Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.478.527 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 703 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nie było wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa.
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

O psychobiznesie, tolerancji i odpowiedzialności [2]
Autor tekstu: Tomasz Witkowski, Paweł Fortuna

Jednak prowokację, która doprowadziła do największych efektów, przeprowadził David Rosenhan (1973). Jego celem było sprawdzenie, czy psychiatrzy potrafią odróżnić chorobę psychiczną od normalności. Sprawdzał to razem z siedmioma innymi ochotnikami, którzy nigdy nie mieli żadnych psychicznych problemów. Udali się oni do wybranych szpitali psychiatrycznych w USA i zgłaszając się do dyżurującego psychiatry, oświadczali, że słyszą „głosy". Każdy z tej ósemki został zdiagnozowany jako chory psychicznie, a następnie zatrzymany w szpitalu. Siedmiu z nich zostało zakwalifikowanych jako schizofrenicy.

Każdemu podawano silne leki psychotropowe. Rosenhan został zwolniony ze szpitala po dwóch miesiącach. Nagłośnił wówczas swoją prowokację w mediach. Natychmiast został oskarżony o oszustwo i fałszywe oszczerstwa. Jeden ze szpitali rzucił mu wyzwanie, twierdząc, że może on podesłać do niego więcej oszustów i tym razem zostaną oni bezbłędnie rozpoznani. Rosenhan zgodził się na ten test. Po miesiącu szpital z dumą oświadczył, że rozpoznał 41 oszustów. Niestety, okazało się, że Rosenhan nie wysłał tam nikogo. Efekty tej prowokacji były szokujące dla psychiatrii amerykańskiej. Wykazały jednoznacznie, że psychiatrzy nie mają narzędzi, które umożliwiłyby im dokonać rozróżnienia pomiędzy ludźmi zdrowymi i chorymi.

Prowokacja Rosenhana najpierw wywołała burzliwą i szeroką dyskusję na temat wartości metod diagnostycznych, następnie przyczyniła się do przeprowadzenia ogromnego programu badawczego, a w konsekwencji do zmian w metodach diagnozowania psychiatrycznego, których obecnie wielu autorów nie waha się nazwać rewolucyjnymi (Mayes & Horowitz, 2005; Speigel, 2005; Wilson, 1993). Badania, o których mowa, rozpoczęły się w 1974 r. i były prowadzone pod przewodnictwem Roberta Spitzera — psychiatry i zdecydowanego krytyka metody zastosowanej przez Rosenhana. Były one bezpośrednią odpowiedzią na kryzys panujący w psychiatrii amerykańskiej ujawniony nieortodoksyjnym eksperymentem Rosenhana. W ich wyniku powstała trzecia wersja Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM), opracowana siłami American Psychiatric Association.

Co prawda DSM istniał już od 1952 roku, ale zarówno jego pierwsze wydanie, jak i to uaktualnione w 1968 r., były powszechnie ignorowane i nie stanowiły standardu dla diagnozy (Grob, 1991). Dopiero trzecia wersja oparta na badaniach statystycznych, zgodna z International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems (ICD), opublikowaną przez Światową Organizację Zdrowia, ustanowiła standard diagnozy i stworzyła rodzaj uniwersalnego języka, którym posługują się psychiatrzy w całych Stanach Zjednoczonych i w niektórych krajach Europy. Z czasem powstała wersja czwarta DSM, a obecnie trwają prace nad piątą (First, 2002).

Podsumowując przedstawione bardzo szkicowo zmiany w psychiatrii amerykańskiej, w latach 70. XX w., można powiedzieć, że rewolucję, którą przeprowadził oddział badaczy American Psychiatric Association pod dowództwem Spitzera, rozpętał pojedynczy strzał, jakim był prowokacyjny eksperyment Rosenhana.

Prowokacja w „Charakterach"

Prowokacja przeprowadzona przez Tomasza Witkowskiego w 2007 r. na łamach popularnonaukowego czasopisma „Charaktery" miała kilka celów (Witkowski, 2007). Podstawowym była próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, czy korzystając ze środka przekazu postrzeganego jako popularnonaukowy i wspieranego przez polskie autorytety w dziedzinie psychologii, istnieje możliwość wprowadzenia do obiegu fałszywej terapii.

Realizacja tego podstawowego celu w warunkach polskiego rynku usług psychologicznych mogłaby naszym zdaniem zagwarantować zaistnienie terapii na tym rynku i ułatwić jej ewentualne praktykowanie. Dodatkowym celem, jaki zakładała prowokacja, było wywołanie szerszej dyskusji nad przenikaniem pseudonauki i paranauki na wyższe uczelnie, do instytucji naukowych oraz na łamy prasy popularnej i do czasopism specjalistycznych, ewentualne zainicjowanie działań zmierzających do ograniczenia rozwoju pseudonauki, a także postawienie szeregu istotnych dla psychologii pytań: Czy przedstawiciele psychologii naukowej czują się odpowiedzialni za poziom popularyzowania swojej dziedziny i popularyzowane treści? Czy i jaka jest różnica pomiędzy tolerancją redaktorów, terapeutów, badaczy dla różnych sposobów uprawiania nauki i terapii a obojętnością w stosunku do nadużyć, które w tej sferze mają miejsce? Czy jako psychologowie powinniśmy rynek usług terapeutycznych, nazywany czasami psychobiznesem pozostawić prawom wolnego rynku?

Narzędzie prowokacji

Narzędziem prowokacji był artykuł popularno-naukowy opublikowany w czasopiśmie „Charaktery" (Aulagnier, 2007). Tekst opisywał nowy, fikcyjny rodzaj terapii opartej na koncepcji pól morfogenetycznych, rezonansu morficznego i przyczynowości formatywnej (por. Sheldrake, 1981).

Oto krótki fragment z opublikowanego tekstu dający wyobrażenie o koncepcji: "Zgodnie z koncepcją Sheldrake’a pole morfogenetyczne jest to wypełniające przestrzeń pole o bliżej niesprecyzowanej naturze fizycznej, które obok czynnika genetycznego, DNA, nadaje określoną formę organizmom żywym. Ma ono też silny wpływ na zachowanie organizmów żywych i ich interakcje z innymi organizmami. Z polem morfogenetycznym wiąże się też pojęcie 'formatywnej przyczynowości'. Jest to, wg Sheldrake’a, zdolność każdego organizmu do przekazywania pamięci o często powtarzających się zdarzeniach poprzez zapisywanie ich w polu morfogenetycznym, a następnie przekazywanie tej informacji potomkom i innym organizmom żywym poprzez aktywny kontakt z ich polami tego rodzaju.

Przekazywanie to odbywa się w oparciu o zjawisko rezonansu morficznego. Zjawisko to, polega na tym, że jeśli jakaś krytyczna liczba osobników określonego gatunku nauczy się jakiegoś zachowania lub uzyska określone cechy organizmu, to automatycznie — dzięki rezonansowi morficznemu — są one dużo szybciej nabywane przez pozostałe osobniki tegoż gatunku. Szybkość przyswajania w takich przypadkach trudno wyjaśnić naturalnymi procesami uczenia się. Co ciekawe, badania potwierdzają, że im większe zagęszczenie osobników danego gatunku, a co za tym idzie pól morfogenetycznych, tym intensywniejszy rezonans morficzny" (Aulagnier, 2007).

Za wyborem koncepcji Sheldrake’a stało kilka powodów. Po pierwsze, istotny był fakt, że funkcjonuje ona w niektórych psychoterapiach jako model wyjaśniania zachodzących zmian, np. w ustawieniach Berta Hellingera (Hellinger, ten Hövel, 2004). Po drugie, jest koncepcją pseudonaukową egzystującą od dawna niemal wyłącznie na obrzeżach nauki lub poza nimi. Ani biolodzy akademiccy, ani fizycy nie traktują tej koncepcji poważnie. Hipotezę istnienia tego pola biorą jedynie pod uwagę niektóre szkoły psychoanalizy, traktując ją jako rozwinięcie idei nieświadomości zbiorowej Junga. Najchętniej z pojęcia pola morfogenetycznego korzystają autorzy literatury fantastycznej.

Badania nie potwierdziły ani istnienia pól morfogenetycznych, ani rezonansu morficznego. W bazie naukowej EBSCO zawierającej większość liczących się prac z zakresu nauk społecznych, medycznych i pedagogicznych, wyszukiwanie pojęć formative causation, morphic fields, morphogenetic fields dało rezultat zaledwie 10 publikacji dla wszystkich trzech pojęć. Dla porównania, hasło cognitive therapy daje 7244 pozycji, a behavioral therapy — 2719 publikacji.

Trzecim powodem uzasadniającym wybór tej akurat koncepcji był fakt, że wyjaśniając pojęcie pola morfogenetycznego, w nieuprawniony sposób powołuje się ona na analogię do pola kwantowego, co poza realizacją przedstawionych wcześniej celów mogłoby dodatkowo pomóc w sprawdzeniu, czy lekcja udzielona przez Alana Sokala na coś się zdała. Trudno zatem wyobrazić sobie teorię „lepszą", z punktu widzenia przygotowania mistyfikacji, a gorszą z punktu widzenia nauki.

Tekst zawierał szczegółowy opis terapii, sposoby pomiaru pól morfogenetycznych, odwoływał się do przykładów ze świata zwierząt, pokazywał, jakie zastosowania mają pola morfogenetyczne w nauce języków, jakie są związki pola morfogenetycznego z fizyką kwantową itp. Na ostateczny kształt opublikowanego tekstu złożyły się treści przesłane przez autora mistyfikacji oraz te, które redaktorzy miesięcznika dodali w procesie redakcji. Analiza tych redakcyjnych dodatków wykazała, że są one plagiatem artykułu Anny Opali, opublikowanego w serwisie internetowym. Tekst, który ukazał się drukiem, zawierał ok. 50% treści autorskich i ok. 50% treści dodanych przez redakcję, a będących plagiatem. Oczywiście ten zabieg redakcji nie był zaplanowanym elementem przygotowywanej prowokacji.

„Charaktery" — miesięcznik, w którym ukazał się artykuł to jedyne na polskim rynku czasopismo popularnonaukowe w całości poświęcone psychologii i psychoterapii. Ma też wyraźnie sprecyzowany profil. Przede wszystkim, jak możemy przeczytać w słowie od redaktora naczelnego w nr 6 z czerwca 2002 r. „(...) pismo nasze, chociaż popularnonaukowe — popularne, ale jednak naukowe (...)." Takich deklaracji znajdziemy więcej. Ich potwierdzeniem dla czytelnika jest fakt powołania do redakcji redaktora naukowego oraz zatrudnienie w niej trzech doktorów psychologii. Dodatkowym zabiegiem, który może w oczach czytelnika wzmacniać wiarygodność pisma, jest umieszczenie w stopce redakcyjnej ośmiu nazwisk poprzedzonych tytułem profesor doktor habilitowany i jedno z tytułem doktorskim, które konstytuują Radę Naukową miesięcznika [ 2 ].

Przytoczone deklaracje, wyraźnie określony profil „Charakterów" oraz kampania reklamowa promująca je jako rzetelne pismo powodują, że czytelnik może odbierać prezentowane treści jako poparte badaniami naukowymi, wiarygodne i sprawdzone. Niestety, obserwacje zawartości pisma prowadzą do zgoła odmiennych wniosków. Miesięcznik, szczególnie od kilku ostatnich lat, wśród rzetelnych artykułów zamieszcza również treści niesprawdzone, ale atrakcyjne, które pod szyldem nauki mogą się dobrze „sprzedać" szerokiej rzeszy czytelników.

Jeszcze jednym argumentem przemawiającym za wyborem „Charakterów" był fakt, że trafiają one do bardzo sprecyzowanej i dużej (ponad 60 tys.) grupy odbiorców. Są nimi psychologowie, wśród których wielu jest takich, dla których miesięcznik jest głównym źródłem informacji, studenci psychologii, terapeuci bez wykształcenia psychologicznego oraz bardzo wielu dawnych, obecnych oraz przyszłych klientów trafiających do terapeutów. Trudno zatem wyobrazić sobie lepszy nośnik dla terapeutycznych nowinek w Polsce niż „Charaktery".


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Neuronauka, neurobiznes czy neurobzdury?
Kinezjologia edukacyjna czyli nasz pierwszy kontakt z pseudonauką w szkole

 Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Dane z września 2007 r.

« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 30-03-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paweł Fortuna
Doktor, asystent w Katedrze Psychologii Eksperymentalnej KUL. Realizuje badania eksperymentalne z zakresu procesów poznawczych leżących u podłoża obrony przed manipulacją i perswazji. Uczestniczy w projektach badawczych realizowanych w ramach Katedry i Ośrodka Psychologicznych Analiz Komunikowania Społecznego. Prowadzi zajęcia dydaktyczne z psychologii zachowań konsumenckich, psychologii reklamy oraz psychologii komunikacji perswazyjnej. Zainteresowania naukowe: psychologia zmiany postaw, perswazja narracyjna, obrona przed manipulacją (bias correction), komunikacja audio-wizualna.

Tomasz Witkowski
Psycholog, pisarz, nauczyciel akademicki, doktor. Pracował przez wiele lat w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, następnie przez rok - w Instytucie Psychologii w Bielefeld w Niemczech. Prowadził badania na Uniwersytecie w Hildesheim w Niemczech, a ostatnio pracował kilka lat w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, na Wydziale Zamiejscowym we Wrocławiu.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kinezjologia edukacyjna czyli nasz pierwszy kontakt z pseudonauką w szkole
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5808 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365