|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa
Walka wolnomyślicieli o laickość życia społecznego w II RP [1] Autor tekstu: Katarzyna Adamów
Szkoła
Już w pierwszym okresie działalności ruchu wolnomyślicielskiego,
szkole i sprawom edukacji poświęcono wiele uwagi. Ważnym elementem programów
SWP i PZMW było usunięcie religii ze szkół. Nauka religii została
zagwarantowana przez konstytucję z marca 1921 roku. Artykuł 120 mówił o obowiązku nauczania religii we wszystkich szkołach, z wyjątkiem szkół wyższych.
Wolnomyśliciele uważali, że kolejne artykuły konstytucji stały ze sobą w sprzeczności. 111 i 112 traktowały o wolności sumienia i swobodnym wyborze
wyznania, natomiast artykuł 120 o przymusie nauczania religii w szkole. Pomysł założenia szkoły świeckiej towarzyszył wolnomyślicielom
przez cały okres działalności SWP i PZMW. Na początku 1934 roku marzenia
bezwyznaniowców ziściły się. Na wniosek mieszkańców Spółdzielni
Mieszkaniowej Warszawa-Żoliborz i przy współudziale poradni
higieniczno-lekarskiej zalegalizowano pierwszą świecką szkołę -
Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci im. Bolesława Limanowskiego.
Zamieniono w niej system kar na system zachęt. Położono nacisk na higienę i zdrowie dzieci, organizowano kolonie, półkolonie, obozy i wycieczki. Uczniowie
wykonywali różnorakie prace na rzecz szkoły w bibliotece, na stołówce i w
ogrodzie. Mottem nowej placówki edukacyjnej było hasło: „praca jest źródłem
szczęścia". Wolnomyśliciele mówili, że szkoła winna wychować „członków
przyszłego solidarnego świata pracy, wytworzyć bojownika i twórcę nowego
ustroju społecznego. Musiała kształtować postawy torujące drogę do
socjalizmu" [ 67 ]. Tylko szkoła
świecka miała pobudzać dzieci do myślenia. Dyrekcja szkoły religię
zamieniła na lekcję etyki, na której wykładano o szkodliwości wierzeń
religijnych. Zachęcano rodziców do współpracy ze szkołą. Wysokość składki
na szkołę ustalono proporcjonalnie do dochodów rodziny. Wydawano dzieciom śniadania i obiady, zorganizowano opiekę lekarską i dentystyczną. Uczniowie
przygotowywali pod okiem nauczycieli przestawienia teatralne i akademie
pierwszomajowe. Według założeń programowych: „Szkoła im. Limanowskiego ma
za zadanie wychować obywateli, do których będzie należało budowanie
wielkiego gmachu przyszłego ustroju, z którego szczytu powieje czerwony
sztandar (...), który nie będzie już światem ciemności" [ 68 ].
Wolnomyśliciele starali się udowodnić, że szkoła
publiczna to miejsce, w którym wykładano dwie zupełnie sprzeczne ze sobą
nauki. Sprzeczność ta powodować miała w umysłach dziecięcych zamęt. Rolą
katechety było: "straszyć i ogłupiać, drugiego zaś (nauczyciela — u.
a.) — ośmielać i kształcić [ 69 ]". To według wolnomyślicieli miało tragiczne skutki dla
polskiego szkolnictwa, dlatego postulowano usunięcie religii ze szkół
wszystkich typów. Nauka religii powinna mieć charakter dobrowolny i odbywać
się w instytucjach kościelnych. W uzasadnieniu istnienia szkoły świeckiej
dowodzono, iż „cała tzw. nauka religii polega tylko na zapychaniu mózgu
dzieci szeregiem fałszywych, stronniczych przeważnie pozarozumowych pojęć i wyobrażeń, ujętych w formę dogmatów, które tylko bałamucą umysł
ucznia" [ 70 ].
Po zatwierdzeniu przez Ministerstwo Wyznań i Oświecenia
Publicznego programu nauczania religii rzymsko-katolickiej w szkołach średnich
Henryk Wroński (Teofil Jaśkiewicz) napisał, że przyjęcie nowego programu to
kompromitacja M.W. i O.P. oraz pogwałcenie zasady wolności sumienia i wyznania. Zdaniem Wrońskiego, ministerstwo świadomie wyróżniało i popierało
jedno z wyznań. Konsekwencją takiego działania było przekształcenie szkoły
państwowej w trybunę agitacyjną środowiska katolickiego, które broniło
„swego stanu posiadania" posługując się autorytetem nauczyciela. Wroński
wyraził obawę, że manipulowana młodzież może być narzędziem w rękach
kleru do walki z wolnomyślicielstwem [ 71 ]. Wolnomyśliciele
uważali, że religia to strata czasu. Dzieci podczas lekcji religii miały
czytać książki, odrabiać prace domowe, prowadzić dyskusje i pogadanki. Szkoła,
zdaniem bezwyznaniowców, to nieodpowiednie miejsce do wzbogacania życia
duchowego [ 72 ].
Szkoła wyznaniowa miała być źródłem nietolerancji i agresji w stosunku do niekatolików. Na wielu wyższych uczelniach doszło do
wystąpień przeciwko innowiercom. W przeddzień wyborów do Sejmu z 3.3.1928
roku na teren dziedzińca Uniwersytetu Warszawskiego wtargnęła grupa bojówkarzy.
Wdarli się między innymi na seminarium językowe i pobili paru studentów, a wszystko to „w imię czystości wyborów i narodu". Baudouin de Courtenay był
bardzo poruszony tym zdarzeniem. Zbulwersowała go bezkarność „prawicowych
pałkarzy". Nie mógł uwierzyć, że owymi bojownikami — pałkarzami walczącymi o „bogoojczyźnianą czystość wyborów", były w dużym stopniu jeszcze
dzieci i młodzież. Szkoła, która powinna być ostoją tolerancji, krzewiła
szowinizm i antysemityzm. Myśl o przyszłości w społeczeństwie, które
cechują ksenofobiczne zachowania i brak tolerancji, napawała go przerażeniem
[ 73 ].
Również o dyskryminacji innowierców na polu edukacyjnym
informował Jan Baudouin de Courtenay. Opisywał on warunki panujące w domu
wypoczynkowym przeznaczonym dla kadry naukowej Uniwersytetu Warszawskiego. Według
obowiązującego w tym domu statutu prawo do wypoczynku mieli tylko chrześcijanie.
Prezes stanął w obronie m. in. takich profesorów jak: Askenazy, Bałaban,
Kraushar, Hirszfeld i Hendelsman. Baudouin de Courtenay nie bał się użyć
mocnych słów dla krytyki tego stanu rzeczy. Nazwał to hańbą dla nauki
polskiej [ 74 ].
Obok objawu nietolerancji, innym rezultatem istnienia szkoły
wyznaniowej miało być wytępienie u młodzieży niezależności umysłowej i wszelkich objawów krytycyzmu. Według wolnomyślicieli, dążenie do prawdy
zeszło na dalszy plan wobec starań do osiągnięcia prawomyślności
wyznaniowej u dzieci i młodzieży. Po ukończeniu szkoły średniej uczeń
powinien być zdolny do podjęcia studiów wyższych. Szkoła z wykładem
religii — zdaniem wolnomyślicieli — takich możliwości nie dawała. Młody
człowiek miał być zastraszony i bojaźliwy, pozbawiony możliwości
rozumowego myślenia. Dzieci opuszczające szkołę wyznaniową miały być
niedouczone, niewychowane i pozbawione elementarnej kultury [ 75 ].
Co ciekawe, wolnomyśliciele nie domagali się podwyższania poziomu szkolnictwa
polskiego, czy rozszerzania horyzontów umysłowych uczniów. Dążyli przede
wszystkim do usunięcia religii ze szkół i likwidacji szkoły wyznaniowej
[ 76 ].
Sprawą, która została skrytykowana przez wolnomyślicieli
był głośny okólnik Bartla (z dn. 1.2.1927), który oprócz nauki religii we
wszystkich typach szkół przewidywał obowiązek praktyk religijnych dla młodzieży
(rekolekcje, spowiedź, modlitwa podczas lekcji). Nadzór i opiekę powierzono
nauczycielom i dyrekcji szkół [ 77 ]. Owo czuwanie nad bezpieczeństwem uczniów zostało przez wolnomyślicieli
potraktowane bardzo dosłownie, jako kontrolę nauczycielstwa nad wypełnianiem
obowiązku praktyk duchowych. Okólnik przewidywał także rekolekcje dla kadry
naukowej. Ingerencja księdza w sprawy przestrzegania piątkowego postu przez
grono pedagogiczne, cyklicznych spowiedzi i uczęszczania na niedzielne msze miała
uwłaczać ich godności. Wolnomyśliciele oburzeni byli faktem przymuszania
nauczycieli do nadzorowania dzieci oraz do obowiązku uczestnictwa w praktykach
religijnych im obcych [ 78 ].
Na przełomie lat 1929 i 1930, na łamach "Wolnomyśliciela
Polski" toczyła się dyskusja poświęcona obowiązkom nauczyciela względem
szkoły. Jednym z nich także według wspomnianego okólnika ministra Bartla,
miało być prowadzenie przez grono pedagogiczne tzw. pogadanek o Bogu. Znaczna
część wychowawców uważała, że nikt nie może zmusić nauczyciela do wykładania
religii. Nie powinien on trudnić się objaśnieniem niezrozumiałych pojęć.
Uwaga nauczyciela na godzinie lekcyjnej powinna być skupiona na pożytecznej
nauce, a nie na prawieniu o siłach nadprzyrodzonych. Pedagog, według
bezwyznaniowców, powinien głośno protestować przeciwko przymusowi
religijnemu w szkole [ 79 ].
Niektórzy wolnomyślni nauczyciele uważali, że należy
unikać dyskusji na temat Boga. Nie należało niszczyć światopoglądu dzieci,
wychowanych w wierze katolickiej. Uczniowie mogliby stracić zaufanie do
nauczyciela. Zadaniem nauczyciela było tłumaczyć, omawiać i opisywać
zjawiska przyrodnicze, fizyczne i chemiczne, a nie zagłębiać się w filozoficzne dywagacje na temat istnienia Boga. Nauczyciel miał za wszelką cenę
unikać pojęcia Boga, jako siły nadprzyrodzonej [ 80 ].
Natomiast Jan Baudouin de Courtenay uważał, że należy
prowokować do dyskusji, o ile inicjatywa nie wyjdzie od uczniów. Profesor
zdawał sobie sprawę, że dzieci to istoty niezmiennie wrażliwe i szczere.
Dlatego należało być bardzo ostrożnym i nie propagować bezbożnictwa. Należało
prowokować uczniów do stawiania pytań i hipotez. Tam zaś, gdzie pytanie miało
roztrząsać kwestie niedostępne dla umysłu ludzkiego — Baudouin de
Courtenay — zalecał unikać posądzenia o nieomylność. Nauczyciel odpowiadać
miał: „Nie mogę wiedzieć, bo mój umysł, jako umysł ludzki, tutaj nie
wystarcza" [ 81 ].
W okresie międzywojennym istniały dwa nurty tradycji oświatowej.
Pierwszy był to nurt związany z władzą państwową domagającą się
poprawności politycznej i wyznania rzymsko-katolickiego od nauczycieli.
Dyrektorzy szkół — zdaniem wolnomyślicieli — dostawali specjalne
dyrektywy od rządu, by przyjmować do pracy jedynie osoby o pochodzeniu polskim,
wyznaniu rzymsko-katolickim i nie należące do stronnictw lewicowych i centrowych [ 82 ].
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 67 ] J. Litauer, Jedyna polska szkoła świecka,
„Wolnomyśliciel Polski" nr 35, z 20.9.1935, s. 417. [ 69 ] R. Mamiński, Czy nauczanie religii
jest potrzebne w szkole elementarnej, "Wolnomyśliciel Polski" nr 11 z 1.6.1929, s. 10. [ 70 ] H. Wroński, Nauka religii i etyki w szkole, „Wolnomyśliciel
Polski" nr 17, z 15.8.1930, s. 18. [ 72 ] Kronika, „Wolnomyśliciel Polski" nr 15, z 15.6.1931, s.
369. [ 73 ] J. Baudouin de Courtenay, Obiecująca młodzież,"Wolnomyśliciel
Polski" nr 3, z sierpnia 1928 roku, s. 6. [ 74 ] J. Baudouin de Courtenay, Mądralin, ,,Myśl Wolna" nr
4, z kwietnia 1924, s. 13-20. [ 75 ] A. Krakowski, Jad
nienawiści, „Wolnomyśliciel Polski" nr 21, z 20.6.1935, s. 276-277. [ 76 ] S. Glueksmann, Rezultaty systemu szkoły wyznaniowej, „Wolnomyśliciel
Polski" nr 26, z 15.11.1931, s. 689-690. [ 77 ] [Nauczyciel gimnazjalny], Dokument
naszego barbarzyństwa, ,,Wolnomyśliciel Polski" nr 16, z 15.8.1932, s.
495-498. [ 78 ] Kronika, Ibidem, s. 500-502. [ 79 ] A. Markowska, W sprawie pogadanek o Bogu,
„Wolnomyśliciel Polski" nr 5, z 1.3.1930, s. 9-11. [ 80 ] A. Warszawski, Czy
prowadzić pogadanki o Bogu w szkole, „Wolnomyśliciel Polski" nr 6 z 15.3.1929, s. 8-9. [ 81 ] J. Baudouin de Courtenay, Pogadanki szkolne o „Bogu" i o innych sprawach pokrewnych i drażliwych, „Wolnomyśliciel Polski" nr
11, z 15.5.1929, s. 8. [ 82 ] Ze spraw bieżących, „Myśl Wolna" nr 7, z lipca 1924, s.
25. « Dzieje wolnomyślicielstwa (Publikacja: 13-06-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5419 |
|