Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.487.952 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Żyć znaczy walczyć.
 Prawo » Prawa Człowieka

Demokracja i prawa gejów [4]
Autor tekstu:

"To, co robią, powinno byś skromne, intymne"

W aspekcie tego, „co wypada, a co nie wypada", „co jest intymne, a co nie jest", wszyscy posiadamy jakieś intuicje i przekonania, równocześnie jednak, różnimy się między sobą wrażliwością i tolerancją na pewne zachowania. Dodatkowo, obyczaje podlegają przeobrażeniom, a granica tolerancji jest zmienna historycznie i kulturowo. Dla kogoś odsłonięta twarz kobiety, świadczy o jej nieskromności, a dla kogoś innego widok twarzy kobiety jest czymś naturalnym i miłym. Inne standardy intymności i skromności stosujemy w stosunku do kobiet, inne w stosunku do mężczyzn; inne w stosunku do heteroseksualistów, inne w stosunku do homoseksualistów. Inaczej reagujemy na zdjęcie roznegliżowanej pani, a inaczej na zdjęcie roznegliżowanego pana. Inaczej ocenimy reklamę, w której występuje para heteroseksualna, a inaczej taką, w której występuje para homoseksualna [ 16 ]. Czułe spojrzenie mężczyzny w stronę kobiety akceptujemy, czułego spojrzenia mężczyzny na mężczyznę już nie (choć przecież spojrzenie, samo w sobie nieskromne nie jest). Zapewne, wiele osób uzna paradę gejów i lesbijek za przedsięwzięcie niestosowne i rażące uczucie przyzwoitości, a dla kogoś innego już sama wizyta pary homoseksualnej w kinie będzie negacją przyzwoitego zachowania.

Czy da się jednoznacznie ustalić, które zachowania w sferze obyczajowej są bulwersujące, a które nie? Czy regularne podwożenie partnera do pracy łamię zasadę intymności, czy nie? Czy wyrzeczenie się wielu partnerów seksualnych i wybór tylko jednego partnera na całe życie, poświadczony w Urzędzie Stanu Cywilnego, jest zachowaniem skromnym, czy nieskromnym? Czy homoseksualna para może trzymać się za ręce? Czy o homoseksualizmie wolno debatować, informować, uczyć?

Nawet jeśli udałoby się dokładnie ustalić, które zachowania łamią zasadę intymności i skromności, a które nie, nie oznacza to, że wszystkie zachowania wątpliwe pod względem moralnym powinny podlegać regulacjom prawnym. Jeśli, na przykład, w Krakowie na Rynku Głównym, dwie osoby (obojętne o jakiej orientacji seksualnej) trzymają się za ręce i całują, nie znaczy to, że należy zamknąć je w więzieniu. Dlaczego? Ponieważ skromność, obyczajność i moralność (na szczęście) nie pokrywają się w Polsce całkowicie z dziedziną prawa. Inaczej będzie jednak w kraju muzułmańskim, w którym prawo stanowione pokrywa się z prawem religijnym. Jeśli w Polsce prawo i moralność pokrywałyby się całkowicie, żylibyśmy w państwie wyznaniowym, a nie w państwie demokratycznym. Trzeba by powołać do życia policję religijną, strzegącą zasad moralności, tak jak to dzieje się na przykład w Arabii Saudyjskiej. Prawo stanowiłby wtedy nie muzułmański szariat (teokracja muzułmańska), lecz prawo naturalne interpretowane (nie indywidualnie — jak w protestantyzmie) przez kler katolicki (teokracja katolicka).

Pojęcie typu „obraza moralności" jest pojęciem nieostrym, ponieważ prawo miesza z kulturą. To, co uznaje się za zachowanie nieobyczajnie w jednym kraju, będzie tolerowane w innym kraju. Zasady wypracowane w jednym państwie i przeszczepione na grunt innego społeczeństwa i kultury nie zadziałają jak należy. Rozwiązania, które były dobre przed wiekami, z biegiem czasu okażą się być anachroniczne i wymagające korekty. Kiedy nowe zastępuje stare, rodzi się opór i obawa przed nieznanym. Konserwatyści mogą sobie jednak mówić co chcą i wskazywać na niezmienne prawo Boże — świat powoli i tak się zmienia.

Twierdzę, że nawoływanie do zachowań obyczajnych i skromnych jest słuszne, jednak w naszej kulturze postulaty te powinny dotyczyć wszystkich orientacji seksualnych i obu płci. Wałęsa nawołuje jednak jedynie do zachowań skromnych i intymnych w stosunku do gejów (i lesbijek) [ 17 ]. Nie poucza heteroseksualistów, chociaż na co dzień spotykamy się z większą ilością kontekstów erotycznych i łamania zasady intymności związanej nie z homoseksualnością, lecz heteroseksualnością (reklamy, filmy, pary całujące się na ulicach, itp.).

Jak powstrzymać parady gejów?

Wydaje się, że przeciwnika homoseksualizmu będzie w zachowaniu pary homoseksualnej raziło wszystko, co sugeruje jakikolwiekerotyczny kontekst. Mówienie o nieskromności zachowań homoseksualnych jest jedynie zasłoną dymną. Przeciwnikowi homoseksualizmu nie chodzi wcale o krzewienie w społeczeństwie skromnych zachowań homoseksualnych. W rzeczywistości problemem jest to, że homoseksualność nie jest akceptowana jako taka i najlepiej byłoby gdyby jej w ogóle nie było [ 18 ]. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy, jest właśnie sprzeciw wobec legalizacji związków homoseksualnych. Sprzeciw ten nie wypływa przecież z powodu nieskromnego i niekulturalnego zachowania się ludzi w Urzędzie Stanu Cywilnego. Problemem jest to, że istnienie relacji homoseksualnej staje się treścią świadomości człowieka niechętnego homoseksualizmowi (czasami posiadającego nie akceptowane skłonności homoseksualne).

Legalizacja związku homoseksualnego jest pozbawieniem homoseksualności charakteru wyłącznie seksualnego i przygodnego. Osoby legalizujące swój związek deklarują (na razie poza Polską), że pragną tworzyć związek stały. A każdy, kto tworzy związek stały — również heteroseksualny — wie, że kopulowanie 24 godziny na dobę nie jest możliwe. W związku stałym, ludzi wiążą poza erotyką różne inne rzeczy: rozmowy, wyjazdy, zakupy, wspólna praca, sprzątanie, gotowanie, podział obowiązków, kupno mieszkania, przeprowadzki, itd. Osoby chcące zalegalizować swój związek pragną zadeklarować publicznie uczciwość i wierność wobec partnera, pragną dzielić z jedną osobą całe swoje życie: w zdrowiu i w chorobie, w młodości i starości, na dobre i na złe. Pragnienie legalizacji związku oznacza, że gejów i lesbijki wiąże coś więcej niż seks [ 19 ]. I co? To odarcie relacji dwóch mężczyzn (czy kobiet) z seksu budzi sprzeciw moralistów heteroseksualnych?

I jeszcze jedno. Jeśli komuś nie podobają się parady gejów — a mnie na przykład parady się nie podobają (mam awersję do tłumu, masy i ścisku — nie włączyłabym się do żadnej parady: ani gejów, ani katolików, ani jamników) [ 20 ] — to tym bardziej osoba taka powinna zgodzić się na legalizację związków homoseksualnych. Wtedy bowiem osoby homoseksualne nie musiałyby już dłużej manifestować i domagać się tych samych praw, które posiada większość heteroseksualna.

Ideał, czy najgorsza forma rządu?

W XX wieku demokracja przestała być doktryną ograniczoną do świata zachodniego i stała się uniwersalną ideą polityczną. Nie zmieniło to jednak potrzeby ciągłej dyskusji o normatywnych podstawach systemu demokratycznego. Czym jest demokracja? Demokracja to pewien ideał, co do którego pozbyliśmy się jednak złudzeń. Wiemy już, że demokracja nie rozwiązuje wszystkich problemów i że jest groźna (śmierć Sokratesa, dojście Hitlera do władzy). Dlatego tak chętnie powtarzamy za Winstonem Churchillem: „Demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli pominiemy wszystkie inne formy, których próbowano od czasu do czasu" [ 21 ]. Demokrację należy krytykować. Krytykować należy tych, którzy głoszą, że mniejszość nie ma nic do powiedzenia, bo istnieje większość, która może robić co chce, z tej racji, że jest większością. Krytyka, a nie rozwiązania siłowe, jest jednym racjonalnym zwornikiem bezpieczeństwa, który posiadamy. Jeśli zrezygnujemy z debaty demokratycznej — pojawi się przemoc i rozwiązania siłowe. W demokracji dyskutujemy po to, żeby nie używać przemocy.

Przeciwstawiając większość mniejszości, Lech Wałęsa odwołał się do intuicji znanych już starożytnym. To, co o demokratycznym państwie greckim mówił jego wielki piewca, Perykles, było opisem pewnego porządku idealnego. Perykles określa afirmowany przez siebie ustrój demokracją, ponieważ opiera się on na większości, a nie na mniejszości obywateli („Nazywa się ten ustrój demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, a nie na mniejszości"). Trzeba jednak pamiętać, że czym innym (niż rzeczywistymi rządami większości) było realne życie polityczne w starożytnej Grecji. Z demokracji greckiej wykluczone były kobiety, dzieci oraz metojkowie. Za obywateli uznawani byli jedynie mężczyźni, rodowici Grecy. W Grecji rządziła de facto nie większość, lecz mniejszość: męska grupa. Podobnie było w nowożytnej Genewie, czy Wenecji, rządzonych — co retorycznie podkreślano - przez lud, który stanowił jednak mniejszość dorosłych mieszkańców. A zatem, demokracja ateńska, czy genewska, nie były demokracjami w znaczeniu współczesnych standardów, albo były to, innymi słowy, demokracje za pewną cenę: wykluczenia inności i pluralizmu. Tymczasem współczesne społeczności to społeczności niejednorodne, świadome istnienia odrębności, różnicy i mniejszości — także seksualnych. Co zatem kryje w sobie idea społeczeństwa demokratycznego? Współcześnie, celem debaty demokratycznej jest ufundowanie społeczeństwa opartego na wolności i równości (pełna nazwa takiego ustroju brzmi: „liberalna demokracja"). Jest to idea społeczeństwa zróżnicowanego, w którym każdy może żyć zgodnie z własnym sumieniem (w granicach prawa). Czy politycy prawicowi oraz przedstawiciele kościoła katolickiego to rozumieją?

Do rozwiązywania współczesnych problemów nie wystarcza klasyka, ani nawet koncepcje nowożytne dotyczące demokracji. Wykluczeni z demosu powinni być dziś jedynie ludzie niezdolni do rozumienia procedur demokratycznych oraz ci, którzy zagrażają stabilności systemu. W ramach współczesnego systemu demokratycznego wszyscy, którzy mogą i są do tego zdolni, powinni o sobie samodzielnie decydować. Należy zatem odrzucić zasadę jednomyślności i — pamiętając o tym, że ludzie pod względem moralnym są równi — włączać do demosu wszystkie podmioty, posiadające wewnętrzną autonomię oraz zdolność rozumienia i rozstrzygania o tym, co sprawiedliwe (ideę tę w XX w. głosił John Rawls). Preferencje seksualne nie mają tutaj nic do rzeczy i nie stanowią przeszkody w decydowaniu o sobie i porządku społecznym. A zatem, nie ma żadnych podstaw, aby odmówić homoseksualistom posiadania takich samych praw, jakie posiadają inni obywatele. Takie są żelazne reguły gry demokratycznej, chyba że zastąpimy ją czymś innym, np. samowolą jakiejś grupy religijnej, która na żadne kompromisy nie pójdzie.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (48)..   


 Przypisy:
[ 16 ] Trzeba pamiętać, że niektóre kampanie reklamowe skierowane są bezpośrednio do środowisk LGBT. Wiele firm odkryło już żyłę złota w tej niszy rynkowej.
[ 17 ] Chodzi o to, żeby w moralności nie stosować podwójnych standardów: marsz równości jest niemoralny, natomiast karnawał w Rio zachwycający.
[ 18 ] Znaleźliby się zapewne ludzie, którzy opowiadaliby się za wykluczeniem zachowań homoseksualnych również w sytuacji, gdyby homoseksualiści stanowili większość społeczeństwa. Sytuację tę powinien przemyśleć dogłębnie Lech Wałęsa.
[ 19 ] Gejów i lesbijki nie powinno się traktować jak ludzi bardziej seksualnych niż heteroseksualistów.
[ 20 ] Nie przypadkowo wspomniałam tu o awersji do tłumu. Nie należę do osób, które nie uczestniczą w tego typu imprezach z powodu możliwości „zarażenia" się gejostwem, czy lesbijstwem. Gdyby tożsamość seksualną można było szerzyć, cały mój tekst byłby niepotrzebny.
[ 21 ] ndeed, it has been said that democracy is the worst form of government except all those other forms that have been tried from time to time. Przemówienie W. Churchilla w Izbie Lordów z 11 listopada 1947 r.

« Prawa Człowieka   (Publikacja: 18-07-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Guczalska
Jest doktorem filozofii, doktoryzowała się na UJ pisząc pracę na temat filozofii Hegla. Autorka książki "Państwo jako dzieło sztuki. Piękno i wolność w filozofii Hegla", Kraków: Aureus 2010.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Koń trojański w Kościele
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9116 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365