Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.526 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jak się przyglądasz złu i odwracasz głowę albo nie pomagasz, kiedy możesz pomóc, to stajesz się współodpowiedzialny. Bo twoje odwrócenie głowy pomaga tym, którzy dopuszczają się zła.
 Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie

Agnostyk o duszy [2]
Autor tekstu:

Trzeba przyznać, że zdroworozsądkowe próby wyjaśnienia ubytku masy ciała, takie jak ujście gazów jelitowych, czy wydanie „ostatniego tchnienia" nie są w pełni satysfakcjonujące, biorąc pod uwagę fakt, że gramocząsteczka każdego gazu w tzw. warunkach normalnych (1 atm., 0ºC). przyjmuje objętość 22,4 litra [ 3 ], a w przypadku azotu, głównego składnika powietrza, jej masa wynosi 28 g. Ponieważ objętość płuc rzadko przekracza 3 litry, a różnica miedzy wdechem i wydechem to zazwyczaj ok. 0,5 litra, „ostatnie tchnienie" ważyłoby zaledwie 0,6 grama. Podobnie gramocząsteczka metanu, głównego składnika gazów jelitowych waży 16 gramów, a więc umierający musiałby w krótkim czasie wydalić ponad 30 litrów tego gazu aby stracić na wadze 21 g. Bardziej prawdopodobne wydaje się odparowanie potu z powierzchni ciała, co zdaje się potwierdzać ujemny wynik analogicznego eksperymentu z psami, o których wiadomo, że nie posiadają w skórze gruczołów potowych.

Nieco podobny eksperyment przeprowadził w latach trzydziestych XX wieku inny amerykański lekarz dr Harry Twinning praktykujący w Los Angeles. Tym razem obiektem badawczym były myszy uśmiercane cyjankiem potasu. Spadek wagi po, prawie natychmiastowej śmierci w wyniku podania cyjanku, wynosił kilka miligramów. Szczególnie ciekawa jest druga część eksperymentu, kiedy myszy umieszczane były w ciasnych, szczelnie zamkniętych szklanych rurkach, gdzie szybko ginęły wskutek uduszenia. Tym razem nie stwierdzano najmniejszego ubytku masy ciała. Najwyraźniej mysia duszyczka lub cokolwiek innego lotnego, co opuszczało ciało gryzonia w momencie śmierci, nie miało zdolności przechodzenia przez szkło.

Pod badania eksperymentalne, choć z pewnym trudem, można podciągnąć kategorię badań duchowej materii w ramach paranauki zwanej spirytyzmem. Próby kontaktów z duchami musiały mieć miejsce od dawna, czego dowodem jest zakaz tego typu praktyk zamieszczony w Księdze Prawa Powtórzonego (ok. VI wiek p.n.e.) pod rygorem ukamienowania. Później Kościół Katolicki wielokrotnie przestrzegał przed „zabawą" w wywoływanie duchów, począwszy od potępiającego edyktu papieża Aleksandra IV w 1285 r. a skończywszy na wydanym w 1917 r. przez Święte Oficjum zakazie uczestnictwa katolików w seansach. Spirytyzm współczesny jest rozwinięciem tych dawnych praktyk w formie doktryny stworzonej przez francuskiego fizyka Hipolita Rivaila, który na początku XIX wieku spopularyzował seanse spirytystyczne, mające na celu kontakt z duchami, potwierdzenie istnienia świata duchów i wydobycie od nich pożytecznych informacji. Spirytyzm osiągnął apogeum popularności pod koniec XIX i na początku XX wieku, by prawie całkowicie zaniknąć po II Wojnie Światowej, choć i obecnie ma swoje grono zwolenników. Powstaje pytanie, na ile można się zgodzić z przeważającą większością współczesnych ocen, które głoszą, że uczestnicy seansów spirytystycznych dzielą się na szalbierzy kreujących i kontrolujących zjawiska towarzyszące seansom, oraz na naiwnych i łatwo poddających się sugestiom. Istotnie, ruch spirytystyczny został skompromitowany przez wykrycie licznych oszustw i prymitywnych kuglarskich sztuczek, mających uwiarygodnić kontakt z duchami, co dało asumpt do wypchnięcia spirytyzmu poza obszar poważnego traktowania. Czy jednak nie wylano dziecka z kąpielą odrzucając myśl, że wśród powodzi sztucznie wykreowanych zjawisk były i takie, które zasługiwałyby na refleksje i dalsze badania? Zatem, odnotowując istnienie takiego nurtu jak spirytyzm, może należałoby zachować pewną ostrożność i obiektywizm powstrzymując się od jego całkowitego zdeprecjonowania. Określając swoje osobiste stanowisko w odniesieniu do spirytyzmu, przy braku możliwości rzetelnej merytorycznej oceny jego osiągnięć, pozostawiam uchyloną furtkę na wypadek gdyby odnalazły się tam ziarenka prawdy, i porzucam, jakże łatwą w tym wypadku, postawę całkowitej negacji na rzecz umiarkowanego sceptycyzmu.

Do tej samej grupy empirycznych prób wykazania obecności w osobie ludzkiej trwałego duchowego czynnika należą tak zwane regresje uzyskiwane drogą hipnozy lub technik oddechowo-medytacyjnych. Pierwotnym celem tych zabiegów, prowadzonych przez zawodowych psychologów lub odpowiednio przeszkolonych specjalistów, było uzyskanie efektu terapeutycznego przez imaginacyjne cofnięcie pacjenta do okresu dzieciństwa, co w efekcie dawało pozbycie się psychicznej traumy pochodzącej z dziecinnych lat. Ten typ zabiegu pozwalał również na cofnięcie pacjenta aż do momentu urodzenia i ponowne jakby przeżycie procesu przychodzenia na świat (rebirthing) z efektem pozbycia się skutków okołoporodowego szoku. Najciekawsze jednak było to, że w wielu przypadkach pamięć pacjenta udało się cofnąć w jeszcze dalszą przeszłość, do określonego punktu czasowego sprzed jego urodzenia i uzyskać relację jak gdyby bezpośredniego uczestnika wydarzeń z tego okresu. Pojawiły się wówczas spekulacje, że w trakcie procedury regresyjnej z pamięci pacjenta wydobyto wspomnienia z jego poprzednich wcieleń, co potwierdzałoby wiarę w możliwość reinkarnacji. Rzecz jasna, istnieje także naukowe wyjaśnienie tego zjawiska, a opiera się ono na fakcie, że w mózgu pozostają zapisane wszelkie informacje i obrazy, które do niego dotarły w trakcie aktualnego życia i choć świadoma pamięć ma dostęp do niewielu z nich, to podczas hipnozy pacjent poddany odpowiedniej sugestii może korzystać z tych wszystkich informacji, tworząc niesłychane historie wychodzące naprzeciw oczekiwaniom terapeuty. Tyle „szkiełko i oko" — a jednak w pewnej niewielkiej liczbie przypadków udało się zweryfikować zdumiewająco szczegółowe opisy wydarzeń z odległej przeszłości, co prowadziło do nieodpartego wniosku, że poddany regresji pacjent rzeczywiście w tych wydarzeniach uczestniczył, przy czym wykluczono możliwość jego kontaktu z jakimikolwiek historycznymi materiałami na ten temat. I znowu pogardliwy uśmiech niedowiarka i sceptyka zamiera na wargach...

W sumie jednak, więcej niż skromne rezultaty dotychczasowych nieśmiałych prób wkroczenia empirii w świat ezoteryki nie zachęcają do dalszego eksperymentowania. Tym bardziej otwiera się pole do popisu dla nauk humanistycznych, a zwłaszcza filozofii, teologii, psychologii, których rozwój w każdej kolejnej epoce stwarza nowe perspektywy i podstawy do kolejnej analizy i reinterpretacji uznanych uprzednio przekonań.

Dawne poglądy na istotę duszy.

Bodaj najsilniejszym katalizatorem w powstaniu idei „duszy" w znakomitej większości społeczeństw i kultur było tzw. myślenie życzeniowe, podyktowane z jednej strony smutną perspektywą zakończenia ziemskiej egzystencji, a z drugiej strony pragnieniem zachowania w jakiejś formie własnej osobowości ukształtowanej w ciągu życia, wraz z jej wspomnieniami, przeżyciami, doświadczeniami i uczuciami. Mimo podobnej motywacji, w różnych kulturach, a nawet w ramach jednej kultury, lecz badanej na przestrzeni wielu wieków, pojęcie duszy ewoluowało, zmieniały się przypisywane jej atrybuty, jej rola i ostateczne przeznaczenie.

Poniższy krótki przegląd różnych koncepcji duszy dalece nie wyczerpuje bogactwa i różnorodności tych koncepcji pojawiających się na przestrzeni dziejów, a stanowi jedynie mój subiektywny wybór dający pewne pole do dyskusji. Zresztą historyczne spojrzenie na to zagadnienie o tyle tylko może być niezbędne dla dalszej dyskusji i ostatecznych konkluzji o ile znajduje swoje odbicie we współczesnych próbach oswojenia tego pasjonującego, a jednocześnie szalenie trudnego i niepokornego tematu. Pominę zatem szereg, skądinąd może interesujących wyobrażeń dotyczących natury duszy, jak na przykład powszechnie występujący u ludów pierwotnych animizm przyjmujący obecność duszy we wszystkich przedmiotach i istotach. Nie będę też analizował chińskich pomysłów na podwójną duszę, jak również nie zaprezentuję innych dalekowschodnich systemów w obrębie takich religii jak hinduizm czy buddyzm.

Wędrówkę, która miałaby doprowadzić do współczesnych zachodnio-europejskich wyobrażeń, sporów i dyskusji wokół problemu duszy wypada zacząć od naszych starszych w wierze braci. Problem w tym, że judaizm nie wypracował jednolitego poglądu na duszę. W ramach 46 ksiąg Starego Testamentu z trudem można odnaleźć teksty dotyczące duszy i jej losów .Najstarsza część — tzw. Pięcioksiąg powstały ok. VIII — V w p.n.e. nie ustosunkowuje się do życia po śmierci i do zmartwychwstania. Późniejsze starotestamentowe pisma pojęcie „dusza", „duch" wyrażają kilkoma różnymi słowami o bardzo szerokim zakresie znaczeniowym, które są różnie tłumaczone w zależności od kontekstu. Dusza jest przede wszystkim czynnikiem ożywiającym i poruszającym ciało. Nieśmiertelność jest mało interesująca, bowiem cienie (nie dusze) zmarłych przebywają w szeolu (otchłani) w stanie braku pamięci, myśli i działania ale też i wyzwolone od doczesnych mąk. Między IV a III w p.n.e. kiedy do świata hebrajskiego przeniknęły helleńskie koncepcje nieśmiertelnej duszy, można odnaleźć ich ślady w pisanych wówczas księgach. Np. w jednym z Midraszy (rodzaj komentarza do Księgi Prawa Powtórzonego) można znaleźć opis cierpień grzesznika po śmierci, a zatem dusza byłaby nieśmiertelna i poddawana osądowi i karze. Dwa najsilniejsze ugrupowania religijne działające w Judei w czasach okołochrystusowych — Saduceusze i Faryzeusze, zasadniczo różniły się w swych przekonaniach. Saduceusze byli materialistami i wykluczali istnienie duszy, natomiast Faryzeusze przyjmowali nieśmiertelność duszy, a także możliwość reinkarnacji. We współczesnym Judaizmie dość powszechny jest pogląd o nieśmiertelności duszy i o sądzie nad nią, jednak są też rabini o odmiennych przekonaniach.

Najbardziej prawdopodobnym źródłem koncepcji duszy w starotestamentowych pismach były idee orfickie. Ten niezwykle ciekawy ruch religijny o nazwie orfizm powstał w starożytnej Grecji, dokładniej w Tracji ok. VIII wieku p.n.e., lub nawet wcześniej, a nazwa pochodzi od jej mitycznego założyciela - Orfeusza. Orficy wierzyli w preegzystencję dusz oraz ich wielokrotną reinkarnację, która miała być karą za grzechy i sposobem na oczyszczenie. Kolejne ciała były zatem więzieniem dla duszy i dopiero po jego definitywnym opuszczeniu przechodziła ona w stan szczęśliwości dzieląc się swoją cząstką z Dionizosem. Ruch ten wywarł ogromny wpływ na poglądy Pitagorasa (572-479 p.n.e.), który był nie tylko znakomitym matematykiem, lecz także filozofem i twórcą szkoły pitagorejczyków. Później znaczną część poglądów orfickich przejął Sokrates (469-399 p.n.e.) a wreszcie jego uczeń Platon (427-347 p.n.e.) Mimo zmieniających się szczegółów i twórczego rozwijania orfickiej myśli przez jej kolejnych admiratorów, a zwłaszcza Platona, zasadnicza idea tego nurtu sprowadza się do uznania dualizmu duszy i ciała, do przyznania duszy roli więźnia w ciele, ale jednocześnie uznania jej za bezcielesną esencję decydującą o wszystkich tak wzniosłych jak i podłych działaniach. Ważne jest też że dusza platońska istniała przed zasiedleniem ciała (preegzystencja) i dopiero za przewinienia została zesłana do ludzkiej powłoki celem pokuty. Proces ten mógł być zresztą powtarzany wielokrotnie.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czy nauka jest oparta na wierze?
Apostoł Piotr o celibacie

 Zobacz komentarze (14)..   


 Przypisy:
[ 3 ] W temperaturze pokojowej objętość 1 gramocząsteczki gazu byłaby jeszcze o ok. 10% większa, zgodnie z równaniem Clapeyrona:pV=nRT

« Doktryna, wierzenia, nauczanie   (Publikacja: 11-02-2010 Ostatnia zmiana: 12-02-2010)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Janusz Popowski
Biolog, specjalność biologia molekularna i genetyka. Od dwóch lat na emeryturze, poprzednio - wieloletni pracownik Uniwersytetu Warszawskiego.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7136 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365