|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Religioznawstwo
Starożytne hybrydy [1] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
„Jaka ona chimeryczna"
mówimy niekiedy o znajomej pani, która słynie z kapryśności i szybkiej zmiany
nastrojów. No właśnie, jest to dobry przykład, by wyrazić podziw dla języka,
który „zbiera" w sobie znaczenia nawet już przez użytkowników nie
pamiętane, ale zawsze mające zaczepienie w przeszłości i wyrażające pewien stan
rzeczy ważny dawno temu. Gdybyśmy tak więcej uwagi przywiązywali do porównań,
epitetów czy metafor… W nich tkwi wiele archaicznych, niegdyśpierwszoplanowych
treści. Bo choć mówimy o „chimerycznej" pani, niewielu z nas wie
czym była „prawdziwa" mityczna Chimera. Tymczasem w naszym przymiotnikowym
określeniu kryje się część prawdy o pierwotnym przedmiocie (desygnacie, jak
mawiają filologowie). Jaka jest główna cecha naszej hipotetycznej znajomej?
Zmienność czy raczej brak spójności. Otóż to! Chimera to stwór z greckiej mitologii o postaci złożonej z cech należących dla różnych zwierząt. Chimera ma przód
ciała lwa, korpus kozy, ogon węża. Niejednorodność jest jej istotą. Takie właśnie
złożone z części różnych istot stwory nazywamy hybrydami. A czy w bliższej nam tradycji nie
natkniemy się na takie dziwne zwierzęta? Oczywiście tak — i wszystkie
mają swe źródło tam: w starożytności greckiej, egipskiej, sumeryjskiej. Któż
nie zna smoków z baśni albo… warszawskiej syrenki. Może nawet nad lajkonikiem
można by się zadumać? Otóż „nasz" bajkowy smok wzorowany jest najprawdopodobniej
na Tiamat, hybrydzie sumeryjskiej, która ma skrzydła, wijący się ogon i tors
lwa. A znamy też z bajek smoki siedmiogłowe. Takie wizerunki widnieją już...
na tabliczkach sumeryjskich! Także kanaanejski potwór Lotan ma siedem
głów, i co ciekawe nie został pokonany przez herosa (czyli „rycerza" z naszych baśni), ale przez boginię Anat. Wężową i wielogłową hydrę czyli węża
wodnego pokonał Herakles, który miał również do czynienia z innym smokiem o imieniu Ladon (zastanawiająco podobnym do kanaanejskiego). Zdaje się, że te
właśnie stwory były prototypem biblijnego Lewiatana.
Nasza dociekliwość nie może przejść
nad tym do porządku dziennego, rzecz jest przecież niezwykła i zdumiewająca.
Bo czyż mało było „normalnych", rzeczywiście istniejących zwierząt
wokół? Cóż oni — opowiadacze mitów, szamani i artyści z głębokiej przeszłości,
pragnęli przekazać, posługując się taką przedziwną figurą, której desygnatu w naturze daremnie szukać? Oczywiście zwierzęta fantastyczne nigdy nie
są całkowicie wyłączone z rzeczywistości — bo choć nie istnieje określony
stwór jako całość, to przecież istnieją zwierzęta, których części na tę całość
się składają. Zanim pokusimy się o możliwe interpretacje tego fenomenu, zobaczmy
jakie hybrydyczne istoty znajdziemy w mitach i na rysunkach starożytnych. W kulturach mezopotamskich jest ich doprawdy całkiem sporo, wymienimy choćby kilka:
Asag ze skrzydłami i ciałem lwa, którego oddech był jak ogień (niczym u naszego
smoka wawelskiego), kozo-ryba, centaury — także o ciele lwa, gryf, skorpion-człowiek,
ptak-człowiek, byk-człowiek, lew-człowiek, tryton, rybo-człowiek.
Z kultury egipskiej wszyscy znamy
Sfinksa, który jest przecież „klasyczną" hybrydą o ciele lwa i głowie
człowieka. Dróg przy piramidach strzegły też lwie istoty o głowie barana. W ikonografii nie brak innych „mieszańców": oto małpo-wąż, skarabeusz z głową ptaka czy słynna Pożeraczka z Sądu Umarłych, która ma tył ciała hipopotama,
przód lwa, a głowę krokodyla.
Grecy wiele wątków, także tych związanych z hybrydami, przejęli ze starszych kultur. Takie istoty nieobce były też Indiom — i wielu innym kręgom kulturowym. Zatrzymajmy się teraz i zajmijmy jakaś
ich kategorią — np. hybrydami związanymi z wodami, jako że te wydają się
być najstarsze. Tu od razu musimy zaznaczyć, że hybrydyczny twór nie musi koniecznie
oznaczać potwora. „Hybrydyczność" to raczej kwestia techniczna -
hybryda to postać złożona z elementów kilku „obiektów", niejednorodna — i tyle. Może być dobroczynna, ale też niszczycielska i zagrażająca. Zapytajmy
na przykład kim był sumeryjski Oannes? Otóż jest to heros z rodzaju założycielskich,
cywilizacyjnych. A jednocześnie to postać hybrydyczna, przedstawiana jako człowiek
od pasa w górę i ryba od pasa w dół. Powiadano, że Oannes przybył tu od strony
Zatoki Perskiej i tutejszym ludziom przyniósł wiedzę o praktycznym zastosowaniu
rolnictwa, rzemiosła i wielu innych sztuk współtworzących cywilizację. Był zatem
uosobieniem mądrości. To bardzo ciekawy element — mianowicie związek Oannesa z wodą, a jednocześnie z mądrością. W krajach Mezopotamii rozkwitających nad
wodami rzek Tygrysu i Eufratu i nad wybrzeżem Zatoki Perskiej żywioł wody wiele
znaczył. Ale był on postrzegany niejednoznacznie. Sumerowie, a za nimi ludy,
które przyszły po nich: Akadowie, Asyryjczycy i in. dzielili wody na „dobre",
słodkie zwane abzu i „złe", gorzkie wody. Jeden z najważniejszych
bogów Mezopotamii Enki (Ea), Pan dobrych wód, który miał swój pałac na dnie
abzu, widziany był jako półryba i półczłowiek, nieraz także z „domieszką"
kozy. Warto wiedzieć, że to właśnie jego postać stała się potem jednym ze znaków
zodiaku, odziedziczonym przez nas jako znak Koziorożca! Nie trzeba zapewne już
dodawać, że Enki był również patronem mądrości.
Na pewnych reliefach widzimy postacie,
najpewniej kapłanów przebranych w dziwne rybie kostiumy, jak odprawiają tajemnicze
rytuały. Może to kapłani kultu związanego z bogiem Enki i z herosem Oannesem?
Także tzw. apkallu to osobnicy związani z wodą i z mądrości, zresztą o czym rzadko kto wie -prototypy dla Siedmiu Mędrców, potem przyswojone
przez Greków i za nimi przez nas.
Na wielu pieczęciach, reliefach,
na ceramice widoczna jest postać zwana dziś z grecka hippokampem, rodzaj
konia morskiego z dolną częścią ciała rybią;spotkamy ją u ludów Mezopotamii i u Greków. A skoro mowa o Grekach… Z żywiołem wodnym związany jest oczywiście
wielki Posejdon, jego żona Amfitryda, prastary Okeanos i jego potomstwo okeanidy,
matka Achillesa Tetyda, liczne nimfy i nereidy. Ale ich postacie przeważnie
nie są hybrydyczne i dlatego dla nas nie są to najbardziej interesujące
przykłady. Znacznie bardziej inspirujące będzie przyjrzenie się np. najstarszemu
bóstwu rzecznemu Achelloosowi. Ten bóg posiada zadziwiającą właściwość: moc
zmieniania swego kształtu na życzenie. Przedstawiany jest jako wąż morski od
pasa w dół i człowiek od pasa w górę, nieraz brodaty i z rogiem na głowie, a gdy walczy z Heraklesem o Dejanirę potrafi zmienić się w byka. Cały szereg tzw.
Starców Morskich to postacie hybrydyczne, np. Tryton, Nereus lub Forkis. Zresztą
kształt półrybi i półludzki nie wydaje się wcale być właściwością wyłącznie
bóstw męskich — rzadko, ale jednak pojawia się „druga połowa"
Trytona o bliźniaczym imieniu Trytonessa.
Czemu przypisać tak ścisły związek
tych hybryd z wodami? Otóż musimy pamiętać, że woda uosabia moce kreacyjne. W wielu mitach to z wody wyłonił się świat, np. jako pierwszy stały ląd, pierwsze
Prawzgórze (przez Egipcjan zwanebenben). To w wodzie znajdują
się „zarodki życia", występujące w wielu mitach, nawet dalekich
Indii. To nad wodami zniesione zostało pierwsze Jajo Świata, pojmowane jako
rezerwuar esencji Życia. Woda zatem per se jest święta, bo z niej wyłonił się
świat. Woda jest w mitach żywiołem wszechobecnym, ale aby o tym powiedzieć więcej
musimy pokrótce poznać koncepcję starożytnych na temat budowy świata. Otóż całe
uniwersum otoczone jest przestworem kosmicznego Oceanu. To dlatego spotykamy
greckie plastyczne „płaskie" odwzorowanie tej przestrzennej koncepcji
jako tarczy opływanej przez Praocean oddany w postaci Prawęża. Grecy ten Praocean
zwali Okeanos, które to bóstwo dało nazwę naszemu „oceanowi" i którego
imię zresztą wcale nie jest greckie… Jak imię tak i motyw sięga głębiej w dzieje, może minojskie, może sumeryjskie… Ten opłynięty przez wielki Praocean
świat dzielił się na wiele stref, nas teraz interesuje to, że w każdej z nich
były obecne jego wody. Istniał Ocean ziemski, ale jego odpowiednik znajdował
się też w sferze nieba i w sferze podziemi. Wody cyrkulowały w przestrzeni już
to jako padające z nieba i wsiąkające w ziemię deszcze, już to jako wypływające z podziemi rzeki. Wieczne, ale zmienne. Rzeki były odnogami tego Praoceanu.
Egipski Nil, jak wierzono, to nie tylko t e n Nil; był też Nil podniebny...
Tak i Hindusi wierzyli, że drugi Ganges płynie wysoko w sferze nieba. O rzekach
podziemnych nie trzeba przypominać — któż bowiem nie słyszał o Styksie
(a propos Styks to żeńskie imię, nosiła je boginka wodna, matka znanej nam bogini
Nike).
Jeśli więc woda z Praoceanu
znajduje się w każdej sferze uniwersum, a każdej ze sfer przyporządkowano pewne
symboliczne zwierzę — to jeśli chciało się powiedzieć o całości
po jakiż lepszy można było sięgnąć środek wyrazu niż do obrazu istoty złożonej
z części tych symbolicznych zwierząt?!
Dalej — woda ma fizyczną zdolność
do przybierania rozmaitych kształtów zależnie od formy, w jaką się ją wleje;
sama w sobie nie ma przecież kształtu… Wiedziano o tym, rzecz jasna, i wyzyskano w obrazie bóstwa morskiego, które nie posiadając tak naprawdę określonej postaci,
mogło ją dowolnie zmieniać. Teraz ten motyw wyzyskuje… film (choćby w obrazie
pt. „Otchłań"), dysponujący takimi środkami wyrazu, o jakich starożytni
mogli tylko pomarzyć. Nieraz na wazach i innych przedstawieniach plastycznych
pozostawionych nam przez greckich artystów widać stadia „przepoczwarzania
się" bóstwa — tak więc widzimy np. nereidę trzymającą lwa, a na
następnym rysunku węża, co ma obrazować kolejne fazy zmieniania postaci przez
morskie bóstwo „wcielające" się po kolei w te zwierzęta. Słynny
Proteus przybierał kształt a to lwa, a to odyńca, a nawet drzewa i oczywiście
wody. Do dziś zresztą mówimy o „Proteusowym obliczu", wyrażając
myśl o niejednorodności, zmienności kogoś lub czegoś.
Jeśli zatem wody to była pierwotna
pramateria świata, najstarsza — to nie dziwi już nazwa oddana w grece:
"Starzec Morski". On był u początku świata — wie zatem
wszystko! Jest stary i mądry. Już chyba mniej nas teraz zdziwi symbol ryby albo
półryby związany z aspektem prawdziwej mądrości? Oannes, apkallu, Enki,
greccy Starcy Morscy… Grecy tę myśl — mianowicie o mądrości związanej z żywiołem wody — wyrażali w rozmaity sposób. Między innymi w obrazie
walki między herosem a morskim hybrydycznym bóstwem. Ważne jest tu podkreślenie
słówka „między". Walkę toczono bowiem nie po to, by „potwora"
pokonać i zniszczyć (to późniejsza reinterpretacja, której efektem są też nasze
baśnie o dzielnych rycerzach zabijających „złe" smoki), ale by go
pokonać i otrzymać coś od niego. Co? Oczywiście mądrość, wiedzę o czymś, tajemnicę. Motyw walki z morskim potworem ma zatem wyraźny rys
inicjacji, i tak właśnie był rozumiany już od III tys. p.n.e. na Bliskim Wschodzie,
skąd zapewne przejęli go Grecy. Bohaterowie w wodach i u wodnych bóstw szukali
nie tylko mądrości, ale też innych dóbr, nawet nieśmiertelności. I tak np. zachował
się mit o Glaukosie, który uzyskał nieśmiertelność, kiedy zjadł rybę żywiącą
się magicznymi ziołami — zyskał nieśmiertelność, ale wyrósł mu rybi ogon i ciało pokryło się łuskami. A czyż nie w wodnych odmętach szukał słynny Gilgamesz
zioła przywracającego młodość, potem podstępnie skradzionego mu przez węża?
1 2 3 Dalej..
« Religioznawstwo (Publikacja: 05-06-2002 Ostatnia zmiana: 25-07-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 402 |
|