|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka
Atak Kraka. Twórcownie czy akademie? [5] Autor tekstu: Stanisław Szukalski
Proponuję założenie szkoły-pracowni w Krakowie zamiast
dawnej szkodliwej akademji i sprowadzenie tam Pruszkowskiego,
Stryjeńskiego i Jastrzębowskiego [ 2 ], by żyjąc w sympatycznych i beztroskich warunkach dali początek nowego i tylko w Polsce praktykowanego
systemu przez twórcownię.
Za oszczędzone pieniądze, uzyskane przez zniesienie krakowskiego wylęgacza,
można polskiej sztuce przysporzyć wielkich artystów przez popieranie chłopców
pracujących tak pięknie w tej twórcowni, kupując tanio a często. Kiedy sztuka będzie między nami na nowo, to będzie
tania, gdyż artysta zarobi bez spekulacji tak jak każdy inny rzemieślnik;
stale a pewnie, jeżeli stałą będzie jego twórczość. Bądźmy
sprawiedliwi! Wszakże dzisiejsi artyści sami zabili w publice zainteresowanie i delektowanie się sztuką. Przecież nie publika wychowuje sztukę lecz naodwrót. Tylko, przypominam, o zdanie w tej kwestji nie zwracajmy się
do profesorów akademji, gdyż ich to dotyczy i będą w głośnem oburzeniu
protestowali. Kogóż oszczędzać mamy? Młodzież i przyszłość naszej
kultury artystycznej, czy, przez zamykanie mi ust, kastę profesorów? Muszę wyjaśnić wam, że jestem jeszcze dość młody,
zanim to inni wam wyjawią, używając tej informacji by dowieść, że dlatego właśnie niemam racji. Ja zaś spieszę się z tem zawiadomieniem, aby użyć
mego wieku właśnie za argument że
mam rację. Wszelka
wartość, wielkość i sława wszelkiego talentu jest urodzoną w danym człowieku
właśnie kiedy on był młodym. Później, gdy go świat poznał jako „sławnego
starca", on zbiera tylko laury, posłuch, doznaje ułatwienia przy wszelkiej
pracy, ale już przed śmiercią, gdy mu już talentu nie staje, a życie się
kończy. Każdy wielki człowiek jest tylko spadkobiercą siebie samego, gdy
talentem zrodzonym w swej młodości tworzył i mądrością tryskał. Mylicie
się, gdy myślicie, że laury i posłuch dane „sławnemu" pracownikowi są
uznaniem jego zasługi. Jest to inny człowiek. Ten tylko dotrzymuje
danej sobie samemu obietnicy w młodości, że będzie ściśle wypełniał
przykazania przez siebie żądane, w czystości sentymentów. Kto wychował tego
starca sławnego? Kto mu dał zasady, zapał, chęć poświęcenia, umiejętność
do znoszenia szykan bez końca? Jego młodość! Ten młodzieniec, co
będąc na rozbieżnych drogach, jak Odyseusz, kuszony zdradnem śpiewaniem,
taniej sławy umiał się chronić, kierować, radzić sam sobie. Boć kto jest
więcej samotnym na świecie od młodego człowieka z talentem? Czy nie w młodości
kładł on sobie samemu fundamenty dla całego życia i jego użyteczności? Czyż
„wielkość, wartość, sława, talent" i t. d. nie są zaledwie echem jego
wartości, dochodzącej do ucha głuchoniemych mas społeczeństwa? Doskonałość
człowieka leży właśnie w jego młodości, wtedy gdy jemu szkodzimy; zniechęcamy
odradzając, kpimy. Gdy się on staje „wielkim" to nie dlatego żeby, po
wielu latach niekorzystnych warunków rozwoju, się „poprawił", lecz że my
się zmieniamy w naszej wiedzy o nim i dowiadujemy się o nim przez spóźniony
rozgłos. Jeżeli człowiek kiedykolwiek ma wartość twórczą to ma
ją przedewszystkiem w swej młodości. Potem już tylko wartościowym z przyzwyczajenia własnego i naszej łatwowierności rozgłosu sławy. Jeżeli człowiek
tylko przez doświadczenie dochodzi do mądrości tedy różni się
on o tyle od zwykłych ssaków, że chodzi na tylnich łapach i krochmalony kołnierzyk
ma na szyji. W sprawach ekonomji i wszelkich praktycznych dziedzinach, które już były, starsi ludzie są najmądrzejsi, bo doświadczeniem nauczeni,
lecz w sprawach dotyczących jeszcze nie byłych rzeczy to tylko umysły
przewidujące, mądrze decydują. Przewidywanie
niekoniecznie opiera się na doświadczeniu, a zatem na siwych włosach, boć
inaczej nie byłoby talentów, genjuszów i wynalazców w każdej dziedzinie i postępu. A zatem i przyszłej polskiej kultury i wielkości w narodzie. Honorujmy wartość, jeszcze niepopularnie znaną, w
młodych. Wyjmujcie sobie wosk ze skurczonych uszu starczych a serce rozwińcie z onóczek zmurszałej tradycji, aby do was prędzej doszedł skryty jęk wołania
tych, co niosąc młodzieńcze serce w waszej służbie, a nie mogących się do
waszych drzwi śpiących, dopukać — abyście usłyszeli. Patrzejcie co Ameryka czyni. Tam coraz to mniej starców
jest w urzędzie, dyrekcjach wielkich organizacji i uczelni, a coraz to
częściej młodzi są dopuszczani. Nie jest to przypadkiem, że Parket Gilbert
lub Owen Young (dopilnujący wypełnienia planu Dawesa) i Welington Koo (Chiny)
byli lub są w tak ważnych pozycjach a tak młodzi. W Japonji coraz to rzadziej
się zauważa starszych ludzi na decydujących urzędach politycznych lub
naukowych. Jako rzeźbiarz, jeżelibym stawiał pomniki wielkim
ludziom, tobym ich przedstawiał w wieku młodym, w sezonie ich rzeczywistej twórczości, nie zaś jako starców, gdyż byłoby to wielką
nierzetelnością. Podsłuchiwanie bicia serc młodych talentów jest naszym
najświętszym obowiązkiem, gdyż przyszłość ich dotyczy a oni jej.
Niechaj starzy zabierają głos o przeszłości. Przeciętny człowiek zmienia swe
poglądy w życiu, gdyż mądrzeje
przez wiek i doświadczenie. Gdybym dla niego uprosił drugie sto lat życia by
zadość uczynić swej złośliwości; to nie przekonałby się nawet i wtedy że w ogóle nigdy mądrości do głowy, jako myszy w pułapkę, nie schwyta. Na to, by się przekonał, że mądrym nigdy nie był, a przedewszystkiem w młodości, musiałby on żyć co najmniej 300 lat, by może
wtedy tylko, po kilkakrotnym powrocie przez koła doświadczeń i zmiany poglądów mógłby się o tem
przekonać że żył, w mylnem mniemaniu. I właśnie, radzę mnie wysłuchać, bo młodym jestem i poglądów z braku potrzeby, nie zmieniam. Trwam w swych przekonaniach nawet
podczas snu i doskonalej myślę to co myślę i w co wierzę, niżeli ci co mądrzeją
przez doświadczenie i przez ciągłe zmienianie poglądów
każdorazowo niedoskonałych. Jak rzemieślnik wiernie uszlachetniający swój
zawód jest doskonalszym od tego co urodziwszy się, przez cały swój żywot, błąka się
bez celu i treści, a nigdy się nie dowie co by mógł chcieć, tak nasza poglądowość
jest również takiem rzemiosłem. Ponieważ jestem młody więc przeczytajcie z sympatją to
co piszę, jeszcze raz.
*
© Archives Szukalski. Za użyczenie materiałów redakcja dziękuje
Antoniemu Feldonowi.
1 2 3 4 5
Przypisy: [ 2 ] Wojciech Jastrzębowski (1884-1963) -
malarz, grafik, projektant wnętrz i przedmiotów użytkowych. Uczył się w latach 1903-1904 w warszawskiej Szkole Rysunkowej u J. Kałuzika a następnie w krakowskiej ASP w klasie u J. Mehoffera. Był jednym z założycieli Związku ARMR (Architektura, Rzeźba, Malarstwo, Rzemiosło), Warsztatów Krakowskich oraz Spółdzielni Ład. « Sztuka (Publikacja: 01-07-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4211 |
|