|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Czytelnia i książki Opowieść o umieraniu [1] Autor tekstu: Klaudia Bączyk
Na podstawie „Teraz na ciebie zagłada" Jerzego Andrzejewskiego
Nadszedł
dla ciebie zgubny los,
o ty, mieszkańcu ziemi!
Nadszedł czas, bliski jest
dzień utrapienia,
a nie radosnych pląsów na wzgórzach.
[Ks. Ezechiela, VII 7]
Wprowadzenie
O śmierci nie jest łatwo ani myśleć, ani mówić w sposób jasny i prosty.
Jako wydarzenie egzystencjalne śmierć nie należy bowiem do zjawisk
łatwo poznawalnych i pojęciowo uchwytnych. Wyróżnia się choćby tym, iż dotyczy całości
życia, obejmuje wszystkie jego etapy i łączy się z nimi. Jak ukazał to
ks. M. Ziółkowski: "Wydawać by się mogło, iż śmierć jest zjawiskiem
powszechnym i łatwo przewidywalnym, w końcu kończy ona istnienie człowieka w tej formie trwania, którą nazywamy czasem (tempus)" [ 1 ].
Sama w sobie jednak śmierć nie jest wyraźnym fenomenem życia, dla człowieka
przejrzystym
na tyle, aby mógł się skupić na nim i rozważać go na tle innych
zjawisk. Śmierć bowiem
od samego początku stała się negacją samego istnienia, towarzyszką
mroku. O śmierci jednak nie jest łatwo myśleć i mówić jeszcze z innego
powodu. Stanowi ona całościowy punkt odniesienia radości i smutków, tego
wszystkiego, co stało się naszym udziałem. Myśli o śmierci są zatem odpowiedzią na rozumienie nas samych, tego, kim
jesteśmy i kim być pragniemy. W życiu myślimy i sądzimy o śmierci w zależności
od tego, jak silne jest nasze przywiązanie do życia, stąd właśnie tak
wielki lęk przed jej poznaniem. Śmierć bowiem rzuca cień na nasze do tej
pory usystematyzowane życie, niweczy wszelkie jego osiągnięcia.
To właśnie ona daje nam sygnał o pewnego rodzaju końcu, marności
dotychczasowego istnienia bądź po prostu przejścia do kolejnego etapu człowieczego
rozwoju. Już samo doświadczenie śmierci kryje w sobie wiele dwuznaczności,
których człowiek nie jest w stanie od razu wyeliminować, stąd często myśli o niej traktowane
są w sposób indywidualny, jednostkowy. Pozostawieni sobie, jesteśmy w społeczeństwie
zredukowani jako osoby o sztucznie stwarzanych lub potęgowanych potrzebach.
Otrzymujemy odpowiedzi, które posuwać się mogą tylko po wąskiej koleinie z góry zakreślonego schematu. Pozostawieni sobie, możemy być zatem więźniami
jakiegoś obrazu, modelu samych siebie, który nieustannie i beznadziejnie
silimy się zrealizować. „Pozostawieni sobie, możemy również mieć stale
smak popiołu, poczucie śmierci wtopione w sam nurt życia" [ 2 ] — jak proponuje H. Bortnowska. Czy jednak zawsze musimy być uzależnieni od
czyjegoś głosu, spojrzenia, gestu? Zdaje się, iż wielokrotnie w historii
spotkać możemy się z postaciami, które odrzuciły ów determinizm, stając
się poniekąd „panami własnego losu", jednostkami wolnymi i świadomymi
własnego człowieczeństwa. W zależności bowiem od odgrywanej przez nas
roli, rozpatrywanie zjawiska umierania będzie inne. Owa osobista świadomość
śmierci kreuje się przede wszystkim w oparciu o bogactwo kultury, w której
żyjemy i stajemy się sobą. Dopiero na drugim planie jest nasze zetknięcie
się z religią i filozofią. W pełni ujmuje to ks. A. Siemianowski, pisząc:
„Analiza
owych źródeł pozwala nam na wykształcenie własnego światopoglądu,
rozwijanego dalej poprzez obce opinie. Stąd też odmienność sposobu myślenia o śmierci wśród ludzi Wschodu i Zachodu, ludzi wierzących i ateistów,
samotników i członków danych grup,
na przykład społecznych. Każdy jednak człowiek — niezależnie od
wpojonych wartości — ma zawsze bezwzględną pewność, że umrze, bowiem
nikt z ludzi nie żyje wiecznie". [ 3 ]
W tym
znaczeniu śmierć jest faktem oczywistym. Ale któż z nas wie, kiedy umrze?
Ta niepewność jutra czyni śmierć czymś dwuznacznym. Bowiem przecież
to właśnie ona zdaje się być blisko nas, na każdym kroku iść za nami
jak cień, czasem nawet zdaje się, że nas dotyka, że ocieramy się o nią.
Jest zatem nieodłącznym elementem naszej egzystencji, możliwie bliskim, a jednocześnie odległym. Czym więc jest ona dla człowieka? Mroczną siłą, a może błogosławieństwem? Co jej obecność oznacza dla każdego z nas:
bolesną próbę? przemianę? tragiczny koniec życia? a może etap wejścia w nicość?
Z biologicznego punktu widzenia śmierć jest nieodwracalnym ustaniem
wszystkich czynności życiowych organizmu. Idąc dalej tym tropem, wyróżnia
się śmierć fizjologiczną, czyli naturalną, zwykle związaną z podeszłym
wiekiem oraz śmierć patologiczną, przedwczesną, spowodowaną procesami
chorobowymi ustroju i nieodwracalnym uszkodzeniem i zaburzeniami czynności
ważnych dla życia narządów (mózg, serce, płuca, wątroba, nerki). Tak
rozumiana śmierć może być więc zjawiskiem powolnym lub nagłym, gwałtownym — w ciągu kilku sekund lub minut, najczęściej w następstwie ciężkich
uszkodzeń urazowych.
Literatura piękna, filozofia i religia ujmują owo zjawisko śmierci
inaczej, traktują
je jako pewien tajemniczy element ludzkiej egzystencji, wciąż wywołujący
skrajne emocje.
Dla wielu bowiem śmierć jest nieodzownym elementem ludzkiej
egzystencji, będącym powodem cierpienia i strachu.
Jak napisał Blaise Pascal:
"Wszystko,
co wiem, to jeno to, iż mam niebawem umrzeć;
ale co mi najbardziej nieznane, to sama ta śmierć,
Której niepodobna uniknąć". [ 4 ]
Czy
jednak owa konieczność umierania towarzyszy człowiekowi od zawsze? Czy na
pewno godzi się on z nagłym zerwaniem z życiem? Można bowiem uznać za
Epikurem, iż tak naprawdę nie da się konkretnie myśleć o śmierci, gdyż:
„śmierć jest niczym dla nas, bo to
co się rozpadło, nie ma czucia, a co nie ma czucia, jest dla nas
niczym" [ 5 ].
Ów filozof w rozważaniach na temat śmierci pomija całą grozę umierania, nie chcąc nic
wiedzieć o wzrastającej jej obecności, która zdaje się przychodzić
nieuchronnie do każdego z ludzi [ 6 ].
Prób pomniejszania rzeczywistego tragizmu śmierci było i jest zaiste bez
liku. Na przykład człowiek pierwotny po prostu nie wierzył w jej istnienie
[ 7 ].
Każdorazowa śmierć w plemieniu napawała go zdumieniem i przypisywał ją
przypadkowym okolicznościom, nigdy konieczności natury. Rozważania nad
koniecznością zwrócenia się w stronę pierwotnych prób zobrazowania śmierci
ukazuje H. Bortnowska:
W
myśli mitycznej ciężar dowodu spoczywa zawsze na stronie przeciwnej. Jeśli
cokolwiek wymaga udowodnienia, to nie fakt nieśmiertelności, lecz fakt śmierci.
Ale myśl mityczna i pierwotna religia nigdy nie uznają tych dowodów. [ 8 ]
W pewnym
sensie całą „myśl mityczną" można zinterpretować jako stałe i uparte negowanie zjawiska śmierci. Mocą przeświadczenia o nieprzerwanej
jedności i ciągłości życia „myśl mityczna" musiała to zjawisko usunąć.
Religia pierwotna jest może najsilniejszą i najbardziej energiczną afirmacją
życia, jaką spotykamy w kulturze. Ktoś umiera bowiem jedynie dlatego, że
dopuścił się jakiejś winy, albo na skutek zamachu z zewnątrz, najczęściej w wyniku czarów. Jeśli nawet nie zawinił nikt z ludzi, to w każdym razie
śmierć jest wynikiem działania sił pozaziemskich, które w ten sposób
dopuściły się niesprawiedliwości. Powtarzając
za A. Fischerem: „W ludowym przekonaniu ciężka agonia jest następstwem
czarów
lub szczególnej winy umierającego" [ 9 ]. Nie oznacza to jednak, iż
religie prehistoryczne
nie uznawały życia pozagrobowego. Już bowiem w paleolicie zauważyć
można liczne świadectwa grzebania zmarłych, przemawiających silnie na
korzyść poglądów o wierze w istnienie życia po śmierci [ 10 ].
Potwierdza to także istnienie Wyroczni Zmarłych z Baie, której celem było
przekroczenie bram Piekła, by zasięgnąć porady u ducha zmarłego krewnego
lub przyjaciela. Pytający, płacąc ogromne kwoty za ujrzenie zmarłego,
zostawał zamknięty w ciemnej, wypełnionej malowidłami sali na trzy dni,
tak, by wprowadzić
go w „stan psychiczny" [ 11 ]. Kolejno, wielokrotnie
zanurzano go w tzw. „Wodzie Pamięci" [ 12 ], w której to rozpuszczone były różnego rodzaju narkotyki. Po tak
silnym wygłodzeniu i spożyciu środków odurzających, pytający miewał halucynacje,
ufając, iż naprawdę spotyka zmarłego. Tego typu gra kapłanów ze społeczeństwem
jeszcze bardziej podkreślała ową wiarę ludzi w wieczny kontakt dwóch światów
[ 13 ].
Abstrahując jednakże od wiary czy niewiary człowieka, w większości powstałych
koncepcji, śmierć jest ujmowana jako oddzielenie duszy od ciała. Tłumaczono
zatem, powtarzając za Platonem, iż człowiek składa się z materialnego ciała i nieśmiertelnej duszy, a te dwie części składowe mogą się rozłączyć i doskonale funkcjonować osobno [ 14 ].
To dawało nadzieję i niweczyło obawę przed tym, co przyniesie jutro. Owo
rozumienie, podobnie jak prymitywne przekonania, miało na celu złagodzenie lęku
przed śmiercią, ukazując człowieka jako postać żyjącą wiecznie… Taką
rozpiętość analizy śmierci — od jej nieistnienia po pewien etap ludzkiej
metamorfozy, spowodowało szerzące się zainteresowanie tym zjawiskiem. Należało
bowiem w jak najprostszy sposób wytłumaczyć, iż nie jest ona złem
koniecznym, tylko prawem ludzkiej natury. Czy jednak wszystkie te próby
pozwoliły złagodzić tajemniczość brzemienia człowieczeństwa, które
od zarania dziejów powiązane jest z powinnością śmierci ("reatus
mortis"
[ 15 ])?
Zatopieni w lęku
przed odrzuceniem
Próby oswojenia śmierci
Czy można napisać opowieść o umieraniu? Owo pytanie, jakże trudne,
wielokrotnie nasuwa się podczas czytania o śmierci. Zjawisko to nie jest
bowiem tematyką łatwą i przyjemną, a swym ogromem przytłacza liczne jednostki, zamykając
je w świecie przerażającego lęku przed tym, co nieznane. Wszelkie próby
ogarnięcia śmierci i — niejako — oswojenia jej, poprzez zamknięcie na stronnicach książek, powodują
zanikanie tematu tabu, jednakże, czy na pewno otwierają ludzkie umysły na
tenże problem? Jak bowiem przekonać czytelników, że śmierć jest takim
samym zjawiskiem jak narodziny? Jak zdjąć z niej brzemię okrucieństwa, które
zwykła nosić od początku zarania dziejów? Czy jest to w ogóle możliwe?
Dlatego jeszcze dokładniej należy przyjrzeć się samym próbom podejmowania
tego tematu, zrozumieć czemu ma służyć zagłębianie się w tą mroczną
tajemnicę ludzkiej egzystencji...
J. Andrzejewski zdaje się zauważać ów wielki problem umierania i jego odbioru w społeczeństwie, traktując go jako stale powtarzający się motyw w swej twórczości.
Jak słusznie zauważył S. Buryła: „Bohaterowie tych opowieści
miotają się pomiędzy obietnicą zbawienia a potępieniem, grzechem a chęcią
zachowania nieskazitelnego sumienia, wysublimowanymi pragnieniami duszy a cielesną żądzą" [ 16 ].
Otoczeni przez pojęcia winy, zła i grzechu, mają oni dwa wyjścia, by pokonać owo odrętwienie, z którym
niejednokrotnie mamy do czynienia obserwując czyjeś umieranie: albo poddadzą
się obojętności i zjawisko śmierci stanie się dla nich czymś naturalnym,
codziennym, albo zaczną je rozpatrywać w kategorii przyczynowo — skutkowej, szukając wyjścia z jej przerażającego
oblicza.
By łatwiej zanalizować śmierć, możemy spróbować przede wszystkim
myśleć nie o tym, co wydarzy się po naszym odejściu, a skupić się na
przyczynach, które doprowadziły do samego aktu umierania, będącego
skutkiem całego szeregu zjawisk, za które niejednokrotnie nie tyle odpowiada
natura, co sam człowiek. W mikropowieści Teraz na ciebie zagłada
(1975)
J. Andrzejewski nawiązuje do starotestamentowych wątków grzechu
prarodziców, próbując zastanowić się nie na samym dopuszczeniu się zła, a na tym, co ów grzech spowodował.
Jak sam autor wskazuje miała być to opowieść „o klęsce urojonego
początku" [ 17 ], o rodzinie, naznaczonej nieumiejętnością stworzenia wspólnoty, o ludziach
samotnych, niekonieczne złych samych w sobie. J. Andrzejewski wielokrotnie
usprawiedliwia swe postaci, zwracając uwagę na ich złożoność:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Ks. M. Ziółkowski,
Eschatologia, Sandomierz 1963, s. 11. [ 2 ] H.
Bortnowska, Sens choroby, sens śmierci, sens życia, Kraków 1980, s.
316. [ 3 ] Ks. A. Siemianowski, Śmierć i perspektywa nadziei, Gniezno 1992, s. 32-34. [ 4 ] B. Pascal, [cyt. za:] Ibidem, s. 53. [ 5 ] Epikur, [cyt. za:] D. Laertios, Żywoty i poglądy słynnych
filozofów, przeł. W. Olszewski, B. Kupisa, Warszawa 1982, s. 652. [ 6 ] Zob. Słownik filozofii, red. J.
Didier, przeł. K. Jarosz, Katowice 1993, s. 335. [ 7 ] Zob. H. Bornowska, op. cit., s. 321-323. [ 8 ] E. Cassier, [cyt. za:]
Ibidem, s. 321. [ 9 ] A. Fischer, [cyt. za:] Ibidem, s.
322. [ 10 ] Zob. A. Leroi-Gourhan, Religie
prehistoryczne, przeł. I. Dewitz, Warszawa 1966, s. 46-48. [ 11 ] R.K.G. Temple, Rozmowy z wiecznością,
przeł. M. Kuźniak, Poznań 1991, s. 22. [ 14 ] Zob. D. Laertios, op. cit., s. 162-178. [ 15 ] Ks. M. Ziółkowski, op. cit., s. 18. [ 16 ] S. Buryła, Gnostycki motyw życia jako złego
snu w twórczości Jerzego Andrzejewskiego, [w:] Oniryczne tematy i konwencje w literaturze polskiej XX wieku, pod red. I. Glatzel, J.
Smulskiego, A. Sobolewskiej, Toruń 1999, s. 216. [ 17 ] J. Andrzejewski, Z dnia na dzień. Dziennik literacki 1972 — 1979, Warszawa 1988, s. 361. « Czytelnia i książki (Publikacja: 25-08-2007 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5522 |
|