|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Pelagianizm króla Artura i ateizm Lancelota [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W jednej ze swoich ateistycznych kwestii, kiedy Artur smęci
znów o Bogu, mówi doń: „- Ty i ten twój Bóg, drażnisz mnie już". Kiedy odkrywają
zamurowanych żywcem ku chwale Boga, rzuca: „- Robota twojego Boga. Czy tak
odpowiada na twoje modlitwy?" Do Guinevere: „- Nie wierzę w niebo, żyję w piekle
tutaj". Innym razem, kiedy Artur w samotności rozmawia z Bogiem, Lancelot
nakrywa go i mówi: „- Dlaczego zawsze rozmawiasz z Bogiem a nie ze mną?". Artur:
„- Moja wiara jest tym, co mnie chroni, Lancelocie, dlaczego szydzisz z tego?" W odpowiedzi Lancelot wypowiada swe najlepsze zdanie: „- Nie lubię niczego, co
sprawia, że człowiek pada na kolana". Trzeba jednak przyznać, że pelagiańskie
chrześcijaństwo Artura ukazane jest w jaśniejszych barwach niż sceptyczny ateizm
Lancelota. Artur odpowiada na zaczepki Lancelota: „- Bez wiary i przekonań kim
jesteśmy?" Lancelot ukazuje jednak próżność jego wiary i sprawy: „- Walczysz o świat, który nigdy nie będzie istniał". Rzym przez Artura postrzegany jest jako
miejsce idealne: uporządkowane, cywilizowane, zaawansowane technicznie,
skupiające najlepsze siły ukierunkowane na to, aby mogły wyzwolić ludzkość . Ten
Rzym, pełen wiary w człowieka i równości miał być Rzymem pelagiańskim. Wkrótce
okazuje się jednak, że Lancelot miał, niestety, rację. Zwyciężył bowiem Rzym
ponury, nietolerancyjny i okrutny. Inni Sarmaci podobnież znajdywali przyjemność w bluźnierstwie i kpieniu z chrześcijańskich mnichów. Po pierwszej potyczce z Piktami, kiedy arturianie ratują wojska św. Germanusa, biskupa, który zresztą
sam jest ukazany z mieczem dzielnie siekącym pogan, Gawain mówi do przerażonego
mnicha klepiącego łacińskie modlitwy: „- Oszczędź sobie modłów, twój Bóg tu nie
mieszka", zaś Bors (w tej roli niezrównany Ray Winstone, znany z Robin Hooda,
gdzie wcielił się w rolę Szkarłatnego Willa — obie postaci są zresztą bardzo
podobne) chwilę później parodiuje modlitwy mnicha.
Nie tylko w kpinach Sarmatów chrześcijaństwo panujące
ukazane jest w negatywnych barwach. Zastosowano też podobny zabieg, jak w
Agorze, gdzie główny chrześcijanin -
biskup Cyryl, wystylizowany jest na postać diaboliczną. W
Królu Arturze głównym
przedstawicielem Kościoła jest biskup Germanus, który bardzo przypomina swoją
diaboliczną stylizacją Cyryla. Obaj zresztą zostali przez Kościół uznani za
„świętych". Historyczny św. German z Auxerre (378-448) z nominacji papieża
Celestyna I pełnił funkcję legata papieskiego w Brytanii. Ukazany jest jako
przywiązany do hierarchii kunktator. Jego asystent w czasie pierwszego spotkania
biskupa z arturianami stara się ustalić ceremoniał rozpoczęcia spotkania — tak,
aby jego pan zasiadł ostatni na naczelnym miejscu. Gospodarz Artura wyjaśnia:
„Twój pan może usadzić swe święte dupsko, gdziekolwiek zechce". Po wejściu do
sali okazuje się, że stół jest okrągły i biskup ma problem z zajęciem naczelnego
miejsca. „- Okrągły stół, co to za diabelski pomysł?"
Jak wspomniałem,
Excalibur to film, gdzie magia przeplata się z chrześcijaństwem (choć Merlin
humanizuje samo chrześcijaństwo mówiąc o konieczności swojego odsunięcia się w cień: „Dawni bogowie odeszli, czas ludzi nastał"). Artur sprawuje „sądy boże",
wierząc, że zwycięstwo mieczem to znak od Boga, po której stronie jest prawda.
Ceremonia zaślubin Artura i Guinevere prowadzona jest w obrządku
chrześcijańskim, pod wielką podobizną Jezusa. W nowym wydaniu ślub prowadzony
jest przez Merlina w obrządku piktyjskim (celtycki politeizm). Sam Merlin nie
jest przy tym żadnym czarnoksiężnikiem, choć bywa przez niektórych nazywany
„czarnoksiężnikiem" (może dla swego mrocznego charakteru lub ponadprzeciętnych
umiejętności?).
Excalibur
zawiera poza tym prymitywną i naiwną wizję społeczeństwa i jego poprawy. Lud
jest bezwolnym stadem, całkowicie zależnym od władcy, który z kolei zależny jest
całkowicie od cudownego miecza i cudownego kielicha. Kiedy król traci swój miecz i opada z sił, całą jego krainę dopada nędza (podczas kiedy wcześniej wszystko
mlekiem i miodem płynęło). I wtedy
pojawia się hasło: tylko Graal może nas wybawić i uleczyć, czyli innymi słowy:
tylko cud nam pomoże. Król Artur
niesie zgoła inne przesłanie: jedynie nasz wysiłek może nas zbawić -
wielokrotnie powtarzane hasło. Artur jest wybitny, jego rycerze niezrównani
(choć giną jeden po drugim w kolejnych eskapadach), jednak ludzie nie są stadem,
samoorganizują się.
Król Artur jest
dziełem na cześć wolności i sprawczości człowieka. Przy Okrągłym Stole rycerze
piją za wolność — ich główny cel.
W Excaliburze
głównym czarnym charakterem jest czarodziejka Morgana. W
Królu Arturze — przywódca Sasów,
Cedrik. Sasi ukazani są jako bezwzględni barbarzyńcy, wybijający w pień całe
osady. A jednak, moim zdaniem, postać Cedrika nie ma sobie równej w filmie.
Wcielił się weń znany szwedzki aktor Stellan Skarsgård, któremu udało się
wykreować sugestywną rolę znudzonego barbarzyńcy. Sasi jednak zdają się
nawiązywać do hitlerowskich Niemiec. Scenarzyści uczynili z Cedrika protagonistę
eugeniki i rasizmu, kiedy zakazuje on gwałcić kobiety brytyjskie: „- Nie
krzyżujemy się z tymi ludźmi. Jak myślisz, jakie potomstwo by to przyniosło?
Słabi ludzie, pół ludzie. Nie pozwolę, by nasza saksońska krew była rozwodniona
przez krzyżowanie się z nimi".
Wątki pelagiańskie
Tylko jeden raz w całym filmie Artura określa się
heretykiem — kiedy lituje się nad uwięzionymi poganami, skazanymi na poświęcenie
Bogu („- W Rzymie odpowiesz za tę herezję!"). Prawdziwą jednak herezją Artoriusa
był zaangażowany pelagianizm.
Pelagianizm to doktryna heretycka, która wzięła swe imię od
Pelagiusza z Brytanii. Według pelagian grzech pierworodny nie miał wpływu na
naturę człowieka (która, jako stworzona przez Boga, pozostała boska), a człowiek — dzięki swej wolnej woli — jest w stanie samodzielnie odróżnić dobro od zła,
bez boskiej pomocy. Zgodnie z twierdzeniami Pelagiusza grzech popełniony przez
Adama był jedynie „złym przykładem" i nie został „odziedziczony" przez ludzi.
Podobnie widział pelagianizm rolę Jezusa Chrystusa — jako „dającego dobry
przykład". Człowiek, przez naśladownictwo Chrystusa, miał się sam wyzwolić z grzechu i samemu osiągnąć zbawienie. Zatem odrzucali oni konieczność łaski bożej
potrzebnej do zbawienia.
Za tymi poglądami teologicznymi stoją całkiem świeckie
wartości, na czele z niemal nieograniczoną wiarą w możliwości człowieka
obdarzonego wolną wolą i potencjalnie dobrą naturą. Ruch ten powstał jako
reakcja na stałe obniżacie poziomu moralnego świata chrześcijańskiego. Pelagiusz
odrzucił fatalistyczne nauki Augustyna i nakazał chrześcijanom wziąć się w garść, bez usprawiedliwiania się, że dobre uczynki są poza ludzkimi
możliwościami. Nie jest tak, że jedni są wybrani, a drudzy z góry potępieni -
nawet poganie mogą być dobrzy, czyli mili Bogu. Pelagianizm niesie więc ze sobą
idee wolności i równości. Jako ideologia przełożona na sprawy świeckie, oznacza
postęp i tolerancję. Chrześcijaństwo augustyńskie, jakie wówczas zwyciężyło,
oznaczało regres i opresję złej natury ludzkiej.
Uczynienie pelagianinem króla Brytów, żyjącego w okresie
sporów wokół pelagianizmu, to pomysł historycznie wiarygodny. Pelagiusz
pochodził wszak z Brytanii, choć później nauczał zarówno w Rzymie, jak i na
Bliskim Wschodzie. Drugi ojciec pelagianizmu — Celestiusz również był Brytem.
Brytania w V w. objęta była herezją pelagiańską. Biskup
Germanus został przysłany na Wyspy, aby stłumić pelagianizm. Kronikarze
wskazują, że pelagianinem był sławny władca Brytów, Vortigern, panujący w latach
ok. 425-449, w południowo-wschodnim królestwie Kentu. Warto podkreślić, że
Vortigern znany jest bardziej z legend arturiańskich niż jako historyczna
postać.
Na przełomie V i VI w. pelagianizm został wytępiony jako
herezja, aczkolwiek idee pelagiańskie zapuściły ziarna, które rozkwitały w kolejnych stuleciach. Brytyjski historyk Paul Johnson w swojej
Historii chrześcijaństwa (1976)
wskazał na ich wpływ na jednego z najbardziej znanych autorów legend
arturiańskich, Wolframa von Eschenbacha (1170-1220):
"Około 1210 roku Wolfram von Eschenbach, świecki autor
Parsifala, napisał
Willehalm; utwór ów, traktujący o wyprawach krzyżowych, różni się znacząco tonem od powstałej w połowie XII
stulecia Rolandslied, którego twórca
bezkrytycznie akceptował etykę krucjat i cieszył się na myśl o poganach
'zarzynanych jak bydło'. W Willehalm
żoną bohatera jest nawrócona na chrześcijaństwo Saracenka, która twierdzi, iż
niewierni są dziećmi Boga: 'Posłuchaj rady prostej kobiety i uszanuj dzieło
Boże'. W słowach tych pobrzmiewa silne antyaugustyńskie echo. Von Eschenbach
podkreśla, że dusza każdego człowieka oczekuje zbawienia i że Kościół ma do
spełnienia uniwersalistyczną misję. Poemat, choć w innym sensie, ma również
uniwersalistyczne przesłanie — być może każdy dostąpi zbawienia, kto wie? W dużej mierze teologia ta bliska jest pelagianizmowi, świeckiej herezji
par excelence. Jest rzeczą
zastanawiającą, w jaki sposób dawne walki z V wieku na powrót przetaczają się
przez całą historię chrześcijaństwa."
W okresie reformacyjnym pelagianizm wykwitł w wydaniu
erazmiańskim. Dalej Johnson:
"Pod względem intelektualnym sytuował się Erazm w tradycji Tertuliana i Pelagiusza, którzy uważali za rzecz normalną i pożądaną, że wykształcony laikat
bierze pełny udział w kierowaniu Kościołem, i zdecydowanie odmawiali poparcia
dla wyjątkowej pozycji stanu duchownego. Jego
Rozprawa o wolnej woli (1524)
odrzucała ideę predestynacji i podkreślała zdolność człowieka do oparcia się w drodze do zbawienia na własnych możliwościach — odzywał się tu głos Pelagiusza,
prawdziwa mądrość świata klasycznego."
O znaczeniu pelagianizmu dla rozwoju i modernizowania
Europy pisałem więcej w tekście
Zbaw się sam, chciałbym
jednak podkreślić, że moja gloryfikacja tej herezji nie jest absolutna. Nie
widzę nic nadzwyczajnego w tym, że dzisiejsi co bardziej wyrafinowani
intelektualnie chrześcijanie są powszechnie pelagianami, a chrześcijański ogół
jest co najmniej semipelagiański (herezja potępiona na II synodzie w Orange w 529 r.). W pooświeceniowej Europie nie wypada już nie być mniej lub bardziej
pelagiańskim, stąd żaden to tytuł do gloryfikacji takiej postawy. Pelagianizm
był niezwykły wówczas, kiedy upadał świat starożytny okrywany całunem
katolickim, i w kolejnych wiekach, gdy Europę toczył wirus augustyński.
Dziś jednak herezji tej należy się eksponowane miejsce w budowaniu „Legendy Europy" i w refleksji o „chrześcijańskich korzeniach Europy".
Dlatego właśnie odświeżenie legendy arturiańskiej i stopienie jej z pelagianizmem (podkreślmy jeszcze raz, że historycznie zupełnie wiarygodne) jest
dla mnie zabiegiem genialnym — tym oto sposobem pelagianizm wszedł do
współczesnej kultury popularnej. Oto ważne uzupełnienie Kuncewiczowej
Legendy Europy!
1 2 3 Dalej..
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 27-03-2010 Ostatnia zmiana: 11-05-2010)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7223 |
|