|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie
Środki dowodowe w procesach czarownic [1] Autor tekstu: Miroslaw Rybka
Środki dowodowe przeprowadzane w procesach o czary można podzielić na
trzy kategorie. Do pierwszej z nich zaliczymy te dowody, które były wspólne
we wszystkich sprawach karnych, jak np. przyznanie się do zbrodni. W drugiej
kategorii znajdą się środki dowodowe będące wymysłem prześladowców
czarownic. Do tejże grupy zaliczają się np. próba igły, czy też próba
wagi. Natomiast do ostatniej kategorii dowodów zaliczymy ordalia. Ta ostatnia
grupa dowodów była reliktem średniowiecza i ich reaktywacja stanowiła regres w procesie rozwoju prawa karnego. Do stosowania ordaliów w procesach o czary
zachęcali autorzy „Młota na czarownice", Jakub Sprenger i Henryk Krammer (Institor).
Co ciekawe, stosowanie ordaliów było przez Kościół rzymsko — katolicki
oficjalnie zabronione od czasu soboru laterańskiego, który odbył się w 1215
roku. System środków
dowodowych średniowiecza ukształtowany był pod wpływem panujących ówcześnie
wierzeń, iż najskuteczniejszym sposobem dojścia do prawdy jest zdanie się na
interwencję sił nadprzyrodzonych. Dowody oparte były na wierze, miały
charakter irracjonalny. Występowało w nich wiele pierwiastków sakralnych oraz
inne liczne przejawy średniowiecznej symboliki i formalizmu. [ 1 ]
Autorzy „Malleus Malleficarum" paradoksalnie starali się udowodnić
stosowanie ordaliów w sposób racjonalny.
W procesach o czary stosowany był specjalny tryb postępowania
inkwizycyjnego, ze względu na szczególny charakter zbrodni, za którą kryła
się potęga Piekieł. Był to bowiem proces, w którym przeciwnikiem sądu był
sam Szatan, podczas gdy domniemana czarownica bywała tylko jego bezwolnym narzędziem i ofiarą. Wobec tak potężnego wroga formalności „zwykłej" procedury
inkwizycyjnej ustąpić musiały środkom skutecznej prowadzącym do pokonania
sił Ciemności. [ 2 ] W tej materii zakładano, że najskuteczniejszy jest tryb procesu opisany w „Młocie na czarownice". Ta „biblia zabobonu" stała się w większej
części Europy, ówczesnym kodeksem postępowania karnego.
Podczas
procesów o czary dopuszczano wszystkie środki, które miały na celu wykrycie
zbrodni czarostwa. Nie było wcale mowy o jakiejkolwiek regule legalnej teorii
dowodowej, w przypadku zeznań świadków. Powołanie przez jedną obwinioną,
torturowaną osobę innej, mogło w zupełności wystarczyć do kolejnego oskarżenia o czary. Właściwie rzec by można, iż cała procedura nie zmierzała do
wykrycia prawdy, ale udowodnienia winy.
PRÓBA OGNIA I WRZĄTKU
Próba ognia zalecana przez autorów „Młota na czarownice" była środkiem
dowodowym należącym do średniowiecznych ordaliów. Polegała na tym, że
osoba zatrzymana chwytała gołą ręką rozgrzany do czerwoności pręt żelazny.
Jeśli po kontakcie z rozgrzanym metalem ręka po trzech dniach dobrze się goiła,
był to dowód, że oskarżony nie jest winien zarzucanych mu czynów. Źle gojące
się rany wskazywały, że jest winny. [ 3 ]
Druga forma tejże próby polegała na przejściu gołymi stopami po rozgrzanych
lemieszach albo po płonącym ognisku. W czasie próby wrzątku osoba oskarżona
musiała wydobyć z dna kotła wypełnionego wrzącą wodą jakiś przedmiot. Najbardziej
okrutny sposób przeprowadzenia próby ognia został wynaleziony przez prześladowców
czarownic, wcześniej był zupełnie nieznany. Robert Muchembled tak oto
zrelacjonował pewien proces w którym przeprowadzono najdrastyczniejszą metodę
przeprowadzenia próby ognia: "W poniedziałek, 28 maja, w osiem dni po
Zielonych Świątkach, Peronne wyszła wreszcie z więzienia. Dwudziestu
czterech pachołków baronii z wielką pompą doprowadziło ją pod pręgierz
stojący na placu w wiosce. Kancelista sądowy Delerue odczytał zgromadzonemu tłumowi
wyrok. Podczas ostatniej nocy spędzonej w więzieniu, skazana przyjęła
wsparcie duchowe od kapucynów z Orchies, którzy przyjechali, by wysłuchać
jej spowiedzi, pouczyć, co powinna uczynić dla zbawienia duszy i dodać otuchy
przed śmiercią męczeńską. Sędziowie postanowili spalić ją tylko do połowy,
by móc później pokazać ludności jej szczątki i w ten sposób lepiej
utrwalić w ich pamięci obraz niesłychanych zbrodni, których się dopuściła.
Jean Dubarre, jeden z tych, na których Peronne miała jakoby rzucić urok, występujący
także jako świadek oskarżenia, dostarczył za sumę 15 patagonów koło, na
którym eksponowano zwłoki.
Ostatnia forma próby ognia stanowiła — rzec by można — „pośmiertny
środek dowodowy" i na szczęście nie była nazbyt rozpowszechniona. Dowód
ten opierał się na wierze, iż wspólniczka szatana jest istotą fizycznie
odrażającą za sprawą zbrodni bluźnierstwa jakiego dopuściła się
przeciwko Bogu i swemu bliźniemu. Ogień, który zgodnie z zasadami teologii i demonologii jest żywiołem posiadającym właściwości oczyszczające, niejako
demaskował prawdziwe oblicze skazanej oraz ohydę jej czynu. PRÓBA
WODY
Kolejnym
środkiem dowodowym wywodzącym się z ordaliów była próba wody. Mogła ona
przybrać formę „pławienia", „kąpieli", lub próby wrzątku. Pławienie,
będące znacznie częściej stosowaną metodą, przeprowadzano w tych miejscowościach,
przy których znajdował się staw, jezioro, czy też jakiś inny większy
zbiornik wodny umożliwiający przeprowadzenie tejże próby. Niekiedy dziedzic,
chcąc wykryć czarownicę, nakazywał pławić po kolei wszystkie kobiety ze
swojej wsi. Najczęściej jednak pławiono kobiety już podejrzane o czary.
[ 4 ]
Pławienie
polegało na tym, iż z reguły (jednakże zdarzały się wyjątki) przywiązywano
oskarżonej lewą rękę do prawej nogi, zaś rękę prawą do nogi lewej i na
powrozie ostrożnie spuszczano do wody. Jeżeli oskarżona utrzymywała się na
powierzchni wody, było oczywiste że jest czarownicą, jeżeli zaś tonęła
bardzo szybko oznaczało to, iż jest niewinna. Sądzono, że woda nie chce
przyjąć diabelskich wspólniczek, ponieważ powszechnie uważano, że
czarownice po ślubie z szatanem stają się bardzo lekkie [ 5 ].
Autorzy „Malleus maleficarum" przyjmując ten punkt widzenia, zgodny z elementarnymi zasadami demonologii, wykorzystywali go również w kolejnym środku
dowodowym, jakim była próba wagi. Trzy czynniki stanowiły o tym, iż
podejrzani unosili się na powierzchni wody. Pierwszym z czynników był sposób
wiązania kończyn w „łódkę". Pozycja taka sprzyjała chwilowemu
utrzymywaniu się na wodzie w szczególności, jeśli doliczy się dwa kolejne
czynniki. Chodzi mianowicie o ówczesną modę na noszenie kilku wełnianych spódnic i fartuchów oraz bufiastych rękawów. By ciało wrzucone do wody zaczęło tonąć
całe ubranie musiało solidnie nasiąknąć wodą. Wiadomo również, że każda
osoba wrzucona do wody łapie w płuca jak najwięcej powietrza. W związku z powyższym kat z reguły wyciągał za powróz podejrzaną zanim ta zaczęła iść
na dno zbiornika wodnego.
Jeden z naocznych świadków procesu w Doruchowie opisał
przebieg pławienia: „Tegoż samego dnia (po pojmaniu ich) pławiono je w wodzie. Był to staw obszerny, który do dziś dnia egzystuje. Ponieważ w całej
wsi i w sąsiedztwie rozruch powstał wielki, przeto zgromadziło się
niezliczone mnóstwo ludu na to rzadkie widowisko pławienia czarownic; poszedłem
także z drugimi i w ciżbie nie byłbym na pewno nic widział, gdyby nie syn
jednego z dziedziców, około 15 lat liczący, mając łódkę zabrał mnie ze
sobą, tak więc popłynęliśmy naprzeciwko mostu z którego czarownice pławić
miano; widzieliśmy dokładnie całą ceremonię. Wprowadzono je na most, miały
ręce powiązane; brano jedną kobietę po drugiej, założono pod pachy powróz,
czterech ludzi na tym powrozie spuszczało ją powoli z mostu w wodę. Żadna z nich nie tonęła, albowiem suknie, a zwłaszcza obszerne spódnice, nim namokły,
unosiły każdą z nich na powierzchni wody. Dziedzic był przytomny na koniu, a widząc pływającą wołał: ťnie tonieŤ — ťczarownicaŤ. Słowa te, jakie
się później pokazało, były nieodzownym wyrokiem, skazującym na śmierć
niewinne ofiary. Ludzie natychmiast wyciągali kobiety i tym sposobem wszystkie
siedem zostały czarownicami". [ 6 ]
W
czasie pewnego procesu kobieta, która tonęła w wodzie tłumaczyła się później
przed sądem, że stało się tak ponieważ w czasach gdy była jeszcze młodą
dziewczyną, matka w celach zdrowotnych smarowała ją gęsim tłuszczem. Sędziowie
jednak nie wzięli pod uwagę tych tłumaczeń.
„Pławienie",
pomimo tego, iż należało do najbardziej rozpowszechnionych środków
dowodowych w procesach o czary, było nadzwyczaj często krytykowane zarówno ze
strony teologów, jak i jurystów. Dla przykładu ks. Benedykt Chmielowski pisał:
„Próba bywa czarownic przez topienie w wodzie. Ale ta przez prowincjonalne
zakazana synody, bo częstokroć czart choć na osoby najniewinniejsze wkłada
kalumnię alias nie dopuszcza im utonąć w wodzie, trzymając je na wierzchu
wody, skąd karane bywają i miane za czarownice. Czasami też czy winne, czy
nie winne, swą chytrością topią czarci w stawach." Polskie procesy o czary
wśród licznych odrębności charakteryzowały się min. tym, iż „pławienie"
nie należało do kompetencji sądu, lecz samorządu wiejskiego lub dziedzica.
Przytoczony wyżej opis procesu w Doruchowie jest tego dowodem. Olbrzymie
powodzenie jakim cieszył się ten środek dowodowy wynikało w znacznej mierze z przekonania, iż woda, jako czysty żywioł będzie się starać odepchnąć
sojuszniczkę diabła. Metoda ta stosowana była jeszcze w XIX wieku.
„Kąpiel",
jako drugi sposób próby wody stosowano znacznie rzadziej niżeli „pławienie".
Najczęściej stosowano ją wobec opętanych przez diabła, niekiedy brano też
do kąpieli kobiety posądzone o spółkę z szatanem. Do tego rodzaju zabiegu używano
przeważnie dużej kadzi. Woda
powinna być przecedzona przez prześcieradło, które służyło jako swego
rodzaju filtr przed diabelskimi siłami. Można zresztą spotkać różne
lokalne sposoby przeprowadzenia kąpieli, jak święcenie wody, puszczanie na nią
zboża, spróchniałych kości, kamyków itd. Niekiedy poświęconą wodę
przepuszczano przez prześcieradło i na tym filtrze badano, co pozostało z kąpieli.
[ 7 ]
"Kąpiel
posiadała podwójne znaczenie, gdyż służyć miała zarówno jako pewnego
rodzaju dowód spółki z szatanem, jak też stosowano ją w tym celu, by diabeł
opuścił ciało badanej i nie udzielał jej żadnej dalszej pomocy. [ 8 ] W szczególności, by nie dopuścić do umożliwienia rzucenia tzw. „czarów
milczenia" na etapie ewentualnego poddawania torturom.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] K. S ó j k a — Z i e l i ń s k a, Historia prawa, Warszawa
1993, s. 190 [ 2 ] K. S ó j k a — Z i e l i ń s k a, Drogi i bezdroża
prawa, Wrocław 2000, s. 133 i nast. [ 3 ] N. L a n e y r i e — D a g e n (red.), Największe
procesy w historii świata, Wrocław 1997, s.
75. [ 4 ] B. B a r a n o w s k i, Pożegnanie z diabłem i czarownicą,
Łódź 1966, s. 11. [ 5 ] B. B a r a n o w s k i,
loc. cit. [ 6 ] "Przyjaciel Ludu" 1835, t. II, nr 16, str. 126 [ 7 ] B. B a r a n o w s k i, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź
1981, s. 24. [ 8 ] B. B a r a n o w s k i, Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVII wieku, Łódź
1952, s. 90. « Krucjaty i gnębienie (Publikacja: 26-11-2005 )
Miroslaw RybkaUr. 1979. W roku 2004 obronił dyplom mgr prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie współredaguje lokalną prasę "Świat Sobótki". Interesuje się literaturą, polityką i XIX-wieczną filozofią. Mieszka w Sobótce k. Wrocławia. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Zbrodnie czarostwa | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4486 |
|