Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.420.611 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Większość ludzi używa głowy nie do myślenia, lecz do potakiwania.
 Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Herezje i inne odłamy

Katarzy. Rzymskie oczyszczenie z „czystych” [1]
Autor tekstu:

„ZABIJCIE wszystkich. Bóg rozpozna tych, którzy do Niego należą." [ 1 ] Pod wpływem tych słów, które pewnego letniego dnia 1209 roku miał wypowiedzieć legat papieski Arnaud Amaury, 300 tysięcy krzyżowców z katolickimi prałatami na czele dokonało rzezi mieszkańców miasta Béziers. Zamordowano tam co najmniej 20 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci.

Mnich Amaury, przywódca katolickich krzyżowców nie znał litości dla inaczej wierzących, a był to dopiero początek krucjaty antyalbigeńskiej (wymierzonej w heretyków, głównie katarów i waldensów), do której wezwał papież Innocenty III. W leżącej na południu Francji przepięknej i bogatej Langwedocji w przeciągu następnych 20 lat życie straciło prawdopodobnie około miliona ludzi, wśród nich wielu w okrutnych męczarniach, najpierw torturowanych przez inkwizycyjnych katów, następnie spalonych na stosach. Owe 20-lecie nie było ani początkiem, ani też końcem prześladowań herezji doskonałej. [ 2 ] Warto się przyjrzeć jak zniszczono w sercu chrześcijańskiej Europy kwitnącą cywilizację, w łonie której dokonywała się ważna synteza pierwiastka Wschodu i Zachodu. [ 3 ]

Opisując tą wielką religię należy pamiętać, że znakomita część źródeł (nawet tych najbardziej wiarygodnych) została wytworzona lub przeszła przez sito wrogo-zaangażowanych śledczych-prokuratorów inkwizycji, a wydarzenia też opisywali głównie ci którzy zwyciężyli. Oczywistym jest chyba, że niezależnie od dążenia do obiektywizmu i umiejętności współczucia inaczej zdarzenia będą opisywać ofiary lub ludzie z nimi się identyfikujący, od tych, którzy w jakikolwiek sposób, byli lub są powiązani z oprawcami. Ich postawa — jak pisze F. Niel — polega na usprawiedliwianiu okrucieństw, oczywiście w formie zawoalowanej. Środki różnią się między sobą — cel pozostaje ten sam. Kataryzm przedstawia się jako doktrynę nie tylko prostacką, ale i niebezpieczną, niemoralną i aspołeczną: albigensi są tu więc zagrażającymi społeczeństwu anarchistami. Sprzeciwiają się małżeństwu i zachęcają do samobójstw. Dzięki ich wyniszczeniu została uratowana została ludzkość. A na pewno nasze „prawdziwe chrześcijaństwo". [ 4 ]

Dziś jest już lepiej. Pomimo że kataryzm pozostaje nadal religią otoczoną nimbem tajemniczości, mgiełką domysłów i obciążoną bagażem dziwacznych spekulacji topowstało już sporo obiektywnych opracowań, a nawet prób spojrzenia na tamte wydarzenia z katarskiej perspektywy. Trochę przetłumaczono na polski i mamy już sporo literatury — na różnym poziomie naukowości i dostępności — dotyczącej tej problematyki. [ 5 ] Zainteresowanym należy polecić lektury poczynając od (wprawdzie przy zapoznawaniu się z tematem lepiej zacząć czytać w odwrotnej kolejności) dość trudnej i przeznaczoną raczej dla znawców tematu, lecz znakomitej poznawczo książki, Jeana Duvernoy „Religia katarów", w której autor omawia współcześnie dostępne źródła, oraz wydanej w 2006 roku znaczącej pozycji polskiej autorki Joanny Borkowskiej pt. „Kataryzm. Spór o dualizm średniowieczny". A dalej, warto sięgnąć do poważanych uczonych takich jak dla przykładu: Barber, Nelli i Lambert. Nie zapominając też, o prawie już klasykach tematu, do jakich należą: F. Niel i S. Runciman.

Przy tym wykazie polecanych lektur warto się zastanowić, czy w zrozumienie samej istoty katarskiej wiary lepiej wprowadzą nas wyżej wymienieni naukowcy, czy też może znakomicie erudycyjnie przygotowani pisarze podbarwiający rzeczywistość jak np. poważniejsi Otto Rahn i Aubrey Burl, czy też bardziej swobodnie puszczający wodze fantazji Jean Blum z książką „Katarzy. Od Graala do sekretu dobrej śmierci". Przyznaję się, że Bluma też przeczytałem i nie żałuję chwil nad tą książką, albowiem zastanawiamy się tu nie tylko nad samymi faktami, ale także nad potencjałem ludzkiej wyobraźni. Dążąc do refleksji nad zagadnieniem, czym dla europejskiej kultury ta religia była i czym mogła by być.

Grunt

Gwałtowny rozwój handlu w XI wieku przyniósł wielkie zmiany w strukturach społecznych i gospodarczych średniowiecznej Europy. Rozwijały się nowe cywilizacyjne centra, a działo się tak zarówno w niektórych starych miastach, tkwiących dotychczas w stagnacji, jak i w nowopowstających. Przybywało im ludności, a wśród niej znaczący udział mieli rzemieślnicy i kupcy. Wzrastała zamożność, a to w procesach ewolucyjnych powiązane jest ze wzrostem wykształcenia i poszerzeniem intelektualnych horyzontów. Przemiany te, pozwoliły w XII wieku niektórym z tych centrów znaleźć się w pełnym rozkwicie. Interesującą nas Langwedocję uważano wówczas za krainę stojącą na najwyższym w Europie poziomie cywilizacji, a Tuluza uznawana była za jedną z trzech najbogatszych europejskich metropolii. Nauka cieszyła się tu wielkim szacunkiem; na przykład przedstawiciele arystokratycznych rodów umieli czytać i pisać, co bardziej na północ było już rzadkością. Swą świetność przeżywali trubadurzy, których utwory nierzadko nawiązywały do tematów politycznych i religijnych. Sławiono wolność i tolerancję, a widząc zepsucie postępujące coraz szerzej w łonie Kościoła powszechnego, łatwo ulegano jego krytykom. Dlatego też chętnie słuchano różnych wędrownych kaznodziejów, którzy się tam pojawili głosząc swoje religijne idee. Tym bardziej, że ich zachowania były zgodne ze słowami.

Poglądy gnostycko-dualistyczne do południowej Europy wnosili heterodoksyjni misjonarze przybyli z Bałkanów. Wśród nich znaczną część stanowili bogomili. W 1030 roku odnotowano we Włoszech grupę heretycką, którą nazwano katarską. I najprawdopodobniej właśnie tam kataryzm rozpoczął działalność, a przynajmniej tam po raz pierwszy odnotowano jego nazwę. Kaznodzieje z północnej Italii podążyli do południowej Francji i dalej na zachód, a także na północ. W XII wieku, uznanym za wielką epokę herezji, katarzy stworzyli prawdziwy antykościół, którego idee w drugiej połowie wieku z zadziwiającą wprost szybkością zaczęły się rozpowszechniać się od Cesarstwa Bizantyjskiego przez północne Włochy do południowej Francji i niemieckiej Nadrenii. Wrogością wobec Kościoła i potępianiem politycznej działalności papieży zyskiwały akceptację i w ślad za nią poparcie. W Langwedocji znalazły uznanie wśród mieszczaństwa,chłopów i drobnego rycerstwa, a nawet wśród feudałów.

Dużej klasy historyk o chrześcijańskiej proweniencji David Knowles w przetłumaczonej także na polski „Historii Kościoła" napisał: W XII wieku natomiast pojawiły się wielkie ruchy ludowe, których wynikiem było powstanie prawdziwych antykościołów i enklaw w chrześcijaństwie katolickim. Prowadziło to do prowadzenia przez Kościół i państwo aparatu represji, którego działalność należy do najtrudniejszych do oceny i najboleśniejszych zjawisk owych czasów.(...) Był to zwyczajny bunt przeciwko bogatej, zinstytucjonalizowanej, hierarchicznej i sakramentalnej religii, którego celem było przywrócenie bardziej duchowej, prostszej i indywidualnej drogi do Boga. (...) Kult ubóstwa i życia wspólnotowego był zarazem uduchowieniem istniejących warunków i reakcją na bogactwo i zbytkowne życie pewnych ludzi. Nastawienie antyklerykalne i antysakramentalne było praktyczną krytyką niższych warstw kleru, arystokratycznego episkopatu oraz zachłannych i ekskluzywnych grup monastycznych i kapitulnych.

Rzymskie reakcje

Papiestwo od XI wieku reformując system zarządzania i system prawniczy utworzyło w Europie wielką społeczność zjednoczoną przez wspólną wiarę, wspólne prawo i wspólne instytucje. Wszędzie byli ludzie, którzy prowadzili ten sam sposób bycia, mieli te same schematy myślenia i postępowania. W roku 1075 Grzegorz VII wydaje sławny dokument Diktatus papae, w dwudziestu siedmiu twierdzeniachkładący podstawy pod ideę, a i praktykę supremacji papiestwa nad władzą świecką. Papież pozostaje poza wszelką jurysdykcją. Jako głowa Kościoła nigdy się nie myli, a według interpretacji Pisma Świętego nigdy się też nie omyli. Ma nie tylko pełne prawo do powoływania i odwoływania biskupów, ale także wyłączność w mianowaniu i odwoływaniu cesarza. Apogeum średniowiecznej potęgi papieskiej przypada na pontyfikat „Namiestnika Chrystusa", Innocentego III (1198 — 1216) „pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem", który sprawuje władzę „nie tylko nad Kościołem powszechnym, ale nad całym światem". Ten wielki papież, bardzo aktywny politycznie, za główne cele stawia sobie reformę Kościoła i walkę z herezjami.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kataryzm – religia Dobrych Ludzi
Kobiety na… biskupów!


 Przypisy:
[ 1 ] Historycy katoliccy przytaczają ją w łagodniejszej formie: "Nie martwcie się. Sądzę, że niewielu da się nawrócić". Zresztą ważniejszym jest to co napisał do Ojca Świętego wieczorem po dokonaniu tego pierwszego odnotowanemu w historii holocaustowi: Niemal 20 tysięcy obywateli poszło pod miecz, bez względu na wiek czy płeć. Dzieło boskiej zemsty było zachwycające.(!)
[ 2 ] Nawiązuję tu do tytułu książki St. O'Shea „Herezja doskonała", choć mnie bardziej przekonuje śmiała teza Fernarda Niela, który uważa katarów nie za heretyków, ale twórców nowej religii całkowicie odmiennej od rzymskiego katolicyzmu: Powiedzmy od razu, że nie chodzi tu (...) o herezję, przynajmniej w znaczeniu zwykle nadawanym temu pojęciu, lecz o religię całkowicie różną od chrześcijaństwa. Albigensi i katarzy posługują się słownictwem bardzo zbliżonym do katolickiego i to prawdopodobnie sprawia, że zawsze nazywano ich „heretykami". Należy tu dodać, iż oni sami uważając się za prawowitych następców apostołów nazywali się dobrymi, czy też czasem prawdziwymi chrześcijanami. Opierali swą religię na Objawieniu Chrystusa i na księgach, w których podstawą były Ewangelie. Jednak wiele ich nauk nie miało nic wspólnego z rzymskim rozumieniem boskiej kosmologii. Korzystali z większej ilości źródeł niż pozwalał na to rzymski kanon i inaczej rozumieli wspólne z nimi fragmenty, w których Biblia potępia ciało i świat. Wierzyli, iż wszelka materia ma związek ze złem. Dlatego utrzymywali, że Chrystus — Syn Boży mógł mieć jedynie ciało duchowe, a na ziemi żył w pozornym ciele fizycznym Chociaż uznawali Jezusa — nie zgadzali się z tym, że przyszedł on w ciele, i dlatego odrzucali wagę złożonej przez niego człowieczej ofiary okupu traktując ją symbolicznie. M. Eliade uważa, że Albigensi wyznawali w istocie pewną 'sui generis' religię pochodzenia wschodniego i o wschodniej strukturze. Nie potrafię rozsądzić, czy byli to prawdziwi, czy tylko heretyccy chrześcijanie, ale wiem, że mniejsze różnice dogmatyczne występują wśród wielu współczesnych wyznań chrześcijańskich.
[ 3 ] Tak ocenił to Zbigniew Herbert. Pisząc dalej: Wytarcie z mapy religijnej świata wiary albigensów — która mogła odegrać potężną rolę w kształtowaniu duchowego oblicza ludzkości, jak buddyzm czy islam — łączy się z powstaniem działającej przez wieki instytucji zwanej inkwizycją. Nic więc dziwnego, że ten węzeł zagadnień politycznych, narodowych, religijnych rozpala namiętności i niełatwy jest do rozplątania. /"Barbarzyńca w ogrodzie". Warszawa 2004./
[ 4 ] Smutne, ale podobny sposób oceny daje się zauważyć nawet u tak wybitnego religioznawcy jakim był M. Eliade.
[ 5 ] Podstawowa literatura, z której - po za Religią katarów J. Duvernoy - korzystałem, to:
Malcolm Barber. Katarzy. Warszawa. 2004.
Joanna Borkowska. Kataryzm. Spór o dualizm średniowieczny. Kraków 2006.
Aubrey Burl. Heretycy. Krucjata przeciw albigensom. Wrocław 2003.
Malcolm Lambert. Średniowieczne herezje. Gdańsk — Warszawa 2002.
Ferdynand Niel. Abigensi i katarzy. Gdańsk — Warszawa 2002.
Otto Rahn. Tragedia kataryzmu. Literatura na Świecie. Nr 12/1987.
Steven Runciman. Średniowieczny manicheizm. Gdańsk 1996.
Stephen O'Shea. Herezja doskonała. Poznań 2002.

« Herezje i inne odłamy   (Publikacja: 26-09-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej B. Izdebski
Zastępca redaktora naczelnego Dwumiesięcznika Klubów Dyskusyjnych Lewicy "Forum Klubowe".

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Zło wspaniałe – kobieta
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5042 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365