|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kultura Piekło w literaturze i filmie [3] Autor tekstu: Ewa Linow
U Swedenborga pojawiają się adekwatnie, w postaci swego zła, gdyż wnętrze i zewnętrze stanowią jedność. Toteż ciało, mowa i gest są jakby
zwierciadłem grzechu. To interesujący i niebanalny pomysł. W ten sposób nowi
„lokatorzy" już poprzez swoją aparycję dają się poznać tym
„starym" i w jednej chwili zostają odarci z tajemniczości i mimo woli
opowiadają o minionym życiu. Nie mają nic do ukrycia. To największa możliwa
kara. Ich twarze mogą być groźne, czarne, zeszpecone przez trąd, nabrzmiałe i pełne wrzodów. Z wszelkich anatomicznych otworów ich ciała wylewają się płyny
fizjologiczne. Bywają obrośnięci sierścią i w tym przypominają zwierzęta.
Niektóre kształty są bardziej zoomorficzne niż inne. Wszystkie posiadają
choć jeden element, który na ziemi przynależałby wyłącznie do zwierzęcia
-
pazury, kły, wykrzywione dzioby, szpony, łuski itp. Nie mniej przerażający
jest wygląd potępieńców według Pierre’a Cotona [ 8 ].
Piekielnicy ukazują się nam jako „capy smrodliwe i nikczemne" obdarzone
ciałem nie tylko niekształtnym i szpetnym, ale także wydzielającym nieznośny
odór potu i kału. Pozbawieni powietrza duszą się wiecznie i znajdują w stanie nieustannego
konania, nigdy nie mogąc wydać ostatniego tchnienia. Im cięższe są ich
ziemskie grzechy, tym bardziej ich ciała są wzdęte i sflaczałe, „ściśnięte
jak winogrona w tłoczni". W podobnych postaciach jawią się u innych twórców
infernalnych krain. Widać, że pod tym względem bujna dotychczas wyobraźnia
pisarzy okazała się ograniczona i realizowała niemal zawsze bardzo podobne
schematy. Czy zabrakło im w tej kwestii talentu? Raczej nie. Co bowiem może
bardziej przerażać niż perspektywa wiecznego uwięzienia w szkaradnym i do
tego nieznośnie obolałym ciele? Gdy dodamy jeszcze zdezindywidualizowaną,
pozbawioną kształtu masę, skutecznie odetniemy człowieka od całej jego tak
zwanej ludzkości. Przewrotnie, to doskonały sposób, by za życia uczynić go
właśnie bardziej ludzkim. Jak inaczej wytłumaczyć obecność tych
fantasmagorycznych kształtów w infernalnych arcydziełach
tylu wieków?
TORTURY I MĘKI PIEKIELNENiemal
wszystkie — szczególnie średniowieczne i barokowe — wizje infernalne
charakteryzuje ogromna malowniczość i plastyczność języka. Na tym, de
facto, polega zadanie — na odmalowaniu słowem piekielnych zaświatów oraz
dotarciu do wyobraźni i umysłu czytelnika. To tylko pozornie łatwe zadanie. Bo gdy uświadomimy
sobie różnorodność gustów i wrażliwości odbiorców, niemal karkołomną
stanie się próba odnalezienia takich wizji i wyobrażeń, które każdego poruszyłyby z równą intensywnością. „Na szczęście" istnieją w ludzkiej psychice
takie obrazy i imaginacje, które niezmiennie przyprawiają o dreszcz. Są to
przede wszystkim niewyobrażalne męki i cierpienia fizyczne. To właśnie
poprzez ich ukazywanie „piekielni" pisarze mogli popisać się dalece
rozwiniętą wyobraźnią literacką w kreowaniu poetyckiego świata. Niektórzy
robili to z niemałym entuzjazmem, a ich infernalne części dzieł o zaświatach
stawały się dzięki temu o niebo lepsze i częściej czytywane niż niebiańskie, w których dominowało nadzwyczajne piękno i… zupełnie zwyczajna nuda.
Tortury, męki, bóle,
cierpienia — wiele jest określeń na doświadczenia grzeszników w Krainie Ciemności, ale cel
zawsze ten sam — poruszenie sumień, by stawały się czyste a ich „właściciele"
skutecznie zniechęceni do czynienia zła w jakiejkolwiek postaci. W 1492 roku
Verard poświęca Piekłu jeden rozdział „Jak należy dobrze żyć i dobrze
umrzeć" (L' Art
de bien vivreet bien mourir) [ 9 ]. W średniowieczu świat piekielny nabierał impetu. Nic w tym dziwnego. W czasach wojen, epidemii, głodu, zaraz itp. ziemię
zalewały obrazy iście piekielne. Zawarte w rękopisach miniatury
przedstawiają sceny męczarni, które inspirowane wizjami monastycznymi, osiągają
niebywały stopień precyzji dokumentarnej. I właśnie dzięki tym okolicznościom
dowiadujemy się od Verard'a (czerpiącego zresztą z Apokalipsy św. Pawła), że męki zadawane piekielnikom nigdy nie są
przypadkowe, ale zawsze adekwatne do win i przestępstw popełnionych na
„ziemskim padole". Dlatego węże i ropuchy wyżerają lubieżnikom
genitalia, łakomi zjadają swe własne członki, a leniwych połykają i wypluwają skrzydlate potwory. Ludzie
pyszni poddani są torturze koła — symbolu zmienności fortuny, zaś złośników
się ćwiartuje, po czym ich członki skuwa się w całość. Okrutna kara
spotyka też skąpców: nurzają się w znajomym im płynnym metalu, a Momon
nabija ich na rożen.
Często spotykanym motywem okazują się piekielne cierpienia zadawane
wszystkim ludzkim zmysłom. O takich czytamy choćby u św. Franciszka Salezego
w Drodze do życia pobożnego (1609). Potępieni bowiem, tak jak używali
swoich zmysłów i członków do grzechu, tak w nich odczuwać mają wieczną
karę. Ich oczy za obłudne spojrzenia są męczone widokiem szatanów i Piekła.
Uszy za występne rozmowy, które słyszały doznają hałasu jęków, płaczu i rozpaczy. Podobnie są dręczone inne zmysły. Jednak jest jeszcze inna, podobno o stokroć cięższa kara: pozbawienie samego Boga, którego grzesznicy nigdy już
nie zobaczą. Przerażenie potęgowane jest jeszcze przez świadomość wieczności
owych cierpień i niemożliwości
wybawienia od nich.
Z podobną wizją „nieskończoności kar piekielnych" mamy do
czynienia u Teresy z Avila — nadwrażliwej i egzaltowanej wizjonerki, która rzekomo
pewnego razu odbyła wędrówkę w głąb Piekła i opisała ją ku przestrodze
potomnych [ 10 ].
Dzisiaj prawdopodobnie zostałaby uznana za obłąkaną. Opętana przez zło
kobieta
opowiada o Królestwie Ognia jako absolutnym koszmarze. Z czasem dowiadujemy się,
że dusze piekielników pali niegasnący nigdy ogień, a zadawane im boleści są
nie do zniesienia (nawet nieporównywalnie gorsze niż nieustające śmiertelne
konanie), zaś całe ciało zostaje poddane siekaniu na sztuki. Nieskończoność
cierpień jest znowu parokrotnie podkreślana i staje się kolejnym popularnym
wyznacznikiem piekielności.
Z dość „piekielną" uwagą na temat infernalnych tortur spotykamy
się u Pierre’a Coton w O Piekle i tamtejszych karach (De l’enfer et
de ses peines) z 1616 rok [ 11 ].
Autor twierdzi bowiem, obrażając przy okazji Kalwina nazwanego „nieszczęsnym
herezjachą", iż opisy sposobów działania ognia na ciało ludzkie nie są
bynajmniej alegorią i w żadnym wypadku za takie nie należy ich traktować.
Mało to optymistyczna wizja, szczególnie zważywszy na to, że mamy do
czynienia między innymi z: wbijaniem ciał na pal, powolnym rozszarpywaniem,
nurzaniem we wrzątku, przypiekaniem, zamykaniem w rozgrzanych do białości
puszkach albo obcinaniem lub przekłuwaniem
piersi i genitaliów.
Wspominałam już o wizji irlandzkiego mnicha z 1149 roku — Tundala.
Jego bohater, urodziwy irlandzki rycerz, był podobno sympatycznym łotrem:
zamiast dawać pieniądze Kościołowi, wydawał je na zabawę z „błaznami,
dowcipnisiami i minstrelami". Musiał też odbyć niesamowite kary. Podczas
jednej z przygód Anioł pokazuje Tundalowi morderców, prażących się na
ruszcie, ułożonym nad doliną wypełnioną cuchnącym węglem. Obok wznosi się
góra, której jeden stok bucha płomieniami, drugi pokryty jest lodem i śniegiem a między nimi szaleją burze gradowe. Właśnie w tym miejscu diabły żelaznymi
hakami i widłami przerzucają niewiernych i heretyków czy szpiegów i zdrajców z jednego miejsca tortur na drugie.
Prawdziwym popisem artystycznej
wyobraźni w kreowaniu eschatologicznych wizji jest najsłynniejsze z Piekieł — Piekło Dantego. Jak podkreśla G. Minois, Dante podejmując tradycyjny temat
podróży do Piekieł, nadał mu w swym geniuszu niezrównany wymiar, którego
„siła tkwi w połączeniu fantastyki grozy z rygorem logicznego
rozumowania" [ 12 ],
ewokacją symboliczną i zdyscyplinowaniem doktrynalnym. Rzeczywiście, można
zauważyć, że w niektórych momentach okrutne obrazy cierpień nabierają cech
prawdopodobieństwa. Dotychczasowe wizje były często chaotyczne, nieco
zwariowane i mało wiarygodne. Tu mamy całkiem spójną konstrukcję myślową.
Słusznie zauważa G. Minois, że „jeśli Piekło Dantego przeraża, to właśnie
dlatego, że kary tak finezyjnie są przystosowane do grzechów, że nie sposób z dreszczem trwogi nie postawić sobie pytania: a dlaczegóż by nie?"
Pod przewodnictwem Wergiliusza -
niewątpliwego znawcy przedmiotu — oglądamy kolejne kręgi, a w nich grzeszników,
którym zadaje się wieczne katusze. I tak samobójcy-rozrzutnicy cierpią pędzeni i szarpani przez rozwścieczone wilki. Na pustynnej równinie trzeciego jaru siódmego
kręgu wyją z bólu smagani ognistym deszczem bluźniercy przeciw Bogu. W trzecim jarze cierpią dusze tych, którzy splamili się symonią — pokutują oni
umieszczeni w głębokich jamach głowami w dół, a ich wystające nogi chłoszcze
ogień. Z mostu nad czwartym jarem Dante i Wergili obserwują magów i wróżbitów,
którzy idą mozolnie przed siebie, mając głowy przekręcone do tyłu. Mali i wielcy oszuści zanurzeni są we wrzącej smole i pilnowani przez diabły
uzbrojone w harpuny, a hipokryci wędrują okryci płaszczem z ołowiu. Ciała złodziei
są gryzione przez straszliwe węże, rozsypują się w proch, aby znowu się
odrodzić. Niewyobrażalne pragnienie dręczy fałszerzy pieniędzy, zaś
ludzie, którzy używali przemocy wobec bliźnich cierpią zanurzeni w rzece wrzącej
krwi. Nie pozbawieni kary są też heretycy (wszyscy zamknięci w grobach!),
ludzie zmysłowi czy złośnicy. Ci ostatni doświadczają cierpień szczególnie
okrutnych: rozrywają nawzajem swe ciała zębami.
Taki niewyobrażalny ogrom cierpień wydawałby się odpowiedni, a może
nawet czasem przesadzony wobec ludzkich ziemskich przewinień i słabości. A jednak dla niektórych eschatologicznych twórców jest jeszcze niekompletny.
Dodają dwa paraliżujące elementy: ciasnotę i odór. Wspomniany już Pierre Coton twierdzi, że w Piekle dla ciał potępionych nie
ma nawet tyle miejsca, co w trumnie. Wszystkie one są złożone jedne na
drugich jak przylegające do siebie cegły w wapiennym piecu. Przy tym, całe
miejsce jest cuchnącą otchłanią, gdzie poruszające się szkielety i zwłoki
wydzielają pot, którego odór jest nie do zniesienia. Również Inferno
Michela Hulin z rozprawy Ukryta strona czasu. Obrazy z tamtego świata (La face cachee du temps. L'imaginaire de l’au-dela)
nie daje żadnej możliwości odpoczynku i schronienia. Bowiem
mamy tu do czynienia z podobną wizją ciasnej, zatłoczonej przestrzeni wywołującej
uczucie opresji. Przebywając długą literacką drogę Piekło na dziesiątki
lat zostanie ukształtowane jako wizja zamkniętego, klaustrofobicznego a przy
tym dusznego i odrażającego miejsca, gdzie np. jak u jezuitów potępieni
arystokraci stykają się z miejskimi nędzarzami.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 8 ] G. Minois, Historia
piekła, przeł. A. Kędzierzawska, B. Szczepańska, Warszawa 1998, s. 155. [ 9 ] G. Minois, Historia piekła, przeł. A. Kędzierzawska, B.
Szczepańska, Warszawa 1998, s. 123-124. « Kultura (Publikacja: 25-04-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4728 |
|