|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Mroczne karty historii KK
Najgorszy Brytyjczyk Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Konflikt między królem angielskim, Henrykiem II
Plantagenetem (1133-1189), a arcybiskupem
Canterbury, Tomaszem Becketem (ok. 1118-1170), na
tle przywilejów dla duchowieństwa, doprowadził do najsławniejszej zbrodni
stanu w całym Średniowieczu. Nim Becket został mianowany zwierzchnikiem
Kościoła
angielskiego, był kanclerzem i doradcą króla. Jak pisze Paul Johnson, był człowiekiem
upartym, czasami histerycznym, uwielbiającym hałaśliwe dramaty. Ten sam
historyk o założycielu dynastii Plantagenetów pisze, iż „lubił prawych i uduchowionych przedstawicieli Kościoła; niechęć odczuwał jedynie wobec
tych, którzy — jak mówił — 'obejmowali świat obiema rękami'. (...)
Henryk II był jednym z tych niewielu średniowiecznych władców, którzy
szczerze pragnęli, by społeczeństwo chrześcijańskie dobrze funkcjonowało". Za czasów Wilhelma I Zdobywcy (1066-1087) sobory
biskupie mogły podejmować swe uchwały zgodnie z wolą i ustaleniem z królem,
biskupi nie mogli bez zgody króla podejmować kroków, takich jak np. klątwy,
przeciwko baronom czy przedstawicielom Kościoła. Antagonizm między tiarą a koroną narastał później w czasach panowania kolejnych władców, Wilhelma II
Rudego i Henryka I Beauclerca. Od panowania Stefana z Blois (1135-1154) stało
się jasne, że Kościół zamierza uszczuplić nieco królewskie prawo i uzyskać
dla siebie więcej niezależności. Osią sporu stały się przestępstwa i karanie kleru.
Skala przestępstw duchowieństwa angielskiego była niemała, jak się szacuje,
co szósty duchowny mógł wówczas popadać w konflikt z prawem. Osoby
ze święceniami często wiodły życie jak świeccy. Pomimo zabiegów Kościoła
celibat jeszcze nie znajdował uznania. Jak pisze o księżach parafialnych
Giraldus Cambrensis: „ich domy i nory wypełnione były żołądkującymi się
kochankami, skrzypiącymi kołyskami, niemowlętami i piszczącymi
berbeciami". Narzucanie duchownym dyscypliny było nader ułomne. Sam
Becket nie interesował się ani działalnością duszpasterską, ani pracą nad
wykształceniem pobożnego duchowieństwa. Kościół dążył jednak do tego, by kler był karany
wedle odrębnych zasad, de facto znacznie łagodniej. Henryk II zaczął
ulegać. Przekazał Kościołowi do osądzenia sprawę archidiakona Osberta z Yorku, który otruł swego arcybiskupa. Po osądzeniu wymierzono mu karę
pozbawienia godności i przeniesienia do stanu świeckiego. Konflikt między władzą królewską a kościelną wybuchł
na dobre w roku 1163, po powrocie króla do Anglii, kiedy dowiedział się, że
od jego koronacji (1157) osoby duchowne popełniły około stu morderstw, że często
zdarzały się też przypadki kradzieży i rozbojów. Król był zdeterminowany
walczyć z bezprawiem wśród kleru i być może Kościół utrzymałby
przywilej wyjęcia sądowego, gdyby jego sądy nie były tak pobłażliwe w karaniu duchownych. Na przykład, kanonik z Bedford zabił rycerza, po czym w czasie rozprawy sądowej znieważył sędziego, miejscowego szeryfa. Za tego
rodzaju czyny groziła kara śmierci, lecz Becket poprzestał na wygnaniu. Kiedy
inny duchowny z Worcestershire uwiódł dziewczynę, po czym zamordował jej
ojca, Becket poprzestał na jego napiętnowaniu rozpalonym żelazem (notabene,
kara precedensowa jak na prawo kanoniczne). Król doprowadził do narady dotyczącej sprawiedliwego
karania duchownych. Na niej jednak arcybiskup obstawał przy stanowisku, że
poniżenie, pozbawienie święceń i uprzywilejowanego statusu jest dla osoby
duchownej dostateczną karą. I to nawet za morderstwo. Duchowni są bowiem odrębną
grupą społeczną i "nie podlegają żadnemu świeckiemu prawu, tylko Królowi
Nieba, mogą być posłuszni tylko swojemu prawu; jeśli dopuszczą się jakiegoś
występku, winni być karani przez swoje własne prawo, które ma swoje środki
przymusu". Główny hierarcha Anglii stwierdził też: "Królowie
chrześcijańscy winni podporządkować swą administrację duchownym, a nie
narzucać im swoją (...) Książęta chrześcijańscy winni być posłuszni
dyktatowi Kościoła, a nie skupiać się na swojej władzy, książęta winni
raczej schylać głowy przed biskupami, niż ich sądzić". To naturalnie
nie mogło być podstawą do porozumienia dla króla angielskiego. I choć
jeszcze dziesięć lat wcześniej Henryk II występował do papieża Adriana
(Anglika zresztą) o zgodę na najazd na Irlandię (i zgodę tę otrzymał),
teraz zdecydował się na otwarte starcie z Kościołem. Warto dodać, że większość angielskich biskupów nie
zgadzała się ani ze stanowiskiem Becketa, ani z jego metodami, w szczególności
nieprzejednaniem, które narażało Kościół na straty. Uważali zresztą
Becketa za narzuconego im. Ten nastrój niechęci do niego, mimo pozorów
poparcia, jest wyraźnie zauważalny w licznych listach ówczesnego duchowieństwa z tego okresu. W roku 1164 Henryk wydał tzw. konstytucje klarendońskie
(wydane w Clarendon Park), które ograniczały przywileje Kościoła
angielskiego. Nakładały one podatek na Kościół. Sądy kościelne miały odtąd
sądzić tylko osoby duchowne. Przestępstwa kleru miały jednak podlegać prawu i sądom świeckim. Wreszcie, zakazywały apelacji do Rzymu bez zgody króla.
Konstytucje niezwłocznie potępili papież Aleksander III i prymas Anglii. W odpowiedzi na opór przeciwko prawu król wezwał Becketa przed sąd w Northampton. Ten jednak odwołał się do papieża, po czym potajemnie, w przebraniu wymknął się z Anglii do Francji. Na wygnaniu ekskomunikował
biskupów Londynu i Salisbury za ich poparcie króla. Zawsze bezwzględnie
walczył ze swą opozycją w łonie Kościoła, a sprzyjających królowi
duchownych określał takimi epitetami jak „archidiabły", „pomioty cudzołóstwa",
„notoryczni schizmatycy". Dopiero po sześciu latach, w wyniku interwencji papieża i króla Francji, Henryk zgodził się na powrót Tomasza do Anglii. Napięcia
jednak nie ustały. Konflikt znów się zaognił po koronacji syna królewskiego,
która została przeprowadzona przez arcybiskupa Yorku, co Becket odczytał jako
afront. Przebywając w Normandii Henryk miał zawołać: „Poddani moi to tchórze i ludzie bez honoru! Nie dochowują wiary swemu panu i dopuszczają, żebym był
pośmiewiskiem jakiegoś tam klechy z gminu". Niedługo później, 29 grudnia
1170, czterej rycerze, w czasie odprawiania Nieszporów, wpadli do katedry i z
okrzykiem „Śmierć zdrajcy" zamordowali niesfornego kapłana. Tak
przynajmniej przedstawia to hagiografia. Historycy piszą, że męczeństwo
sprowokował sam Becket, co zgodne było z jego skłonnością do teatralnych i dramatycznych gestów — wpędziwszy się w ślepy zaułek wybrał śmierć męczeńską
jako rozwiązanie najbardziej efektowne. Johnson pisze, iż Becket „zmusił"
owych czterech rycerzy, którzy nie wiadomo po co do niego przybyli, by go
zamordowali, stawiając przed alternatywą: czy zamierzacie mnie teraz zamordować
czy wrócicie na dwór, wychodząc na głupków. Nawet chwalca Becketa, Edward
Grim, pisze: „Ten, który od tak dawna pragnął męczeństwa, nagle postrzegł,
że okazja nadeszła". Inny biograf świętego pisze: „Widać tego pragnął;
arcybiskup mógł bowiem łatwo uniknąć całej tej sytuacji". Dalsze wydarzenia, niczym lawina, potoczyły się przeciwko
Henrykowi. Król bowiem został obarczony odpowiedzialnością moralną za
zamordowanie hierarchy (choć większość współczesnych historyków uważa,
że nawet jeśli czasami unosił się gniewem przeciwko Becketowi, to nie miał
zamiaru zamordowania go). Śmierć Becketa została jednak przez Kościół
wykorzystana w walce przeciwko królowi. Już w 1171 zmuszony był odwołać
konstytucje klarendońskie a rok później zatwierdzić immunitet sądowy Kościoła.
Trzy lata od śmierci Becketa papież ogłosił go świętym i męczennikiem Kościoła,
wzmacniając tym samym moc symboliczną i polityczną śmierci arcybiskupa.
Kiedy król zorientował się „co się święci", zrozumiał, że został
zaszachowany, że nie ma zbyt wiele pola manewru. Odbył publiczną pokutę przy
grobie „męczennika". Zobowiązał się także do odbycia wyprawy krzyżowej
na niewiernych, które to zobowiązanie zostało mu później łaskawie
zamienione na obowiązek wystawienia trzech kościołów (1174). Biskupi wcześniej generalnie nie popierali prymasa. Biskup
Jan z Bellesmains uważał go za człowieka, który "zawsze podążał za
swoją własną wolą i opinią (...); to wielkie nieszczęście oraz ogromna
krzywda i niebezpieczeństwo dla Kościoła, że nim rządził". Biskup
ten za destruktywne uważał skłócanie królów z Kościołem, ale także i posuwanie się do „męczeństwa", które sprzyja radykalizowaniu się postaw
duchowieństwa poza zdrowy rozsądek. A męczeństwo Becketa zostało wykorzystane z nawiązką i rozdęte do niebotycznych rozmiarów. Grób św. Tomasza stał się celem
licznych pielgrzymek. Świątynia w której przechowywano jego relikwie stała
się trzecim co do ważności — po Rzymie i Santiago de Compostella -
sanktuarium Europy (zostało zniszczone z polecenia Henryka VIII w 1538). Aż do
Reformacji był najczęściej portretowanym świętym, a jego imię -
najpospolitszym imieniem chłopięcym. Rekonkwista kościelna zapoczątkowana
sprawą Becketa doprowadziła do przekazania Anglii w lenno papieżowi przez
Jana Bez Ziemi w roku 1213. Na sprawie Becketa skorzystać umiał też polski Kościół,
który wykreował "polskiego Becketa" w osobie biskupa krakowskiego
Stanisława, w okresie kiedy dążył do emancypacji od władzy świeckiej za
czasów arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza (1199-1219). Powstała w tym okresie „Kronika Polska" Wincentego Kadłubka zawierała już kreację
„polskiego Becketa" — biskupa zamordowanego rzekomo przez okrutnego króla w pobliżu ołtarza. W 1210 Kościół polski wywalczył sobie niezależność sądową.
Propagandę „mordu królewskiego" rozpętano najintensywniej w czteroletnim
okresie starań o kanonizację „męczennika" w latach 1249-1253. W roku 1253
Rzeczpospolita skończyła tak jak Anglia — stała się lennem papieskim. Na
cztery miesiące przed wydaniem bulli kanonizacyjnej św. Stanisława papież
pisał: "(...) Na znak poddaństwa tego rodzaju nakazujemy, by tak oni sami
[tj. polscy książęta], jak i mieszkańcy Polski płacili rokrocznie
Stolicy Apostolskiej podatek zwany denarem św. Piotra…". Zob. więcej: Mit
św. Stanisława oraz Fatum św. Stanisława. Anglia rozliczyła się już jednak ze swoim
„patronem". BBC Historical Magazine opublikował listę dziesięciu
najgorszych Brytyjczyków ubiegłego tysiąclecia. Listę wyłoniły głosy 10
wiodących historyków brytyjskich. Becket został wskazany jako najgorszy
Brytyjczyk XII w., w ogólnym zaś „rankingu", wyłonionym na podstawie ok. 7
tys. głosów czytelników BBC HM, znalazł się na drugim miejscu wyprzedzając
znacznie np. Oswalda Mosley’a, przywódcę angielskich faszystów czy króla
Jana Bez Ziemi, ustępując nieznacznie jedynie Kubie Rozpruwaczowi. Św. Tomasz
został uznany za „inicjatora polityki gestów", „mistrza sloganu",
„zachłannego hipokrytę", który „podzielił Anglię w taki sposób, że
nawet niektórzy ludzie Kościoła, którzy zgadzali się z częścią jego
postulatów uważali to za niekonieczne i zaspokajające własne pragnienia". Kiedy Polacy rozliczą się ze św. Stanisławem?
« Mroczne karty historii KK (Publikacja: 15-08-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5000 |
|