalaris
przed reformą, który nie następował po lutym, ale „wewnątrz", właśnie
między tymi samymi dniami. Cezar zachował miejsce w którym następuje okres
przestępny zamieniając miesiąc na dzień. Średnia długość wynosiła więc
365,25 doby czyli błąd wobec roku zwrotnikowego wynosił 11 minut i 14 sekund
rocznie. Już astronom Hipparchus ok. 125 r. p.n.e. stwierdził, że „końcówka
roku" jest nieco mniejsza niż 6 godzin, ale nie miało to znaczenia. Ocenę
kalendarzowi juliańskiemu wystawia to, ze przetrwał ponad 1600 lat a co nie
mniej ważne — nikt nie mógł już przy nim „majstrować".
Po zabójstwie Cezara senat rzymski w podzięce za reformę i pragnąc władcę
pośmiertnie uhonorować w 44 r. p.n.e. nazwał jego imieniem miesiąc w którym
się urodził — lipiec. Dziś może to być śmieszne, ale następca Cezara -
Oktawian August też chciał mieć „swój" miesiąc więc w 8 r. p.n.e. zrównał
się z poprzednikiem otrzymując sąsiedni sierpień. Ponieważ „jego"
sierpień miał 30 dni a lipiec „Cezara" — 31, August… zabrał jeden
dzień lutemu i przyznał go sierpniowi. Tak w miejsce „piątego" i „szóstego"
(po łacinie) powstały "Julius" i
"Augustus" zaś luty został „okaleczony". Oba „prezenty"
istnieją do dzisiaj w językach dziedziczących po łacinie, m. in. angielskim,
niemieckim i włoskim. Pycha władcy zepsuła regułę, ale przypadkiem można ją
było wyjaśnić… na pięściach obu dłoni. Tak przypadkowo sytuację
uratowano tworząc nowe wyjaśnienie.
Kolejną znaczącą zmianę ustanowił w 303 r. Konstantyn wprowadzając w miejsce rzymskich kalend, non i id siedmiodniowy tydzień, zaczerpnięty z upaństwowionego
chrześcijaństwa, które z kolei opierało się na judaizmie. Żydzi zaś używali
7-dniowego tygodnia co najmniej od czasów Mojżesza (por. Rdz 2,2-3; Rdz 29,27;
Wj 20,8-11). Następnie tygodnie przejęli muzułmanie, kiedy pojawili się na
arenie dziejów. Ponieważ sobota i niedziela były już zajęte postanowili uświęcić
piątek.
Tymczasem
minęła starożytność, zburzono wszystkie pozostałości pogańskie i prześladowano
samych pogan. Wtedy, około pięćset lat po dawno deifikowanym Chrystusie papież
Jan I wpadł na pomysł z dziedziny public relations (mówiąc dzisiejszym językiem).
Ponieważ Jezusa ogłoszono Bogiem postanowił wprowadzić rachubę czasu od
jego narodzin. Była to koncepcja czysto teologiczna w myśl której narodziny
Zbawiciela były centralnym wydarzeniem historii, która działa się ante
Christum natum i post Christum natum (przed i po narodzinach Chrystusa). Kościół był już jednak potęgą świecką i zmianę wprowadził. W tym celu Jan I zaprosił do Rzymu mnicha scytyjskiego
Dionizego Mniejszego. Ten po dokonaniu obliczeń uznał, że Jezus urodził się w roku 753 według rachuby rzymskiej (od założenia Rzymu), tzn., że era chrześcijańska
(rok pierwszy) zaczęła się 1
stycznia 754 roku od założenia Rzymu. Oznaczało to, że był wówczas rok 525
ery chrześcijańskiej. Dionizy pomylił się jednak o około 6 lat. Wiadomo
bowiem, że król Herod zmarł w Jerycho w 750 r. rzymskim. Dowód astronomiczny
pomyłki, opierając się na podaniu o Gwieździe Betlejemskiej, którą uznał
za koniunkcję planet, przedstawił dodatkowo w 1606 r. Jan Kepler. Na poprawkę
było już dawno za późno. Chcąc-niechcąc chronologia chrześcijańska
szacuje obecnie narodziny Chrystusa na 7/6 r. p.n.e. Mamy zatem około 2011 rok
po Chrystusie. Tak więc obecna rachuba, tzw. dionizyjska ma 1480 lat. Od końca
XVIII wieku zaczęto używać dat „przed Chrystusem" przy czym nie uwzględniono,
że (przyjęty) rok narodzin Chrystusa powinien być zerowy. Stąd datę śmierci
Juliusza Cezara (44 r. p.n.e.) od zniszczenia Pompei przez Wezuwiusza (79 r.
n.e.) dzieli okres 122 lat (122 = 79 — (- 44) -1), a nie 123 lat (123 = 79 — (-
44)). Co istotne, Dionizy Mniejszy nie zmienił samego kalendarza, tylko początek
rachuby czasu. Fakt, że lata przestępne wypadają w podzielnych przez 4 nie
jest chrześcijańskiego rodowodu lecz jest szczęśliwym zbiegiem okoliczności.
Rok przestępny występuje co cztery lata od 12 r. n.e. Wcześniej, od 45 do 9
r. p.n.e. błędnie dodawano go co trzy lata. Dlatego Oktawian August zarządził
zaprzestanie dodawania lat przestępnych do czasu wyrównania błędu. Stąd nie
było lat przestępnych między 9 r. p.n.e. a 8 r. n.e. Ta kolejna zmiana była
powodem „prezentu" dla Augusta o której pisałem wyżej. Chociaż rachuba
dionizyjska nie ma dzisiaj charakteru religijnego pozostaje symbolem Zachodu.
Dlatego Iran powrócił do księżycowego kalendarza muzułmańskiego po
obaleniu prozachodniego szacha w 1979 r. Kalendarz ten ma charakter religijny
„przez kulturę" — mówi o nim Koran (Sura IX, 36-37). Stworzenie go miało
silne podłoże klimatyczne i geograficzne — znamionuje pochodzenie od ludów
pasterskich i pustynnych Arabii (kultury rolnicze wytwarzały kalendarze
solarne).
Czas
płynął a wraz z nim zwiększał się błąd kalendarza juliańskiego. Wynosił
on jedną dobę na 128 lat. Potrzebę jego reformy zauważono już w XIII wieku,
zmiany rozważano na kolejnych soborach — w Konstancji, Bazylei (kardynał
Mikołaj z Cusy zaproponował na nim usunięcie jednego tygodnia), Lateranie i wreszcie na ostatniej sesji Soboru Trydenckiego w 1563. W XVI wieku równonoc
wiosenna, która na Soborze Nicejskim w 325 r. wypadała 21 marca przypadała już
11 marca. Równocześnie do obliczenia dat nowiu, ważnego dla ustalenia daty
Wielkanocy, wykorzystywano 19-letni cykl greckiego astronoma Metona z V w.
p.n.e., którego błąd powodował przesuwanie się momentów poszczególnych
faz Księżyca o jeden dzień w ciągu ok. 317 lat. Papiestwo było jednak
bardziej zajęte tępieniem protestantyzmu i podjudzaniem do rzezi hugenotów a sprawa nie była paląca. Nie wiadomo jak długo by to jeszcze trwało, gdyby w ulubiony przez Grzegorza XIII (tego od nocy świętego Bartłomieja) śmigus-dyngus
nie spadł śnieg, psując całą zabawę. Jak to zwykle bywa w takich
przypadkach — dopiero wtedy sprawa nabrała tempa. Astronomowie pod kierunkiem
nowego Sosigenesa — Krzysztofa Claviusa ustalili: trzeba wykreślić z kalendarza brakujące dni i zwiększyć dokładność kalendarza juliańskiego. W pracach komisji uczestniczyli astronomowie Uniwersytetu Jagiellońskiego, który
był jednym z najlepszych ośrodków w Europie. Nie
można nie zauważyć, ze ostateczna motywacja papieża i ojców soborowych była
na wskroś religijna. Punktem odniesienia był dla nich Sobór Nicejski (na którym
już i tak pogodzono się z czterodniowym błędem) a nie naprawienie kalendarza
jako takiego. Gdyby tak było, zadecydowano by o usunięciu błędu od
wprowadzenia kalendarza czyli 14 dni (za Cezara równonoc wypadała 25 marca),
co wyjątkowym trafem stanowiło dwa tygodnie i naprawiało to, na co nie mieli
wpływu ojcowie chrześcijaństwa w IV w. Zamiast tego reformę „zepsuto" i usunięto jedynie „religijne" 10 dni ustalając, mimo tego, że po reformie
nastąpi kolejny dzień tygodnia. Do dotychczasowych dodano dwie nowe reguły:
lata podzielne przez 100 będą nieprzestępne, chyba, że będą podzielne
przez 400. Tak więc nieprzestępne były lata 1700, 1800 i 1900 a przestępne -
1600 i 2000. Jednocześnie na potrzeby wyznaczania Wielkanocy zmieniono cykl
Metona dodając jeden dzień co 300 lat. Grzegorz XIII, jako świecki
zwierzchnik królów i cesarzy Europy, 24.02.1582 ogłosił reformę bullą
"Inter gravissimas"
(„Pośród najważniejszych" — od pierwszych słów). Ustalono, że po
czwartku 4.10.1582 r. nastąpi piątek, ale od razu 15.10. Mieszkańcy Rzymu
krzyczeli na ulicach, że "papież-antychryst
kradnie ludziom 10 dni życia". W Dorpacie i Pernawie doszło do
zamieszek a w Rydze nawet do rewolty. Motłochem się jednak nie przejmowano i zmianę wprowadzono w krajach katolickich — Hiszpanii, Portugalii, Polsce i Italii. Kalendarz otrzymał nazwę gregoriańskiego lub „nowy styl".
Kraje protestanckie nie chciały przyjąć kalendarza „papieskiego", tym
bardziej, że ten w bulli powoływał się na swą władzę i Sobór Trydencki a nie było w niej uzasadnienia naukowego, które dodano w 1603 r. pod nazwą "Explicatio Romani Calendarii a Gregorio XIII P.M. restituti". Posłużenie
się przy reformie wybitnymi naukowcami nie przeszkodziło papiestwu zwalczać
teorię heliocentryczną, która, razem z księgami zawierającymi dowody,
pozostawała na Indeksie Ksiąg Zakazanych do początku XIX wieku. Kraje
protestanckie przyjmowały "nowy styl" z oporami w następnych wiekach. Komiczną historię miała Szwecja. Aby uniknąć
napięć religijnych i posądzeń tłumu o "kradzież
życia" na dworze króla wymyślono jak wprowadzić reformę „niepostrzeżenie"
dla ludu. Postanowiono od roku 1700 do 1740 nie wprowadzać lat przestępnych.
Po 41 latach mieliby gregoriański bez „dziury" w kalendarzu. Rok 1700
zgodnie z planem był nieprzestępny. Przez pomyłkę jednak 1704 i 1708 były
przestępne i Szwecja była niezgodna zarówno ze światem juliańskim jak i gregoriańskim. W 1712 „wrócono" do juliańskiego tworząc rok podwójnie
przestępny (luty miał 30 dni). Po tej porażce Szwedzi już bez eksperymentów
przyjęli gregoriański przez usunięcie 11 dni w 1753 r. Jako ostatnie przyjęły
go w XX wieku Rosja, Chiny, Grecja, Litwa, Łotwa, Estonia, Jugosławia, Rumunia i Turcja. Jest chichotem historii, że przyjęcie go (oraz utworzenie w ogromnym
państwie stref czasowych) było jedną z pierwszych decyzji rządu bolszewików. Z powodu wojny domowej zmianę wprowadzano na terenach „czerwonych" do 1920.
Carat do końca został wierny juliańskiemu, stąd rewolucja październikowa
obchodzona w listopadzie. Warto wiedzieć, ze Anglosasi mają ten sam problem — urodziny Jerzego Waszyngtona z 11 lutego świętują 22 lutego. Jedynie Kościół
Prawosławny pozostał nieprzejednany i do dziś stosuje kalendarz juliański,
choć różnica wynosi już 13 dni. Istnieją reformatorskie grupy prawosławne
domagające się od przywódców religijnych przyjęcia gregoriańskiego z przyczyn pragmatycznych, m. in. dla jednoczesnego obchodzenia świąt z katolikami. Niestety, na synodzie w maju 1923 r. w Konstantynopolu zwołanym
przez Meletiosa IV ultraortodoksyjni prawosławni schowali jeszcze głębiej głowę w piasek ustanawiając kalendarz w którym jest 218 lat przestępnych w cyklu
900 lat (tzw. neojuliański). Lata nieprzestępne mimo podzielności przez 4 to — 100, 300, 400, 500, 700, 800 i 900. Usunięcia 13 dni, nawet metodą szwedzką,
która rozwiązałaby problem w ciągu pół wieku, nie dokonano. Rok później
synod Prawosławnego Kościoła Grecji przyjął „kompromisowy" kalendarz
liturgiczny w którym święta stałe, np. Boże Narodzenie, były wyznaczane
zgodnie z gregoriańskim. Tą samą drogą poszedł patriarchat
konstantynopolitański oraz Kościoły Prawosławne Rumunii i Bułgarii. We
wszystkich tych krajach schizmatycy wypowiedzieli posłuszeństwo hierarchii
tworząc kościoły starokalendarzowców (gr. Paleoimerologites).
Zamiast oczekiwanej reformy po upadku caratu skończyło się na ekskomunikach.
Widząc to, pozostałe kościoły (w tym Rosyjski i Polski Autokefaliczny) w obawie o schizmy zaniechały wprowadzenia nawet tak częściowej reformy.
Najlepiej to świadczy jak w chrześcijaństwie współżyją ze sobą wiara i rozum… Tylko prawosławni w Finlandii oraz na misji w Meksyku przyjęli Nowy
Styl gdyż w tych społeczeństwach stanowili niewielką mniejszość. Przykład
ten pokazuje, ze tak naprawdę patriarchom chodzi o źle pojęty prestiż i władzę.
1 2 3 Dalej..
« Tematy różnorodne (Publikacja: 18-03-2005 Ostatnia zmiana: 08-04-2005)
Maciej Psyk Publicysta, dziennikarz. Z urodzenia słupszczanin. Ukończył politologię na Uniwersytecie Szczecińskim. Od 2005 mieszka w Wielkiej Brytanii. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association. Współpracuje z National Secular Society. Liczba tekstów na portalu: 91 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 2 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Monachomachia po łotewsku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4014 |
|