Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.178 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"W Kościele rzymskokatolickim rezygnacja została przyozdobiona we wszelkie cnoty (...). Dla człowieka przekazanie swego losu w ręce Boga jest aktem poddania"
« Czytelnia i książki  
Opowieść o umieraniu [1]
Autor tekstu:

Na podstawie „Teraz na ciebie zagłada" Jerzego Andrzejewskiego

Nadszedł dla ciebie zgubny los,
o ty, mieszkańcu ziemi!
Nadszedł czas, bliski jest dzień utrapienia,
a nie radosnych pląsów na wzgórzach.

[Ks. Ezechiela, VII 7]

Wprowadzenie

O śmierci nie jest łatwo ani myśleć, ani mówić w sposób jasny i prosty. Jako wydarzenie egzystencjalne śmierć nie należy bowiem do zjawisk łatwo poznawalnych i pojęciowo uchwytnych. Wyróżnia się choćby tym, iż dotyczy całości życia, obejmuje wszystkie jego etapy i łączy się z nimi. Jak ukazał to ks. M. Ziółkowski: "Wydawać by się mogło, iż śmierć jest zjawiskiem powszechnym i łatwo przewidywalnym, w końcu kończy ona istnienie człowieka w tej formie trwania, którą nazywamy czasem (tempus)" [ 1 ]. Sama w sobie jednak śmierć nie jest wyraźnym fenomenem życia, dla człowieka przejrzystym na tyle, aby mógł się skupić na nim i rozważać go na tle innych zjawisk. Śmierć bowiem od samego początku stała się negacją samego istnienia, towarzyszką mroku. O śmierci jednak nie jest łatwo myśleć i mówić jeszcze z innego powodu. Stanowi ona całościowy punkt odniesienia radości i smutków, tego wszystkiego, co stało się naszym udziałem. Myśli o śmierci są zatem odpowiedzią na rozumienie nas samych, tego, kim jesteśmy i kim być pragniemy. W życiu myślimy i sądzimy o śmierci w zależności od tego, jak silne jest nasze przywiązanie do życia, stąd właśnie tak wielki lęk przed jej poznaniem. Śmierć bowiem rzuca cień na nasze do tej pory usystematyzowane życie, niweczy wszelkie jego osiągnięcia. To właśnie ona daje nam sygnał o pewnego rodzaju końcu, marności dotychczasowego istnienia bądź po prostu przejścia do kolejnego etapu człowieczego rozwoju. Już samo doświadczenie śmierci kryje w sobie wiele dwuznaczności, których człowiek nie jest w stanie od razu wyeliminować, stąd często myśli o niej traktowane są w sposób indywidualny, jednostkowy. Pozostawieni sobie, jesteśmy w społeczeństwie zredukowani jako osoby o sztucznie stwarzanych lub potęgowanych potrzebach. Otrzymujemy odpowiedzi, które posuwać się mogą tylko po wąskiej koleinie z góry zakreślonego schematu. Pozostawieni sobie, możemy być zatem więźniami jakiegoś obrazu, modelu samych siebie, który nieustannie i beznadziejnie silimy się zrealizować. „Pozostawieni sobie, możemy również mieć stale smak popiołu, poczucie śmierci wtopione w sam nurt życia" [ 2 ] — jak proponuje H. Bortnowska. Czy jednak zawsze musimy być uzależnieni od czyjegoś głosu, spojrzenia, gestu? Zdaje się, iż wielokrotnie w historii spotkać możemy się z postaciami, które odrzuciły ów determinizm, stając się poniekąd „panami własnego losu", jednostkami wolnymi i świadomymi własnego człowieczeństwa. W zależności bowiem od odgrywanej przez nas roli, rozpatrywanie zjawiska umierania będzie inne. Owa osobista świadomość śmierci kreuje się przede wszystkim w oparciu o bogactwo kultury, w której żyjemy i stajemy się sobą. Dopiero na drugim planie jest nasze zetknięcie się z religią i filozofią. W pełni ujmuje to ks. A. Siemianowski, pisząc:

„Analiza owych źródeł pozwala nam na wykształcenie własnego światopoglądu, rozwijanego dalej poprzez obce opinie. Stąd też odmienność sposobu myślenia o śmierci wśród ludzi Wschodu i Zachodu, ludzi wierzących i ateistów, samotników i członków danych grup, na przykład społecznych. Każdy jednak człowiek — niezależnie od wpojonych wartości — ma zawsze bezwzględną pewność, że umrze, bowiem nikt z ludzi nie żyje wiecznie". [ 3 ]

W tym znaczeniu śmierć jest faktem oczywistym. Ale któż z nas wie, kiedy umrze? Ta niepewność jutra czyni śmierć czymś dwuznacznym. Bowiem przecież to właśnie ona zdaje się być blisko nas, na każdym kroku iść za nami jak cień, czasem nawet zdaje się, że nas dotyka, że ocieramy się o nią. Jest zatem nieodłącznym elementem naszej egzystencji, możliwie bliskim, a jednocześnie odległym. Czym więc jest ona dla człowieka? Mroczną siłą, a może błogosławieństwem? Co jej obecność oznacza dla każdego z nas: bolesną próbę? przemianę? tragiczny koniec życia? a może etap wejścia w nicość?

Z biologicznego punktu widzenia śmierć jest nieodwracalnym ustaniem wszystkich czynności życiowych organizmu. Idąc dalej tym tropem, wyróżnia się śmierć fizjologiczną, czyli naturalną, zwykle związaną z podeszłym wiekiem oraz śmierć patologiczną, przedwczesną, spowodowaną procesami chorobowymi ustroju i nieodwracalnym uszkodzeniem i zaburzeniami czynności ważnych dla życia narządów (mózg, serce, płuca, wątroba, nerki). Tak rozumiana śmierć może być więc zjawiskiem powolnym lub nagłym, gwałtownym — w ciągu kilku sekund lub minut, najczęściej w następstwie ciężkich uszkodzeń urazowych.

Literatura piękna, filozofia i religia ujmują owo zjawisko śmierci inaczej, traktują je jako pewien tajemniczy element ludzkiej egzystencji, wciąż wywołujący skrajne emocje. Dla wielu bowiem śmierć jest nieodzownym elementem ludzkiej egzystencji, będącym powodem cierpienia i strachu. Jak napisał Blaise Pascal:

"Wszystko, co wiem, to jeno to, iż mam niebawem umrzeć;
ale co mi najbardziej nieznane, to sama ta śmierć,
Której niepodobna uniknąć". [ 4 ]

Czy jednak owa konieczność umierania towarzyszy człowiekowi od zawsze? Czy na pewno godzi się on z nagłym zerwaniem z życiem? Można bowiem uznać za Epikurem, iż tak naprawdę nie da się konkretnie myśleć o śmierci, gdyż: „śmierć jest niczym dla nas, bo to co się rozpadło, nie ma czucia, a co nie ma czucia, jest dla nas niczym" [ 5 ]. Ów filozof w rozważaniach na temat śmierci pomija całą grozę umierania, nie chcąc nic wiedzieć o wzrastającej jej obecności, która zdaje się przychodzić nieuchronnie do każdego z ludzi [ 6 ]. Prób pomniejszania rzeczywistego tragizmu śmierci było i jest zaiste bez liku. Na przykład człowiek pierwotny po prostu nie wierzył w jej istnienie [ 7 ]. Każdorazowa śmierć w plemieniu napawała go zdumieniem i przypisywał ją przypadkowym okolicznościom, nigdy konieczności natury. Rozważania nad koniecznością zwrócenia się w stronę pierwotnych prób zobrazowania śmierci ukazuje H. Bortnowska:

W myśli mitycznej ciężar dowodu spoczywa zawsze na stronie przeciwnej. Jeśli cokolwiek wymaga udowodnienia, to nie fakt nieśmiertelności, lecz fakt śmierci. Ale myśl mityczna i pierwotna religia nigdy nie uznają tych dowodów. [ 8 ]

W pewnym sensie całą „myśl mityczną" można zinterpretować jako stałe i uparte negowanie zjawiska śmierci. Mocą przeświadczenia o nieprzerwanej jedności i ciągłości życia „myśl mityczna" musiała to zjawisko usunąć. Religia pierwotna jest może najsilniejszą i najbardziej energiczną afirmacją życia, jaką spotykamy w kulturze. Ktoś umiera bowiem jedynie dlatego, że dopuścił się jakiejś winy, albo na skutek zamachu z zewnątrz, najczęściej w wyniku czarów. Jeśli nawet nie zawinił nikt z ludzi, to w każdym razie śmierć jest wynikiem działania sił pozaziemskich, które w ten sposób dopuściły się niesprawiedliwości. Powtarzając za A. Fischerem: „W ludowym przekonaniu ciężka agonia jest następstwem czarów lub szczególnej winy umierającego" [ 9 ]. Nie oznacza to jednak, iż religie prehistoryczne nie uznawały życia pozagrobowego. Już bowiem w paleolicie zauważyć można liczne świadectwa grzebania zmarłych, przemawiających silnie na korzyść poglądów o wierze w istnienie życia po śmierci [ 10 ]. Potwierdza to także istnienie Wyroczni Zmarłych z Baie, której celem było przekroczenie bram Piekła, by zasięgnąć porady u ducha zmarłego krewnego lub przyjaciela. Pytający, płacąc ogromne kwoty za ujrzenie zmarłego, zostawał zamknięty w ciemnej, wypełnionej malowidłami sali na trzy dni, tak, by wprowadzić go w „stan psychiczny" [ 11 ]. Kolejno, wielokrotnie zanurzano go w tzw. „Wodzie Pamięci" [ 12 ], w której to rozpuszczone były różnego rodzaju narkotyki. Po tak silnym wygłodzeniu i spożyciu środków odurzających, pytający miewał halucynacje, ufając, iż naprawdę spotyka zmarłego. Tego typu gra kapłanów ze społeczeństwem jeszcze bardziej podkreślała ową wiarę ludzi w wieczny kontakt dwóch światów [ 13 ]. Abstrahując jednakże od wiary czy niewiary człowieka, w większości powstałych koncepcji, śmierć jest ujmowana jako oddzielenie duszy od ciała. Tłumaczono zatem, powtarzając za Platonem, iż człowiek składa się z materialnego ciała i nieśmiertelnej duszy, a te dwie części składowe mogą się rozłączyć i doskonale funkcjonować osobno [ 14 ]. To dawało nadzieję i niweczyło obawę przed tym, co przyniesie jutro. Owo rozumienie, podobnie jak prymitywne przekonania, miało na celu złagodzenie lęku przed śmiercią, ukazując człowieka jako postać żyjącą wiecznie… Taką rozpiętość analizy śmierci — od jej nieistnienia po pewien etap ludzkiej metamorfozy, spowodowało szerzące się zainteresowanie tym zjawiskiem. Należało bowiem w jak najprostszy sposób wytłumaczyć, iż nie jest ona złem koniecznym, tylko prawem ludzkiej natury. Czy jednak wszystkie te próby pozwoliły złagodzić tajemniczość brzemienia człowieczeństwa, które od zarania dziejów powiązane jest z powinnością śmierci ("reatus mortis" [ 15 ])?

Zatopieni w lęku przed odrzuceniem

Próby oswojenia śmierci

Czy można napisać opowieść o umieraniu? Owo pytanie, jakże trudne, wielokrotnie nasuwa się podczas czytania o śmierci. Zjawisko to nie jest bowiem tematyką łatwą i przyjemną, a swym ogromem przytłacza liczne jednostki, zamykając je w świecie przerażającego lęku przed tym, co nieznane. Wszelkie próby ogarnięcia śmierci i — niejako — oswojenia jej, poprzez zamknięcie na stronnicach książek, powodują zanikanie tematu tabu, jednakże, czy na pewno otwierają ludzkie umysły na tenże problem? Jak bowiem przekonać czytelników, że śmierć jest takim samym zjawiskiem jak narodziny? Jak zdjąć z niej brzemię okrucieństwa, które zwykła nosić od początku zarania dziejów? Czy jest to w ogóle możliwe? Dlatego jeszcze dokładniej należy przyjrzeć się samym próbom podejmowania tego tematu, zrozumieć czemu ma służyć zagłębianie się w tą mroczną tajemnicę ludzkiej egzystencji... J. Andrzejewski zdaje się zauważać ów wielki problem umierania i jego odbioru w społeczeństwie, traktując go jako stale powtarzający się motyw w swej twórczości. Jak słusznie zauważył S. Buryła: „Bohaterowie tych opowieści miotają się pomiędzy obietnicą zbawienia a potępieniem, grzechem a chęcią zachowania nieskazitelnego sumienia, wysublimowanymi pragnieniami duszy a cielesną żądzą" [ 16 ]. Otoczeni przez pojęcia winy, zła i grzechu, mają oni dwa wyjścia, by pokonać owo odrętwienie, z którym niejednokrotnie mamy do czynienia obserwując czyjeś umieranie: albo poddadzą się obojętności i zjawisko śmierci stanie się dla nich czymś naturalnym, codziennym, albo zaczną je rozpatrywać w kategorii przyczynowo — skutkowej, szukając wyjścia z jej przerażającego oblicza. By łatwiej zanalizować śmierć, możemy spróbować przede wszystkim myśleć nie o tym, co wydarzy się po naszym odejściu, a skupić się na przyczynach, które doprowadziły do samego aktu umierania, będącego skutkiem całego szeregu zjawisk, za które niejednokrotnie nie tyle odpowiada natura, co sam człowiek. W mikropowieści Teraz na ciebie zagłada (1975) J. Andrzejewski nawiązuje do starotestamentowych wątków grzechu prarodziców, próbując zastanowić się nie na samym dopuszczeniu się zła, a na tym, co ów grzech spowodował. Jak sam autor wskazuje miała być to opowieść „o klęsce urojonego początku" [ 17 ], o rodzinie, naznaczonej nieumiejętnością stworzenia wspólnoty, o ludziach samotnych, niekonieczne złych samych w sobie. J. Andrzejewski wielokrotnie usprawiedliwia swe postaci, zwracając uwagę na ich złożoność:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fikcja prawdziwsza od prawdy
Spowiedź

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Ks. M. Ziółkowski, Eschatologia, Sandomierz 1963, s. 11.
[ 2 ] H. Bortnowska, Sens choroby, sens śmierci, sens życia, Kraków 1980, s. 316.
[ 3 ] Ks. A. Siemianowski, Śmierć i perspektywa nadziei, Gniezno 1992, s. 32-34.
[ 4 ] B. Pascal, [cyt. za:] Ibidem, s. 53.
[ 5 ] Epikur, [cyt. za:] D. Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, przeł. W. Olszewski, B. Kupisa, Warszawa 1982, s. 652.
[ 6 ] Zob. Słownik filozofii, red. J. Didier, przeł. K. Jarosz, Katowice 1993, s. 335.
[ 7 ] Zob. H. Bornowska, op. cit., s. 321-323.
[ 8 ] E. Cassier, [cyt. za:] Ibidem, s. 321.
[ 9 ] A. Fischer, [cyt. za:] Ibidem, s. 322.
[ 10 ] Zob. A. Leroi-Gourhan, Religie prehistoryczne, przeł. I. Dewitz, Warszawa 1966, s. 46-48.
[ 11 ] R.K.G. Temple, Rozmowy z wiecznością, przeł. M. Kuźniak, Poznań 1991, s. 22.
[ 12 ] Ibidem, s. 25.
[ 13 ] Zob. Ibidem, s. 21-38.
[ 14 ] Zob. D. Laertios, op. cit., s. 162-178.
[ 15 ] Ks. M. Ziółkowski, op. cit., s. 18.
[ 16 ] S. Buryła, Gnostycki motyw życia jako złego snu w twórczości Jerzego Andrzejewskiego, [w:] Oniryczne tematy i konwencje w literaturze polskiej XX wieku, pod red. I. Glatzel, J. Smulskiego, A. Sobolewskiej, Toruń 1999, s. 216.
[ 17 ] J. Andrzejewski, Z dnia na dzień. Dziennik literacki 1972 — 1979, Warszawa 1988, s. 361.

« Czytelnia i książki   (Publikacja: 25-08-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Klaudia Bączyk
Studentka filologii polskiej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu
 Numer GG: 6031480

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Stając się pewnymi własnego człowieczeństwa...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5522 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365