|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Herezje i inne odłamy
Katarzy. Rzymskie oczyszczenie z „czystych” [1] Autor tekstu: Andrzej B. Izdebski
„ZABIJCIE wszystkich. Bóg rozpozna tych, którzy do Niego
należą."
[ 1 ] Pod wpływem tych słów, które pewnego letniego dnia
1209 roku miał wypowiedzieć legat papieski Arnaud Amaury, 300 tysięcy krzyżowców z katolickimi prałatami na czele dokonało rzezi mieszkańców miasta Béziers.
Zamordowano tam co najmniej 20 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci.
Mnich Amaury, przywódca
katolickich krzyżowców nie znał litości dla inaczej wierzących, a był to
dopiero początek krucjaty antyalbigeńskiej (wymierzonej w heretyków, głównie
katarów i waldensów), do której wezwał papież Innocenty III. W leżącej na
południu Francji przepięknej i bogatej Langwedocji w przeciągu następnych 20
lat życie straciło prawdopodobnie około miliona ludzi, wśród nich wielu w okrutnych męczarniach, najpierw torturowanych przez inkwizycyjnych katów, następnie
spalonych na stosach. Owe 20-lecie nie było ani początkiem, ani też końcem
prześladowań herezji doskonałej. [ 2 ] Warto się przyjrzeć jak
zniszczono w sercu chrześcijańskiej Europy kwitnącą cywilizację, w łonie
której dokonywała się ważna synteza pierwiastka Wschodu i Zachodu. [ 3 ] Opisując
tą wielką religię należy pamiętać, że znakomita część źródeł (nawet
tych najbardziej wiarygodnych) została wytworzona lub przeszła przez sito
wrogo-zaangażowanych śledczych-prokuratorów inkwizycji, a wydarzenia też
opisywali głównie ci którzy zwyciężyli. Oczywistym jest chyba, że niezależnie
od dążenia do obiektywizmu i umiejętności współczucia inaczej zdarzenia będą
opisywać ofiary lub ludzie z nimi się identyfikujący, od tych, którzy w jakikolwiek sposób, byli lub są powiązani z oprawcami. Ich postawa — jak
pisze F. Niel — polega na usprawiedliwianiu okrucieństw, oczywiście w formie zawoalowanej. Środki różnią się między sobą — cel pozostaje ten
sam. Kataryzm przedstawia się jako doktrynę nie tylko prostacką, ale i niebezpieczną, niemoralną i aspołeczną: albigensi są tu więc zagrażającymi
społeczeństwu anarchistami. Sprzeciwiają się małżeństwu i zachęcają do
samobójstw. Dzięki ich wyniszczeniu została uratowana została ludzkość. A
na pewno nasze „prawdziwe chrześcijaństwo". [ 4 ] Dziś
jest już lepiej. Pomimo
że kataryzm pozostaje nadal religią otoczoną nimbem tajemniczości, mgiełką
domysłów i obciążoną bagażem dziwacznych spekulacji topowstało
już sporo obiektywnych opracowań, a nawet prób spojrzenia na tamte wydarzenia z katarskiej perspektywy. Trochę przetłumaczono na polski i mamy już sporo
literatury — na różnym poziomie naukowości i dostępności — dotyczącej
tej problematyki. [ 5 ] Zainteresowanym należy polecić lektury
poczynając od (wprawdzie przy zapoznawaniu się z tematem lepiej zacząć czytać w odwrotnej kolejności) dość trudnej i przeznaczoną raczej dla znawców
tematu, lecz znakomitej poznawczo książki, Jeana Duvernoy „Religia katarów", w której autor omawia współcześnie dostępne źródła, oraz wydanej w 2006
roku znaczącej pozycji polskiej autorki Joanny Borkowskiej pt. „Kataryzm. Spór o dualizm średniowieczny". A dalej, warto sięgnąć do poważanych uczonych
takich jak dla przykładu: Barber, Nelli i Lambert. Nie zapominając też, o prawie już klasykach tematu, do jakich należą: F. Niel i S. Runciman.
Przy
tym wykazie polecanych lektur warto się zastanowić, czy w zrozumienie samej
istoty katarskiej wiary lepiej wprowadzą nas wyżej wymienieni naukowcy, czy też
może znakomicie erudycyjnie przygotowani pisarze podbarwiający rzeczywistość
jak np. poważniejsi Otto Rahn i Aubrey Burl, czy też bardziej swobodnie
puszczający wodze fantazji Jean Blum z książką „Katarzy. Od Graala do
sekretu dobrej śmierci". Przyznaję się, że Bluma też przeczytałem i nie
żałuję chwil nad tą książką, albowiem zastanawiamy się tu nie tylko nad
samymi faktami, ale także nad potencjałem ludzkiej wyobraźni. Dążąc do
refleksji nad zagadnieniem, czym dla europejskiej kultury ta religia była i czym mogła by być.
Grunt Gwałtowny
rozwój handlu w XI wieku przyniósł wielkie zmiany w strukturach społecznych i gospodarczych średniowiecznej Europy. Rozwijały się nowe cywilizacyjne
centra, a działo się tak zarówno w niektórych starych miastach, tkwiących
dotychczas w stagnacji, jak i w nowopowstających. Przybywało im ludności, a wśród
niej znaczący udział mieli rzemieślnicy i kupcy. Wzrastała zamożność, a to w procesach ewolucyjnych powiązane jest ze wzrostem wykształcenia i poszerzeniem intelektualnych horyzontów. Przemiany te, pozwoliły w XII wieku
niektórym z tych centrów znaleźć się w pełnym rozkwicie. Interesującą
nas Langwedocję uważano wówczas za krainę stojącą na najwyższym w Europie
poziomie cywilizacji, a Tuluza uznawana była za jedną z trzech najbogatszych
europejskich metropolii. Nauka cieszyła się tu wielkim szacunkiem; na przykład
przedstawiciele arystokratycznych rodów umieli czytać i pisać, co bardziej na
północ było już rzadkością. Swą świetność przeżywali trubadurzy, których
utwory nierzadko nawiązywały do tematów politycznych i religijnych. Sławiono
wolność i tolerancję, a widząc zepsucie postępujące coraz szerzej w łonie
Kościoła powszechnego, łatwo ulegano jego krytykom. Dlatego też chętnie słuchano
różnych wędrownych kaznodziejów, którzy się tam pojawili głosząc swoje
religijne idee. Tym bardziej, że ich zachowania były zgodne ze słowami.
Poglądy
gnostycko-dualistyczne do południowej Europy wnosili heterodoksyjni misjonarze
przybyli z Bałkanów. Wśród nich znaczną część stanowili bogomili. W 1030
roku odnotowano we Włoszech grupę heretycką, którą nazwano katarską. I najprawdopodobniej właśnie tam kataryzm rozpoczął działalność, a przynajmniej tam po raz pierwszy odnotowano jego nazwę. Kaznodzieje z północnej
Italii podążyli do południowej Francji i dalej na zachód, a także na północ. W XII wieku, uznanym za wielką epokę herezji, katarzy stworzyli prawdziwy
antykościół, którego idee w drugiej połowie wieku z zadziwiającą wprost
szybkością zaczęły się rozpowszechniać się od Cesarstwa Bizantyjskiego
przez północne Włochy do południowej Francji i niemieckiej Nadrenii. Wrogością
wobec Kościoła i potępianiem politycznej działalności papieży zyskiwały
akceptację i w ślad za nią poparcie. W Langwedocji znalazły uznanie wśród
mieszczaństwa,chłopów i drobnego rycerstwa, a nawet wśród feudałów.
Dużej
klasy historyk o chrześcijańskiej proweniencji David Knowles w przetłumaczonej
także na polski „Historii Kościoła" napisał: W XII wieku natomiast
pojawiły się wielkie ruchy ludowe, których wynikiem było powstanie
prawdziwych antykościołów i enklaw w chrześcijaństwie katolickim. Prowadziło
to do prowadzenia przez Kościół i państwo aparatu represji, którego działalność
należy do najtrudniejszych do oceny i najboleśniejszych zjawisk owych czasów.(...)
Był to zwyczajny bunt przeciwko bogatej, zinstytucjonalizowanej, hierarchicznej i sakramentalnej religii, którego celem było przywrócenie bardziej duchowej,
prostszej i indywidualnej drogi do Boga. (...) Kult ubóstwa i życia wspólnotowego
był zarazem uduchowieniem istniejących warunków i reakcją na bogactwo i zbytkowne życie pewnych ludzi. Nastawienie antyklerykalne i antysakramentalne
było praktyczną krytyką niższych warstw kleru, arystokratycznego episkopatu
oraz zachłannych i ekskluzywnych grup monastycznych i kapitulnych.
Rzymskie
reakcje Papiestwo
od XI wieku reformując system zarządzania i system prawniczy utworzyło w Europie wielką społeczność zjednoczoną przez wspólną wiarę, wspólne
prawo i wspólne instytucje. Wszędzie byli ludzie, którzy prowadzili ten sam
sposób bycia, mieli te same schematy myślenia i postępowania. W roku 1075
Grzegorz VII wydaje sławny dokument Diktatus papae, w dwudziestu siedmiu
twierdzeniachkładący podstawy pod ideę, a i praktykę supremacji
papiestwa nad władzą świecką. Papież pozostaje poza wszelką jurysdykcją.
Jako głowa Kościoła nigdy się nie myli, a według interpretacji Pisma Świętego
nigdy się też nie omyli. Ma nie tylko pełne prawo do powoływania i odwoływania
biskupów, ale także wyłączność w mianowaniu i odwoływaniu cesarza.
Apogeum średniowiecznej potęgi papieskiej przypada na pontyfikat
„Namiestnika Chrystusa", Innocentego III (1198 — 1216) „pośrednika pomiędzy
Bogiem a człowiekiem", który sprawuje władzę „nie tylko nad Kościołem
powszechnym, ale nad całym światem". Ten wielki papież, bardzo aktywny
politycznie, za główne cele stawia sobie reformę Kościoła i walkę z herezjami.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Historycy katoliccy przytaczają ją w łagodniejszej formie: "Nie
martwcie się. Sądzę, że niewielu da się nawrócić". Zresztą ważniejszym
jest to co napisał do Ojca Świętego wieczorem po dokonaniu tego pierwszego
odnotowanemu w historii holocaustowi: Niemal 20 tysięcy obywateli poszło
pod miecz, bez względu na wiek czy płeć. Dzieło boskiej zemsty było
zachwycające.(!) [ 2 ] Nawiązuję tu do tytułu książki St. O'Shea „Herezja doskonała", choć mnie
bardziej przekonuje śmiała teza Fernarda Niela, który uważa katarów nie za
heretyków, ale twórców nowej religii całkowicie odmiennej od rzymskiego
katolicyzmu: Powiedzmy od razu, że nie chodzi tu (...) o herezję,
przynajmniej w znaczeniu zwykle nadawanym temu pojęciu, lecz o religię całkowicie
różną od chrześcijaństwa. Albigensi i katarzy posługują się słownictwem
bardzo zbliżonym do katolickiego i to prawdopodobnie sprawia, że zawsze
nazywano ich „heretykami". Należy tu dodać, iż oni sami uważając się
za prawowitych następców apostołów nazywali się dobrymi, czy też czasem
prawdziwymi chrześcijanami. Opierali swą religię na Objawieniu Chrystusa i na
księgach, w których podstawą były Ewangelie. Jednak wiele ich nauk nie miało
nic wspólnego z rzymskim rozumieniem boskiej kosmologii. Korzystali z większej
ilości źródeł niż pozwalał na to rzymski kanon i inaczej rozumieli wspólne z nimi fragmenty, w których Biblia potępia ciało i świat. Wierzyli, iż
wszelka materia ma związek ze złem. Dlatego utrzymywali, że Chrystus — Syn Boży
mógł mieć jedynie ciało duchowe, a na ziemi żył w pozornym ciele fizycznym
Chociaż uznawali Jezusa — nie zgadzali się z tym, że przyszedł on w ciele, i dlatego odrzucali wagę złożonej przez niego człowieczej ofiary okupu traktując
ją symbolicznie. M. Eliade uważa, że Albigensi wyznawali w istocie pewną
'sui generis' religię pochodzenia wschodniego i o wschodniej strukturze.
Nie potrafię rozsądzić, czy byli to prawdziwi, czy tylko heretyccy chrześcijanie,
ale wiem, że mniejsze różnice dogmatyczne występują wśród wielu współczesnych
wyznań chrześcijańskich. [ 3 ] Tak ocenił to Zbigniew Herbert. Pisząc
dalej: Wytarcie z mapy religijnej świata wiary albigensów — która
mogła odegrać potężną rolę w kształtowaniu duchowego oblicza ludzkości,
jak buddyzm czy islam — łączy się z powstaniem działającej przez wieki
instytucji zwanej inkwizycją. Nic więc dziwnego, że ten węzeł zagadnień
politycznych, narodowych, religijnych rozpala namiętności i niełatwy jest do
rozplątania. /"Barbarzyńca w ogrodzie". Warszawa 2004./ [ 4 ] Smutne, ale podobny sposób oceny
daje się zauważyć nawet u tak wybitnego religioznawcy jakim był M. Eliade. [ 5 ] Podstawowa literatura, z której -
po za Religią katarów J. Duvernoy -
korzystałem, to:
Malcolm Barber. Katarzy. Warszawa. 2004.
Joanna Borkowska. Kataryzm. Spór o dualizm średniowieczny. Kraków 2006.
Aubrey Burl. Heretycy. Krucjata przeciw albigensom. Wrocław 2003.
Malcolm
Lambert. Średniowieczne herezje. Gdańsk — Warszawa 2002.
Ferdynand Niel. Abigensi i katarzy. Gdańsk — Warszawa 2002.
Otto Rahn. Tragedia kataryzmu. Literatura na Świecie. Nr 12/1987.
Steven Runciman. Średniowieczny manicheizm. Gdańsk
1996.
Stephen O'Shea. Herezja doskonała. Poznań 2002. « Herezje i inne odłamy (Publikacja: 26-09-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5042 |
|