Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.324 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Postulowanie niewidzialnych i niepoznawalnych czynników, które (..) systematycznie nie podlegają potwierdzeniu ani obaleniu, jest w religiach tak powszechne, że efekty takie traktuje się czasem jako symptomatyczne.
« Tematy różnorodne  
Kto się boi oceanu [5]
Autor tekstu:

„Cinderella" z niechętnym zasapanym pośpiechem zjeżdżała w stłamszone doliny, wypełnione strzępami brudnych kakaowych pian. Potem unosiła się w górę, ociekając bryzgami. Te bryzgi ostro i gniewnie przemywały mi twarz. Żaden chemik od łez by ich nie odróżnił. Tak samo smakowały.

Na lewej burcie brakowało sporego fragmentu relingu. Powyrywane stójki, związane w pęk, leżały na dnie kokpitu. Za burtę zwisał skrawek parcianego pasa bezpieczeństwa. To chyba Richowi musiał się urwać, tak pomyślałam. I przeraziłam się: urwał się pas bezpieczeństwa? Przypomniały mi się jego poranione ręce. Już wiedziałam, w jaki sposób utrzymał się na pokładzie. To przecież żadna różnica, znaleźć się w oceanie z rękami albo bez. Z głową albo bez głowy. Czasem lepiej bez głowy.

Statków nie było widać. Jakieś wielkie stworzenia, może delfiny, może orki, pokazywały grzbiety na skraju przelewających się fal. Znikały i pojawiały się. Nie wiem, co to było. Mimo wszelkich tłumaczeń, delfina od wieloryba odróżniam tylko na obrazku, albo w dobrej pogodzie, kiedy delfiny skaczą tak wysoko. Niektóre wieloryby też skaczą.

Należało zająć się pracą. Barometr doszedł do 986, log pokazywał 4 węzły. Szybkość trochę za mała, by żeglować spokojnie. Wyniosłam zrolowany kliwer, spojrzałam na bak. Tam wciąż kotłowała się gnilna ciężka woda, dziób niby czerpak wyszarpywał z uciekających zwałowisk połyskliwe czarne kęsy, które wiatr unosił, skręcał porywami w kolorowe lejki. Lejki zwalniały, rozsypywały się chłodnym prysznicem. Umęczony dzień nie wykazywał szczególnej odwagi, ściśnięty w imadle niskiego nieba i wysokiego oceanu. Jedynie w tych lejkach, tryskających na dziobie, ożywała tęcza.

Posuwałam się do przodu uważnie, łapiąc się relingów. Dopiero w koszu dziobowym, zaklinowana plecami, poczułam się bezpiecznie. Przymocowałam róg kliwra do podwięzi, następnie do fału, przyszeklowałam szoty. Kabestanem fałowym podciągnęłam żagiel, wróciłam do kokpitu. Za chwilę kliwer pracował wraz z fokiem, „Cinderella" przyspieszyła. Żeby postawić grotżagiel, nie mogłam się zdecydować. Może sama nie dałabym rady go postawić.

Szliśmy na lewym halsie, cały czas w kierunku Hamilton. Nie znałam dokładnej pozycji, lecz nieco skorygowałam kurs. Słaby wiatr wiał z południa, może trochę z zachodu, poprzecznie do fal. Często zamierał, potem pośpiesznie dmuchał. Fale nadchodziły niezłomnymi rzędami, jak gdyby nigdy nie miały się uspokoić i zasnąć. Odchodziły tam, dokąd odszedł sztorm. Smok, który nas nie połknął. Najpierw minęły nas jego zionące paszcze, potem okropne cielsko z pazurami, konwulsyjny ogon — pozostaliśmy starmoszeni w jego kilwaterze. Wiadomo było, dało się wyczuć, że ten smok gdzieś tam daleko zdycha.

Ogarniała mnie przytulna świadomość bezpieczeństwa.

Który to raz na tym oceanie? Łatwo było policzyć: piąte przejście Atlantyku. Tylko za pierwszym razem, dla zachęty, aby mnie nie przerazić, przejście było spokojne, niemal sielankowe. Sielankowa była żegluga po morzu Karaibskim, wyspy sielankowe, w ogóle najspokojniejszy był ten pierwszy rejs, chociaż trwał najdłużej. Potem różnie bywało. Doszłam nawet do wniosku, że przeżyłam wszystko groźne, czym dysponuje ocean. Ale teraz przekonałam się, jaki jest prawdziwy jego gniew. Nie pocieszam się, doskonale wiem, że ten gniew może być znacznie straszniejszy.

Przede wszystkim wiem, że bez Richa, jego odwagi i umiejętności, smok by z pewnością nas pożarł. Nie przeżylibyśmy, gdyby nie był z nami.

Wciąż mam przed oczami twarz Richa odciśniętą na szybie bulaju, dłonie zmaltretowane, bezlitośnie storturowane ciało. To cena naszego życia. Życia nas wszystkich. Rich zapłacił ją, jak człowiek bogaty płaci za bilet do kina.

Podobno każde ludzkie życie warte jest każdej ceny. Tak mówią ci, którzy nie wiedzą co mówią. Albo mają na myśli wyłącznie życie własne. Henry powiedział, że nie ceni swojego, bo już dokonał tego, czego miał dokonać. Czyżby więc nie był wart wysiłków Richa? A ja? Czy moje nieudane, pełne goryczy życie było warte ochrony?

Wychodzi więc na to, że Rich wysilał się dla samego siebie, dla nas tak tylko, przy okazji, bo nie miał innego wyboru. To uwalnia nas od wdzięczności, wystarczy premia do płacy. Rich ma na sprzedaż odwagę i umiejętności. Zmaltretowanie musi mieć wliczone w cenę, nieprawda?

Trzęsłam się, wylizywałam łzy i słoną wodę. Nie wiem, czego było więcej. Zaczęłam rozumieć coś, co jest nie do zrozumienia, czego nie sposób zrozumieć nawet wtedy, kiedy się rozumie. Uświadomiłam sobie, że moje nieposkładane życie znalazło się w punkcie, od którego mogłoby stać się inne, lepsze i szczęśliwsze, gdyby — gdyby nie było takie właśnie, nieposkładane. Lecz gdyby nie było takie, nie doszłoby do tego punktu.

Jak sobie poradzić z tym niezrozumiałym zrozumieniem?


1 2 3 4 5 

 Zobacz także te strony:
Demon Dean demoluje Karaiby
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kłamstwa w imię Boże
Quiz Racjonalisty - 40 pytań

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


« Tematy różnorodne   (Publikacja: 27-08-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zbysław Śmigielski
Powieściopisarz, nowelista, aforysta, najrzadziej poeta. Laureat konkursów i nagród literackich. Uznany za marynistę. Był kapitanem jachtowym, instruktorem żeglarstwa, nieco powłóczył się po morzach, co ma wpływ na twórczość. Zajmuje się propagowaniem spraw morza na spotkaniach autorskich, szczególnie z młodzieżą. Interesują go także inne sprawy: historia współczesna, problemy społeczne, konflikty moralne - to, czym żyjemy na codzień. Ostatnia książka: Sarmaty i scyty (2007). Zmarł w 2014.
 Strona www autora
 Numer GG: 3401579

 Liczba tekstów na portalu: 22  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Nostalgia
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5529 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365