Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.456.418 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Najpiękniejszym skarbem jest rozum oprawiony w pokorę.
 Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie

Męska decyzja: Pstryk! i limbus puerorum znikł! [2]
Autor tekstu:

Aż tu pewnego razu — Persefona akurat przymierzała nowiutką suknię w kwiatki, nadchodziła bowiem pora jej wyjścia z Hadesu — przez Styks przeprawił się mężczyzna w sile wieku ze śladami po gwoździach na dłoniach i stopach. Podawał się za boga, ale wyglądał jak człowiek, i to dość umęczony. Nie przeszkadzało mu to jednak ogłosić się panem życia i śmierci. Przemeblował zaświaty, porozstawiał całe towarzystwo po kątach i zabrał ze sobą prawie wszystkie dusze zostawiając jedynie najgorszych potępieńców. Jego tajemnicą pozostanie jak zmylił czujność Cerbera, dość na tym, że w najlepsze dołączył do wyłaniającej się z wiosną całej w kwiatach Persefony, schowany w fałdach jej sukni, łamiąc wszelkie prawa królestwa umarłych w zaświatach i reguły żywych na ziemi (nie zapominamy, że jesteśmy w czasach Ziemi płaskiej jak kościelna tacka, jesień na antypodach w tym samym czasie nie obchodzi nas nic a nic).

Jego matka przysięgała, że począł się z ducha świętego, ale sąsiedzi widzieli, jak kręcił się wtedy wokół domu pewien przystojny rzymski żołnierz, z synkiem Afrodyty na ramieniu z kołczanem pełnym strzał, a małżonek kobiety całymi dniami harował przy heblowaniu desek. Nie sposób dziś dociec jak to tam było, matka wzięła tajemnicę do grobu, wiarołomstwa jej już nikt nie udowodni, choć okoliczności sprzyjały bożkowi namiętnego zauroczenia. Szkoda tylko, że badań genetycznych nikt wtedy nie robił, bo reperkusje tamtego zamieszania w rodzinie cieśli dają nam się we znaki do dziś dnia.

Gdyby rzecz wydarzyła się w naszych czasach, news brzmiałby: „Amerykańscy naukowcy udowodnili, że przekroczenie Styksu i powrót do świata żywych jest możliwy, jeżeli osoba dokonująca takiego wyczynu w swoim kodzie genetycznym ma nietknięty chromosom XX od matki — zupełnie jak owca Dolly — zmodyfikowany genetycznie gen przeciwgnilny — zupełnie jak pomidory — oraz element trzeci, pierwiastek boski, którego poszukuje się intensywnie w laboratoriach naukowych nakładem ogromnych dotacji, jako że przecież gdzieś musi być, i odkryje się go lada chwila", i sprawa byłaby jasna.

Ale że było to bardzo bardzo dawno temu wszystko poszło zupełnie innym torem, na ser mater, chciałoby się rzec, Styks przekroczył mężczyzna, wbił na drugim brzegu symbol swojej władzy, wpadł w zaświaty jak po ogień, wrócił z powrotem, i zaczęło się. Pluton został zdetronizowany, zepchnięty w najlepszym razie do rezerwatu, na najbardziej nieurodzajny teren, coś jak trochę później Indianie. A potem Ojcowie Kościoła zaczęli dzielić nowe przestrzenie i mnożyć nowe byty. I pomyśleć, gdyby tylko ta jedna jedyna niewiasta zdobyła się na odwagę i zwaliła wszystko na frywolnego synalka Afrodyty, albo gdyby wiedziano wtedy to, co wie się dzisiaj na temat DNA bogów, to albo nie uwierzono by w boskość jej syna, albo Jezus to musiałaby być kobieta. I wtedy cała nasza historia wyglądałaby kompletnie ale to kompletnie inaczej.

Nie trzeba by lat rozmyślań i dyskusji, nieprzespanych nocy naukowców, zjadania zębów filozofów, Międzynarodowych Komisji Teologicznych, 41 stron dokumentu odwołującego otchłań dla nieochrzczonych dzieciątek, bo czyż byłoby do pomyślenia, żeby córka swojej matki, kobieta z kobiety, wymyśliła coś takiego, jak limbus puerorum, dla swoich niewinnie zmarłych dzieci i równie niewinnych dzieci innych matek?

Papież Benedykt XVI twierdzi teraz, że to tylko taka hipoteza była, nie sprawdziła się naukowo, a więc można z niej zrezygnować, w sumie bagatela, strzelić palcami, pstryk, i nie ma. Nie był to dogmat, bo tego nie dałoby się ot, tak, obalić, ale li tylko „wielowiekowa tradycja w Kościele katolickim". No, nie, proszę księdza, wielowiekową tradycją to było to, że ludzie cuda wyczyniali, żeby nie wtrącać swojego niewinnego potomstwa do otchłani smutku i zapomnienia na wieku wieków amen. Zrozpaczone matki chciały spotkać choćby i po śmierci swoje przedwcześnie zmarłe dzieci. Nierzadko oddawały za to życie. I tak przez wieki. Nie chcę nawet myśleć, ile stron dokumentu trzeba by spisać, żeby oddać wszystkie te cierpienia i udręki, które ludzi spotkały z powodu tego typu „hipotez" tytanów rozumu naszego KK.

Do najjaśniejszych na tym firmamencie należy bez wątpienia święty Augustyn, żyjący na przełomie IV i V wieku zagorzały orędownik pojęcia „grzech pierworodny" [ 2 ]. Z fanatyczną zaciekłością neofity, jakim był (nawrócił się w wieku 31 lat), ten wielce uczony Ojciec Kościoła ogłosił ludzkość massą peccatorum, grzeszną tłuszczą [ 3 ], i to bez żadnego wyjątku, nawet nowo narodzone dzieci, ba, nawet dzieci w łonach matek, były obarczone grzechem niezmywalnym i jedynym remedium na ową ludzką nikczemną "naturę peccatrix" był chrzest święty. Jeśli z jakichkolwiek powodów grzech pierworodny nie mógł być zmyty chrztem, delikwent lądował w piekle, i nie ma zmiłuj. Wprawdzie dla dzieci święty Augustyn przewidywał nieco łagodniejszą karę niż dla dorosłych, którzy do grzechu pierworodnego dokładali swoje prywatne, osobiste grzechy, ale tak czy inaczej jedynie piekło czekało wszystkich nieochrzczonych [ 4 ]. Czy nieprzejednanie świętego skruszałoby, gdyby wiedział, ile nieszczęścia narobi? Miejmy nadzieję, że kruszeje i kruszeć będzie po Dzień Sądny w przepastnych czeluściach Tartaru pod wpływem terapii niestrudzonej w nękaniu pensjonariuszy tej części piekła straszliwej Erynii o imieniu Zawziętość [ 5 ].

Święty Augustyn, jeden z największych świętych chrześcijaństwa, oddał ducha Bogu w piątym wieku po Chrystusie. Dobrych pięć wieków później „grzeszna tłuszcza" dała sobie wreszcie szansę na zmianę kary za grzechy z wiecznej na czasową. Wynaleziono czyściec. I przy okazji przesuwania granic w zaświatach za jakieś dwieście kolejnych lat główkowania dodano na pograniczu piekła, limbusie, dwie otchłanie, niejako a posteriori, dobre tysiąc lat posthum, limbus patrum, miały się tam znajdować dusze patriarchów starotestamentowych sprzed odkupienia przez Chrystusa, i interesujący nas limbus puerorum, przedpiekle dla najmniejszych, tu wpadały duszyczki dzieci nieochrzczonych i choć nie było im całkiem niemiło, do nieba miały równie daleko, jak głęboko leżał Tartar w obejściu Plutona-Hadesa.

Podczas gdy pokolenia doktorów teologów na teologicznych szczytach przerzucało się wiedzą na temat wagi grzechów i kar, co brzmiało mniej więcej w ten deseń: culpa jako aversio ab incommutabili bono i conversio ad bonum commutabile powinna być ukarana odpowiednio jako utrata gratii lub utrata visio beatifica, oraz ustalało, że: peccatum originale, grzech pierworodny, nie jest peccatum actuale, wobec tego peccatum originale nie powinno być karane przez poena actualis, skąd wniosek, że dzieciom obarczonym peccatum originale ale nie peccatum actuale wystarczy za karę carentia visionis Dei, czyli niedopuszczenie przed oblicze Pana, co nie jest taką znowu straszną karą, zważywszy, że nigdy przecież nie zaznały delectatio w Bogu… zwyczajni, mniej uczeni ludzie, rozumieli z tego jedno: nie ma nadziei na zbawienie dla ich nieochrzczonych dzieci.

I choć wynalazek limbusu puerorum był niewątpliwym postępem w stosunku do nauk świętego Augustyna, próbą „humanizacji życia pozagrobowego" [ 6 ], to stał się on „jedną z największych porażek Kościoła" [ 7 ], o czym dziś mało kto wie. O ile czyściec spotkał się z pozytywną integracją w świadomość wierzącego, bo dawał nadzieję, o tyle brak widoków na spotkanie w niebiańskich ogrodach własnych utraconych dzieci, bo nie zdążono z chrztem, doprowadził do bodaj najbardziej absurdalnych i makabrycznych praktyk w historii Kościoła. Tradycją bowiem, funkcjonującą przez całe wieki, stało się zapobieganie na wszelkie możliwe sposoby wtrącaniu niewinnych duszyczek do przedpiekla bez Boga.

„Koncepcja teologów", jak to się dzisiaj wdzięcznie a niewinnie nazywa, spowodowała bowiem w reakcji utworzenie tak zwanych "sanctuaires ŕ répit" czyli „sanktuariów odroczenia". Były to miejsca pielgrzymek matek z martwymi dziećmi (noworodkami lub płodami z poronień w różnym stadium rozwoju) w oczekiwaniu cudu. Matki wierzyły, że dzięki wstawiennictwu Maryi Panny, świętego Pankracego, patrona dzieci, lub innych świętych, ich dziecię na parę sekund ożyje, ochrzci się je i wtedy już będzie mogło sobie spokojnie umrzeć zostawiając żywych w spokoju ducha, bo pójdzie do nieba.

Tym samym Kościół, ten sam Kościół, który tak ponad wszystko czci(ł) swoją „matkę boską", równocześnie zgotował wszystkim ludzkim matkom nie jakieś tam hipotetyczne przedpiekle istniejące w chorej wyobraźni mężów Kościoła, ale prawdziwe piekło na ziemi i to już wcale nie jest zabawne w tej opowieści o straszno śmiesznych wymysłach uczonych autorytetów z bożej łaski. Można to podsumować krótką, ale jakże przydatną tak wtedy jak i dziś sentencją w uczonym języku teologów: „Qualis ratio, talis et actiones" (Jaki rozum, takie i uczynki), śmiem jednak wątpić, że znajdziemy to zdanie na 41 stronach uzasadnienia o „rezygnacji z koncepcji limbusu puerorum".


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Papieskie mumie
Matka Boska vel Bozia

 Zobacz komentarze (23)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Prof. dr Tomas Ruster: „Sünde und Vergebung" („Grzech i odpuszczenie grzechu"), wykład na uniwersytecie w Dortmundzie w semestrze letnim 2005, zob. więcej...
[ 3 ] Tłumaczenie moje, ze wszystkich możliwych słów w tym kontekście chodziło o to najbardziej uwłaczające, jak sądzę, „tłuszcza" wydała mi się najtrafniejsza.
[ 4 ] Święty Augustyn dla zwykłych grzeszników przewidywał karę polegającą na dręczeniu fizycznym, to tak zwana "peona sensus", i na wyrzutach sumienia, "poena vermis", dzieci nieochrzczone czekała nieco łagodniejsza kara, nazwana karą zmysłów, "poena mitissima puniuntur" oraz "poena damnationis", potępienie polegające na pozbawieniu na wieki daru oglądania Boga, czyt. więcej...
[ 5 ] Co dziś sądzi i czego naucza Kościół na temat grzechu pierworodnego tutaj lub tutaj.
[ 6 ] Elke Pahud de Mortanges: „Der versperrte Himmel. Das Phänomen der 'sanctuaires ŕ répit' aus theologiegeschitlicher Perspektive" („Zatrzaśnięte niebo. Fenomen 'sanctuaires ŕ répit' z perspektywy historii teologii"), Schweizerische Zeitschrift für Religion und Kulturgeschichte (Szwajcarski Magazyn Religijny i Historyczno-Kulturalny), nr 98, wrzesień 2004, więcej tutaj.
[ 7 ] ibidem

« Doktryna, wierzenia, nauczanie   (Publikacja: 03-06-2007 Ostatnia zmiana: 05-06-2007)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Liczba tekstów na portalu: 56  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5400 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365