|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit
Jezus jako egocentryczny schizotymik [2] Autor tekstu: Karina Jarzyńska
Zajmując się przez całe życie tłumaczeniem, komentowaniem i ilustrowaniem dzieł Platona Witwicki stosował się sam do tych zasad. Zwraca
na to uwagę Nowicki w pracy Uczeń
Twardowskiego: Władysław Witwicki, w dialogu XX: Bohdan
albo o znaczeniu psychologii dla historii filozofii. Dialog ten opatrzony
został mottem z Dobrej Nowiny: „Komentarz,
dodany do tekstu, ma zadanie przede wszystkim psychologiczne [...]. Stara się
odtworzyć na podstawie tekstu przede wszystkim strukturę duchową głównej
postaci" (Witwicki 1958, 16).
Co prawda
Nowicki nieco nadużył tej wypowiedzi swojego Mistrza wyrywając ją z kontekstu, w którym dotyczyła konkretnego komentarza do Ewangelii i postaci
Jezusa w nim, a umieszczając w kontekście rozmowy o Witwickiego komentarzu
do Teajteta Platona. Wykazał jednak
bogatą argumentacją, że portrety bohaterów dialogu nakreślone przez tłumacza
są ważnym elementem jego interpretacji tekstu. Filozofia bowiem i wszelkie
poglądy (także religijne), mają to do siebie, że wyznawane są przez
pewien podmiot i ściśle związane z jego „konstytucją psychiczną". Jak
pisze Nowicki (jako Fryderyk, osoba dialogu): „Jeśli
myśl nie jest bezosobową strukturą logiczną, ale stosunkiem społecznym między
ludźmi, to kontekstem określającym sens myśli jest w każdym przypadku
kontekst psychologiczno-socjologiczny. A więc jeśli chcemy uchwycić
filozoficzny sens dialogu musimy prawidłowo zrekonstruować «strukturę
duchową» tych podmiotów, które biorą udział w rozmowie" (Nowicki 1983,
s. 282).
Paralelizmy
między strategią komentowania i ilustrowania Platona i Ewangelii są u Witwickiego liczne. Dotyczą także warstwy językowej oraz ogólnej intencji
„pedagogicznej". Autor i tłumacz rozmiłowany był w kulturze antycznej i języku greckim; jego translatorska wierność wobec Platona łączyła się z osobistym zaangażowaniem w popularyzację tego filozofa, a zarazem — jak zaświadcza
Nowicki — z autoidentyfikacją jako Sokratesa (Nowicki 1983). Podobnie przekład
Ewangelii łączył w sobie z jednej strony chęć oddania sprawiedliwości
grece żywej, nie poddanej zabiegom instytucjonalnym, „ludzki język", z intencją popularyzowania możliwości świeckiej lektury tego utworu. W obu
wypadkach praca została wzbogacona ilustracjami, mającymi unaocznić
czytelnikowi tekst, zadziałać na jego wyobraźnię i percepcję estetyczną,
tak ważną dla Witwickiego jako estetyka i artysty. Świadomość estetyczna Witwickiego opierała się przy tym raczej na
sztukach wizualnych (rysunek, rzeźba) niż językowych. Ten zasłużony tłumacz i autor pokaźnej ilości książek i artykułów nie wykazywał zbyt rozwiniętej
świadomości zasad sztuki literackiej, pozostając zarazem dobrym filologiem.
Owszem, pamiętał o roli formy obok treści analizowanego tekstu, jednak nie
problematyzował tej kwestii tak bardzo, jak w zakresie sztuk wizualnych.
Potwierdza to proporcja uwagi, jaką poświęca kwestiom percepcji form
widzialnych i językowych w swym podręczniku psychologii: rozbudowana część
dotycząca wrażeń wzrokowych (40 s.) i spostrzeżeń (50 s.), bardzo zaś
skrótowa o „mowie" i języku (9 s.). Ma to swoje konsekwencje w niedostatku metody, którą posłużył się w badaniu „wiary oświeconych" — mianowicie zasadnicza różnica w formie „opowiadania indyjskiego" i teksów biblijnych miała prawdopodobnie spory wpływ na reakcje rozmówców i wyniki badań, czego filozof nie wziął pod uwagę. Podobne niedostatki świadomości
literackiej ujawni w komentarzu do Dobrej
Nowiny wg Mateusza — oczywiście w obu wypadkach usprawiedliwione
wczesnym etapem rozwoju literaturoznawstwa w ogóle. Właściwie jedyną dostępną
mu teorią dzieła literackiego zdaje się być koncepcja Romana Ingardena
(por. Witwicki 1963, 285-295). Jak to ostrożnie wyraził Szmyd: „nie
przeprowadził lingwistycznej, logiczno-semantycznej egzegezy Ewangelii, lecz
dokonał jakby psychologicznego wglądu w strukturę tekstu, intuicyjnego
rozeznania postaci uwikłanych w opisywane wydarzenia" (Szmyd 1979, 257).
Mimo to
zabiegi Witwickiego pozostają przemyślane i celowe, układając się w swoistą „strategię hermeneutyczną", nad której specyfiką chciałabym
się teraz zastanowić.
Przekład i komentarz biblijny jako gesty hermeneutyczne
Tekst, jaki opracował językowo i plastycznie
oraz przebadał psychologicznie Władysław Witwicki, w obrębie kultury, której
miał w ten sposób zostać przybliżony, posiada status różny niż chociażby
dzieła Platona. Wiąże się to z liczącą już ponad 2 tys. lat tradycją
interpretacji instytucjonalnej, towarzyszącą każdemu z tych, spisanych w grece, tekstów — w wypadku Dialogów
chodzi o instytucję akademickiej filozofii, Ewangelii
zaś — egzegeza chrześcijańska, najbardziej sformalizowana o obrębie
Kościoła katolickiego z jego Świętym Magisterium czy urzędem papieskim.
Związek kultury polskiej z tym właśnie nurtem chrześcijaństwa ma
olbrzymie znaczenie w procesie odbioru dzieł sztuki, tak literackiej jak i pozostałych. Witwicki zdawał sobie z tego sprawę — w dosadny sposób zwróciła
mu na to uwagę choćby siostra — zakonnica, która miała pisywać do niego
„długie listy, w których domagała się, abym wszystkie książki tego
poganina Platona rzucił w ogień i nie ważył się więcej przekładać na
polski jego bezeceństw" (za: Nowicki 1983, 38) [ 6 ].
Oczywiście nie tylko dziełom Platona przypisywany jest status różny niż
Ewangeliom — w istocie żaden inny tekst nie jest godzien tak wielkiego
szacunku, jak one (mowa wciąż o kulturze polskiej, zwłaszcza międzywojennej — u końca której Witwicki wykonywał swą pracę).
Ewangelie to teksty zaliczane przez katolicyzm
do kanonu biblijnego — Biblia zaś to dla tej religii tekst święty, źródło
prawd wiary obdarzone absolutnym autorytetem, któremu przypisuje się boskie
autorstwo. Tradycja ich przekładania, interpretacji oraz samej edycji posiada
tym samym wymiar sakralny i nie powinna być samowolnie podejmowana poza
dyskursem instytucjonalnym. Z perspektywy wierzącego Biblia niejako „należy"
do Kościoła, bo tylko on posiada wgląd w boską intencję tekstu, dzięki
łączności ze światem nadprzyrodzonym poprzez swoich kapłanów, a zwłaszcza
osobę papieża. Jak jednak postrzega ten sam tekst osoba niewierząca? Czy ma
prawo do jego lektury, interpretacji, przekładu? Ilustrowania — niezgodnie
z (tak rozbudowaną przecież) tradycją ikonograficzną? Problematyczność
tej sytuacji łączy się z — dostrzeżoną przez M. Foucault — ścisłą
relacją wiedzy i władzy. Gdy proponujemy własną lekturę Ewangelii -
wkraczamy na teren panowania dyskursu instytucji religijnej. Witwicki był
jednym z pierwszych Polaków, którzy przeprowadzili badanie tekstu z takiej właśnie
pozycji, jako osoba świecka. Zdając sobie sprawę z uwikłania, w jakie w tym momencie w sposób nieunikniony popadł, na swą obronę przywołuje
wypracowane przez siebie pojęcie wiary jako systemu supozycji.
Powiada: ludzie religijni przystępują do
lektury Ewangelii pełni „poczucia świętości" (rozumianej za Ottem jako
to, co „nadludzko potężne a niezrozumiałe; dobre a straszne, pociągające i przerażające jednocześnie"; Witwicki 1963, 268) oraz
czcią. To składniki poczucia religijnego, jednego z uczuć heteropatycznych,
jakie badacz wyodrębnia w swoim podręczniku psychologii (Witwicki
1963, 267-277). Według niego stanowi ono
„tło, na którym łatwo się przyjmują i utrzymują wiary ujęte w formy
wyznaniowe i wierzenia świeckie dotyczące bóstw, demonów, osobliwych
chwil, miejsc, zdarzeń, zabiegów tajemniczych, wróżb, tajemnych wpływów,
czarów" (Witwicki 1963, 268). Niestety, taki stan ducha ma tę wadę, że
wprowadza ludzi w tzw. „paraliż logiczny" — osłabia wrażliwość
intelektualną i moralną wierzącego. W konsekwencji stosuje on „ulgowe"
kryteria etyczne przy ocenie działalności postaci religijnych, a znacznie
surowsze przy ocenie postępowania zwykłych ludzi (patrz: Szmyd 1979, 249).
Ich krytycyzm ulega osłabieniu i w rezultacie prowadzi to do przyjęcia prawd
wiary i lektury świętych historii całkiem bezrefleksyjnie, jak gdyby to były
fakty naukowe, a nie metafory i symbole, jak głosi teologia. Sformułowana
przez Witwickiego psychologiczna zasada sprzeczności: „trudno jest człowiekowi
przytomnemu przeżywać dwa sprzeczne przekonania równocześnie i świadomie"
(Witwicki1959, 65), wyjaśnia,
że dopóki człowiek pozostaje pod działaniem „poczucia religijnego"
przytomnym nie jest, co pozwala mu brać dosłownie, „na serio" teksty święte
czy prawdy wiary (mimo jednoczesnej wiedzy naukowej). Nie o to jednak chodzi w religii, również z punktu widzenia Kościoła. Aby przeżywać swą
religijność świadomie, musimy czytać Ewangelie przytomnie, co doprowadzi
nas do traktowania jej raczej jak poezję, dzieło sztuki (systemy supozycji),
niż jak źródło prawd porównywalnych z naukowymi (co do których możemy
żywić przekonania) [ 7 ].
Takiej lektury uczy nas filozof i tłumacz. Tłumaczy to poniekąd również
jego „brak czci" wobec tekstu. Tekst biblijny jest w przekładzie i komentarzu
Witwickiego usytuowany jako z jednej strony dzieło sztuki — jak każdy utwór
literacki — z drugiej zaś, jako przedmiot analizy psychologicznej. Dokonuje
się to poprzez liczne narzędzia interpretacyjne, w całości zaś projekt Dobrej
Nowiny można określić jako akt hermeneutyczny. Chodzi tu o zabieg
zmniejszenia dystansu między tekstem (środowiskiem, w którym powstawał,
jego autorem) a czytelnikiem. W zależności od odległości w czasie i przestrzeni między nimi, a zwłaszcza w wyniku różnicy językowej, dystans
ten może być różny. Jego rozległość rodzi potrzebę profesjonalnych
interpretatorów, którzy pomagaliby go przekroczyć zwykłym czytelnikom.
Chodzi tu zwłaszcza o komentatorów i tłumaczy, wykształconych oczywiście
przez odpowiednie instytucje. Przybliżają oni tekst czytelnikom osadzonym w realiach kolejnych epok, w różnych obszarach językowych i kulturowych.
Nieraz uspójniają tekst (wskazując na podobieństwa w obrębie różnych
fragmentów lub ujednolicając słownictwo), uaktualniają go, tudzież
wskazują na jego istotne wartości (np. religijne czy estetyczne). Witwicki
przychodzi tu na miejsce dotychczasowych interpretatorów — przedstawicieli
instytucji religijnych — i jako psycholog, estetyk i piewca kultury świeckiej
przekłada, komentuje i ilustruje dwie spośród Ewangelii. Czas na bliższe
przyjrzenie się jego zabiegom.
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 6 ] Nowicki — każący
odgrywać w swoich dialogach Witwickiemu rolę Sokratesa — rysuje taki
obrazek problemów swego mistrza z akceptacją jego pracy przez rodzinę:
„znikającego Platona zdążył jeszcze spowiednik oblać wiadrem święconej
wody, a druga zakonnica wyganiała go święconym kadzidłem. Arcybiskup
biegł za nim z pastorałem, a tymczasem siostra brała mnie za kark i niosła
do konfesjonału" (Nowicki 1983, 40). [ 7 ] O „wierze oświeconych":
„W miarę jak przybywa wiadomości i jak rosną ich tendencje logiczne,
zjawiają się tak zwane trudności w wierze. Te trudności to są objawy
psychologicznej zasady sprzeczności, która utrudnia występowanie przekonań
sprzecznych. Trudności jednak nie wykluczają wiary. Ludzie o dużym
zapasie wiadomości świeckich i o żywych tendencjach logicznych swoich sądów
potencjalnych mogą wierzyć również i często wierzą bardzo żywo [...].
Ich wiara [...] polega na ogół nie na przekonaniach, tylko na supozycjach,
mniej lub więcej żywych i różnej siły. Te stany wewnętrzne powstają w nich pod wpływem aktów woli, skierowanych do wywołania w sobie przekonań
wymaganej treści. Dzieje się w nich wtedy coś podobnego, jak w ludziach,
którzy się umyślnie przejmują słowami i muzyką pieśni, poezją lub
widowiskiem scenicznym. Kult religijny obficie stosuje pierwiastek
artystyczny. Stan wiary budzą przecież i podtrzymują obrazy, rzeźby,
architektura, poezja, muzyka, śpiewy i widowiska religijne" (Witwicki
1959, 280). « Jezus - człowiek i mit (Publikacja: 10-04-2008 )
Karina Jarzyńskaur. w 1983 r. w Gdańsku. W ramach MISH UJ ukończyła Polonistykę (spec. Wiedza o Kulturze), obecnie kończy Religioznawstwo. Przewodnicząca Międzywydziałowej Grupy Badań nad Mitem i inicjatorka konferencji "Narrare necesse est: o potrzebie i trwałości mitu w świecie odczarowanym" (UJ, maj 2007). Interesuje się zwłaszcza teorią tekstów sakralnych. Mieszka w Krakowie. Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5828 |
|