Religie i sekty » UFO
Oszustwa Sitchina - Enuma Elish [3] Autor tekstu: Krzysztof Sykta
— Po pierwsze przekazy szumerskie ani słowem nie wspominają o wydobywaniu złota w Afryce, po drugie informację takową podaje sam Sitchin nie
podając dokładnego przypisu skąd też ją zaczerpnął i po trzecie — opisywane
prace górnicze miały charakter działań prymitywnych wykopalisk powierzchniowych,
aż dziw bierze, że do tak płytkich warstw złota konieczne było rzekome wytworzenie ludzi. Znajomość procedur inżynierii genetycznej pozwala nam
również ocenić rzetelność przekazów sumeryjskich pod kątem drogi prowadzącej do
stworzenia człowieka. Po przeprowadzeniu udanych prób klonowania, zapładniania
in vitro, implantacji zarodków i co najważniejsze, opracowaniu technologii
rekombinacji DNA (przez zespoły Ralpha Brinstera na Uniwersytecie Pensylwańskim i Richarda Palmitera w Instytucie Medycznym Howarda Hughesa) wiemy dziś, że
najpewniejszym sposobem wprowadzenia nowego materiału genetycznego jest
wykorzystanie plemnika jako nosiciela tego materiału (prace zespołu Corrado
Spadafory’ego w Instytucie Technologii Biomedycznej w Rzymie). Dokładnie taką
właśnie technikę przy tworzeniu ludzi zastosowali zgodnie z przekazem Sumerów obcy przybysze.
— po raz kolejny: zgodnie z nadinterpretacją Sitchina a nie przekazem Szumerów.
Wszystko na to wskazuje, że ewolucja doprowadziłaby tak czy
inaczej do powstania istot rozumnych, przybysze jednak przyspieszyli ten proces.
Nauka wykazała, że ewolucja postępowała stopniowo do momentu wytworzenia około
1,5 mln lat temu hominida Homo erectus. Dalej ślad się urywa i około 300-200
tys. lat temu (nie ma tu pełnej zgodności danych) bez żadnej oznaki stopniowej
przemiany pojawił się Homo sapiens.
— co do fałszywości tej tezy chyba nie trzeba nikogo
przekonywać. Dziewiętnastowieczni Aborygeni wyglądali jeszcze jak homo erectus.
Wesley Brown i Rebecca Cann, niezależnie od siebie, ustalając współczynnik
naturalnej mutacji DNA w mitochondriach osobników żeńskich różnych ras
wyliczyli, że mitochondrialna Ewa zdolna do rozrodu pojawiła się około 300 — 150
tys. lat temu na terenie Tanzanii, Kenii i Etiopii. Wyniki tych ustaleń zbiegają
się idealnie z czasem pojawienia się gatunku Homo sapiens.
— pytanie którego homo sapiens: neandertalensis czy sapiens?
Wyniki te do nikogo nie przekonują, spora grupa badaczy optuje za wieloma
punktami początkowymi — azjaci wykazują cechy starsze od murzynów i europeidów a nie powinni
Czas ten i miejsce (na północ od Abzu) zgodne są też z treścią przekazów sumeryjskich.
— Ani czas ani miejsce nie jest zgodne. To właśnie Sitchin w oparciu o teorie pochodzenia ludzi z Afryki nagiął do nich niektóre mity szumerskie...
Właśnie wtedy zgodnie z sumeryjskim przekazem miał miejsce
bunt Anunnaki w kopalniach złota w południowej Afryce i rozpoczęto prace nad
stworzeniem robotników pomocnych w realizacji najcięższych prac.
— Szumerscy Anunnaki, Synowie Nieba, to późniejsi biblijni
Anakim, Olbrzymi, którzy przetrwali potop, synowie boży (potomstwo aniołów
nazywano synami niebios lub synami bożymi).
(...)
Broń nuklearną najwyraźniej wykorzystano także w dolinie Indusu. Miasto Mohendżo
Daro też zostało zniszczone w wyniku atomowej napaści. Epicentrum eksplozji
znajduje się w samym środku miasta, a ruiny noszą ślady działania wysokiej
temperatury rzędu 2200oC. Jeszcze dziś pomiary napromieniowania przekraczają 20-
krotnie normalne wartości.
— Jak na ceglane miasto, które potraktowane nuklearnym
pociskiem, to MD wygląda całkiem nieźle. Na ulicach znaleziono setki szkieletów,
przy wybuchu nuklearnym nic by nie znaleziono.
Nie są to jedyne interesujące i niekwestionowane ślady
przeszłości. Wyniki badań starych map prowadzone przez prof. Charlesa H.
Hapgooda są nie mniej zastanawiające. Nie ma chyba człowieka, który nie
słyszałby o mapie tureckiego admirała Piriego Reisa z 1513 roku, będącej
kompilacją starszych map źródłowych.
— mało jest natomiast ludzi, którzy zadali sobie trud
przyjrzenia się tej mapie i zweryfikowania mitów krążących na jej temat.
Zagadką tej mapy są nie tylko wierne odwzorowania wybrzeży
Ameryki i Antarktydy, lecz przede wszystkim to, że Antarktyda została odkryta
ponad 300 lat po sporządzeniu tej mapy (w 1818 roku).
— największa zagadką tej mapy jest to, że ludzie wciąż
wypisują o niej niestworzone rzeczy. Przyjrzyjmy się jej sami:
O ile Europa, Afryka i fragmenty Brazylii przedstawione są w miarę wiernie to Ameryka Północna jest zwykłą konfabulacją opartą o mizerne
wówczas dane. Widać zarysy zatoki meksykańskiej, coś jakby Florydę, ogromną
Kubę, a wszystko to wykoślawione i nie mające wiele wspólnego z faktycznymi
współrzędnymi geograficznymi.
Kolejny mit — Antarktyda przedstawiona rzekomo z okresu przed
zlodowaceniem. Tyle, że to co ma odzwierciedlać Antarktydę jest najzwyczajniej w świecie przekrzywioną niziną La Platy (Argentyną).
Nie jest to jedyna mapa godna uwagi. Równie interesujące są
mapy francuskiego astronoma i kartografa Orontiusa Finaeusa z 1531 roku,
kartografa Gerarda Kremera (Mercatora) z 1569 roku oraz francuskiego geografa
Philippe’a Bauche’a z 1737 roku. Wszystkie te mapy nie tylko obejmują nieznaną w tamtych czasach Antarktydę, lecz pokazują zupełnie różne na niej szczegóły,
wskazujące na to, że kartografowie ci korzystali z różnych map źródłowych. Każda z wymienionych map wykazuje inny stopień zlodowacenia Antarktydy, a zatem mapy
źródłowe powstawały w różnym czasie. Co więcej, na mapie Bauche’a Antarktyda nie
jest zwartym kontynentem, lecz składa się z pojedynczych wysp. Dziś wiemy, że to
prawda. Wykazały to badania sejsmograficzne przeprowadzone w 1958 roku.
Tymczasem Antarktyda była całkowicie wolna od lodu ponad 10 tys. lat temu.
— Jak można w poważnym piśmie zamieszczać takie rewelacje? W okresie największych zlodowaceń na południowym biegunie nie było lodu? Gdzie
tego dowiedziono? W książce pana Sitchina? Od lodu wolny był jedynie fragment w pobliżu kontynentu amerykańskiego.
(...)
Scenariusz ten powtarzał się na wszystkich kontynentach. Wszędzie mamy do
czynienia z artefaktami, które budzą zdumienie, ponieważ wszędzie brak
kontynuacji rozwoju niewątpliwej wiedzy. Bramę Słońca w Tiahuanaco nad jeziorem
Titicaca uznaje się za kopalnię wiedzy matematycznej i astronomicznej.
— Na bramie tej widać postać Wirakoczy w otoczeniu 48
ptakoludzi. Nic więcej. Tiahuanaco jeśli było kopalnią to niestety wyłącznie
materiałów budowlanych dla miejscowej ludności.
Cywilizacja Tiahuanaco nie ma swych korzeni, podobnie jak
cywilizacja Sumerów,
— Absurd! Równie dobrze można twierdzić, że chrześcijaństwo
pojawiło się znikąd, zapewne za sprawą kosmitów. Nie dostrzega się przy tym, czy
też nie chce się dostrzec kultury ubajdzkiej. Tiahuanaco nie zostało jeszcze
nawet w całości zbadane, to co widać nad ziemią jest zaledwie fragmentem miasta
zarośniętego zielskiem, jak donosi mi zaprzyjaźniona archeolożka. Cały obszar
wokół jeziora Titicaca czeka na dogłębną penetrację.
(...)
Koncepcja odwiedzin obcej cywilizacji lansowana obecnie przez paleoastronautykę
wydaje się więc jak najbardziej prawdopodobna.
— Koncepcja ta jest prawdopodobna, wysoce nieprawdopodobne
są natomiast co niektóre argumenty mające dowieść jej słuszności.
1 2 3
« UFO (Publikacja: 07-06-2002 Ostatnia zmiana: 18-03-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 432 |