Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.483 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jeżeli obraz świata nie jest wzięty (oczywiście niebezkrytycznie) z nauki, do teologicznych lub filozoficznych rozważań wnikają rozmaite - intelektualnie podejrzane - źródła ludzkiej wyobraźni.
« Państwo i polityka  
Stalowa wola wybicia się na świeckość [2]
Autor tekstu:

W marcu 2009 zorganizował na osiedlu Młodynie wielką drogę krzyżową. Tam, gdzie Kościół upatrzył miejsce pod nową świątynię — na ostoi zieleni na Młodyniu, na uroczym parkowym wzgórku — wbito samowolnie kilkumetrowy krzyż z tablicą „informacyjną": „Plac poświęcony pod budowę kościoła pod wezwaniem Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki". Biskup wygłosił w czasie drogi krzyżowej słynne już kazanie w którym mówił m.in.: „ Tu stanie kościół. (...) Władze komunistyczne chciały zabrać plac na osiedlu Poręby, wskazany na budowę kościoła. Postawiliśmy krzyż i obroniliśmy ten plac, na którym postawiliśmy piękną świątynię. Wydaje mi się, że jest podobna sytuacja dzisiaj w Stalowej Woli".

Wbili więc krzyż, licząc, że pójdzie tak łatwo jak za komuny. Nic to, że kościół miałby stać 10 minut drogi od następnego...

Jakież musiało być zdziwienie wielebnego, kiedy „narodowy" prezydent okazał się niepomiernie bardziej twardy dla kościoła niż wszyscy postkomuniści.

- To komunistyczne metody, tylko że teraz sierp i młot zastąpił krzyż. Ten krzyż został użyty jak obuch czy kij bejsbolowy. Myślą, że się przestraszę. Nic z tego. Nie będzie powrotu bolszewickich zasad i nie respektowania prawa własności — wypalił Szlęzak do mediów. Dodając: — Dopóki ja jestem prezydentem, w tym miejscu kościoła nie będzie.

Minęło kilka tygodni i lokalny duszpasterz postanowił zrobić kolejny krok - postawił rękoma swoich parafian kapliczkę. Rzekomo po to, aby 1 czerwca powitać w niej „cudowny obraz".

To ułatwiało prezydentowi działania, gdyż w grę mogło wejść prawo budowlane, które ksiądz złamał, podpadając jednocześnie pod prawo karne za samowolę budowlaną. Czy jednak ojciec miasta nie może sobie budować w mieście co i gdzie mu się podoba? — musieli rozumować wielebni traktując teren miejski jako własny.

Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał księdzu rozbiórkę kapliczki, chyba że uda mu się zalegalizować samowolę, bo taką opcję prawo budowlane przewiduje. Do tego jednak potrzebna byłaby pozytywna opinia prezydenta, której ten nie zamierzał wydawać księdzu — nomen omen — Warchołowi Jerzemu z parafii Opatrzności Bożej.

- Nie rozumiem dlaczego strona kościelna w sprawie tej działki postępuje, tak jak postępuje. Bo przecież to nie jest grupa prostaczków, którą trzeba pouczać za każdym razem co trzeba robić, to nie jest grupa osób, która nie zna procedur, prawa, a także dobrych obyczajów… Jeśli są rozgarnięci to powinni sobie zdawać sprawę z okoliczności. Ale oni tylko brną. I nic nie osiągną — mówił prezydent Szlęzak.

Swą bezprawną budowlę ksiądz uzasadnił narodowo: „Jeśli zaś ktoś się wypowiada na temat krzyża, to powinien wiedzieć, że Polak i katolickość to jedno". W komentarzu jakiś wierny uzupełnia słowa proboszcza: „Panie Szlęzak, pamiętaj, Pan Bóg nasz i twój nie potrzebuje niczyjej zgody, jesteście marginalną marionetką!".

Na takie dictum Rada Miasta odpowiedziała ulegle: wydali uchwałę w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, która umożliwiała budowę nowego kościoła na wzgórku. Dla uchwały potrzebna była opinia prezydenta. Nie mieli jej, ale i tak wydali — ku chwale Bożej, bo uchwała musiała w sądzie upaść. „Decyzję radnych należy traktować w kategoriach pewnej demonstracji. Tylko nie wiem co niektórzy chcieli pokazać — bo na pewno nie była to demonstracja mądrości i kompetencji" — komentuje to Szlęzak.

Mimo tego Warchoł ani myślał usuwać swego baraku „sakralnego" i zaczął mobilizować wiernych, aby gromadzili się tam każdego dnia, czyniąc modły o nawrócenie prezydenta.

Bezprawny upór kleru dolewał jedynie oliwy do ognia. Kapliczkę stale ktoś „napadał". A to wymalowano genitalia, i prasa się później śmiała, że lud modlił się do fallusa. A to spalono kawałek zasłonki, wyrywano poręcze i stopnie. Aż wreszcie całkiem powalono świętą samowolkę a na zgliszczach wymalowano ateistyczne hasła: „Bóg umarł" i „religia to opium dla ludzi".


Widząc, że szczebel miejski wyraźnie sobie nie radzi z sytuacją, biskup postanowił znów wziąć sprawy w swoje ręce. Wysłał do ratusza list w którym zaprasza do siebie, do Sandomierza, wyrodnego syna Kościoła na rozmowę o kryzysie duchowym miasta i o obrazie uczuć religijnych. Prezydent odpowiedział, że nie będzie poddawał się żadnym naciskom dopóki lokalny proboszcz gwałci prawo. Do Sandomierza jechać nie zamierza. Mimo tak bezprzykładnego braku pokory Ksiądz Biskup zapewnił, że wciąż trzyma rękę wystawioną do zgody...

- Ja nie jestem z tych, którzy zginają kark. Mnie można kark złamać, ale nie ugiąć. I nie widzę powodu, w momencie gdy mam racje moralne i racje natury prawnej, żeby prosić i błagać. - powie w wywiadzie dla lokalnej gazety. - Są jednak pewne spektakularne sprawy, w których potrzebna jest cywilna odwaga. A odwagi w życiu publicznym Stalowej Woli czy Polski nie mamy w nadmiarze. Lepiej się nie wychylać. I te pytania: dlaczego ten Szlęzak tak się stawia, są tym powodowane. Bo niewątpliwie trzeba mieć dużą odwagę, żeby publicznie postawić się Kościołowi. Trzeba mieć dużą odwagę, żeby publicznie powiedzieć prawdę o relacjach i zaszłościach, które przed laty miały miejsce w Hucie Stalowa Wola. (...)

Parę dni temu sterta desek po kapliczce została doszczętnie spalona. Został jeszcze drewniany krzyż. Choć jego tabliczka z enuncjacją o zajęciu placu na kościół została skomentowana dosadnym wulgaryzmem.

I od wulgaryzmów roi się w komentarzach internetowych do tej sprawy, bo arogancja Kościoła obudziła wśród wielu mieszkańców agresywny antyklerykalizm. Obecny także wśród praktykujących katolików, którzy już zapowiadają bojkot tac. Biskupa i Warchoła bronią chyba jedynie lokalni działacze PiSu, którzy chętnie pozbyliby się Szlęzaka, oraz sportowcy z kościelnej Victorii.

„Stalowa Wola Bogiem silna! — pisze Noe — I dzięki Bogu z wielkim trudem ale omijają ją kataklizmy podobne do ostatnio doświadczonych z Legnicy. Czy tego chcecie opentańcy z pod znaku Sodomy i Gomory? Ja tego nie chcę, więc wynoście się bezbożnicy tam gdzie będziecie się swobodnie zamieniać w zwierzęta. Przepraszam jednocześnie te stworzenia."

A prezydent się uparł na nowoczesność i uniwersytety, blokując wyjące syreny historyczne i kościoły Boże!

Wydawać by się mogło, że nie jest wielkim osiągnięciem zachowanie Szlęzaka, kiedy sprzeciwiał się on nie tyle Kościołowi, co łamaniu prawa. Niestety, jest to zasługa! Polskie władze każdego szczebla po 1989 r. przymykały i przymykają stale oczy na niezliczone gwałty na prawie państwowym, jeśli stoją za nimi interesy kościelne.

Jest dla mnie przykre, że muszę chwalić endeka za prawo i sprawiedliwość, które realizuje względem Kościoła. Jest dla mnie przykre, że u osoby tak mi odległej światopoglądowo i mentalnie odnajduję o wiele więcej racjonalizmu (i to nie tylko w polityce względem Kościoła!) niż u przeciętnego naszego „liberała" i „lewicowca". Główne winy i zasługi tego stanu rzeczy nie wynikają z tej lub innej doktryny, ale z postawy. Z braku odwagi i schematyzmu myślenia.

Zdaję sobie sprawę, że nieudacznik u władzy nie może podskoczyć proboszczowi lub biskupowi. Dlatego na samej krzykawce antyklerykalnej nie można daleko zajechać politycznie. Trzeba mieć realne efekty i zasługi w innych dziedzinach, aby móc sobie pozwolić na egzekwowanie przestrzegania prawa przez biskupa.

Przykład włodarza leżącej w zagłębiu klerykalnym Stalowej Woli pokazuje jednak dobitnie, że można uprawiać skuteczną politykę w której Kościół nie jest traktowany w sposób uprzywilejowany. Nie spodziewam się, aby Szlęzak miał szczególne wyrozumienie dla moich ateistycznych praw, ale przecież, stawiając na nowoczesność i praworządność, zrobił on więcej dla ateistów niż niejeden bojownik o państwo świeckie z przedwyborczych frazesów...

A więc, panie i panowie, naprawdę można i warto — wystarczy więcej stalowej woli wybicia się na świeckość i nowoczesność!


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zamykanie oczu na mizoginię
Higiena a religia

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (33)..   


« Państwo i polityka   (Publikacja: 21-09-2009 Ostatnia zmiana: 09-12-2010)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6812 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365