|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Dlaczego (niemal wszyscy) kosmologowie są ateistami [4] Autor tekstu: Sean M. Carroll
Tłumaczenie: Ziemowit Ciuraj
Posiadać
możliwość wierzenia w coś oczywiście nie jest tym samym, co mieć dobre
powody, by to czynić. To prowadzi nas do drugiej możliwej drogi, którą
naukowe rozumowanie mogłoby nas poprowadzić ku wierze w Boga: gdybyśmy na
podstawie konstruowania rozmaitych modeli wszechświata doszli do wniosku, że
hipoteza Boga w najbardziej oszczędny sposób wnosi wkład w wyjaśnienie niektórych
cech, które znajdujemy wśród obserwowanych fenomenów. Jak wspomniano, ten
rodzaj rozumowania jest spadkobiercą dobrze znanego argumentu z projektu. Kilka
wieków temu, na przykład, całkiem rozsądnie byłoby obserwować złożoność i subtelność widoczną w mechanizmach żywych stworzeń i dochodzić do
konkluzji, że takie wyrafinowanie żadnym sposobem nie mogło powstać przez
przypadek, lecz przeciwnie, musi zostać przypisane planowi Stwórcy. Nadejście
Darwinowskiej teorii ewolucji obwieszczającej dziedziczność wespół z modyfikacjami organizmów i selekcją naturalną, dostarczył mechanizmu poprzez
który takie wyraźnie nieprawdopodobne konfiguracje mogły były powstawać
poprzez niezliczone stopniowe zmiany.
Rzeczywiście,
współczesna nauka dostarczyła wiarygodnych wytłumaczeń pochodzenia
wszystkich złożonych fenomenów, które napotykamy w naturze (przy założeniu
odpowiednich warunków początkowych, jak to zostało powiedziane). Niemniej
jednak, te wyjaśnienia polegają na szczegółach praw fizycznych, jak w podanych przykładach ogólnej teorii względności czy modelu standardowym
fizyki cząsteczkowej. W szczególności, kiedy uważnie rozważymy poszczególne
prawa, które odkryliśmy, znajdujemy je będącymi specyficznymi realizacjami
możliwych bardziej ogólnych struktur. Na przykład, w fizyce cząsteczkowej
mamy różne rodzaje cząsteczek (fermiony, bozony cechowania, hipotetyczny
bozon Higgsa), jak też specyficzne symetrie ich wzajemnych oddziaływań, i poszczególne wartości parametrów rządzących ich zachowaniem. Zakładając,
że wszechświat jest zrobiony z fermionów i bozonów z poszczególnymi
rodzajami oddziaływań, nasza najlepsza obecna wiedza nie wyjaśnia nam,
dlaczego znajdujemy te konkretne cząsteczki, które znajdujemy, lub właśnie
te a nie inne symetrie, albo konkretne parametry raczej niż jakieś inne ich
zestawienie. Czy można by sobie wyobrazić, że w tej szczególnej realizacji
cząsteczek i sił naszego wszechświata jest możliwe wychwycenie odcisków
palców świadomego bóstwa raczej, niż
przypadkowego wyboru z nieskończonej liczby możliwości?
Cóż,
tak, można by to sobie z pewnością wyobrazić. Faktycznie, wysunięto
argument, że cząsteczki i oddziaływanie, które obserwujemy nie są
bynajmniej wybrane przypadkowo; są one natomiast precyzyjnie dostrojone tak, by
umożliwić istnienie życia ludzkiego (albo, przynajmniej, złożonych struktur
takiego rodzaju, który uważamy za konieczny dla inteligentnego życia).
Aby
argument ten był silny, musimy wierzyć, że zarówno prawa fizyki są
precyzyjnie dostrojone pozwalając na istnienie życia (to jest, że złożoność
wymagana dla uformowania się życia nie jest cechą powszechnie występującą i w ogólnym przypadku byłaby nieobecna przy innych konfiguracjach cząsteczek i stałych sprzężonych), i że nie ma alternatywnych prostszych wyjaśnień
tego dostrojenia. Będę argumentował, że
nasze aktualne zrozumienie zagadnienia nie gwarantuje poprawności żadnego z tych stanowisk, jakkolwiek obie kwestie pozostają otwarte; w żadnym z tych
przypadków nie ma silnych przesłanek do przywoływania istnienia Boga.
Zajmijmy
się najpierw dostrojeniem naszych obserwowanych praw natury. Z pewnością
prawdą jest, że świat, który obserwujemy jest zależny od poszczególnych
stałych fizycznych i wrażliwy na ich wartości: na przykład, sił
elektromagnetycznych i jądrowych. Gdyby oddziaływania silne posiadały
nieznacznie odmienną wartość, równowaga, która charakteryzuje stabilne jądra
byłaby zachwiana i układ okresowy pierwiastków zmieniłby się dramatycznie
[ 7 ]. Moglibyśmy sobie wyobrazić (tak przebiega argumentacja) wartości, dla których
wodór byłby jedynym stabilnym pierwiastkiem albo takie, dla których nie
powstałby w ogóle węgiel w cyklu życiowym gwiazd. I w jednym, i w drugim
przypadku istnienie życia takiego, jakie znamy byłoby trudne lub niemożliwe.
Są
wszak dwie poważne dziury w tym argumencie, przynajmniej na aktualnym poziomie
znajomości rzeczy; doprawdy, nie wiemy, jak by wyglądał wszechświat gdyby
parametry modelu standardowego były inne ani nie wiemy, jakie są niezbędne
warunki dla uformowania się inteligentnego życia. (Obydwa te zarzuty są do
dyskusji i z pewnością są naukowcy, którzy się nie zgadzają; jednak są to
stanowiska co najmniej konserwatywne).
Aby
docenić trudność rzetelnego określenia wyglądu wszechświata przy innych
wartościach stałych fizycznych, wyobraźmy sobie próbę ustalenia, jak miałby
wyglądać nasz dzisiejszy wszechświat, gdybyśmy mieli do dyspozycji prawa
fizyki subatomowej, ale nie mieli żadnej bezpośredniej empirycznej wiedzy jak
cząsteczki łączyły by się ze sobą w większe struktury. Natychmiast
pojawia się fundamentalna trudność, bowiem chromodynamika kwantowa (teoria
kwarków i gluonów, które są źródłem silnych oddziaływań jądrowych)
jest silnie sprzężoną teorią, tak, że nasze najbardziej bezpośrednie i wiarygodne techniki ( w tym teoria perturbacji w pewnym małym parametrze,
takim, jak stała struktury subtelnej w elektromagnetyzmie) są bezwartościowe.
Bylibyśmy prawdopodobnie w stanie dojść do konkluzji, że kwarki i gluony były
połączone w cząsteczki złożone, i nawet moglibyśmy sobie wyobrazić
ustalenie, że najlżejszymi prawie-stabilnymi przykładami byłyby protony i neutrony (i ich antycząstki). Ciężko by to było osiągnąć bez wkładu
eksperymentalnego, ale mogło by to być możliwe. Rzetelne określenie, jakie
dokładnie typy stabilnych jąder byłyby w stanie tworzyć protony i neutrony
byłoby jednak zasadniczo niemożliwe. W ogóle nie mielibyśmy szansy dokładnie
przewidzieć obecnego rozpowszechnienia ciężkich jąder we wszechświecie,
jako że te są formowane w gwiazdach i supernowych, których ewolucji tak
naprawdę nie rozumiemy nawet mając do dyspozycji znaczny materiał
obserwacyjny. Co nas najbardziej wprawia w zakłopotanie — nigdy byśmy nie
przewidzieli znaczącej nadwyżki materii nad antymaterią, ponieważ proces, w którym do tego doszło, pozostaje dla nas całkowitą tajemnicą (są liczne
rozsądne modele, ale żaden nie został powszechnie zaakceptowany [ 8 ]). Zatem
przewidzielibyśmy świat, w którym prawie nie ma w ogóle jąder atomowych, z nukleonami i antynukleonami, które dawno temu anihilowały nie pozostawiając
niczego prócz bezwładnego gazu fotonów i neutrin. Innymi słowy, wszechświat
totalnie niegościnny dla istnienia inteligentnego życia, jakie znamy. Oczywiście,
być może życie radykalnie rożne od tego, z którym jesteśmy zaznajomieni
pomimo to mogłoby istnieć. Tak, jak jestem sceptyczny co do zdolności fizyków
do dokładnego przewidzenia uogólnionych cech wszechświata, w którym prawa
natury są odmienne, bez porównania bardziej jestem sceptyczny odnośnie zdolności
biologów (czy kogokolwiek innego) do opisania warunków, przy których
inteligencja mogłaby lub nie mogłaby powstać. (Automaty komórkowe, proste
dyskretne systemy spopularyzowane przez Wolframa i innych [ 9 ], dostarczają
znakomitych przykładów, jak ogromna złożoność może powstać z zasadniczo
bardzo prostych zachowań.) Z tego powodu wygłaszane opinie, jakoby prawa
natury, które obserwujemy są jakimś sposobem subtelnie dopasowane aby umożliwić
istnienie życia, wydają się dalece przedwczesne.
Ale
faktycznie jest lepszy powód dla bycia sceptycznym wobec twierdzenia o dostrojeniu; nie podlega dyskusji fakt, że jest wiele cech praw natury, które
nie wydają się być wcale subtelnie dopasowane, ale wydają się być
kompletnie bez związku z istnieniem życia. W kontekście kosmologicznym,
najbardziej rzucającym się w oczy przykładem jest sam bezmiar wszechświata;
raczej nie wydaje się niezbędne uczynienie tak wielu galaktyk tylko po to, by
życie mogło powstać na pojedynczej planecie okrążającej pojedynczą gwiazdę.
Jednak dla mnie bardziej trafną obserwacją jest istnienie
„generacji" cząstek elementarnych. Całość zwykłej materii we
wszechświecie wydaje się być wykonana z dwóch rodzajów kwarków („górnego" i „dolnego") i dwóch typów leptonów (elektronów i neutrin
elektronowych), jak również rozmaitych cząstek przenoszących siły. Ale ten
wzorzec kwarków i leptonów jest powtarzany trzykrotnie: do kwarków „górnego" i „dolnego" dołączają jeszcze cztery inne rodzaje, tak jak
elektronowi i jego neutrinu towarzyszą dwie cząsteczki typu elektronowego i dodatkowo dwa neutrina. Jeśli chodzi o życie, te cząsteczki są kompletnie zbędne.
Wszystkie procesy, które obserwujemy każdego dnia w mechanizmach wszechświata
zachodziły by dalej w zasadniczo ten sam sposób, gdyby te cząsteczki nie
istniały. Dlaczego cegiełki natury
objawiają tę bezsensowną duplikację, jeśli prawa przyrody zostały
skonstruowane mając na względzie życie?
Oprócz
faktu, że stałe fizyczne nie wydają się być dobrane przez żaden
inteligentny czynnik, pozostaje bardzo realna możliwość, że parametry, o których
myślimy, że są rozdzielne (na przykład parametry określające natężenie
sił elektromagnetycznych i jądrowych) dają się tak naprawdę wyliczyć z jednego leżącego u podstaw parametru. Ta spekulacyjna propozycja jest
zamierzeniem tak zwanych teorii wielkiej unifikacji, dla których są już pewne
pośrednie przesłanki. Innymi słowy, mogłoby się okazać, że stałe
fizyczne nie mogłyby mieć żadnych innych wartości. Nie uważam, gdybyśmy
odkryli taki stan rzeczy, że to liczyłoby się jako dowód przeciwko istnieniu
Boga, tylko dlatego, że nie uważam, by nasze obecne rozumienie tych parametrów
liczyło się jako dowód na korzyść Boga.
Ale
możliwe, że parametry są właściwie dostrojone; moglibyśmy sobie wyobrazić,
że nasze zrozumienie fizyki, biologii i złożoności któregoś dnia wzrośnie w stopniu umożliwiającym stwierdzenie z pełnym przekonaniem, że alternatywne
wartości tych parametrów nie umożliwiłyby wyewoluowania inteligentnego życia.
Nawet w takim razie, istnienie Boga nie jest żadną miarą jedynym mechanizmem
wyjaśniającym ten najwyraźniej nieprawdopodobny stan rzeczy; całkowicie
materialistyczny scenariusz dostarcza nam dobrze znana zasada antropiczna.
Wyobraź sobie, że to, o czym myślimy jako o „stałych fizycznych"
jest zaledwie lokalnym fenomenem, w tym sensie, że są inne rejony wszechświata
gdzie przyjmują one zupełnie inne wartości. Jest to godna uwagi możliwość w ramach naszej obecnej koncepcji fizyki cząsteczkowej i kosmologii. Pomysł
odmiennych, nieosiągalnych rejonów wszechświata jest w zgodzie z teorią „wiecznej inflacji" w której czasoprzestrzeń w wielkich skalach składa się z niezliczonych odrębnych ekspandujących wszechświatów,
połączonych obszarami przestrzeni rozciąganych hiperekspansją przez
niewiarygodnie wysokoenergetyczne pole [ 10 ]. W obrębie każdego z tych osobnych
rejonów możemy sobie wyobrazić, że pola materii osadzają się w jednym z wielkiej liczby odrębnych metastabilnych stanów, scharakteryzowanych przez
odmienne wartości różnych sprzężonych stałych. (Taki scenariusz jest
najzupełniej zgodny z bieżącymi koncepcjami teorii strun [ 11 ], chociaż jest
ewidentnie w sprzeczności z wcześniej wspomnianą koncepcją, że wszystkie
sprzężone stałe mogą być jednoznacznie obliczalne. Prawdą jest że każdy z tych scenariuszy jest możliwy, nie wiemy tylko na tym etapie wystarczająco
wiele, by móc z przekonaniem powiedzieć który z nich, jeśli którykolwiek,
zmierza we właściwą stronę.)
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 7 ] Robert N. Cahn, „The Eighteen Arbitrary
Parameters of the Standard Model in Your Everyday Life." Reviews of Modern
Physics 68(3) (July 1996), pp. 951-959. [ 8 ] Antonio Riotto and Mark
Trodden, „Recent
Progress in Baryogenesis." Annual Review of Nuclear and Particle Science
49(1) (December 1999), pp. 35-75. [ 9 ] Stephen Wolfram, A New Kind of Science
(Champaign, IL: Wolfram Media, 2002). [ 10 ] Alan H. Guth, „Inflation and Eternal
Inflation." Physics Report 333 (2000), pp. 555-574. [ 11 ] Michael Dine,
„Seeking the Ground State of
String Theory." Progress of Theoretical Physics Supplement 134 (1999), pp.
1-17. « Nauka i religia (Publikacja: 10-12-2012 )
Sean M. CarrollFizyk teoretyk z California Institute of Technology w Pasadenie. W swoich badaniach zajmuje się teoretycznymi aspektami kosmologii, teorią pola, grawitacją I mechaniką kwantową. Napisał kilka książek popularno-naukowych, m.in. “Stąd do wieczności i z powrotem”, “The Particle at the End of the Universe: How the Hunt for the Higgs Boson Leads Us to the Edge of a New World”. Napisał także podręcznik dla studentów fizyki “Spacetime and Geometry: An Introduction to General Relatvity”, a także nagrał wykłady dla Teching Company “Dark Matter and Dark Energy” i “Mysteries of Time”. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Bozon Higgsa kontra Mózgi Boltzmanna | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8557 |
|