Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.224 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Zakazy mogą tylko opóźnić postępy badań naukowych, nie mogą im zapobiec. Byłoby to odwlekanie nie tylko zagrożeń, lecz także pożytków ze wzrostu wiedzy, w tym takich, których z góry nie potrafimy dostrzec i docenić. Larum wobec klonowania jest reakcją irracjonalną, choć nietrudną do wyjaśnienia. Jednym z jej źródeł są zaburzenia w wyobraźni człowieka nękanego obrazami filmowymi, które łączą gatunek..
« Kościół i Katolicyzm  
Katolicyzm jako los? [4]
Autor tekstu:

Pokojowe współbytowanie różnych wyznań chrześcijańskich łączyć można zarówno z rozległością Rzeczpospolitej Obojga Narodów, jak i szczególnym „kresowym". Janusz Tazbir wymienia trzy czynniki kształtujące oblicze wieloetnicznego państwa: Pierwszy z nich to połączenie się pod jednym berłem, drogą w znacznym stopniu unii i inkorporacji, czy — jak w przypadku Prus Królewskich — dobrowolnej opcji ludności, terytoriów zamieszkałych przez wiele grup narodowościowych. (...) Drugim czynnikiem stanowiącym z dawnej Rzeczpospolitej konglomerat różnych narodów były masowe migracje ludności (...). Trzecim czynnikiem charakterystycznym dla państwa polsko-litewskiego, był — przynajmniej do połowy XVII w. — brak barier ustanowionych w innych krajach przez władze kościelne oraz świeckie [ 28 ]. To właśnie zadomowiona od wieków różnorodność wyznań i religii pozwoliła Polsce uniknąć gorszących wojen religijnych [ 29 ].

Czy przyczyn takiego stanu rzeczy szukać należy w przysłowiowej łagodnej duszy słowiańskiej, nieskorej do sporów doktrynalnych i raczej przy biesiadnym stole gotowej różnice doktrynalne zapijać, i równie przysłowiowej polskiej gościnności, przyjmującej z wdzięcznością różnorodność religii i wyznań — niełatwo odgadnąć. Rozsądniej mimo wszystko widzieć w takim rozwoju wydarzeń szczęśliwą kombinację oddalenia od centrów decyzyjnych (papiestwo i cesarstwo) czystości religijnej i wyznaniowej strzegących. Wszak prawdą jest, iż w chwili gdy arcykatoliccy królowie Hiszpanii pozbywali się zarówno wyznawców islamu, jak i siłą wyrzucali Żydów ze swych ziem, a pozostałych do konwersji przymuszali, królowie Polscy, podobnie jak i szlachta, chętnie z usług zarówno Tatarów, jak i Żydów korzystali. Natomiast papieskie dekrety nakazujące tworzenie gett i palenie świętych tekstów żydowskich rzadko w Polsce posłuch zyskiwały. Natomiast za symboliczny uznać trzeba głos polskiego męża stanu i uczonego Pawła Włodkowica na soborze w Konstancji w 1415 r., który wbrew dominującemu wówczas przekonaniu domagał się poszanowania woli ludów w przyjmowaniu religii chrześcijańskiej. Podobny walor przypisać wypada uchwałom konfederacji warszawskiej z 1573 roku głoszącej potrzebę tolerancji i respektu dla wolności sumienia, w chwili gdy Europa chrześcijańska wojnom religijnym się oddawała. To właśnie ten czas gorączkowego wprowadzania uchwał Soboru Trydenckiego (1546-1563) w krajach katolickich i równie gwałtownego odrzucania autorytetu papieży (Anglia, kraje skandynawskie, znaczna część Rzeszy Niemieckiej, Prusy Wschodnie) przyniósł Polsce prymasa Uchańskiego, który nie bez nadziei myślał o powołaniu narodowego Kościoła, myśli której również i król Zygmunt August wcale niechętny nie był.

Wspominam o tym wszystkim, by uprzytomnić, iż tzw. tradycyjna katolickość polska tak naprawdę nie jest zrządzeniem Opatrzności, ale dość szczególnym splotem okoliczności, które doprowadziły do dominującej roli Kościoła katolickiego, zresztą będącej bardziej owocem życzeniowego myślenia niektórych katolickich historyków Kościoła niż realiów historycznych, które raczej o mozaice wyznań i religii mówią. Wystarczy wspomnieć działalność Mikołaja Reja — ojca literatury w ojczystym języku pisanej, zwolennika nauki Jana Kalwina, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, wielkiego reformatora głównych instytucji państwowych i kościelnych (bardziej za granicą niż w kraju słuchanego) czy działalność Braci Polskich, by zdać sobie sprawę z ogromu wkładu innowierców w intelektualny i religijny rozwój Polski. Podobnie należy spojrzeć na wkład Żydów do kultury religijnej Polski, by wspomnieć tylko niezwykły rozkwit chasydyzmu i studiów talmudycznych. Jak to się stało, iż kraj nasz uchodzi za twierdzę katolicyzmu? Czyżby zawdzięczać to należało jezuitom, którzy jakoby „Polskę zgubili", jak retorycznie zapytywał w swojej apologetycznej historii zakonu Stanisław Załęski? Niewątpliwie rola synów duchowych św. Ignacego Loyoli, sprowadzonych w 1564 roku do Polski przez wojowniczego i sprawie papiestwa bez reszty oddanego kardynała Stanisława Hozjusza, zasługuje na szczegółowe poznanie. Może tak jak Janusz Tazbir należy powiedzieć, iż pisanie przez pryzmat pamfletów czy laurek należy odłożyć do lamusa i zacząć spokojnie analizować fakty [ 30 ]. Wszak i same fakty niełatwo z ich interpretacyjnych nawarstwień wyłuskać.

Może więc królowie, zwłaszcza elekcyjni, odegrali decydującą rolę, poszukując w potężniejącym papiestwie sojusznika dla swej, niekoniecznie zgodnej z polską racją stanu, polityki? Tak na pewno było w przypadku Stefana Batorego i Zygmunta III. Panowanie synów tego ostatniego, Władysława IV i Jana Kazimierza, zbyt krótkie było, by można je osobno oceniać. W każdym razie jedno wydarzenie należy uznać za wyjątkowo fatalne dla późniejszych dziejów Rzeczpospolitej i jej stosunków z pobratymczymi narodami — unię brzeską z 1596 roku, która miast zjednoczenia podzielonych schizmą z 1054 roku Kościołów Wschodu i Zachodu przyniosła dalsze podziały i wzrost wzajemnych pretensji i rosnącą nienawiść. Akt ten, choć ze szlachetnych pobudek zrodzony, przyniósł gorzkie owoce, każąc łączyć wyznanie (czy nawet jego odmiany) z narodowością (Polak to nieodmiennie łacinnik, Ukrainiec to grekokatolik a Rosjanin to prawosławny). Nie trzeba przypominać, że ofiary największe w tych „braterskich sporach" ponosili starsi bracia w wierze, których każda ze stron sporu chętnie przykładnie karała przy nadarzających się ku temu sposobnościach.

Obfitujący w katastrofalne wojny wiek XVII przyniósł ugruntowanie wpływów Kościoła katolickiego, gdyż prowadzone były głównie bądź to z innowiercami bądź z muzułmanami w imię ratowania polskości i wiary katolickiej. Punktem kulminacyjnym owego zespolenia racji narodowych i religijnych była niewątpliwie zwycięska rozprawa z Turkami pod Wiedniem w 1683 roku króla Jana III Sobieskiego, która utrwaliła obraz Polski jako antemurale Christianitatis.

Również wiek XVIII, tradycyjnie w Europie kojarzony z ideami niechętnymi Kościołowi katolickiemu (zwłaszcza w katolickiej Francji i równie katolickiej Hiszpanii, a o krajach protestanckich nie wspominając), w Polsce zajaśniał światłem nie tylko rozumu, ale i wiary tenże rozum wspomagającej. Wszakże nie tylko król Stanisław Poniatowski mu patronował, ale wielu hierarchów, by tylko braci Załuskich wspomnieć — biskupów i mecenasów nauki, bpa Ignacego Krasickiego czy szeregowych księży i zakonników, którzy stali się skutecznymi szermierzami nowych idei i z powodzeniem głosili i pisali o możliwości koncyliacji światła rozumu z blaskiem wiary. Członkowie rozwiązanego podówczas przez papieża Klemensa XIV zakonu jezuitów (1773) z entuzjazmem włączyli się w prace Komisji Edukacji Narodowej.

Jednym z największych paradoksów historii Polski jest wzmocnienie wpływów katolicyzmu w okresie największej smuty narodowej, trwającej od 1795 roku do 1918, a więc w okresie rozbiorów i niebytu politycznego. Znowu trudno o jednoznaczną ocenę długiego wieku XIX, ale z całą pewnością wpisał się w mentalność Polaków zarówno tekstami, jak i wydarzeniami najbardziej sugestywnymi. Wystarczy przywołać przeświadczenie romantyków o wyjątkowej roli narodu polskiego, tak chętnie do Chrystusa narodów porównywanego, i w jego cierpieniach upatrujących zalążki przyszłego zmartwychwstania na kształt Chrystusowej Męki i Zmartwychwstania. Naturalnie w tej roli występowali tylko polscy katolicy. W sukurs tej osobliwej historiografii przychodzili również święci polscy, których żywoty skreślone jeszcze w XVI wieku przez znakomitego stylistę Piotra Skargę przez stulecia kształtowały wyobraźnię religijną polskich katolików. Sam zresztą autor Żywotów świętych polecał lekturę raczej swoich kazań i wspomnianych żywotów niż Pisma świętego, którego znajomość mogła na manowce prowadzić, jak to się innym przydarzyło. Trzeba przyznać, iż akurat to wezwanie królewskiego kaznodziei zostało dość ochoczo podchwycone (zresztą nie tylko w Polsce), iż niekiedy katolik bywa utożsamiany z człowiekiem Biblii nieczytającym.

Przechodząc do wieku XX, można powiedzieć, że szczęśliwe okoliczności i zdrowy zmysł polityczny marszałka Józefa Piłsudskiego przyniósł wreszcie upragnioną niepodległość w 1918 roku, wzmocnioną znacznie „cudem nad Wisłą" z 1920 roku, który po raz kolejny pozwolił Polsce na odegranie roli antemurale już nie tylko Christianitatis, ale w ogóle przed nawałnicą bolszewickiego barbarzyństwa. Niestety, już niespełna dwadzieścia lat później Stalin sprzymierzył się z Niemcami Hitlera, po raz kolejny zmiatając z politycznej mapy Europy niewygodnego „bękarta" (to określenie Mołotowa podpisującego umowę o podziale Polski w Ribbentropem w sierpniu 1939 roku). Dwudziestolecie międzywojenne przyniosło dalsze utrwalenie pojęcia Polak-katolik, skutecznie usuwającego ze świadomości katolików polskich (stanowiących zaledwie 64,8% całości społeczeństwa) obecność „innych" wyznawców — Żydów (9,8%), grekokatolików (10,4%), prawosławnych (11,8%), ewangelików (2,6%) [ 31 ], i znaczną ilość inteligencji nieprzyznającej się do żadnej afiliacji religijnej, a wręcz dość otwarcie od Kościoła się dystansującej. To wszystko nie przeszkadzało oficjalnej retoryce kościelnej widzieć jedyny zdrowy rdzeń narodu w Polakach katolikach, a wszystkich innych zwalczać bądź tolerować jako dopust Boży.

Lata II wojny światowej przyniosły nie tylko straszliwe spustoszenia we wszystkich grupach społecznych, szczególnie jednak prawie całkowitą zagładę polskich Żydów, ale również — wskutek porozumień zwycięskich mocarstw — znaczne przemieszczenie terytorialne i ludnościowe. Sam fakt, iż Polska znalazła się w strefie wpływów komunistycznej Rosji, sprowadził na katolicki kraj systematyczną ateizację i walkę z Kościołem [ 32 ]. Jednocześnie wielu Polaków, zarówno katolików, jak i Żydów, z pełnym przekonaniem włączyło się w budowanie nowej, socjalistycznej ojczyzny.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
W co wierzy polski katolik?
Kościół bez Opatrzności

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 28 ] J. Tazbir, Tradycje wieloetnicznej Rzeczpospolitej, w: O potrzebie dialogu kultur i ludzi, red. T. Pilch, Warszawa 2000, s. 37-38.
[ 29 ] "Zaistniałe już u schyłku Średniowiecza sąsiadowanie w jednym państwie z kimś wyznaniowo obcym przyczyniło się do tego, że walka katolików z protestantami nie naruszyła, przynajmniej w XVI stuleciu, zgody wyznaniowej wśród szlachty. Różnowiercy potrafili się doskonale porozumiewać z papistami tam, gdzie szło o wspólne interesy polityczne czy rodzinne". Tamże, s. 50.
[ 30 ] "Przez długi czas jedni patrzyli na jego dzieje wyłącznie przez panegiryczne okulary, inni tylko przez pryzmat pamfletów. Obecnie staramy się iść środkiem drogi, pamiętając przy tym, iż zabija tylko obojętność. Bo przecież jedynie o ruchach i ludziach, którzy zostawili trwały ślad w dziejach polityki oraz kultury, pisze się pamflety". J. Tazbir, Literatura antyjezuicka w Polsce, w: Jezuici a kultura polska, red. L. Grzebień, S. Obirek, Kraków 1993, s. 333.
[ 31 ] Dane podaję za: Historia Polski w liczbach. Państwo i społeczeństwo, t. I, Warszawa 2003.
[ 32 ] A. Dudek, R. Gryz, Kościół i komuniści w Polsce (1945-1989), Kraków 2003.

« Kościół i Katolicyzm   (Publikacja: 12-11-2005 Ostatnia zmiana: 08-12-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Stanisław Obirek
Ur. 1956 r. Jeden z najbardziej znanych jezuitów polskich, znany m.in. ze swego zaangażowania w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Studiował filologię polską, filozofię i teologię na uczelniach Krakowa, Neapolu i Rzymu. W 1997 roku habilitował się na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1976 roku wstąpił do zakonu jezuitów; w 1983 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Był profesorem w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie. Pełnił tam także funkcje kierownika Katedry Historii i Filozofii Kultury oraz prorektora. Przez cztery lata był rektorem Kolegium Jezuitów w Krakowie. Był także wieloletnim redaktorem naczelnym "Życia Duchowego" oraz twórcą oraz dyrektorem Centrum Kultury i Dialogu. Jest autorem książki "Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi" (2002). Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym i możliwościami przezwyciężenia konfliktów cywilizacyjnych i kulturowych. We wrześniu 2005 roku opuścił zakon jezuitów. Obecnie jest wykładowcą Uniwersytetu Łódzkiego.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4460 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365