|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Sarmacki Żul [2] Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
Szlachecki naród prawdy wiary chrześcijańskiej przyswoił sobie nader wybiórczo i powierzchownie. Jest niezwykle charakterystyczne, że stroje, gusty
kulinarne i broń potomkowie Sarmatów przyjmowali głównie za modą
panującą w Isfahanie, Seraju czy Istambule. Gdzież więc te wzory
grecko-rzymskiej cywilizacji? A „cywilizacja”, cytując
Franciszka Konecznego, to sposób życia. No właśnie te kontusze,
karabele i mięsiwa na słodko. Zdumiewa przemożna chęć kadry
pedagogicznej nauczającej dziejów ojczystych do manipulowania
faktami. Czcimy np. pamięć Konstytucji 3 Maja zapominając o jej zdecydowanie
reakcyjnym, nawet na owe czasy, charakterze. Bowiem jaka by nie była,
ale jednak demokracja szlachecka została zamieniona na monarchię i to w dodatku dziedziczną.
Do Panteonu
bohaterów narodowych zaliczyliśmy psychopatę, którego popisowym
numerem było zwykle po wypiciu morza wódki rozwalanie się na progach
domostw z żądaniem napełnienia kolejnej szklanicy i kruszenie ich
zębami. Inny bohater kierując narodowym powstaniem nie dość, że w pijanym widzie przegrał najważniejszą bitwę, to po klęsce złożył
carowi wiernopoddańczą przysięgę na wierność i co gorsza jej
dochował. W okresie wojen napoleońskich zdecydowana większość
szlacheckich synów służyła w armiach państw, które dokonały rozbioru
ojczyzny. Służyła gorliwie. Nie należy się dziwić licznym generalskim
szarżom ich potomków nadawanym przez władców Rosji, Austrii i Prus.
Trudno zrozumieć
motywy, dlaczego wizerunki popularnego Pocztu Królów Polski kończą
się na zblazowanym nieudaczniku, który nawet jako kochanek musiał
ustąpić miejsca lepszemu od siebie, a nie zawierają paru carów
Wszechrosji, którzy zgodnie z ówczesnym prawem międzynarodowym nosili
również tytuły naszych władców. To właśnie w ich imieniu polskie sądy
obsadzone przez najprawdziwszych Polaków skazały na karę haniebnej
śmierci na stryczku Romualda Traugutta i jego towarzyszy.
Przemilczanie
faktów, jakie w dziejach zaistniały, nie powinno mieć miejsca.
Inaczej za dobrą monetę potraktujemy grecko-rzymskie korzenie. Z tego, jakim naprawdę narodem jesteśmy i jak nam daleko do tych
„korzeni”, zdawał sobie doskonale sprawę marszałek
Piłsudski. Stąd dosadność jego niektórych stwierdzeń i ocen. Po
zakończeniu II Wojny Światowej, tzw. polscy komuniści, którzy w każdym normalnym kraju dawno już powinni być osądzeni jako zdrajcy i kolaboranci, lubowali
się w przedstawianiu kampanii wrześniowej 1939 roku jako prowadzonych
bez składu i ładu działań, w których kawalerzyści atakowali
niemieckie czołgi.
Darując sobie
tylko tych kawalerzystów mieli w przeważającej części rację. Jeśli
porównać najznamienitsze epizody z tej kampanii w postaci obrony
Westerplatte, Helu i bitwy nad Bzurą, z determinacją i bojową
skutecznością działań obrońców Groznego czy kaukaskich wąwozów w wojnach czeczeńskich, to musi nas ogarnąć co najmniej zażenowanie.
Zażenowanie może być
większe, gdy uświadomimy sobie, że straszliwe Gestapo terroryzujące
cały kraj liczyło zaledwie parę tysięcy paradujących z trupimi
czaszkami na czapkach funkcjonariuszy, wspomaganych przez armię
donosicieli. Czystych rasowo oczywiście. Szczycenie się
tym, że Niemcy nie zainstalowali w Warszawie rządu kolaboracyjnego
jest też nieporozumieniem. Po prostu nie chcieli. Chcieli natomiast
to uczynić Sowieci. I uczynili. Niezwykle sprawnie i szybko.
Posłużyli się nie tylko ocalałymi z holocaustu i Wandą Wasilewską,
chrzestną córką marszałka Piłsudskiego. W Urzędzie Bezpieczeństwa w przeważającej większości służyli poborowi z kieleckich, wołyńskich i mazowieckich wsi. Wspomagał ich kwiat inteligencji. Prokurator
Zarako-Zarakowski, wyjątkowa kanalia i zbrodniarz,
studiował przecież swego czasu na Uniwersytecie im. Stefana
Batorego w Wilnie. W służbie
„władzy ludowej” nie był osamotniony jako przedstawiciel
swojej klasy.
Wieloletniemu więźniowi łagrów i psychuszek, mieszkającemu w Anglii Wołodii
Bukowskiemu można wierzyć. Za prezydentury Jelcyna w Rosji
udostępniono mu dostęp do kremlowskich archiwów. Jego zdaniem w powstaniu Solidarności i inicjatywach okrągło-stołowych znaczącą,
jeśli nie decydującą rolę odegrały określone służby. Czy ich
przedstawiciele spotykali
się pod Waszyngtonem czy pod Moskwą, nie ma zbyt wielkiego znaczenia. Twierdzi, że bolszewicy dogadali się z mienszewikami, i że Unia Europejska wkrótce stanie się czymś w rodzaju Związku
Sowieckiego. Przesadza. Nie warto likwidować 60 czy 70 milionów
ludzi tak jak to zrobiono w Rosji. Oni przecież tworzą rynek. Są
konsumentami doczesnych dóbr. No i płacą podatki. Skoro w I RP można
było głos każdego posła sobie kupić, to niby dlaczego miało by być
inaczej w III RP.
Szczególnym wyjątkiem nie jest w tym przypadku pewien profesor biologii
Uniwersytetu Łódzkiego. Na pewno uważa się, że jest pełną gębą
członkiem elity tego narodu. Nosi staroszlacheckie nazwisko. I szeroko się reklamuje jako więzień polityczny PRL-u. A od czasu do
czasu jeszcze jako żarliwy
katolik. Robi to bardzo hałaśliwie Zastanowić się należy, kto i w
jaki sposób wynagradza profesora od chrząszczy, że posiadając
aspiracje polityczne sięgające niebotycznych wyżyn. Tylko świerszcze
za kominem ćwierkają, jak by tak dobrze pogrzebać w archiwach
Ochrany, Gestapo, NKWD czy SB to nie można wykluczyć, że znajdziemy
nosicieli tego nazwiska figurujących bynajmniej nie wśród ofiar czy
podejrzanych.
Dość to typowe dla progenitury „starych i dobrych szlacheckich rodów”. Niestety
nie działały w naszym kraju gilotyny Rewolucji Francuskiej.
Dlatego wskazane byłoby dziś,
aby ten Pan powiesił sobie nad łóżkiem lub nad dywanikiem, na którym
odmawia wieczorny paciorek fragment wypowiedzi marszałka Józefa
Piłsudskiego oceniającego kwalifikacje współczesnych mu
parlamentarzystów. „Wam kury szczać prowadzać a nie politykę robić.”
I prowadzaj Pan
panie profesorze te swoje chrząszcze. Wyłącznie.
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 04-05-2005 )
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4118 |
|