|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Rigor mortis [3] Autor tekstu: Marcin Kruk
Ulica Królowej Jadwigi była ruchliwa, a wejścia do klatek schodowych
blokowały domofony. Renata odczekała na odpowiedni moment, kiedy nie było w
pobliżu przechodniów i nacisnęła na dzwonek. Oczekiwanie przedłużało się w
nieskończoność i już miała nacisnąć ponownie, kiedy odezwał się kobiecy
głos. Renata przedstawiła się i powiedziała, że to ona wezwała pogotowie i,
że chciała… Usłyszała krótkie „proszę" i terkot mechanizmu umożliwiającego
otwarcie drzwi. Kiedy weszła i pokonała kilka schodków zobaczyła długi
korytarz z wejściami do mieszkań. W głębi korytarza uchyliły się drzwi i
wysunęła się głowa kobiety, pulchnej, zadbanej szatynki w ciemnej, ale nie
czarnej sukience.
- Przepraszam, że niepokoję — zaczęła — wiem, co pani musi teraz
przeżywać...
- Proszę wejść — uśmiechnęła się smutno kobieta — cieszę się, że pani
przyszła. Gdyby ktoś inny wcześniej się zainteresował, to pewnie mąż by żył.
Ludzie są jak zwierzęta. Proszę, niech pani usiądzie — wprowadziła ją do
pokoju i wskazała na fotel. Renata uświadomiła sobie, że na studiach nazwałaby ten pokój mieszczańskim.
Meble chyba z orzecha, ciężkie, solidne, wszystkie przedmioty odłożone schludnie
na swoje miejsce, brak książek. Ludowa, drewniana figurka Jezusa frasobliwego
wydała jej się tu zgrzytem. Spojrzała głęboko w oczy stojącej przed nią kobiecie
- Przyszłam bo nie mogę przestać myśleć o pani mężu. — Dziękuję, od razu widać, że jest pani głęboko wierzącą osobą. Mój mąż… -
sięgnęła po leżące na komodzie papierowe chusteczki — oni mówią, że jak pani
zadzwoniła, to mąż nie żył… — To prawda, pierwsza rzecz, która zrobiłam to sprawdziłam tętno. Pani mąż nie
oddychał i nie wyczuwało się żadnego tętna. — Pani jest lekarzem?
- Nie, pracuję w firmie.
- Oni mówią, że mąż umarł na serce, ale to nie może być prawda. Policja pytała
czy miał wrogów, chcieli obejrzeć jego biurko i sypialnię, czy tak zachowuje się
policja kiedy człowiek umiera na serce? Proszę, niech pani siada, zaraz zrobię
jakiejś herbaty.
Renata chciała zaprotestować, ale kobieta wyszła do kuchni, więc próbowała
zrozumieć życie innych ludzi studiując sprzęty, którymi się otoczyli. Dywan był
wściekle niebieski.
- Szkoda, że nie była pani na pogrzebie — powiedziała Katarzyna Kowalik wnosząc
herbatę. Renata uświadomiła sobie, że szukając wiedzy o sztywnym popełniła
kardynalny błąd, nie studiowała nekrologów. Nie przyszła jej do głowy rzecz
oczywista, że zmarły odmeldowuje się w prasie.
- Nie wiedziałam — powiedziała
cicho — kiedy był pogrzeb?
- W środę. Ksiądz Michał odprawiał mszę. Pani nie zna naszego księdza Michała,
on bardzo cenił męża. Myślałam, że będzie biskup, ale nie było, a przecież mąż
pracował 15 lat w kurii. Słodzi pani? Mąż był wielkim patriotą, a teraz to tak
zaangażował się w te wybory, Dobrze, że nigdy nie dowiedział się, że ten...
Pani nie głosowała na tego...- zapytała zaniepokojona. — Oczywiście, że nie — zaprzeczyła gwałtownie Renata.
- Nie wyobrażam sobie, żeby człowiek taki jak pani mógł na nich głosować. Maciej
martwił się, ale cały czas miał nadzieję. Chodził, rozmawiał, rozdawał ulotki,
wszyscy w kurii byli zaangażowani, ale mój mąż naprawdę się nie oszczędzał,
dlatego go zabili. Czy pani wierzy w ten atak serca?
- Nie wiem, ale jak mogliby go zabić na ulicy, nie zostawiając śladów?
- Oni mają swoje sposoby. Mają najlepszych lekarzy, mają swoich ludzi wszędzie.
Przy sekcji mogliby nawet ukryć ranę po nożu. To wszystko są Żydzi, proszę pani,
oni dobrze wiedzą kto im się przeciwstawia. Ksiądz Michał mówił, że Maciej był
najlepszym człowiekiem na ziemi. On w to wierzył, on znał mojego Macieja, on
wiedział jaki Maciej był oddany.
— Nie wiedziałam, że mąż pracował w kurii — Renata przerwała, próbując skierować
potok słów na pracę zmarłego. — O tak, był księgowym, bardzo go cenili, księgowość w kurii to wcale nie łatwa
sprawa, to wielka odpowiedzialność i tam muszą być ludzie cieszący się pełnym
zaufaniem. Mąż najpierw pracował dla fundacji, oczywiście kościelnej fundacji,
mąż był bardzo związany z Kościołem, jeszcze za komunizmu, chociaż wtedy nie
można się było afiszować… teraz też się zaczną prześladowania, zobaczy pani.
Renata podniosła się z fotela, powiedziała, że tak chciała jej powiedzieć, jak
bardzo jej współczuje i dlatego odważyła się przyjść bez zapowiedzi. — to ja
dziękuje, dobrze, że pani przyszła, też się zastanawiałam kim pani jest. Wie
pani, oddali mi jego rzeczy, portfel i radio, on miał takie małe radio, za uchem
się to trzyma, śmiałam się, że się zachowuje jak nastolatek, ale on ciągle
słuchał radia, chciał wiedzieć. Policja powiedziała, że znaleźli je w trawie,
nawet pytali, czy to jego, bo nie byli pewni.
— Podobno ktoś męża okradł? — A tak, złapali go. Kieszonkowiec znany policji, wyjmował pieniądze na męża
kartę. Ludzie to bydło. — Będę uciekać — Renata położyła rękę na ramieniu wdowy — Dziękuję, że mogłam z panią porozmawiać.
***
Marta przyszła z butelką wina i paczką prażonych, słonych migdałów. — Chateau Bonfort, idealne na zakończenie
kariery nauczycielskiej, drogie jak zaraza, ale raz się żyje.
Renata odebrała butelkę i zapytała, czy Marta zamierza iść do sądu? — Oczywiście, jak dobrze pójdzie to w ciągu pięciu lat przejdę wszystkie
szczeble sądów krajowych i potem będzie można oddać sprawę do Strasburga. -
Chwilowo zaczynam życie raz jeszcze.
-Dobrze, ale czym oni motywowali to zwolnienie? — Używanie wulgarnych słów i złamanie wszystkich zasad
pedagogicznych.
Przy butelce Chateau Bonfort Renata opowiedziała o sztywnym. Po koniec opowieści Marta sięgnęła po kieliszek i przez chwile
milczała. — Więc tak, facet pieprznięty antysemita, który za każdym krzakiem widzi Żyda i każdego kogo nie lubi nazywa Żydem. Poszłaś głosować na ostatnią chwilę, po
wyjściu gadałaś przez chwilę ze znajomym, szłaś Aleją Wniebowzięcia między
dziesięć a piętnaście po ósmej. Facet umarł kilka minut wcześniej, słuchał
radia.... — W tym czasie podawali wstępne wyniki — przerwała jej
Renata. — Właśnie, on niczego nie zobaczył, on coś usłyszał.
Wypiły resztki Chateau
Bonfor, słuchając dobiegającego zza okna świergotu ptaków. — To
jak powiedziałaś, pseudo rigor mortis? U nas wszystko musi być pseudo.
1 2 3
« Na wesoło (Publikacja: 21-07-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7420 |
|