Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.907 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Chrześcijaństwo jest średniowieczem ludzkości. Dlatego dziś jeszcze żyjemy w barbarzyństwie średniowiecza. Ale bóle porodowe nowej epoki zaczynają się w naszych czasach."
 Światopogląd » Dzieje wolnomyślicielstwa

Walka wolnomyślicieli o laickość życia społecznego w II RP [1]
Autor tekstu:

Szkoła

Już w pierwszym okresie działalności ruchu wolnomyślicielskiego, szkole i sprawom edukacji poświęcono wiele uwagi. Ważnym elementem programów SWP i PZMW było usunięcie religii ze szkół. Nauka religii została zagwarantowana przez konstytucję z marca 1921 roku. Artykuł 120 mówił o obowiązku nauczania religii we wszystkich szkołach, z wyjątkiem szkół wyższych. Wolnomyśliciele uważali, że kolejne artykuły konstytucji stały ze sobą w sprzeczności. 111 i 112 traktowały o wolności sumienia i swobodnym wyborze wyznania, natomiast artykuł 120 o przymusie nauczania religii w szkole.

Pomysł założenia szkoły świeckiej towarzyszył wolnomyślicielom przez cały okres działalności SWP i PZMW. Na początku 1934 roku marzenia bezwyznaniowców ziściły się. Na wniosek mieszkańców Spółdzielni Mieszkaniowej Warszawa-Żoliborz i przy współudziale poradni higieniczno-lekarskiej zalegalizowano pierwszą świecką szkołę - Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci im. Bolesława Limanowskiego. Zamieniono w niej system kar na system zachęt. Położono nacisk na higienę i zdrowie dzieci, organizowano kolonie, półkolonie, obozy i wycieczki. Uczniowie wykonywali różnorakie prace na rzecz szkoły w bibliotece, na stołówce i w ogrodzie. Mottem nowej placówki edukacyjnej było hasło: „praca jest źródłem szczęścia". Wolnomyśliciele mówili, że szkoła winna wychować „członków przyszłego solidarnego świata pracy, wytworzyć bojownika i twórcę nowego ustroju społecznego. Musiała kształtować postawy torujące drogę do socjalizmu" [ 67 ]. Tylko szkoła świecka miała pobudzać dzieci do myślenia. Dyrekcja szkoły religię zamieniła na lekcję etyki, na której wykładano o szkodliwości wierzeń religijnych. Zachęcano rodziców do współpracy ze szkołą. Wysokość składki na szkołę ustalono proporcjonalnie do dochodów rodziny. Wydawano dzieciom śniadania i obiady, zorganizowano opiekę lekarską i dentystyczną. Uczniowie przygotowywali pod okiem nauczycieli przestawienia teatralne i akademie pierwszomajowe. Według założeń programowych: „Szkoła im. Limanowskiego ma za zadanie wychować obywateli, do których będzie należało budowanie wielkiego gmachu przyszłego ustroju, z którego szczytu powieje czerwony sztandar (...), który nie będzie już światem ciemności" [ 68 ].

Wolnomyśliciele starali się udowodnić, że szkoła publiczna to miejsce, w którym wykładano dwie zupełnie sprzeczne ze sobą nauki. Sprzeczność ta powodować miała w umysłach dziecięcych zamęt. Rolą katechety było: "straszyć i ogłupiać, drugiego zaś (nauczyciela — u. a.) — ośmielać i kształcić [ 69 ]". To według wolnomyślicieli miało tragiczne skutki dla polskiego szkolnictwa, dlatego postulowano usunięcie religii ze szkół wszystkich typów. Nauka religii powinna mieć charakter dobrowolny i odbywać się w instytucjach kościelnych. W uzasadnieniu istnienia szkoły świeckiej dowodzono, iż „cała tzw. nauka religii polega tylko na zapychaniu mózgu dzieci szeregiem fałszywych, stronniczych przeważnie pozarozumowych pojęć i wyobrażeń, ujętych w formę dogmatów, które tylko bałamucą umysł ucznia" [ 70 ].

Po zatwierdzeniu przez Ministerstwo Wyznań i Oświecenia Publicznego programu nauczania religii rzymsko-katolickiej w szkołach średnich Henryk Wroński (Teofil Jaśkiewicz) napisał, że przyjęcie nowego programu to kompromitacja M.W. i O.P. oraz pogwałcenie zasady wolności sumienia i wyznania. Zdaniem Wrońskiego, ministerstwo świadomie wyróżniało i popierało jedno z wyznań. Konsekwencją takiego działania było przekształcenie szkoły państwowej w trybunę agitacyjną środowiska katolickiego, które broniło „swego stanu posiadania" posługując się autorytetem nauczyciela. Wroński wyraził obawę, że manipulowana młodzież może być narzędziem w rękach kleru do walki z wolnomyślicielstwem [ 71 ]. Wolnomyśliciele uważali, że religia to strata czasu. Dzieci podczas lekcji religii miały czytać książki, odrabiać prace domowe, prowadzić dyskusje i pogadanki. Szkoła, zdaniem bezwyznaniowców, to nieodpowiednie miejsce do wzbogacania życia duchowego [ 72 ].

Szkoła wyznaniowa miała być źródłem nietolerancji i agresji w stosunku do niekatolików. Na wielu wyższych uczelniach doszło do wystąpień przeciwko innowiercom. W przeddzień wyborów do Sejmu z 3.3.1928 roku na teren dziedzińca Uniwersytetu Warszawskiego wtargnęła grupa bojówkarzy. Wdarli się między innymi na seminarium językowe i pobili paru studentów, a wszystko to „w imię czystości wyborów i narodu". Baudouin de Courtenay był bardzo poruszony tym zdarzeniem. Zbulwersowała go bezkarność „prawicowych pałkarzy". Nie mógł uwierzyć, że owymi bojownikami — pałkarzami walczącymi o „bogoojczyźnianą czystość wyborów", były w dużym stopniu jeszcze dzieci i młodzież. Szkoła, która powinna być ostoją tolerancji, krzewiła szowinizm i antysemityzm. Myśl o przyszłości w społeczeństwie, które cechują ksenofobiczne zachowania i brak tolerancji, napawała go przerażeniem [ 73 ].

Również o dyskryminacji innowierców na polu edukacyjnym informował Jan Baudouin de Courtenay. Opisywał on warunki panujące w domu wypoczynkowym przeznaczonym dla kadry naukowej Uniwersytetu Warszawskiego. Według obowiązującego w tym domu statutu prawo do wypoczynku mieli tylko chrześcijanie. Prezes stanął w obronie m. in. takich profesorów jak: Askenazy, Bałaban, Kraushar, Hirszfeld i Hendelsman. Baudouin de Courtenay nie bał się użyć mocnych słów dla krytyki tego stanu rzeczy. Nazwał to hańbą dla nauki polskiej [ 74 ].

Obok objawu nietolerancji, innym rezultatem istnienia szkoły wyznaniowej miało być wytępienie u młodzieży niezależności umysłowej i wszelkich objawów krytycyzmu. Według wolnomyślicieli, dążenie do prawdy zeszło na dalszy plan wobec starań do osiągnięcia prawomyślności wyznaniowej u dzieci i młodzieży. Po ukończeniu szkoły średniej uczeń powinien być zdolny do podjęcia studiów wyższych. Szkoła z wykładem religii — zdaniem wolnomyślicieli — takich możliwości nie dawała. Młody człowiek miał być zastraszony i bojaźliwy, pozbawiony możliwości rozumowego myślenia. Dzieci opuszczające szkołę wyznaniową miały być niedouczone, niewychowane i pozbawione elementarnej kultury [ 75 ]. Co ciekawe, wolnomyśliciele nie domagali się podwyższania poziomu szkolnictwa polskiego, czy rozszerzania horyzontów umysłowych uczniów. Dążyli przede wszystkim do usunięcia religii ze szkół i likwidacji szkoły wyznaniowej [ 76 ].

Sprawą, która została skrytykowana przez wolnomyślicieli był głośny okólnik Bartla (z dn. 1.2.1927), który oprócz nauki religii we wszystkich typach szkół przewidywał obowiązek praktyk religijnych dla młodzieży (rekolekcje, spowiedź, modlitwa podczas lekcji). Nadzór i opiekę powierzono nauczycielom i dyrekcji szkół [ 77 ]. Owo czuwanie nad bezpieczeństwem uczniów zostało przez wolnomyślicieli potraktowane bardzo dosłownie, jako kontrolę nauczycielstwa nad wypełnianiem obowiązku praktyk duchowych. Okólnik przewidywał także rekolekcje dla kadry naukowej. Ingerencja księdza w sprawy przestrzegania piątkowego postu przez grono pedagogiczne, cyklicznych spowiedzi i uczęszczania na niedzielne msze miała uwłaczać ich godności. Wolnomyśliciele oburzeni byli faktem przymuszania nauczycieli do nadzorowania dzieci oraz do obowiązku uczestnictwa w praktykach religijnych im obcych [ 78 ].

Na przełomie lat 1929 i 1930, na łamach "Wolnomyśliciela Polski" toczyła się dyskusja poświęcona obowiązkom nauczyciela względem szkoły. Jednym z nich także według wspomnianego okólnika ministra Bartla, miało być prowadzenie przez grono pedagogiczne tzw. pogadanek o Bogu. Znaczna część wychowawców uważała, że nikt nie może zmusić nauczyciela do wykładania religii. Nie powinien on trudnić się objaśnieniem niezrozumiałych pojęć. Uwaga nauczyciela na godzinie lekcyjnej powinna być skupiona na pożytecznej nauce, a nie na prawieniu o siłach nadprzyrodzonych. Pedagog, według bezwyznaniowców, powinien głośno protestować przeciwko przymusowi religijnemu w szkole [ 79 ].

Niektórzy wolnomyślni nauczyciele uważali, że należy unikać dyskusji na temat Boga. Nie należało niszczyć światopoglądu dzieci, wychowanych w wierze katolickiej. Uczniowie mogliby stracić zaufanie do nauczyciela. Zadaniem nauczyciela było tłumaczyć, omawiać i opisywać zjawiska przyrodnicze, fizyczne i chemiczne, a nie zagłębiać się w filozoficzne dywagacje na temat istnienia Boga. Nauczyciel miał za wszelką cenę unikać pojęcia Boga, jako siły nadprzyrodzonej [ 80 ].

Natomiast Jan Baudouin de Courtenay uważał, że należy prowokować do dyskusji, o ile inicjatywa nie wyjdzie od uczniów. Profesor zdawał sobie sprawę, że dzieci to istoty niezmiennie wrażliwe i szczere. Dlatego należało być bardzo ostrożnym i nie propagować bezbożnictwa. Należało prowokować uczniów do stawiania pytań i hipotez. Tam zaś, gdzie pytanie miało roztrząsać kwestie niedostępne dla umysłu ludzkiego — Baudouin de Courtenay — zalecał unikać posądzenia o nieomylność. Nauczyciel odpowiadać miał: „Nie mogę wiedzieć, bo mój umysł, jako umysł ludzki, tutaj nie wystarcza" [ 81 ].

W okresie międzywojennym istniały dwa nurty tradycji oświatowej. Pierwszy był to nurt związany z władzą państwową domagającą się poprawności politycznej i wyznania rzymsko-katolickiego od nauczycieli. Dyrektorzy szkół — zdaniem wolnomyślicieli — dostawali specjalne dyrektywy od rządu, by przyjmować do pracy jedynie osoby o pochodzeniu polskim, wyznaniu rzymsko-katolickim i nie należące do stronnictw lewicowych i centrowych [ 82 ].


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zarys dziejów ruchu wolnomyślicielskiego w II RP
Z tradycji polskiego ruchu laickiego

 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 67 ] J. Litauer, Jedyna polska szkoła świecka, „Wolnomyśliciel Polski" nr 35, z 20.9.1935, s. 417.
[ 68 ] Ibidem, s. 419.
[ 69 ] R. Mamiński, Czy nauczanie religii jest potrzebne w szkole elementarnej, "Wolnomyśliciel Polski" nr 11 z 1.6.1929, s. 10.
[ 70 ] H. Wroński, Nauka religii i etyki w szkole, „Wolnomyśliciel Polski" nr 17, z 15.8.1930, s. 18.
[ 71 ] Ibidem, s. 13-19.
[ 72 ] Kronika, „Wolnomyśliciel Polski" nr 15, z 15.6.1931, s. 369.
[ 73 ] J. Baudouin de Courtenay, Obiecująca młodzież,"Wolnomyśliciel Polski" nr 3, z sierpnia 1928 roku, s. 6.
[ 74 ] J. Baudouin de Courtenay, Mądralin, ,,Myśl Wolna" nr 4, z kwietnia 1924, s. 13-20.
[ 75 ] A. Krakowski, Jad nienawiści, „Wolnomyśliciel Polski" nr 21, z 20.6.1935, s. 276-277.
[ 76 ] S. Glueksmann, Rezultaty systemu szkoły wyznaniowej, „Wolnomyśliciel Polski" nr 26, z 15.11.1931, s. 689-690.
[ 77 ] [Nauczyciel gimnazjalny], Dokument naszego barbarzyństwa, ,,Wolnomyśliciel Polski" nr 16, z 15.8.1932, s. 495-498.
[ 78 ] Kronika, Ibidem, s. 500-502.
[ 79 ] A. Markowska, W sprawie pogadanek o Bogu, „Wolnomyśliciel Polski" nr 5, z 1.3.1930, s. 9-11.
[ 80 ] A. Warszawski, Czy prowadzić pogadanki o Bogu w szkole, „Wolnomyśliciel Polski" nr 6 z 15.3.1929, s. 8-9.
[ 81 ] J. Baudouin de Courtenay, Pogadanki szkolne o „Bogu" i o innych sprawach pokrewnych i drażliwych, „Wolnomyśliciel Polski" nr 11, z 15.5.1929, s. 8.
[ 82 ] Ze spraw bieżących, „Myśl Wolna" nr 7, z lipca 1924, s. 25.

« Dzieje wolnomyślicielstwa   (Publikacja: 13-06-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Adamów
Skończyła Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego (praca magisterska: "Prasa wolnomyślicielska wobec Kościoła Rzymskokatolickiego (1922-1936)", luty 2006). Pracuje w Biurze Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN w Warszawie.

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Stosunek wolnomyślicieli II RP do hierarchii Kościoła katolickiego
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5419 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365