|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Obrona Oświecenia i Nietzschego. List otwarty do Małgorzaty Bocheńskiej [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Księga
Trzeciego Tysiąclecia zwana też Księgą Dobrej Wiadomości
to kulminacyjna część projektu Dzień Dobrej Wiadomości, który został
proklamowany 8.9.2001 r. Jest to ogromny i pięknie zdobiony wolumin, którego
kilkaset kart do 2010 roku mają wypełnić przesłania i przemyślenia życiowe
wybitnych osobowości spośród naukowców, przywódców duchowych, biznesmenów,
społeczników, artystów, architektów i polityków. Księga stanowić ma przesłanie
dla nowego tysiąclecia, zwracając w szczególności uwagę na wartość Dobra,
Prawdy i Piękna, aby współkształtować pozytywny obraz świata. Księga jest
inicjatywą Małgorzaty Bocheńskiej i Fundacji Salon 101 stanowiącą polski wkład
do światowego ruchu na rzecz Kultury Pokoju, zainicjowanego w 2000 r. przez
Narody Zjednoczone. Księga jest polską odpowiedzią na Manifest 2000 UNESCO.
Zostanie opublikowana w 2011 r. — jako multimedialna encyklopedia myśli początku
XXI w. Do tego czasu jest przechowywana przez Bibliotekę Narodową w Warszawie.
Aktualnie do Księgi wpisali się już m.in. Dalai Lama, Szymon Peres, Szewach
Weiss, Paulo Coelho, Brigitte Bardot, Karol Myśliwiec .
Jest Pani autorką pięknego projektu — Dzień Dobrej
Wiadomości, którego zwieńczeniem jest projekt Księga Trzeciego Tysiąclecia.
Projekt ten z jednej strony budzi moje głębokie uznanie i aplauz, z drugiej zaś — chcąc się do tego odnieść — jestem skazany także na polemikę. Jeśli
bowiem idea Księgi żywi się negacją światopoglądu oświeceniowego, to jako
racjonalista zostałem skazany na polemikę (choć oczywiście współczesny
racjonalizm nie jest „światopoglądem oświeceniowym", a tylko w Oświeceniu
ma swe nowożytne korzenie). Gdyby w istocie idea Księgi była anty-oświeceniowa,
odrzuciłbym ją. Jednak w moim przekonaniu anty-oświeceniowa jest ona głównie
na poziomie werbalnym, a w swej istocie kryje subtelne i piękne idee oświeceniowe.
Już zresztą jeden z „reklamujących" Księgę wpisów-przesłań,
autorstwa wybitnego polskiego archeologa — prof. Karola Myśliwca, emanuje oświeceniowym
paradygmatem myślenia. Pozwolę sobie fragment zacytować: "Gdzie szukać dziś 'dobrej nowiny'? — pisze prof.
Myśliwiec — Człowiek jest spragniony dobrych nowin, ale wydaje się, że
nade wszystko pokochał złe. Media tworzą obraz świata, w którym tylko zła
wiadomość jest godna uwagi. Jednocześnie rosnąca popularność różnych
sekt, wróżbitów i 'proroków' wskazuje, że człowiek, zagubiony w chaosie informacyjnym, rozpaczliwie szuka autorytetu na którym mógłby oprzeć
swoje życie. Odpowiedzi na najważniejsze pytania szuka przeważnie poza sobą.
Co można mu zaproponować? Prawie wszystko już zostało powiedziane, ale problem
polega na tym, że człowiek nie umie dziś korzystać z doświadczenia innych.
Dopóki sam nie doświadczy, nie uwierzy. Cierpi z tego powodu i jednostka, i całe
społeczeństwo. W makro-skali sprowadza się to do prostego faktu, że człowiek
nie potrafi wyciągać z historii wniosków dla siebie. A wystarczyłoby przecież
zauważyć, że od tysięcy lat powtarzają się co kilkadziesiąt lat te same
nieszczęścia wynikające z ciasnoty ludzkiego myślenia, by nabrać
przekonania do tej nauczycielki mądrości życiowej. Archeologia, którą reprezentuję, jest tylko wiernym sługą
historii, ale dostarcza coraz to nowych źródeł, uczy pokory wobec faktów, każe
dostrzegać ich przyczyny i skutki". Ta wypowiedź tworzy pewien dysonans z przywoływaną jako
uzasadnieniem Księgi myślą o. prof. J. Bocheńskiego: „Teraz, kiedy możemy stwierdzić, że przyszłość nie
należy do nauki, kiedy ludzkość przymiera głodem, kiedy cywilizacje są zgniłe,
ludzie nie wierzą w prawdę, szerzy się sceptycyzm i relatywizm, nadchodzi
czas dla myślicieli proroków. Oni wskażą kierunek duchowy epoki". Mniemam, że prof. Myśliwiec nie bardzo widzi się w roli
„proroka", i to nie tylko dlatego, że jego cycerońskie przesłanie — historia
est magistra vitae — tak silnie eksponuje znaczenie przeszłości... Osobiście nader wątpliwe wydaje mi się twierdzenie o tym, że „przyszłość nie należy do nauki". Nauka święci wspaniałe
sukcesy, dostarcza dziś nieomal rewolucyjnej oraz głównej wiedzy
antropologicznej oraz wiedzy o otaczającym nas świecie. Dynamiczny rozwój
nauki, jej potężny wpływ na sposób postrzegania świata, zwłaszcza w krajach z pierwszej pięćdziesiątki krajów o najwyższym rozwoju społecznym
według Human Development Report 2004, świadczą o tym, że przyszłość należy
do nauki. Optykę postrzegania kondycji nauki może mącić to, że wśród części
modnych intelektualistów nie cieszy się ona wielkim szacunkiem. Ale to nie mówi
nam nic o potencjale nauki, a tylko o tym, że dziś klimat intelektualny,
naznaczony dekadencją, sprawia, że nauka „nie jest w modzie". Traktując
poważnie przesłanie Karola Myśliwca — widzę w tym po prostu aktualną
fluktuację ideową kultury, która od czasów nowożytnych raz jest bardziej
sprzyjająca nauce, rozumowi i afirmacji, raz z tym walczy i to neguje. Jednak
moda intelektualna, która może nawet sprawiać wrażenie, że oto czas nauki
dobiega końca, w żadnym razie nie jest w stanie przemóc aktualnego potencjału
kulturotwórczego, poznawczego i technicznego nauki. Być może aktualny moment jest dla Europy jakoś szczególny.
Pod pewnymi względami silnie przypomina on sytuację Europy sprzed 2 tys. lat,
kiedy tradycyjne wierzenia i idee zostały podważone i wyparte przez nowe
wierzeniach wschodnie (chrześcijaństwo). Słaba wówczas nauka została na długo
zdmuchnięta przez „wiatr historii", ale odrodziła się w czasach nowożytnych
dynamicznie zdobywając sobie supremację. Jest oczywiście kontestowana
regularnie, ale nawet jeśliby aktualny klimat ideowy w Europie wymykał się
cyklowi fluktuacji, zmierzając w kierunku rewolucji — nauka jest już dziś
zbyt silna i dynamiczna, aby mógł się powtórzyć scenariusz sprzed ponad 2
tys. lat. Nauka stale wymaga krytycznej i głębokiej refleksji, może nawet
przemyślenia pewnych założeń od początku, ale wierzę, że to jednak do
niej należy przyszłość. Sądzę też, że ten pogląd podzieli przynajmniej
część wybitnych myślicieli wspierających Księgę. Nawet jeśli zamysł
inicjatorki był inny.
„Projekt
Podróż Księgi Trzeciego Tysiąclecia ma na celu budowanie postawy zrozumienia i szacunku dla różnorodności kultur oraz kształtowanie pokojowej współpracy
międzynarodowej. Księga ma być zapisem, wyłaniającym z otaczającego nas
chaosu fakty, wydarzenia, sytuacje i przeżycia, jakimi najchętniej obdarzylibyśmy
bliską osobę i jakich sami pragniemy doświadczyć. Zapisem, świadczącym o potrzebie odnalezienia duchowej wizji dla nowej epoki i konieczności przemyślenia w nowym świetle wszystkich dziedzin naszego życia" — mówi Małgorzata
Bocheńska.
Dlatego też nie w swej werbalnej negacji jest Księga oświeceniowa,
lecz w głęboko humanistycznej i pokojowej aksjologii. Księga zakłada wiarę w DOBRO, PRAWDĘ i PIĘKNO, sprzeciwia się dehumanizacji religii, sztuki,
filozofii, moralności, nauki, techniki, życia społecznego i biologicznego człowieka.
Jakże głęboko niesprawiedliwe jest zestawianie tych idei z negacją Oświecenia.
To wszak Oświecenie przeciwstawiło się dehumanizacji religii, sztuki,
filozofii itd. Dehumanizacji, której dokonało chrześcijaństwo, degradując
antyczną afirmację człowieka na rzecz afirmacji Boga — w religii, sztuce,
filozofii itd. Tej dehumanizacji sprzeciwił się już Renesans, lecz dopiero Oświecenie
dokonało dzieła na trwałe. Możemy oceniać to negatywnie, lecz nie można
zaprzeczać faktom historycznym o rehumanizacyjnej roli Oświecenia. Prawdopodobnie zbyt dosłownie traktuję dehumanizację, o jaką chodzi w uzasadnieniu Księgi. Zdaje się bowiem, że dehumanizacja to
tutaj nie tyle wypieranie elementów ludzkich ze wspomnianych sfer, co
wypieranie ich „uduchowienia" oraz etyki i dobroci. Ilekroć spotykam się z próbą sprowadzenia człowieczeństwa do dobroci, etyki, chcę protestować
przeciw redukowaniu wielowymiarowości człowieczeństwa. Przychodzą mi wówczas
na myśl słowa prof. Andrzeja Nowickiego : „Etyczne spojrzenie na charakter człowieka jest bardzo
jednostronne. To prawda, że takie cechy jak prawdomówność, odwaga, uczciwość,
sprawiedliwość, życzliwość, skromność, pracowitość, wspaniałomyślność
są godne podziwu, ale nie powinny one przesłaniać nam innych — również
doniosłych — choć zazwyczaj nie włączanych do moralności cech osobowości
ludzkiej takich jak umiłowanie muzyki, malarstwa, poezji, filozofii, jak pasja
naukowo-badawcza i wynalazcza, krytycyzm, dążenie do poprawiania,
doskonalenia, przekształcania tego, co istnieje i projektowania rzeczy, których
jeszcze nie ma". Z nieco innej perspektywy protestował przeciw temu
Nietzsche: „Po wszystkie czasy, a osobliwie w czasach chrześcijańskich,
zadawano sobie wiele trudu, żeby człowieka zredukować do postaci 'człowieka
dobrego': dziś jeszcze nie brak spaczonych przez wykształcenie kościelne i osłabionych, dla których ten zamiar utożsamia się z 'uczłowieczeniem' w ogóle". Nietzsche został jednak ekskomunikowany w Księdze (jej
uzasadnieniu) — jako zły prorok... Człowieczeństwo i humanizm są zatem wielowymiarowe,
wieloaspektowe. Jest wszelako jeden czynnik, który wydaje się być jego esencją.
Litość, emocje, altruizm posiadają także inne zwierzęta (np. makaki). Człowieka
wyróżnia rozum. Jest to coś wybitnie swoistego dla człowieka. A zarazem
wartość najwyższa w aksjologii Oświecenia. Stąd też, mówiąc o dehumanizacji, powinniśmy przede wszystkim mieć na myśli odrzucenie rozumu,
jego pogardę, lekceważenie. Jak często się o tym pamięta?
To nie kto inny, jak Józef Bocheński powiedział: „Wiedza i rozum są dzisiaj tak zagrożone, jak to się niegdyś rzadko zdarzało, a wraz z nimi zagrożone jest także to, co ludzkie po prostu: być może samo człowieczeństwo"...
Współczesnym problemem Oświecenia jest nie to, że ma
ono wielu modnych krytyków, lecz to, że jest traktowane najczęściej
jednowymiarowo, redukcjonistycznie, karykaturalnie (np. kiedy zamierza się
odnieść do oświeceniowego stosunku do rozumu — wskazuje się Religię
Rozumu ustanowioną przez wodzów Rewolucji). Taki też osąd spotkał Oświecenie w początkowym przesłaniu Księgi. Słychać tutaj echa krytyki
postmodernistycznej z jednej, i religijnej z drugiej strony, które winią Oświecenie
za wszystkie „grzechy" XX wieku z rasizmem i Holocaustem na czele, za próbę
jednowymiarowego odczytania rzeczywistości, za „cywilizację śmierci" itd.
Oświecenie nie jest winne upadku wiary w dobro, prawdę i piękno, nie jest
odpowiedzialne za głód czy „zgniłe cywilizacje".
1 2 3 Dalej..
« Światopogląd (Publikacja: 04-08-2005 Ostatnia zmiana: 08-08-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4300 |
|