|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
O psychobiznesie, tolerancji i odpowiedzialności [5] Autor tekstu: Tomasz Witkowski, Paweł Fortuna
W tej grupie powinni się znaleźć studenci, obecni i potencjalni odbiorcy usług psychologicznych sprzedawanych na wolnym rynku. Wydaje się, że
prowokacja i jej demaskacja były na tyle proste i czytelne, że miały szanse
dotrzeć do takiego odbiorcy. Drugi kierunek strategii umniejszania polegał na
minimalizowaniu wagi problemu, który prowokacja poruszała. Kolejne wypowiedzi dadzą wyobrażenie o sposobie jej realizacji: „Jakie masz dowody, że psychoanaliza, NLP, metoda Silvy,
"ustawiania" itp. szamaństwa obiektywnie szkodzą pacjentom? To, że nie pomagają? A rutinoscorbin i krople na katar to niby pomagają?" „Wiesz o tym, że mam zbliżone do Twojego zdanie o psychoanalizie, NLP i tym podobnych trendach. Ich szkodliwość społeczną jednak moim
zdaniem przeceniasz, tak jak przeceniasz wpływ 'prawdziwej' psychologii na poprawę
ludzkiej kondycji. NLP ludziom z kłopotami nie pomoże — a tym bez kłopotów nie
zaszkodzi." Ten drugi sposób umniejszania jest dużo bardziej niebezpieczny
od pierwszego. O ile umniejszenie znaczenia rangi pisma jest w tym wypadku skierowane
wyłącznie w prowokację, o tyle umniejszanie znaczenia negatywnych
konsekwencji pseudoterapii, a nawet ich istnienia, jest jawnym przyzwoleniem na ich praktykowanie.
Ramy tego artykułu nie pozwalają na prezentację dowodów ilustrujących negatywne
efekty oddziaływań psychoterapii. Można je odnaleźć w wielu publikacjach (np.
Crews, 2001; Draheim, 2003; Gujska, 2006; Lambert, Bergin, Collins, 1977; Lowe, 2001; Masson,
2004; Mays, Franks, 1985; O'Donohue, Ferguson, 2006; Persuad, 2006). Warto jednak
zaznaczyć, że taka strategia jest powszechna i charakterystyczna nie tylko dla uczonych
pracujących w naszym kraju. O'Donohue i Ferguson (2006), analizując zachowania terapeutów i naukowców w Stanach Zjednoczonych, piszą o braku jakiejkolwiek woli
przeciwstawiania się tym negatywnym zjawiskom nawet ze strony praktyków o orientacji naukowej. Źródeł
takiej postawy upatrują m. in. w relatywistycznej postawie etycznej, która przyznaje
jednakową wartość wszystkim podejściom terapeutycznym. Takie postawy środowiska naukowego
zapalają zielone światło wszelkim odmianom szarlatanerii. Strategia reorientacji Istotą tej strategii jest atak skierowany na metodę i w
konsekwencji jej deprecjacja. Przedstawienie metody w odpowiednio złym świetle, przypisanie
autorowi osobistych, często niecnych, pobudek to środki, które odwracają uwagę od
problemu pseudonauki, koncentrując ją na osobie autora prowokacji i aspektach etycznych
wykorzystanej przez niego metody. Kilka wypowiedzi zilustruje ten kierunek radzenia sobie ze
zdarzeniem: „Jeśli odwołuje się Pan do mojej opinii to powiem otwarcie,
że sposób jaki Pan wybrał jest niegodny tytułu DOKTORA, jakim się Pan posługuje." „(...) trick jaki zastosowałeś, wpisuje się — niestety — w atmosferę paranoi, prowokacji i podsłuchów i oskarżeń wszechobecnych ostatnio, która mi
osobiście ani się podoba, ani uważam ją za pragmatyczną z jakiegokolwiek powodu.
Zastanawiam się, co (poza przelotnym podważaniem zaufania i osobistą schadenfreude) osiągasz z pomocą takich operacji?" „Nauka jest intersubiektywna i krytyczna, ale też przyjmuje
się w niej (wstępnie) zasadę domniemania 'subiektywnej prawdy' (autor
prawdopodobnie pisze prawdę subiektywną — czyli wierzy, że pisze prawdę, choć może się
mylić) a nie zasadę domniemania kłamstwa (autor prawdopodobnie świadomie łże); zasada
domniemania kłamstwa to specjalność CBA, CBŚ, ABW itp." „(...) wykorzystana przez Ciebie forma prowokacji sama w sobie
jest podejrzana." „Nie wiem jak jest, ale Twoja prowokacja wygląda na
'coś osobistego', a to jeden z 'grzechów' przeciw naukowej prawdzie." Towarzyszący autorowi prowokacji zamiar ujawnienia wszystkich
fałszywych informacji, rzeczywistego autorstwa tekstów itd. odróżnia ją
od przestępstwa, w tym również plagiatu, gdzie sprawca podejmuje jakieś działania mając na
celu określone korzyści własne, o czym nie zawsze pamiętają krytycy metody. Koniecznym również
wydaje się nadmienić, że żaden z krytyków metody nie opublikował swojego stanowiska, co łączy tę strategię ze strategią przemilczenia. Jeśli metoda, zdaniem
jej krytyków, jest godna potępienia, to stanowisko w tej sprawie powinni oni zająć
publicznie, w przeciwnym razie brak reakcji przyczynia się wyłącznie do tworzenia
ambiwalentnych postaw w odbiorze zdarzenia, które najlepiej ilustruje wypowiedź osoby prowadzącej
zajęcia na studiach psychologicznych: „Studenci niektórzy są 'zszokowani' — tzn. ci co myślą i czytają
'Charaktery'. Niektórzy nie wiedzą nic a nic i nic nie rozumieją".
Pojawia się w tym miejscu również kolejne ważkie pytanie: czy
atakowanie metody zwalnia jej krytyków od ustosunkowania się do zjawiska, które
metoda ujawnia? Przypomnijmy zachowanie Roberta Spitzera — jednego z bardziej
zdecydowanych krytyków metody zastosowanej przez Davida Rosenhana. Pomimo zdecydowanie
negatywnej oceny metody nie powstrzymało go to od poświęcenia kilku lat
swojego życia na badania mające zmienić stan rzeczy ujawniony przez prowokację Rosenhana (Mayes
& Horowitz, 2005; Speigel, 2005; Wilson, 1993). To właśnie zdolność
dostrzegania problemów w oddzieleniu od metody, która do tego doprowadziła, odróżnia racjonalną
krytykę od zachowań typowo obronnych.
Strategia eksploatacyjna Tak nazwaliśmy sposób zachowania polegający na zwróceniu
bacznej uwagi na problemy, które prowokacja ujawniła, a następnie próbie
wykorzystania zaistniałej sytuacji do walki z niekorzystnymi zjawiskami. To strategia zgodna z intencjami autora prowokacji, a jednocześnie w najmniejszym stopniu reprezentowana przez środowisko
psychologów. Przejawem tej strategii jest zaproszenie wystosowane przez
redaktora naczelnego „Psychologii Społecznej" do napisania tego artykułu (za które w tym miejscu dziękujemy), zaproszenie do opublikowania opisu problemów, które prowokacja
ujawniła, wystosowane przez redaktora naczelnego kwartalnika „Nauka",
zainicjowanie dyskusji nad problemem przez przewodniczącego KNP PAN, zaproszenie na konferencję poświęconą
pseudonauce i szereg innych, równie pożytecznych, choć może nieco mniej
spektakularnych działań. Czy działania, podejmowane w ramach strategii eksploatacyjnej,
występujące w zdecydowanej mniejszości, zrównoważą negatywne skutki wcześniej
opisywanych strategii? Odpowiedź na to pytanie z pewnością będzie zależała od
intensywności i konkretności działań eksploatacyjnych.
Podsumowanie
Analiza wyników badań nad oceną tekstu przez czytelników
wskazuje, że posiadał on wszelkie atrybuty dobrego tekstu popularyzującego nową terapię, a co za tym idzie, możliwe było rozpowszechnienie za jego pomocą wiedzy o fałszywej
terapii, co jest pierwszym krokiem na drodze dla zaistnienia kolejnej pseudonaukowej
koncepcji. Jego ocena dokonywana przez studentów psychologii wskazała ponadto, że
odnaleźli oni aspekty pozwalające im na uwzględnianie nowej terapii jako przydatnego
narzędzia w pracy terapeutycznej. Tak więc, możemy uznać za zrealizowany
podstawowy cel prowokacji, jakim była próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, czy
korzystając ze środka przekazu spostrzeganego jako popularnonaukowy i wspieranego przez polskie
autorytety w dziedzinie psychologii, istnieje możliwość wprowadzenia do obiegu fałszywej
terapii. Celem dodatkowym było wywołanie szerszej dyskusji nad
przenikaniem pseudonauki i paranauki na wyższe uczelnie, w mury akademickie do
instytucji naukowych oraz na łamy prasy i do czasopism specjalistycznych, ewentualne zainicjowanie
działań zmierzających do ograniczenia rozwoju pseudonauki, a także postawienie szeregu
istotnych dla psychologii pytań. Czy przedstawiciele psychologii naukowej czują się
odpowiedzialni za poziom popularyzowania swojej dziedziny i popularyzowane treści? Czy i jaka jest różnica pomiędzy tolerancją redaktorów, terapeutów, badaczy dla różnych
sposobów uprawiania nauki i terapii a obojętnością w stosunku do nadużyć, jakie w tej sferze mają
miejsce? Czy jako psychologowie powinniśmy rynek usług terapeutycznych, nazywany
czasami psychobiznesem, pozostawić prawom wolnego rynku? Realizację tych celów możemy ocenić na podstawie analizy
dotychczasowych reakcji środowiska na prowokację. Jeśli idzie o ocenę dyskusji, jaką
wywołała prowokacja, to bez wątpienia możemy ją nazwać dyskusją kuluarową. Odbywała
się ona w obiegu nieformalnym — wśród studentów, pracowników naukowych, na forach
internetowych. Na krótki czas przybrała formy publiczne podczas konferencji naukowej oraz w trakcie posiedzenia KNP PAN. Dyskusje te były jednak niekonkluzywne, w ich wyniku nie
podjęto żadnych działań. Reakcje środowiska psychologów prowadzą do smutnych
konstatacji, iż stan izolacji pomiędzy światem uczonych i światem szamanów, o którym pisał
Łukaszewski w 1989 r., pogłębił się, co bez wątpienia sprzyja rozwojowi
pseudonauki i z pewnością nie tworzy dobrego wizerunku psychologii. Obojętność uczonych w stosunku
do psychobiznesu mylnie utożsamiana z tolerancją sprzyja jego rozwojowi, który
obecnie reguluje wyłącznie wolny rynek. Wnioski te prowadzą do dość ponurych konstatacji. Strategie
stosowane przez czystych uczonych w stosunku do opisywanych zjawisk spowodują,
że najprawdopodobniej przepaść pomiędzy psychologią naukową a stosowaną będzie
się pogłębiała. Wiele pseudonaukowych koncepcji okrzepnie tworząc instytucje wtórnie
uzasadniające ich istnienie, takie jak międzynarodowe towarzystwa, systemy certyfikujące
itp. Powstaną nowe, czego świadkami jesteśmy na co dzień. Popularyzacja psychologii już
dzisiaj zdominowana jest przez przedstawicieli nurtów pseudonaukowych, o czym świadczy
analiza treści popularnych czasopism i będzie nadal przez nich zawłaszczana. Jest to dość
oczywiste, jako że w tym przypadku popularyzowanie określonych treści jest zbieżne z interesem ekonomicznym. Psychologia naukowa nie realizuje istotnych interesów poprzez
popularyzowanie, dlatego też jej przedstawicielom mniej na popularyzowaniu zależy. Główny
interes, jaki można uzyskać poprzez popularyzację psychologii akademickiej, to budowa
pozytywnego wizerunku. Odpowiedzialność za osiągnięcie tego celu jest jednak mocno
rozproszona i nic nie wskazuje na to, aby mógł on konkurować z celami ekonomicznymi
przedstawicieli pseudonauk. Taka postawa czystych uczonych będzie miała jeszcze dodatkowe
konsekwencje, które już dzisiaj możemy obserwować chociażby na salach sądowych.
Sędziowie nadal będą kierować się opiniami wydawanymi masowo na podstawie tak
nierzetelnych narzędzi jak np. testy projekcyjne (Drahaim, 2003; Gujska, 2006), a osoby
pokrzywdzone przez psychobiznes nie będą miały możliwości odwołania się do opinii
psychologów akademickich, którzy nie są zainteresowani ani śledzeniem tych kierunków, ani poszukiwaniem
podstaw empirycznych, co uniemożliwia im wydawanie wiarygodnych opinii. Pewnie niejeden
przypadek, podobny do tego opisywanego przez Lowe (2001), musiałby się wydarzyć,
aby uczeni zmuszeni przez opinię publiczną pochylili się z odpowiednią uwagą nad
problemem.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 30-03-2008 )
Paweł Fortuna Doktor, asystent w Katedrze Psychologii Eksperymentalnej KUL. Realizuje badania eksperymentalne z zakresu procesów poznawczych leżących u podłoża obrony przed manipulacją i perswazji. Uczestniczy w projektach badawczych realizowanych w ramach Katedry i Ośrodka Psychologicznych Analiz Komunikowania Społecznego. Prowadzi zajęcia dydaktyczne z psychologii zachowań konsumenckich, psychologii reklamy oraz psychologii komunikacji perswazyjnej. Zainteresowania naukowe: psychologia zmiany postaw, perswazja narracyjna, obrona przed manipulacją (bias correction), komunikacja audio-wizualna. |
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5808 |
|