|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia i życie
Człowiek na styku wolności i ograniczeń [3] Autor tekstu: Czesław Kiluk, Elżbieta Binswanger-Stefańska
Na początku wejścia w Internet (moja firma była, o ile mi wiadomo, pierwszą
firmą wykorzystującą Internet do zadań inżynierskich) spotkania z klientami
(a było ich wiele) w 90% dotyczyły objaśniania, jak to w ogóle jest z tym
Internetem a tylko w 10% samej kwestii monitoringu. Z ciekawszych projektów
wspomnę monitoring wszystkich szpitali województwa i miasta Sztokholmu. 136
obiektów i wiele tysięcy punktów pomiarowych. Inwestycje około 7 mln koron,
plus znaczące wpływy roczne z tytułu zapłat abonenckich. Porwała mnie również
fala, którą nazwałbym „napędzaniem rozwoju portfelem". Inwestorzy
sami prosili się o skorzystanie z ich pieniędzy. Wezwanie brzmiało „ty
kręć biznes, my dostarczamy gotówki". Naturalnie, że to porywa, tak stałem
się również prekursorem "nowej ekonomii na bazie cudu IT". Dziś napędzanie
rozwoju cudzą sakiewką z widokiem na wzbogacenie się przy wprowadzeniu firmy
na giełdę traktuję sceptycznie jako nienajlepszą drogę dla innowatora. W ciągu kilku pierwszych lat wykonaliśmy co najmniej setki jeśli nie tysiące
prób różnych algorytmów. Rezultatem tego stało się kilka unikalnych metod
wizualizacji danych. Tematem jest innowacyjność i na podstawie opowiedzianej
historii widać, jak innowacyjność może realizować się w praktyce i jak
fortuna kołem się toczy. Zamierzeniem tej osobistej retrospekcji było
przedstawienie autentycznych realiów kreatora. Branża IT jest wdzięcznym
polem kreowania i rozwoju innowacji chociażby z powodu niskiego progu
inwestycji startowych. Komputer + inspiracja i można zacząć tworzyć.
Moim faworytem na rynku rozwoju technologii jest firma Apple, więc jeden
przykład z ich podwórka. W latach 90. Apple wykreował pierwszy PDA (Personal
Digital Assistent) pod nazwą NEWTON. Na rynku okazał się fiaskiem. Firma omalże
nie zbankrutowała. NEWTONA wyłączono z produkcji. Lecz… drzwi zostały
uchylone i za parę lat przeżywaliśmy niebywały sukces PALM-a. Chociaż
podkreślam, że NEWTON jest w dalszym ciągu bezkonkurencyjny, acz już
zapomniany. Pojawił się za wcześnie i za dużo proponował. To też błąd.
Zweryfikowany został przez rzeczywistość. Analizując wiele takich sytuacji doszedłem
do wniosku, że — po pierwsze — moje przygody są normalnym składnikiem
kreatywnych zmagań innowatora i — po drugie — że decyzja, czego NIE robić w danym momencie jest często ważniejsza, niż co chciałoby się robić. Zwykle
pomysłów jest natłok, ale moje doświadczenie mówi, że w drodze do sukcesu
sprawdza się przemyślana eliminacja niepowodzeń. Taka strategia pozwala na
zachowanie potencjału twórczego na lepsze okazje. Wyczucie czasu jest ważne
także z uwagi na dojrzałość techniczną odbiorców. Bo tu zaczynają się
dylematy. Jak rozeznać się w kompleksowej, we mgle ukrytej rzeczywistości?
Podejmowanie decyzji przy minimalnej ilości danych wymaga uproszczonych modeli
rzeczywistości i konieczności kontrolowania ryzyka. Szukałem sposobów i metod
jak to czynić racjonalnie.
Jednoczenie zaczęła powstawać konkurencja. Jak poradzić sobie z konkurencją na rynku gospodarczym przy ograniczonych środkach robienia sondaży i analiz rynku? Najbardziej mnie przekonują modele wojskowe stosowane na
rozproszonym polu walki. Skąpa ilość danych, często fałszywych, pełna
dynamika rozwoju wydarzeń, nieprzewidywalność dalej niż na parę kroków. Tam
zasada polega na tym, że każdy osobnik realizuje swoje zadanie, koordynuje się z pozostałymi członkami grupy, przewiduje kroki przeciwnika i reakcje kolegów.
Jednoczenie musi minimalizować ryzyko eliminacji. Jak oni sobie radzą? Jak
działa ich metoda podejmowania decyzji, wartościowania wyborów? Mówiąc krótko:
brak centralnych dyrektyw w podejmowaniu decyzji w kombinacji z najwyższą
motywacją ratowania życia przy ograniczonej ilości czasu na analizy i przy
konieczności zachowania operatywności wymaga wytrenowanej uprzednio niezawodnej
kreatywności. Miesiące treningów wyrabiają w żołnierzu niezbędne refleksy,
na które składają się błyskawiczne oceny sytuacji, podświadome analizy i wybór
możliwych reakcji.
W latach 90. Siemens Building Automation zawarł ze mną wielomilionową umowę o współpracy rynkowej (nie mieli jeszcze wtedy własnych rozwiązań na bazie
Internetu), kilka lat później Siemens oferował już centrale regulacyjne z możliwością
operatorskiego kontaktu przez Internet. Pozostali „aktorzy" wokół
branży eksploatacji energetycznej budynków robią dziś to samo. Skorzystałem
znowu z analizy i wyczucia trendów rynkowych. To, co od kilku lat jest znane
jako dyrektywa energetyczna UE w kwestii zużycia energii w budownictwie można
było już dużo wcześniej zaobserwować, szczególnie jeśli chodzi o dystrybucję
elektryczności. Obowiązek bieżących pomiarów zużycia w celu
wystawiania adekwatnych rachunków. W branży ogrzewniczej takiego przymusu nie
ma, jest za to konieczność sporządzania „metryki energetycznej"
budynków, oraz zabezpieczenia ciągłego monitorowania zużycia w celu odświeżania
„metryki". Poza tym zakłady miejskich sieci ciepłowniczych
zainspirowane tym co dzieje się na obszarze elektryczności (nie bez znaczenia
jest większy strumień pieniędzy, które generuje poszczególny abonent ciepłowniczy)
rozpoczęły szeroką automatyzację odczytywania zużycia w celu szybkiego
wystawiania rachunków i efektywizacji rozliczeń. Wiedząc to, zaliczyłem te
zakłady do mojej grupy docelowej. Mają przecież w swoich archiwach cogodzinne
pomiary, które po wystawieniu faktur zajmują tylko miejsce w pamięci komputerów.
Koncept sprawdził się.
Tak zaczęła się moja kolejna przygoda ze świadomością, pojmowaniem
rzeczywistości i możliwościami skutecznego orientowania się na tym polu. Okazało
się to „wejściem w mój świat". „Mój świat" tzn. swój własny
świat każdego z nas. Pewnego razu w utarczce słownej z moją ukochaną
zaobserwowałem ciekawe zjawisko. Dialog odbywał się jakby między innymi
osobami, chociaż w pokoju nikogo więcej nie było. Odniosłem wrażenie, że słowa,
które do mnie docierają, mają, owszem, związek z tym, co ja powiedziałem,
lecz nie są odpowiedzią na moje przesłanie, tak jakby obok mnie stała druga
osoba i używając tych samych słów przekazywała inne przesłanie. I, co
jeszcze ciekawsze, w głowie miałem kilka gotowych odpowiedzi, jakbym i ja
rozmawiał z kilkoma wizerunkami mojej rozmówczyni. I tu przypomnieli mi się
żołnierze (innowatorzy / przedsiębiorcy), którzy są również skazani na
odwoływanie się do swego wewnętrznego wizerunku otoczenia, okoliczności,
uwarunkowań itd. Daje im to możliwość błyskawicznego, niesłychanie sprawnego
orientowania się w terenie, ale tu UWAGA: pod warunkiem że ich „mój świat", ich model
świata, zgodny jest z realną rzeczywistością.
Konkluzja jest prosta: Najważniejszym czynnikiem powodzenia jest zgodność własnego
wizerunku świata ze światem rzeczywistym, do jakiegokolwiek obszaru
rzeczywistości byśmy się nie odnosili. Im bardziej samodzielna pozycja tym bardziej jest to
znaczące. Więcej — jeśli nawet jakiś człowiek nie dopuszcza myli o tym, wierząc,
że jego świadomość odbiera rzeczywistość wprost, to w dalszym ciągu orientuje
się tylko i wyłącznie według tegoż wizerunku. Każdy człowiek ma w sobie
kompletny model wszelkiej rzeczywistości, skala rozciąga się od ekstremalnej
prostoty do ekstremalnej kompleksowości, przy braku informacji osnową będą
stereotypy i skróty myślowe. Również i ja mam taki model, nad formowaniem go
pracuję całe życie. Nasz indywidualny, subiektywny wizerunek świata jest
jedynym, którego możemy używać i który używamy. Mamy go zawsze, jest dla
nas dostępny bez przerwy, jest cały czas ONLINE (być może dlatego właśnie mózg,
mniej niż 2% wagi ciała, zużywa 20% energii i to najwyższej jakości).
Według europejskiej psychologii i neurologii myśli są stanami
fizjologicznymi mózgu. Dzisiejsza neurologia jednoczenie stwierdza, że np.
sygnał nerwowy z palca możemy prześledzić przez całą drogę od palca do mózgu i spory kawałek w mózgu, lecz nie ma żadnej możliwości, aby wskazać miejsce,
gdzie ten „materialnie" identyfikowalny sygnał przechodzi w abstrakcyjne uczucie. Tradycyjne podejście zakładające, że określone części mózgu
realizują określone stany emocji jest zastąpione wiedzą, że te same emocje
mogą być realizowane w różnych miejscach mózgu a nawet ciała. Dzisiejsze
opisy neurologiczne są bardzo bliskie 2500-letnim buddyjskim opisom procesów
mentalnych. Europejska psychologia wyrosła z filozofii i — licząca nie więcej
niż 200 lat — jest zorientowana na konstrukcje teoretyczne, podczas kiedy
buddyjska tradycja psychologiczna ma w centrum zainteresowania pragmatyczne zarządzanie
obszarami mentalnymi człowieka. Podsumowując wywnioskowałem z tego, że Myśl
jest percepcją sygnałów zmysłowych. Np. kieruję oko na dom, czerwony -
powstaje sygnał — widzę dom = myślę: dom + czerwony. Percepcja = Myśl.
Widzenie jako percepcja wyobrażenia: Właśnie widzenie jako najbardziej
przebadana dziedzina daje świadectwo o mechanizmach wiążących nasze zmysły ze
świadomością. To co widzimy jest postrzeganiem obrazu umysłowego wyobrażenia
rzeczywistości. Wzrok jako zmysł służy tylko odświeżaniu tego mentalnego
modelu. Model formy, kształtu otoczenia jest, podkreślam, tylko odbiciem
fragmentu rzeczywistości i jest jednoczenie tylko fragmentem naszego totalnego
modelu rzeczywistości. Tak, każda wyobrażalna rzecz, a przede wszystkim kiedy
postrzegana przez któryś ze zmysłów jest składnikiem naszego mentalnego
modelu świata rzeczywistego. Pozostałe zmysły analogicznie, podobnie jak wzrok,
pełnią funkcję „odświeżaczy" odpowiadających fragmentów modelu,
oraz aktywują materialne procesy wewnętrznej regulacji organizmu. Istnienie
Modelu nie zależy od zasobów informacji, czy znajomości technologii — każda
osobowość nosi jakieś, mniej lub więcej dokładne wyobrażenie Wszechświata. Ten
właśnie Model jest miarą i punktem referencyjnym, kiedy indywiduum odnosi się
do świata realnego.
Więc wracając do pojęcia Myśli, wcześniej stwierdziłem, że jest to
percepcja sygnału zmysłowego, teraz można to uścilić i stwierdzić, że jest
to szeroko pojęta percepcja mentalnego modelu rzeczywistości. Nie widzimy tego,
co oko widzi, ale to, co jest dostępne świadomości w Modelu naszego świata. Czyli
nasza Myśl jest kontaktem świadomości z wybranymi fragmentami naszego Modelu.
Wynikałoby stąd, że Myśl nie jest uwarunkowana materialnie, nie jest materią i można rzec nie „dotyka" materii lecz niematerialnego wyobrażenia,
subiektywnego Modelu rzeczywistości — nie istnieje kontakt z rzeczywistością na
wprost. Czym więc jest ten Mentalny Model Rzeczywistości? Cegłami budowli
Modelu są mniej lub bardziej adekwatne metafory. Podobieństwo rzeczy lub
wydarzeń jest przenoszone obrazowo na inną rzecz lub wydarzenie, cechy pewnych
obiektów na bazie podobieństwa są przenoszone na bardziej kompleksowe obiekty
(przykład: wielbłąda nazywamy „okrętem pustyni").
1 2 3 4 5 Dalej..
« Psychologia i życie (Publikacja: 07-12-2007 )
Elżbieta Binswanger-Stefańska Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie. Liczba tekstów na portalu: 56 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 5 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5643 |
|