|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Prawo wyznaniowe
Rozwód po katolicku [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kwestia
rozwodów stała się aktualna po papieskim apelu z dnia 28 stycznia 2002 r.
wygłoszonym na spotkaniu z sędziami Roty Rzymskiej. Po apelu do aptekarzy świata o niesprzedawanie środków antykoncepcyjnych, ten jest kolejnym, który wzbudził
fale emocji i dyskusji. W La Repubblice pojawił się artykuł „Katolickie
państwo, o którym śni Wojtyła", w którym Miriam Mafai pisze: "Przygotujmy
się na najgorsze: na Republikę, której fundamentami nie są wątłe i zawsze odwoływalne
artykuły konstytucji, ale wiecznotrwałe zasady Kościoła katolickiego. Na Republikę, w której zostaną zabronione na początek: rozwód, aborcja i środki antykoncepcyjne i w której czarownice (znajdą się, wciąż jeszcze się znajdą, wystarczy tylko
wskazać je palcem...) będzie się wysyłać na stosy razem z bluźniercami, heretykami i zwolennikami Giordana Bruna.". Również w Polsce wywołało to oddźwięk.
Nawet w Tygodniku Powszechnym pojawił się krytyczny tekst prof. Jana
Woleńskiego (10 III). Apel skierowany był do prawników katolickich, aby sprzeciwiali
się instytucji rozwodu w prawie cywilnym, w imię rzekomej naturalnej nierozerwalności
węzła małżeńskiego. Papież żałuje, iż nie można dziś kierować się katolickim
sumieniem i odmówić orzeczenia wyroku, przez co sędziowie mają wspólnictwo w
"złu". W nieco lepszej sytuacji widzi adwokatów, gdyż ci jako
wykonawcy wolnych zawodów mogą się zbuntować przeciwko złemu prawu, dlatego
rozkazuje: "Adwokaci zaś jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze
odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością
celu, jakim jest rozwód". Nie jest to sugestia, lecz rozkaz, który
obowiązuje katolików na mocy kan. 752 Kodeksu Kanonicznego (konieczność podporządkowania
woli i intelektu), w związku z kan. 747 § 2 (prawo stanowienia zasad moralnych w odniesieniu do porządku społecznego i wszystkich spraw ludzkich).Jak
zaznaczał papież, wytyczne kościelnego prawa naturalnego, które mówi o nierozerwalności
małżeństwa, nie dotyczą bynajmniej jedynie ludzi wierzących, lecz całego
społeczeństwa. Powołując się na papieski apel bp. Stefanek dodaje: "Wypowiedź
Papieża jest również poważnym upomnieniem się o wolność sędziów". Wiemy
oczywiście, że są oni wolni w znaczeniu niezawisłości, biskupowi najwyraźniej
jednak chodzi o wolność w znaczeniu samowoli, tj. oderwania się od prawa krępującego
zdrowe poczucie świadomości katolickiej.
Warto poradzić naszym biskupom, aby zbyt gorliwie nie przenosili
tego apelu na polski grunt. Udzielanie pomocy prawnej jest zawodową powinnością
adwokata (art. 4 ustawy Prawo o adwokaturze). Jej odmowa może mieć miejsce tylko w uzasadnionych przypadkach, trudno się zgodzić z tym, iż papieski apel może
być obiektywnie za taki uznany. "Kto publicznie nawołuje do nieposłuszeństwa
lub przeciwdziałania przemocą ustawie albo prawnemu rozporządzeniu organu państwowego,
jeśli zasięg czynu albo jego skutki nie były znaczne, podlega karze aresztu,
ograniczenia wolności albo grzywny." (art. 52a p.2 Kodeksu wykroczeń).
Póki co biskupi nie mają immunitetu.
Argumenty
przeciwrozwodowe
Stanowisko Kościoła wobec rozwodników jest niezwykle nieprzejednane
oraz niemoralne (prof. Woleński pisze o "pokrętnej moralności").
Morderca, gwałciciel czy pedofil, jeśli się pokaja i przyjmie naznaczoną pokutę,
może być przywrócony do jedności z Kościołem; rozwodnik — nie (tzn. bez
sakramentów), mówi się bowiem, iż Kościół nie posiadł środków dostatecznych
do odpuszczenia tego grzechu, dodając na pocieszenie — "niewykluczone,
że Bóg wam wybaczy". Kościół w swej argumentacji przeciw rozwodom
opiera się na uzasadnieniach biblijnych, prawnonaturalnych i społecznych. Wszystkie
one zdają się mieć pozór słuszności. Do czasu jednak, kiedy przyglądniemy się
im bliżej.
Tak więc po pierwsze podsuwa się katolikom cytat z Biblii:
"Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela". Jego analizę
winniśmy zostawić teologom i biblistom, ale skoro jest on wykorzystywany w walce
przeciw świeckiemu prawu, tedy słuszne byłoby aby przyjrzał się temu prawnik. I oto stajemy przed szeregiem nierozwiązywalnych dylematów, albowiem sprawa
ta jest w Biblii przedstawiona dość mętnie i niejednolicie (słusznie więc kościoły
protestanckie rezygnują z inspiracji tego typu)
W Starym Testamencie rozwód dozwolony jest bez większych
ograniczeń. Jak mówi Księga Powtórzonego Prawa: "Jeśli mężczyzna poślubi
kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż
znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej,
potem odeśle ją od siebie." (24,1). Jedyne ograniczenie dotyczy powtórnego
ożenku z tą samą kobietą: "Jeśli ona wyszedłszy z jego domu, pójdzie i zostanie żoną innego, a ten drugi też ją znienawidzi, wręczy jej list rozwodowy i usunie ją z domu, albo jeśli ten drugi mąż, który ją poślubił, umrze, nie
będzie mógł pierwszy jej mąż, który ją odesłał, wziąć jej powtórnie za żonę
jako splugawionej." (Deu 24, 4). Prorocy, odradzając pochopność, udzielają
co najwyżej wskazówek. Podobnież czyni Jezus, syn Syracha, który radzi: "Nie
odchodź od żony mądrej i dobrej, albowiem miłość jest ponad złoto" (Syr
7, 19).
Nowy Testament zaostrzył
te kwestie. W najstarszej ewangelii Marka mamy zakaz rozwodów (10,1-12). W kolejnej — Mateusza życie już wzięło górę nad wcześniejszymi ustaleniami, przeto
Duch Św. przewiduje wyjątki od generalnej zasady nierozerwalności związku. Już
się faryzeusze nie pytają Jezusa, czy wolno się rozwieść z żoną, lecz mówią:
"Czy jest dozwolone człowiekowi odprawić
swoją żonę dla każdej przyczyny?"
(19,3). W pierwszej nie przewidziano tego, co najwidoczniej musiało się dać
we znaki dopiero z czasem — chodzi o zdradę kobiecą, powiada więc Jezus:
"z wyjątkiem przyczyny rozpusty" (19,9). Łukasz
mówi na ten temat już znacznie mniej (widać u niego wyraźnie tylko zakaz powtórnego
ożenku, trudno byłoby to rozciągać na sam rozwód — 16,18), zaś najpóźniejszy
Jan — wcale. Niemożliwa jest więc wykładnia sprzeczna z legalnością rozwodów
wyrażoną w Prawie, gdyż Jezus nie namawiał do łamania Prawa, czemu niejednokrotnie
dał wyraz (mówił: "łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niż przepaść
jednej kresce z Prawa", Łk 16, 17). Jeżeli jednak uznamy, że Jezus u Marka zakazuje rozwodów pod każdym względem, to powstaje kolizja norm. Rozpatrując
nasz problem, przy niewątpliwym założeniu doskonałości Prawodawcy, musimy zastosować
reguły kolizyjne. Fragment Mateusza jest lex specialis względem fragmentu
Marka. Regułą jest, że lex specialis derogat lex generalis (prawo szczególne
wyłącza zastosowanie prawa ogólnego). Fragment Mateusza jest późniejszy od fragmentu
Marka. Inną regułą jest, że prawo późniejsze uchyla prawo wcześniejsze (lex
posterior derogat legi priori)
Kolejny kompromis życia i nierozerwalności znajdujemy w listach
Pawła (1 Kor 7,12-16), gdzie ten dozwolił Koryntianom rozwód w razie, kiedy
współmałżonek jest zatwardziałym poganinem/poganką (do dziś istnieje tzw. przywilej
Pawła czerpiący natchnienie z tego fragmentu, jednakże nie dotyczy pogaństwa,
lecz wyznań niekatolickich). Radzi Paweł przy tym, iż najlepiej jest pozostać
stanu panieńsko-kawalersko-dziewiczego ("Nie jesteś związany z żoną?
Nie szukaj żony ...[żonaci]
będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś
chciałbym wam tego oszczędzić … winni
również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli" — 1
Kor 7,27-29), zaś małżeństwo zawierane jest "ze względu na niebezpieczeństwo
wszeteczeństwa", jako instytucjonalizacja i obłaskawienie żądz cielesnych,
"albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć".
Jeśli dojdzie do rozwodu, zaleca by żona nie wychodziła powtórnie za mąż.
Wobec powyższego istnieje słuszna potrzeba dodatkowej asekuracji
prawdy o nierozerwalności. Z pomocą przychodzi prawo naturalne,
które w jednoznacznych już słowach grzmi: małżeństwo jest nierozerwalne,
lecz unieważnialne!
O prawie naturalnym tak wiele się mówi, że warto byłoby wiedzieć
czym ono jest. Nie należy go mylić z prawem Natury [ 1 ] (ma z nim tyle wspólnego co koń z koniną — konina to martwy koń poddany
obróbce). Nie jest ono też tym prawem naturalnym, którym uzasadnia się idee
praw człowieka. Opierała się ona na koncepcji nowożytnej praw naturalnych, zapoczątkowanej
przez Grocjusza, co istotne, była ona "demontażem
koncepcji świętego Tomasza" (Karol
Jonca), która przyświecała Kościołowi. Nie jest wreszcie kościelne prawo naturalne
czymś uniwersalnym i powszechnym. Katolików jest obecnie 17,3% ludności świata,
ale nawet wśród nich trudno byłoby przyjąć, iż prawo to cieszy się jakimiś względami
(np. antykoncepcja, aborcja, seksualizm). Prof. Woleński szacuje optymistycznie,
iż prawo to może być uznawane przez połowę katolików. Nawet jeśliby przyjąć
ten wariant, wówczas okazuje się, że naturalnym ma być to co nie cieszy się
uznaniem nawet dziesiątej części ludzkości. "Stanowczo za mało." — zauważa prof. Woleński.
Czymże więc ono jest? Współczesne
prawo naturalne którym posługuje się Kościół to reinterpretacja trzynastowiecznej
koncepcji św. Tomasza z Akwinu. Neotomizm rozwinął się w XIX wieku jako odpowiedź
Kościoła na szerzący się ruch robotniczy oraz inne wyzwania cywilizacyjne (zob.
„Neotomizm w walce z nauką i prawami człowieka", Leszek Kołakowski,
w: Szkice o filozofii katolickiej, PWN, 1955). Są więc instrumentem,
który jest przyzywany w asystencji Objawienia, choć równie chętnie wówczas,
kiedy Objawienie milczy w kwestii wartej fundamentalnego wsparcia.
Pozostał nam aspekt społeczny. Argument ten jest tak
samo bezzasadny jak powyższe. Oto straszy się cywilizacją rozwodową,
co ma przyczyniać się do naruszenia podstawowej komórki społecznej. Ks. Adam
Boniecki pisze: "Brak prawnej ochrony nierozerwalności (czytaj: łatwość
uzyskania rozwodu) ma katastrofalne skutki dla społeczeństwa". Przewodniczący
Rady ds. Rodziny Episkopatu Polski, bp Stanisław Stefanek, dramatyzuje: "wchodzę
do domu i do końca nie rozpakowuję nawet swoich rzeczy, bo muszę mieć możliwość
wyprowadzenia się z tego domu. Nigdy to nie będzie mój dom i nigdy w takim domu
nie otworzę się na drugiego człowieka." — na tym, według biskupa,
mają polegać dzisiejsze związki w dobie cywilizacji rozwodowej i terroru
bezbożnego prawa. Posługuje się przy tym statystykami rozwodów, nie mówiąc najczęściej
czy rozwodnicy ci pozostają w stanie bezżennym (co byłoby przecież zupełnie
zgodne z zaleceniami św. Pawła), czy też tworzą nowe podstawowe komórki społeczne. A tylko te drugie statystyki mogą być miarodajne przy analizie dobra rodziny w społeczeństwie. Ponadto, nawet jeśliby przyjąć, iż wszyscy rozwodnicy nie
wchodzą w kolejne związki, wówczas zdumiewające zdaje mi się mniemanie, iż rozwiązywanie
dylematów społecznych następuje przez zakazy. Przeciwnie — to forma najbardziej
prymitywna, lecz ciesząca się jednak poparciem w Kościele (por. kwestię rozwiązania
problemu aborcji przez pryzmat uzdrowienia, czy też uświęcenia statystyk
oraz kwitnącej turystyki aborcyjnej i partactwa). Jeśli inne czynniki o charakterze
prewencyjnym i wychowawczym nie zapobiegły zdegenerowaniu związku i pożycia
małżeńskiego, wówczas utrzymywanie tej sytuacji przez zakaz nie jest lekarstwem,
lecz pogłębianiem choroby trawiącej ludzi których to dotyczy. Jest złem, a więc
ma charakter antyrodzinny. Można by mieć tylko wątpliwości, czy dla dobra dziecka
nie powinno być takiej regulacji. Nie jest to słuszne, o tyle, iż uznanie tego
zależy od konkretnej sytuacji — czasami bowiem mąż i żona postanawiają,
iż wyrzekną się osobistego szczęścia żyjąc ze sobą nie kochając się wzajem,
tylko dla dobra dziecka. Czasami jednak taka sytuacja jest niemożliwa i szkodzić
może również dziecku. Księży to jednak nie interesuje, liczą się przede wszystkim
racje kanoniczne. Cóż temu szkodzi, że marne szczęście 'ziemskie' w czarnych kolorach jawić się będzie, skoro w zamian 'niebieskie'
szczęście wieczną nam radość sprawi…
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Zwracam na to uwagę, iż przez Kościół jest to celowo rozmywane. Nie tylko narzucana jest społeczeństwom kościelna wersja prawa naturalnego, ale używana zamiennie z określeniem prawo natury, co, jeszcze raz podkreślam — nie jest tym samym. Oto prymas Glemp, 21 III 2002 przed obradami 316 zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu w sprawie integracji, dowodził, iż każdy może się utożsamiać z kościelnymi zasadami, poprzez uzasadnienia prawnonaturalistyczne: "Człowiek, który uznaje prawo natury — a takie istnieje, a obecnie jest akcentowane -będzie je respektował" « Prawo wyznaniowe (Publikacja: 06-06-2002 Ostatnia zmiana: 05-12-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 407 |
|