|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
O psychobiznesie, tolerancji i odpowiedzialności [2] Autor tekstu: Tomasz Witkowski, Paweł Fortuna
Jednak prowokację, która doprowadziła do największych efektów,
przeprowadził David Rosenhan (1973). Jego celem było sprawdzenie, czy
psychiatrzy potrafią odróżnić chorobę psychiczną od normalności. Sprawdzał to razem z siedmioma innymi ochotnikami, którzy nigdy nie mieli żadnych psychicznych problemów. Udali
się oni do wybranych szpitali psychiatrycznych w USA i zgłaszając się do dyżurującego
psychiatry, oświadczali, że słyszą „głosy". Każdy z tej ósemki został zdiagnozowany jako
chory psychicznie, a następnie zatrzymany w szpitalu. Siedmiu z nich zostało zakwalifikowanych
jako schizofrenicy. Każdemu podawano silne leki psychotropowe. Rosenhan został
zwolniony ze szpitala po dwóch miesiącach. Nagłośnił wówczas swoją prowokację w mediach. Natychmiast został oskarżony o oszustwo i fałszywe oszczerstwa. Jeden ze szpitali
rzucił mu wyzwanie, twierdząc, że może on podesłać do niego więcej oszustów i tym razem zostaną oni bezbłędnie rozpoznani. Rosenhan zgodził się na ten test. Po miesiącu
szpital z dumą oświadczył, że rozpoznał 41 oszustów. Niestety, okazało się, że Rosenhan
nie wysłał tam nikogo. Efekty tej prowokacji były szokujące dla psychiatrii amerykańskiej.
Wykazały jednoznacznie, że psychiatrzy nie mają narzędzi, które umożliwiłyby im dokonać
rozróżnienia pomiędzy ludźmi zdrowymi i chorymi. Prowokacja Rosenhana najpierw wywołała burzliwą i szeroką
dyskusję na temat wartości metod diagnostycznych, następnie przyczyniła się do
przeprowadzenia ogromnego programu badawczego, a w konsekwencji do zmian w metodach
diagnozowania psychiatrycznego, których obecnie wielu autorów nie waha się
nazwać rewolucyjnymi (Mayes & Horowitz, 2005; Speigel, 2005; Wilson, 1993).
Badania, o których mowa, rozpoczęły się w 1974 r. i były prowadzone pod
przewodnictwem Roberta Spitzera — psychiatry i zdecydowanego krytyka metody zastosowanej przez
Rosenhana. Były one bezpośrednią odpowiedzią na kryzys panujący w psychiatrii
amerykańskiej ujawniony nieortodoksyjnym eksperymentem Rosenhana. W ich wyniku powstała
trzecia wersja Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM),
opracowana siłami American Psychiatric Association. Co prawda DSM istniał już od 1952 roku, ale zarówno jego
pierwsze wydanie, jak i to uaktualnione w 1968 r., były powszechnie ignorowane i nie
stanowiły standardu dla diagnozy (Grob, 1991). Dopiero trzecia wersja oparta na badaniach
statystycznych, zgodna z International Statistical Classification of Diseases and Related
Health Problems (ICD), opublikowaną przez Światową Organizację Zdrowia, ustanowiła
standard diagnozy i stworzyła rodzaj uniwersalnego języka, którym posługują się
psychiatrzy w całych Stanach Zjednoczonych i w niektórych krajach Europy. Z czasem powstała
wersja czwarta DSM, a obecnie trwają prace nad piątą (First, 2002). Podsumowując przedstawione bardzo szkicowo zmiany w psychiatrii
amerykańskiej, w latach 70. XX w., można powiedzieć, że rewolucję, którą
przeprowadził oddział badaczy American Psychiatric Association pod
dowództwem Spitzera, rozpętał pojedynczy strzał, jakim był prowokacyjny eksperyment
Rosenhana.
Prowokacja w „Charakterach"
Prowokacja przeprowadzona przez Tomasza Witkowskiego w 2007 r.
na łamach popularnonaukowego czasopisma „Charaktery" miała kilka celów
(Witkowski, 2007). Podstawowym była próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o to,
czy korzystając ze środka przekazu postrzeganego jako popularnonaukowy i wspieranego
przez polskie autorytety w dziedzinie psychologii, istnieje możliwość wprowadzenia do
obiegu fałszywej terapii. Realizacja tego podstawowego celu w warunkach polskiego rynku usług
psychologicznych mogłaby naszym zdaniem zagwarantować zaistnienie terapii na
tym rynku i ułatwić jej ewentualne praktykowanie. Dodatkowym celem, jaki zakładała prowokacja, było wywołanie
szerszej dyskusji nad przenikaniem pseudonauki i paranauki na wyższe uczelnie, do
instytucji naukowych oraz na łamy prasy popularnej i do czasopism specjalistycznych,
ewentualne zainicjowanie działań zmierzających do ograniczenia rozwoju pseudonauki, a także
postawienie szeregu istotnych dla psychologii pytań: Czy przedstawiciele psychologii naukowej
czują się odpowiedzialni za poziom popularyzowania swojej dziedziny i popularyzowane treści?
Czy i jaka jest różnica pomiędzy tolerancją redaktorów, terapeutów, badaczy dla różnych
sposobów uprawiania nauki i terapii a obojętnością w stosunku do nadużyć, które w tej sferze mają miejsce? Czy jako psychologowie powinniśmy rynek usług terapeutycznych,
nazywany czasami psychobiznesem pozostawić prawom wolnego rynku?
Narzędzie prowokacji
Narzędziem prowokacji był artykuł popularno-naukowy
opublikowany w czasopiśmie „Charaktery" (Aulagnier, 2007). Tekst opisywał nowy,
fikcyjny rodzaj terapii opartej na koncepcji pól morfogenetycznych, rezonansu morficznego i przyczynowości formatywnej (por. Sheldrake, 1981). Oto krótki fragment z opublikowanego tekstu dający wyobrażenie o koncepcji: "Zgodnie z koncepcją Sheldrake’a pole morfogenetyczne jest
to wypełniające przestrzeń pole o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej, które obok
czynnika genetycznego, DNA, nadaje określoną formę organizmom żywym. Ma ono też silny wpływ
na zachowanie organizmów żywych i ich interakcje z innymi organizmami. Z polem
morfogenetycznym wiąże się też pojęcie 'formatywnej przyczynowości'. Jest to,
wg Sheldrake’a, zdolność każdego organizmu do przekazywania pamięci o często powtarzających się
zdarzeniach poprzez zapisywanie ich w polu morfogenetycznym, a następnie
przekazywanie tej informacji potomkom i innym organizmom żywym poprzez aktywny kontakt z ich
polami tego rodzaju. Przekazywanie to odbywa się w oparciu o zjawisko rezonansu
morficznego. Zjawisko to, polega na tym, że jeśli jakaś krytyczna liczba osobników
określonego gatunku nauczy się jakiegoś zachowania lub uzyska określone cechy organizmu, to
automatycznie — dzięki rezonansowi morficznemu — są one dużo szybciej nabywane
przez pozostałe osobniki tegoż gatunku. Szybkość przyswajania w takich przypadkach trudno
wyjaśnić naturalnymi procesami uczenia się. Co ciekawe, badania potwierdzają, że
im większe zagęszczenie osobników danego gatunku, a co za tym idzie pól
morfogenetycznych, tym intensywniejszy rezonans morficzny" (Aulagnier, 2007). Za wyborem koncepcji Sheldrake’a stało kilka powodów. Po
pierwsze, istotny był fakt, że funkcjonuje ona w niektórych psychoterapiach jako
model wyjaśniania zachodzących zmian, np. w ustawieniach Berta Hellingera (Hellinger, ten Hövel,
2004). Po drugie, jest koncepcją pseudonaukową egzystującą od dawna niemal wyłącznie
na obrzeżach nauki lub poza nimi. Ani biolodzy akademiccy, ani fizycy nie traktują tej
koncepcji poważnie. Hipotezę istnienia tego pola biorą jedynie pod uwagę niektóre szkoły
psychoanalizy, traktując ją jako rozwinięcie idei nieświadomości zbiorowej Junga. Najchętniej z pojęcia pola morfogenetycznego korzystają autorzy literatury fantastycznej. Badania nie potwierdziły ani istnienia pól morfogenetycznych,
ani rezonansu morficznego. W bazie naukowej EBSCO zawierającej większość
liczących się prac z zakresu nauk społecznych, medycznych i pedagogicznych, wyszukiwanie pojęć
formative causation, morphic fields, morphogenetic fields dało
rezultat zaledwie 10 publikacji dla wszystkich trzech pojęć. Dla porównania, hasło cognitive
therapy daje 7244 pozycji, a behavioral
therapy — 2719 publikacji. Trzecim powodem uzasadniającym wybór tej akurat koncepcji był
fakt, że wyjaśniając pojęcie pola morfogenetycznego, w nieuprawniony sposób powołuje
się ona na analogię do pola kwantowego, co poza realizacją przedstawionych wcześniej
celów mogłoby dodatkowo pomóc w sprawdzeniu, czy lekcja udzielona przez Alana Sokala na
coś się zdała. Trudno zatem wyobrazić sobie teorię „lepszą", z punktu widzenia
przygotowania mistyfikacji, a gorszą z punktu widzenia nauki. Tekst zawierał szczegółowy opis terapii, sposoby pomiaru pól
morfogenetycznych, odwoływał się do przykładów ze świata zwierząt, pokazywał,
jakie zastosowania mają pola morfogenetyczne w nauce języków, jakie są związki pola
morfogenetycznego z fizyką kwantową itp. Na ostateczny kształt opublikowanego tekstu złożyły
się treści przesłane przez autora mistyfikacji oraz te, które redaktorzy miesięcznika
dodali w procesie redakcji. Analiza tych redakcyjnych dodatków wykazała, że są one plagiatem artykułu Anny Opali,
opublikowanego w serwisie internetowym.
Tekst, który ukazał się drukiem, zawierał ok. 50% treści autorskich i ok.
50% treści dodanych przez redakcję, a będących plagiatem. Oczywiście ten zabieg
redakcji nie był zaplanowanym elementem przygotowywanej prowokacji. „Charaktery" — miesięcznik, w którym ukazał się artykuł
to jedyne na polskim rynku czasopismo popularnonaukowe w całości poświęcone psychologii i psychoterapii. Ma też wyraźnie sprecyzowany profil. Przede wszystkim, jak możemy
przeczytać w słowie od redaktora naczelnego w nr 6 z czerwca 2002 r. „(...) pismo
nasze, chociaż popularnonaukowe — popularne, ale jednak naukowe (...)." Takich deklaracji
znajdziemy więcej. Ich potwierdzeniem dla czytelnika jest fakt powołania do redakcji
redaktora naukowego oraz zatrudnienie w niej trzech doktorów psychologii. Dodatkowym
zabiegiem, który może w oczach czytelnika wzmacniać wiarygodność pisma, jest
umieszczenie w stopce redakcyjnej ośmiu nazwisk poprzedzonych tytułem profesor doktor
habilitowany i jedno z tytułem doktorskim, które konstytuują Radę Naukową miesięcznika
[ 2 ]. Przytoczone deklaracje, wyraźnie określony profil „Charakterów"
oraz kampania reklamowa promująca je jako rzetelne pismo powodują, że
czytelnik może odbierać prezentowane treści jako poparte badaniami naukowymi,
wiarygodne i sprawdzone. Niestety, obserwacje zawartości pisma prowadzą do zgoła odmiennych
wniosków. Miesięcznik, szczególnie od kilku ostatnich lat, wśród rzetelnych artykułów
zamieszcza również treści niesprawdzone, ale atrakcyjne, które pod szyldem nauki mogą się
dobrze „sprzedać" szerokiej rzeszy czytelników. Jeszcze jednym argumentem przemawiającym za wyborem
„Charakterów" był fakt, że trafiają one do bardzo sprecyzowanej i dużej (ponad 60
tys.) grupy odbiorców. Są nimi psychologowie, wśród których wielu jest takich, dla których
miesięcznik jest głównym źródłem informacji, studenci psychologii, terapeuci bez
wykształcenia psychologicznego oraz bardzo wielu dawnych, obecnych oraz przyszłych klientów
trafiających do terapeutów. Trudno zatem wyobrazić sobie lepszy nośnik dla terapeutycznych
nowinek w Polsce niż „Charaktery".
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Dane z września
2007 r. « Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 30-03-2008 )
Paweł Fortuna Doktor, asystent w Katedrze Psychologii Eksperymentalnej KUL. Realizuje badania eksperymentalne z zakresu procesów poznawczych leżących u podłoża obrony przed manipulacją i perswazji. Uczestniczy w projektach badawczych realizowanych w ramach Katedry i Ośrodka Psychologicznych Analiz Komunikowania Społecznego. Prowadzi zajęcia dydaktyczne z psychologii zachowań konsumenckich, psychologii reklamy oraz psychologii komunikacji perswazyjnej. Zainteresowania naukowe: psychologia zmiany postaw, perswazja narracyjna, obrona przed manipulacją (bias correction), komunikacja audio-wizualna. |
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5808 |
|