Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.912 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Chrześcijaństwo jest średniowieczem ludzkości. Dlatego dziś jeszcze żyjemy w barbarzyństwie średniowiecza. Ale bóle porodowe nowej epoki zaczynają się w naszych czasach."
« Felietony i eseje  
Demokracja a zawłaszczanie [1]
Autor tekstu:

Niewykluczone, że świat w najbliższych dziesięcioleciach znajdzie się pod jeszcze większą władzą skoncentrowanego kapitału niż obecnie. Już teraz wielkie narodowe i ponadnarodowe korporacje wraz ze światowymi instytucjami finansowo-handlowymi pilnującymi ich interesów, różnego typu mafie, jak też organizacje o legitymizacji religijnej wpływają na życie polityczne, gospodarcze i kulturalne w duchu coraz bliższym autorytarnej oligarchii niż demokracji. Korzystając z politycznej bierności mas i ze swej ekonomicznej przewagi, sprawiają, że siły demokratyczne są w odwrocie, a stan posiadania zwykłego człowieka maleje. Z drugiej strony, potężniejące niezadowolenie z szerzącej się biedy stwarza podatniejszy grunt dla refleksji nad przyczynami tych i innych negatywnych procesów. Powstają tym samym sprzyjające warunki do kolejnej fali namysłu nad drogami naprawy społeczeństwa i świata.

Elementarna obserwacja, że o jakości ludzkiego życia i o kształcie kultury decyduje zasadniczo układ sił polityczno-ekonomicznych, ma ponownie — mimo potężnej propagandy idealistycznych objaśnień świata — coraz większe szanse na szersze uznanie. Rodzi się pokusa rozwinięcia tej podstawowej tezy w nową ogólną teorię, której treść zasadniczą stanowiłyby relacje między władzą a zawłaszczaniem. Jednakże władza jako zawłaszczanie i zawłaszczanie przez władzę — to nie tylko wątki abstrakcyjnych, potencjalnie filozoficznych uogólnień. To także temat prowokujący do pokazywania rzeczonych relacji na przykładach instytucji i organizacji żyjących ze sprawowania władzy. Oczekując szczegółów teorii przy innej okazji, pomyślny intensywniej o tym, jak ten ich sposób zdobywania majątku, najłatwiejszy z możliwych, wpływa na jakość życia społeczeństw i jednostek. Pytanie o pasożytniczy charakter takich profesji nie będzie nie na miejscu.

1. Mafie

Jeśli włoskie, bałkańskie i inne mafie mają niezastąpioną wartość wzorczą, to głównie przez prostotę i prymitywizm wzorca, który realizują. Jak wiele innych, są to organizacje nastawione wyłącznie na bogacenie się, z tą jednak cechą charakterystyczną, że swoją działalność gospodarczą prowadzą po większej części nielegalnie. Z reguły jednak pozostają w bliskiej symbiozie przedsiębiorstwami i instytucjami legalnymi i, o czym często słyszymy, nie bez osobistych kontaktów z ludźmi polityki. Należą przy tym mafie do tych organizacji, które — niekiedy bez uszczerbku na opinii — opierają swój byt na zastraszaniu, szantażu i zarazem na ofercie obrony i opieki. Niejako wedle kościelnej zasady „nie lękajcie się!", kiedy to instytucja opiekuńcza sama wymyśla i stwarza powody do strachu. Dysponując władzą i nie podlegając niczyjej kontroli, unikają mafie dość skutecznie płacenia podatków i nie ponoszą odpowiedzialności za cokolwiek. Wedle zgodnej opinii prowadzą żywot w całym znaczeniu tego słowa pasożytniczy, czyli kosztem pracy wyłącznie cudzej. W ustroju ceniącym zysk ponad wszystko nie mogą nie funkcjonować jako ucieleśnienie rentowności idealnej.

Zapewne wzorczym ideałem bywają mafie także ze względu na swą suwerenność. Obiektywnemu obserwatorowi trudno zaprzeczyć, że mimo swej niegodziwości są one organizacjami, w istotnym znaczeniu tej przydawki, suwerennymi zarówno wobec społeczeństwa, jak i państwa. Jeśli zaakceptować to twierdzenie, wynikną z niego kardynalne pytania o swoistość tej suwerenności: czym istotnym różni się ona od suwerenności kościołów lub wielkiego kapitału, a także — rzecz jasna - od suwerenności państwa lub „suwerennego ludu"? Jeżeli uznamy, że suwerenem nie może być nazywany niegodziwy uzurpator, drażliwe kwestie nie znikną: tym pilniej należy pytać o legitymizację każdej władzy, czyniącej wrażenie, iż legalność swego działania zawdzięcza tylko sprawności w zawłaszczaniu.

Zawłaszczeniowa sprawność mafii opiera się, mówiąc najkrócej, na odgrywaniu roli pośrednika, szczególnie łatwej w społecznościach zzewnątrzsterownych. Na pośredniczeniu między innymi między państwem a obywatelami, a także między ich pracą a kapitałem. Że jest to pośrednictwo wymuszone, jest rzeczą oczywistą, choć nie stanowi to całej prawdy: wymuszenia są możliwe i skuteczne w ogromnej mierze z powodu korzystnych dla wyzyskiwacza proporcji sił społecznych, a ściślej z powodu moralnej i organizacyjnej słabości społeczeństwa; nie jest przypadkiem, że mafie najlepiej prosperują tam, gdzie od zaangażowania społeczno-politycznego o wiele więcej znaczą więzy rodzinne i prestiż tradycyjnej rodziny; a zatem w krajach, gdzie autorytarne wzorce życia wspólnotowego i stosunków międzyludzkich przeważają nad humanistycznymi. Społeczność wedle takich wartości ukształtowana ku postawie zzewnątrzsterownej sama się niejako prosi o szantaż i wyzysk.

Skupienie uwagi na tych zależnościach sprawia, że sprzeczność działań mafii z prawem, nic nie tracąc ze swej grozy, schodzi na drugi plan. Na pierwszym sytuują się niedostatki samoobrony społeczeństw przed autorytarną przemocą. Niedostatki te powodują bowiem, że właściwe mafiom sposoby działania ulegają niebezpiecznemu upowszechnieniu. Doświadczenie z faszyzmem uczy, że cena spóźnionych reakcji na tego typu patologie władzy i zawłaszczania jest z reguły bardzo wysoka.

2. Globalne imperium pieniądza

Powstaje pytanie o koszta świata umiejącego neutralizować przemoc w warunkach obecnych. Ile wysiłku i cierpień musi taki świat kosztować w sytuacji, gdy o jego porządku ekonomiczno-politycznym co aktywniejsze społeczeństwa jeszcze wprawdzie współdecydują, lecz na ogół w stopniu dotkliwie malejącym. Nie może w każdym razie kosztować mało demokratyzacja takich instytucji symbolizujących światową dominację kapitału, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa Organizacja Handlu lub Bank Światowy. To prawda, iż inaczej niż to, co nazywamy zorganizowaną przestępczością, wszystkie te instytucje i organizacje, podobnie jak wielkie korporacje włącznie z nieuczciwymi bankami, działają legalnie, a nawet deklarują wolę walki z biedą i nędzą. Niestety, kleptokratyczne i przestępcze komponenty ich działalności, budzące sprzeciw miliardów ludzi na globie, nie pozostawiają wątpliwości, z kim mamy do czynienia. Jest też niemal pewne, że w obronie swoich wielkich przywilejów wielkie podmioty gospodarcze nie cofną się przed niczym.

Choć przyjęty obyczaj tego zakazuje, trzeba by tu zapytać, czemu wspomniane instytucje typu Światowej Organizacji Handlu zawdzięczają swą legalność. Wiele wskazuje na to, że zawdzięczają ją głównie swej wyróżnionej pozycji i potędze korupcyjnej, a także ogromowi zobowiązań wobec światowej elity gospodarczej, którą reprezentują prawie oficjalnie. Dokonawszy w sprzyjających okolicznościach geopolitycznych swoistego zamachu stanu i wybiwszy się na pełną niemal niezależność, nie działają wbrew prawu głównie dlatego, że same je w istotnej mierze stanowią. Jako ponadnarodowe instancje nie tylko gospodarcze, ale i polityczne narzucają swoją wolę aparatom państwowym i społeczeństwom; symboliczne w pod tym względem umowy GATS-u, czyli o handlu usługami, wymuszają regulacje gospodarcze i socjalne, które ludność politycznie suwerenna odrzuciłaby w niejednym wypadku jako szkodliwe i przestępcze.

To wymuszone pośrednictwo — między kapitałem z jednej strony a dochodami, pracą i majątkiem ludności z drugiej — odczuwają także mieszkańcy krajów znanych ze swej zamożności. Również tam renciści, emeryci, bezrobotni, ogół pracobiorców, wszyscy niemal korzystający z publicznej służby zdrowia skarżą się coraz głośniej na zanik społeczeństwa dobrobytu. Wielkie strategie oszczędnościowe narzucane aparatom państwowym — rzekomo dla pobudzenia gospodarki, wymuszanie zmian ustrojowych i wydrążanie demokracji z jej socjalnych i egalitarnych treści są gruncie rzeczy jednym i tym samym. Niczym innym jak zawłaszczaniem świata przez garstkę najsilniejszych. Pospolita kradzież i malwersacje banków i innych wielkich korporacji, chronionych przez szacowne instytucje globalnego szczebla, stapiają się w jedno z korzystaniem z przywilejów uznawanych za legalne: ulgi podatkowe i szczodra finansowa pomoc państwa dodatkowo ograbiają obywateli z ich majątku w większej mierze, niż to czyni jakkolwiek mafia.

Egoistyczne zawłaszczenia i pasożytowanie na mieszkańcach globu nie wyczerpują miary nieszczęść obecnych i przyszłych. Szkody największe, o charakterze katastrofy, które powoduje globalne imperium pieniądza, stanowi wynikająca z koncentracji kapitału koncentracja władzy.

Ona to, przede wszystkim, sprawia, że wspólne przeciwdziałanie dehumanizacji świata jest tak trudne. Ona jest też powodem, dla którego mimo nieustających protestów, panujący porządek gospodarczych i politycznych zysków jest wymuszany przez inwazje i wojny, a Organizacja Narodów Zjednoczonych ma w tych sprawach coraz mniej do powiedzenia. Nadmiar skoncentrowanej władzy odebranej innym odpowiada za to, że powodowane przez zbrojne interwencje straty w ludziach i w ludzkim cierpieniu, dla kultury i dla środowiska naturalnego są tak wielkie, a zarazem znane tylko po części. Tutaj także tkwi przyczyna odwracania lub blokowania najważniejszych prospołecznych reform. Tutaj należy szukać głównego powodu, dla którego nie wprowadzono do tej pory — mimo rosnących realnych możliwości w tym względzie - bezwarunkowego dochodu dla wszystkich ludzi na świecie, a głód i niedożywienie uchodzą za zło konieczne.

Sprawa daje się uogólnić filozoficznie: globalne imperium pieniądza unaocznia największą moralną słabość człowieka. Nic nie jest chyba groźniejszą słabością ludzi w ich społecznym współżyciu niż brak spontanicznych mechanizmów ograniczających patologię władzy. I chyba tylko ten mankament zasługuje na nazwę pierworodnego grzechu ludzkości. Inaczej jednak niż w ujęciu biblijnym, słabość moralna polega tu raczej na nadmiarze szacunku dla autorytetów niż na braku takiego szacunku. Na szczęście, jest to słabość nie dająca się wprawdzie odkupić, lecz za to przezwyciężalna. Przezwyciężalna między innymi przez uwewnętrznioną wiedzę etyczną o tym, że zawłaszczanie i władza w rękach niewielu prowadzą do barbaryzacji świata.

3. Organizacje teokratyczne

Jak uczy historia, skupienie władzy w jednych rękach bywa groźne także wtedy, gdy jest ona sprawowana w imię i w imieniu Boga, choćby najlepszego. Religijne organizacje wyznawców i ich duchowieństwa, zwane w chrześcijaństwie kościołami, są z reguły organizacjami rządzonymi przez wyższych duchownych. Póki są małe i słabe, żyją głównie ze świadczenia tak zwanych „posług" religijnych. Przypominają z tej racji przedsiębiorstwo usługowe lub - przy odpowiednio silnym rozwoju — korporację. Osiągnąwszy dojrzałość, stają się organizacjami żyjącymi przede wszystkim z władzy swojej własnej i cudzej. I trudno, by było inaczej, ponieważ bliski związek z własną i cudzą władzą rodzi już sama swoistość usług religijnych.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Świat jako rzeczywistość wirtualna
Interpretacja portretu Kota Lullusa i Kasi

 Zobacz komentarze (5)..   


« Felietony i eseje   (Publikacja: 08-09-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Drewnowski
Ur.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 24  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6774 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365