|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Czy Platforma Obywatelska chce nas doprowadzić do kryzysu argentyńskiego? [1] Autor tekstu: Adam Mill
Podstawowe definicje reaganomiki dostosowane do realiów polskich mogłyby
brzmieć następująco: stagnacja jest wtedy, kiedy emigruje twój sąsiad,
recesja jest wtedy, kiedy emigrujesz ty, natomiast koniec recesji jest wtedy,
kiedy emigrują bracia Kaczyńscy. Czy rzeczywistość może być aż tak
prosta? Niestety nie. Wśród polityków rozpowszechniła się moda na straszenie wyborców
kryzysem argentyńskim, mającym nastąpić w wyniku rządów ich konkurentów. W takiej sytuacji warto zwrócić uwagę na zaproponowane przez nich samych
programy ekonomiczne. Podstawową cechą programu ekonomicznego Prawa i Sprawiedliwości (PiS-u) jest jego brak. Poza obowiązkowymi, ogólnymi formułkami o tym, jak wspaniale i dostatnio będzie się żyło ludziom pod rządami PiS-u, w programie tej partii znajduje się tylko jedna konkretna propozycja — PiS chce
obniżenia realnej stopy procentowej w Polsce. Jest to idealny punkt programu
ekonomicznego rządu, biorąc pod uwagę, że to Rada Polityki Pieniężnej (RPP), a nie rząd, ustala stopy procentowe w Polsce. Wynikałoby z tego, że PiS chce
realizować swój program dopiero po przejęciu kontroli nad RPP, co jest wielce
prawdopodobne po niedawnym wyborze nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego.
Jedyną propozycją ekonomiczną przedstawioną w exposé premiera Jarosława
Kaczyńskiego był postulat wykorzystania nadpłynności systemu bankowego w celu pobudzenia budownictwa mieszkalnego. Niewątpliwie pewnym postępem jest
fakt,
że politycy polskiej prawicy zrezygnowali z głoszenia teorii „wyschniętej gąbki".
Głosiła ona, że gospodarka jest jak wyschnięta gąbka, która, aby poprawnie funkcjonować,
potrzebuje
pieniędzy tak, jak gąbka wody. Z teorii tej
wynikało, że wszelkie problemy gospodarcze są spowodowane przez bank
centralny, który nie chce wydrukować odpowiedniej ilości pieniędzy. Zastąpienie
tej teorii postulatem pobudzania budownictwa mieszkalnego poprzez wykorzystanie
nadpłynności systemu bankowego nie jest jednak dużym postępem. Nadpłynność
jest konsekwencją utrzymywania rezerw walutowych państwa na obecnym poziomie.
Pieniądz w obiegu wystarcza dla pokrycia mniej więcej połowy rezerw
walutowych. W celu utrzymywania pozostałej połowy, NBP musi zadłużać się w polskich bankach emitując bony pieniężne. Właśnie to zadłużenie NBP w polskich bankach jest nazywane nadpłynnością systemu bankowego. Jeżeli władze
NBP uznałyby, że rezerwy walutowe Polski mogą być o połowę mniejsze, to
nadpłynność mogłaby zniknąć. Jeżeli jednak władze NBP nadal będą
utrzymywać rezerwy walutowe na obecnym poziomie, nadpłynność systemu
bankowego będzie istniała, niezależnie od działań rządu. Zatem postulat
pobudzania budownictwa mieszkalnego poprzez wykorzystanie nadpłynności systemu
bankowego jest albo ekonomicznym nonsensem albo zapowiedzią chęci majstrowania
przy rezerwach walutowych państwa.
W tak krótki sposób można by opisać cały program ekonomiczny PiS-u.
Partii, która dzierży obecnie władzę w Polsce. Program taki pasuje do
ugrupowania, które w powszechnym odczuciu na ekonomii się nie zna, a swoją
uwagę koncentruje na resortach siłowych. W tej materii przeciwwagą dla PiS-u
ma być Platforma Obywatelska (PO), powszechnie kojarzona jako partia
ekonomicznej odpowiedzialności, przykładająca dużą wagę do tej dziedziny
sprawowania władzy. Jednocześnie jest ona główną siłą opozycyjną i ma
stanowić alternatywę dla rządów PiS-u. W przypadku porażki PiS-u w następnych
wyborach parlamentarnych, to PO ma przejąć władzę i realizować swój
program. W jej przypadku problematyczne było nawet ustalenie, czy ma w ogóle
program wyborczy. Posiadał go poseł PO Jan Rokita, który miał zostać
premierem RP z ramienia tej partii. Nosił on tytuł Państwo dla obywateli. Plan rządzenia 2005-2009.
[ 1 ] Jednak od pewnego
czasu program ten znajduje się na oficjalnej witrynie internetowej partii: www.platforma.org z czego wnioskuję, że jest on oficjalnym programem PO. Lektura części
drugiej tego opracowania pt. Wzrost gospodarczy i praca dla Polaków w Polsce,
poświęconej propozycjom ekonomicznym PO jest wysoce niepokojąca.
Również w programie PO znajdują się obowiązkowe formułki o wspaniałym i dostatnim życiu pod jej rządami. Tym, co pozytywnie odróżnia jej program
od programu innych partii, są przygotowane projekty trzech ustaw dotyczących
spraw stricte ekonomicznych. PO proponuje nową ustawę o podatku VAT, ustawę ułatwiającą
zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej oraz ustawę łączącą
trzy dotychczasowe instytucje regulujące rynek w jeden Urząd Antymonopolowy.
Fascynujące, jak wielka jest wiara polskich polityków w usprawnienie działania
instytucji państwowych, poprzez ich łączenie. Dyskusyjne jest jednak, czy
jednym z trzech najpilniejszych problemów ekonomicznych, które trzeba rozwiązać w Polsce, jest brak Urzędu Antymonopolowego.
Podstawowym postulatem PO jest obniżenie i uproszczenie podatków. Według
polityków, jak i autorów jej programu ekonomicznego, najważniejszym problemem
ekonomicznym w Polsce są za wysokie i zbyt skomplikowane podatki. Odróżnia
ich to od większości polskiego społeczeństwa, która za najważniejszy
problem ekonomiczny uważa wysokie bezrobocie. Zdaniem PO, obniżenie podatków
ma rozwiązać wszelkie problemy, w tym problem bezrobocia. To wiara bliższa
magii niż nauce. Obniżenie podatków może, ale nie musi, spowodować wzrost
produkcji. Natomiast wzrost produkcji może, ale nie musi, spowodować spadek
bezrobocia. W tej koncepcji jest zbyt dużo „może" i „ale", na które
program PO niestety nie zwraca uwagi. Biorąc pod uwagę, że PO chce sfinansować
obniżkę podatków poprzez obniżenie świadczeń socjalnych, przeświadczenie,
że spowoduje to spadek bezrobocia jest nierealne. Obniżenie wydatków państwa
może spowodować wzrost produkcji. Przykładowo dzieje się tak, kiedy państwo
przestaje dofinansowywać nierentowną dziedzinę produkcji. Zasoby, które wcześniej
były wykorzystywane w niedochodowej produkcji, zostają teraz wykorzystane w produkcji dochodowej. Różnica pomiędzy poprzednią stratą, a obecnym zyskiem
oznacza wielkość wzrostu produkcji. Wzrost produkcji nie wynika z samego
ograniczenia wydatków państwa, ale z nowej, korzystniejszej alokacji zasobów.
Skutkiem obniżenia podatków kosztem ograniczenia świadczeń
socjalnych będą niższe podatki.
Skutek sam w sobie bardzo dobry. Któż z nas nie chciałby płacić niższych
podatków? Jednak wmawianie wyborcom, że obniżenie podatków samo z siebie, w magiczny sposób, spowoduje spadek bezrobocia, jest oburzające. Jest w pełni
zrozumiałe, że PO — reprezentując interesy lepiej sytuowanych wyborców -
postuluje ograniczenie wydatków socjalnych państwa. Dzięki takiemu posunięciu
wzrosłyby dochody ludzi już pracujących, kosztem obecnych beneficjentów
transferów socjalnych. Jest to zatem w interesie potencjalnych wyborców tej
partii. Jednak czym innym jest reprezentowanie interesów swoich wyborców, a czym innym rozbudzanie w ludziach płonnych nadziei. Skutkiem obniżenia podatków
przez PO wraz z całą jej propagandą wokół tego wydarzenia, będzie
rozbudzenie nadziei na zmniejszenie bezrobocia oraz — co łatwo przewidzieć,
opierając się na dotychczasowej wiedzy ekonomicznej — wielki zawód, kiedy to
bezrobocie nie spadnie. Spowoduje to wzrost braku zaufania do polityków i ekspertów ekonomicznych oraz odwrócenie się wyborców od polityki w ogóle.
Już obecnie cierpimy przecież na brak zainteresowania obywateli sprawami
publicznymi.
Obniżenie świadczeń socjalnych mogłoby spowodować spadek bezrobocia i wzrost produkcji, o ile zmusiłoby bezrobotnych do rozpoczęcia pracy. Możliwe,
że odebranie świadczeń bezrobotnemu bardziej zmotywuje go do szukania pracy.
Sama motywacja nie wystarcza jednak do znalezienia pracy. Nie wystarczy sam chętny
do pracy, musi być jeszcze praca, którą mógłby on wykonywać. To, czy
znajdzie się taka praca, zależy od innych czynników niż wielkość świadczeń
socjalnych. Dość powszechny pogląd, że cały problem bezrobocia ogranicza się
do odpowiedniego zmotywowania bezrobotnych, jest zbyt naiwny, aby traktować go
poważnie.
W programie PO uzasadnieniem dla obniżenia podatków jest koncepcja
„klina podatkowego". To zgrabna figura retoryczna, której brak jednak
uzasadnienia teoretycznego. Bezrobocie ma być spowodowane różnicą pomiędzy
kosztem zatrudnienia pracownika, a płacą otrzymywaną przez tego pracownika. Różnica
ta jest konsekwencją obowiązywania podatków obciążających pracę: podatku
dochodowego od osób fizycznych, opłat na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych i inne fundusze. Obniżenie tych podatków ma spowodować albo podwyższenie płac
pracowników, co zachęci ludzi do podejmowania pracy, albo wzrost zysku
pracodawcy z zatrudnionego pracownika, co ma z kolei zachęcić go do
zatrudniania większej ilości osób. Błędność tej koncepcji wynika z nieuwzględnienia konsekwencji obniżenia „klina podatkowego". Jeżeli
zostanie on obniżony kosztem podwyższenia podatków pośrednich, to ani płace
pracowników, ani zyski przedsiębiorcy nie wzrosną, ponieważ spowoduje to
wzrost innych kosztów pracodawcy. Nie spowoduje to również zmiany sposobu
produkcji na bardziej pracochłonny. Koszt pracy maszyn, ze względu na to, że
do ich wytworzenia jest potrzebna praca ludzi, również jest obciążony
„podatkami obciążającymi pracę". Zatem obniżenie „klina
podatkowego" nie spowoduje zastępowania pracy maszyn pracą ludzi. Natomiast,
jeżeli zostanie on obniżony kosztem ograniczenia wydatków państwa,
ograniczenie to spowoduje spadek dochodów konsumentów. Wydatki państwa składają
się na znaczną część tych dochodów. Jeżeli konsumenci będą mieli
mniejsze dochody, pracodawcy nie zatrudnią większej ilości pracowników,
ponieważ nie będą mieli komu sprzedać produktów wyprodukowanych przez tych
pracowników. Wzrosną dochody ludzi już pracujących, ponieważ ich praca będzie
obciążona niższymi podatkami, ale nie spowoduje to zatrudnienia ludzi
bezrobotnych, których dochody ze świadczeń społecznych zmaleją. Jest to gra o sumie zerowej. Zysk jednych ludzi okupiony jest stratą innych. Nie spowoduje
to żadnego zysku ogólnospołecznego. Eksperci PO popełniają podobny do
etatystów błąd. Etatysta zawsze wychwala pozytywne skutki wzrostu wydatków
państwa, nie biorąc pod uwagę, że skutki te zostaną zniwelowane przez
wzrost podatków lub zadłużenia państwa. Podobnie eksperci PO, nie biorą pod
uwagę, że pozytywne skutki obniżenia podatków zostaną zniwelowane przez
negatywne skutki ograniczenia wydatków państwa.
Drugim ważnym filarem programu ekonomicznego PO jest deregulacja
gospodarki. Nie potrafię wymyślić żadnego argumentu przeciw samej idei
deregulacji. Zastanawiający jest tylko brak konkretów w programie PO. Eksperci
PO zapowiadają przegląd i zweryfikowanie wszystkich rodzajów regulacji. Po
odbyciu tych szczegółowo opisanych procedur mają zostać podjęte decyzje, które
regulacje są niepotrzebne i należy je znieść, a które należy zmienić.
Moje wątpliwości budzi to, że eksperci ci nie chcą podać nawet kilku
regulacji lub reglamentacji, które są ewidentnie szkodliwe, i które w przypadku wygranej PO w wyborach, na pewno zostaną zniesione. Wytłumaczeniem
dla tej niechęci może być lęk przed zrażeniem wobec siebie wyborców przed
wyborami. Z każdej regulacji lub reglamentacji korzysta jakaś grupa interesu.
Każda z nich ma pewną ilość głosów w wyborach. Może być zatem zrozumiałe,
że przed wyborami, kiedy każdy głos może się liczyć, politycy PO nie chcą
ujawniać konkretnych propozycji, które mogą zrazić niektórych wyborców.
Przy takim rozumowaniu można założyć, że po wygranych wyborach, zdobywszy
już władzę, politycy odważą się przeprowadzić zmiany, które mogą ich
narazić na niechęć określonych grup interesu. Dopiero wtedy ujawnią
konkretne propozycje, które mają stać się urzeczywistnieniem hasła
wyborczego „deregulacja gospodarki". Przy takim założeniu należy
zastanowić się nad wiarygodnością polityków głoszących to hasło. Pomocne
może się okazać zwrócenie uwagi na podstawy ideologiczne samej PO.
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Program opublikowany w grudniu 2005r. nosi nazwiska dwóch głównych autorów:
Jana Rokity i Stefana Kawalca, a opracował go zespół składający się z 32
autorów « Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 15-03-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5304 |
|