Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.772.795 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 718 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Artur Patek, Jan Rydel, Janusz J. Węc (red.) - Najnowsza Historia Świata tom 4 1995-2007
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"
Anatol France - Kościół a Rzeczpospolita
Mariusz Agnosiewicz - Heretyckie dziedzictwo Europy

Złota myśl Racjonalisty:
Rozum może wszystko kwestionować i żądać uzasadnienia każdej wypowiedzi.
 Kultura » Historia

Mahatma Gandhi i satyagraha. Indyjska droga do niepodległości [3]
Autor tekstu:

Pierwszą po powrocie do Indii akcją Mahatmy jest obrona biednych chłopów w Czamparan w 1916 r. Warto w tym miejscu poczynić pewną dygresję, przydatną, jak sądzę, dla zrozumienia „wewnętrznej logiki" działań Mahatmy. Osią sprawy z Czamparan było indygo. To zaszłość z okresu Kompanii Wschodnioindyjskiej, już wtedy następował masowy wywóz tego farbiarskiego surowca. Mówiąc najogólniej — polityka Anglików zasadzała się na wywozie surowców (indygo, bawełna), przetwarzania ich w fabrykach angielskich, po czym sprzedawaniu gotowego towaru na rynku indyjskim. Nie trzeba dodawać, że to podstawa wyzysku i przesłanka biedy ludności, która pozbawiona produkcji własnej zmuszana była do zasilania gospodarki angielskiej poprzez płacenie za cały produkt. Nastąpił upadek tkactwa indyjskiego. Dlatego Gandhi po akcji w Czamparam zajął się kwestią bojkotu ubrań angielskich i tak silny nacisk kładł na przywrócenie tradycji samodziałowego wyrabiania tkanin. Jego wizerunek z kołowrotkiem, często zamieszczany w publikacjach, nie jest li tylko świadectwem jego „dziwactwa" - kołowrotek, samodzielne tkanie odzieży, jest bowiem symbolem wolności gospodarczej. I nie bez przyczyny właśnie kołowrotek (nawiązujący zresztą do czakrawarti — obrotu Pierwszego Koła w filozofii indyjskiej) widnieje do dziś na fladze narodowej Indii.

Gandhi wciąż jakby testuje swoje metody, np. głodówki (wymusza na właścicielach fabryk tekstylnych podwyżkę dla robotników). Aż wreszcie ogłasza pierwszą ogólnoindyjską akcję satyagrahy w odpowiedzi na tzw. prawo Rowlatta narzucające już po I wojnie światowej ograniczenia istniejące podczas wojny (w istocie przedłużające stan wojenny). A rozczarowanie w Indiach było wtedy powszechne, spodziewano się raczej rozpoczęcia pertraktacji w sprawie uzyskania statusu dominium (o to bowiem jeszcze wtedy toczyła się gra i tego dotyczył plan swaradżu) w zamian za udzielone poparcie dla wysiłku wojennego Anglików. Gandhi, jak zwykle, powiadamia władze o akcji — samego wicekróla, prosząc o cofnięcie ustaw. Wobec braku spodziewanego odzewu ogłoszony został hartal i akcje satyagrahy. Indie niemal stanęły, uczniowie nie chodzili do szkół, zamykano sklepy, nie przychodzono do pracy, poszczono, modlono się… I choć nie obyło się bez incydentów, które Mahatma był zmuszony piętnować (akty przemocy, zamieszki), ruch satyagrahów zataczał coraz szersze kręgi, póki nie wydarzyło się coś, co przerwało narodowy ruch. W Amritsarze na rozkaz gen. Dyera otworzono ogień do setek bezbronnych ludzi zgromadzonych na pokojowym mitingu. Wstrząśnięty Mahatma zawiesił ruch satyagrahy...

Po masakrze w Armitsarze nie ma już mowy o lojalności wobec władz brytyjskich. Gandhi wymyślą nową taktykę czy program: no cooperation - następuje wzmożony bojkot towarów angielskich, tkanie własnych tkanin, przestano nosić stroje angielskie, każdy patriota miał obowiązek nosić utkany strój, który staje się niemalże strojem Kongresu, a furażerki noszone na głowie przywodziły na myśl nakrycia głowy więźniów w Afryce Południowej. Gandhi na mityngu spogląda na stos palonych publicznie angielskich ubrań...

W ramach akcji studenci porzucali uczelnie, prawnicy sądy, nie płacono podatków. Władze reagują i w 1921 r. 20 tys. Hindusów znajduje się w więzieniu. A potem następuje dramat — w Czauri Czaura protestujący atakują posterunek policji, w płomieniach giną ludzie… To bolesne złamania zasad satyagrahy, Mahatma odwołuje akcje na terenie całych Indii. Znów trafia do więzienia. Ale należy powiedzieć, że Gandhi pobyty w więzieniu wykorzystuje dla poszukiwań duchowych i intelektualnych, na tym wszak m.in. polega idea satyagrahy — kształtowanie hartu ducha w imię prawdy.

W tym czasie Mahatma, nazywany też często Bapu („Dziadek", ma już ok. 60 lat) walczy o złagodzenie napięć między muzułmanami i hinduistami. A w 1928 r. odnawia ruch satyagrahy. Trzeba jednak dodać, że nie całe Indie idą w ślad za „Bapu" — niecierpliwość narastała, a wraz z nią inne metody walki, w tym stosujące przemoc, zamachy terrorystyczne (bomba wybuchła pod pociągiem samego wicekróla). Lord Irwing myśli o zwołaniu konferencji (nie pierwszej w sprawie Indii, ale pierwszej z udziałem indyjskich delegatów), kwestia statusu dominium wciąż jednak nie przebija się przez londyński parlament. Kongres nie czekając 31 grudnia 1929 r. ogłasza niepodległość Indii. Proklamowanie w pełnym napięcia i przemocy okresie nie mogło zadowolić Gandhiego. W tym trudnym czasie Mahatma planuje poderwanie ludzi znów na drodze walki bez przemocy. Trzy miesiące po proklamacji ogłasza nową satyahrahę, być może najsłynniejszą w dziejach Indii — marsz solny.

Rzecz szła o podobną „logikę", jak w przypadku sprawy indygo, palenia angielskich ubrań, bojkotu sklepów z odzieżą — o demonstracyjne przełamanie monopolu władzy na surowce rdzennie indyjskie, w tym wypadku na sól. Gest, którym Mahatma, po ponad dwudziestodniowym marszu ze swej aśramy do Dandi nad brzegiem morza indyjskiego, unosi grudkę soli, obiegł cały świat i trafił do annałów historii. Nie wnikając w to, jaki miało to sens czysto ekonomiczny, należy odnotować wielką siłę symboliczną samego wielotysięcznego marszu Hindusów ku wolności, jak i samego gestu [ 13 ]. Mówiąc nieco kolokwialnie — pod nosem władz całkowicie nielegalnie zbierano i warzono sól, sprzedając ją po wsiach i miasteczkach Indii. A potem ponownie dziesiątki tysięcy bojowników powędrowało do więzień, w tym też sam Mahatma...

Indie wciąż czekają na niepodległość, do której droga okazała się trudniejsza niż zakładano. Konferencja w Londynie, w której Gandhi wziął udział niczego nie rozstrzygnęła, choć podróżując po Europie Mahatma spotykał się z wieloma przejawami sympatii ze strony Europejczyków. W latach trzydziestych XX w. objawiło się wiele problemów politycznych, w 1935 r. wypracowano zręby częściowej autonomii dla Indii i ramy konstytucji. Gandhi koncentruje się na problemie niedotykalnych (poruszony pomysłem zawartym w konstytucji, by dla nich, podobnie jak dla różnych wyznań, ustanowić osobne systemy wyborcze - rodzaj kurii wyborczych). Brak tu miejsca, by relacjonować poglądy Mahatmy na problem kast. Nie odrzucał go przecież, jako że był głęboko osadzony w wierze w reinkarnację i karmę, powiadał jednak o „chorobie kast", o nieludzkim traktowaniu pozakastowców, których nazywał pięknie „dziećmi boga" — „Haridżanami". Pisał dużo o tym problemie, chcąc zmienić wrażliwość swych ziomków, głodował w ich intencji, mieszkał demonstracyjnie w ich domach, a oni mieszkali w jego aśramie. I znów — nie zawsze spotykało się to ze zrozumieniem współtowarzyszy (np. J. Nehru). Co miała sprawa niepodległości do niedotykalnych? Dla Gandhiego — wszystko. Chciał Indii tolerancyjnych, dla wszystkich, chciał Hindusów wychować, by zasłużyli na wolność. Wiedział, że z perspektywy zwykłych ludzi, nie elit, niepodległość nie miała znaczenia, jeśli wolne Indie miały ich traktować tak samo, jak obce Imperium.

Aż do II wojny światowej sprawa wolności dla Indii nie została rozwiązana. I dopiero po jej zakończeniu wyczerpane Imperium Brytyjskie oddaje Perłę w Koronie, jak często nazywano Indie, samym Hindusom. W 1947 r. lord Mountbatton, nowy wicekról, w towarzystwie indyjskich polityków patrzy jak na maszt zostaje wciągnięta flaga nowego państwa z gandyjskim kołowrotkiem w środku. Sam Gandhi jednak jest nieobecny, pości, modli się w swojej aśramie. Wolność Indii została okupiona krwią tysięcy, a kraj podzielony na Indie i Pakistan; jego starania, by do tego nie dopuścić spełzły na niczym, choć robił co w jego mocy, podróżując do miejsc, w których wybuchały zamieszki, gasił walki rzucając na szalę własne życie, jak w Kalkucie, gdzie głodował, póki wzajemne rzezie hinduistów i muzułmanów nie ustały… [ 14 ]

30. 01. 1948 r. Gandhi zginął z ręki zamachowca. Ostatni, smutny paradoks — ten, który walczył z przemocą poległ od kuli V.N. Godse, Hindusa z organizacji Hindi Mahasabha, także walczącej o niepodległość kraju. Jego pogrzeb zgromadził miliony. Indie i nie tylko Indie godnie żegnały człowieka, który pokazał, jak hartem ducha i uporem, w sposób szlachetny i pokojowy można walczyć o lepszy świat. Lekcja wydaje się wciąż aktualna...

W niewielkim szkicu nie ma możliwości wyczerpania nawet w połowie wielkiego zagadnienia jakim jest „Mahatma Gandhi". Starałam się wskazać zaledwie na kilka najważniejszych elementów z jego bogatej biografii. Przywołując kontekst polityczny powiedzmy jeszcze, że w owym czasie wiele narodów zrzucało pęta kolonializmu, „wybijając się na niepodległość", ale droga gandyzmu była jedyna w swoim rodzaju. Z jednej strony angielski etos „dżentelmeńskich cywilizatorów" i tradycje demokratyczne, z drugiej — indyjskie tradycje sprawiły, że indyjska droga do niepodległości była drogą szczególną i mogła się udać na drodze satyagrahy. [ 15 ] Zapytajmy raz jeszcze, już podsumowując, na czym polegał indyjski fenomen i fenomen samego Mahatmy, w kontekście indyjskiej kultury? Przywołana już przeze mnie prof. Wałkówska podkreśla, że przynależność do kasty i obowiązek wobec radży była ważniejsza od poczucia miłości kraju — i to właśnie zmienił Gandhi. Dlatego to on może i rzeczywiście jest nazywany Ojcem Narodu. To on obudził indyjskie masy, upominając się o ich godność; Indie, powiadał, to nie Kongres, to 700 tys. wiosek. Po drugie — moim zdaniem, nie można zrozumieć fenomenu Gandhiego bez optyki antropologii kulturowej, widząc go w kontekście jego własnej, indyjskiej kultury. W Indiach bowiem — inaczej niż w kulturze Zachodu — rolę gwaranta tożsamości kulturowej i patrona nobilitującego przyjęte wartości w większym stopniu spełniała Osoba Nauczyciela niż określona instytucja. [ 16 ] To Gandhi, a nie ktokolwiek inny z Kongresu Narodowego Indii mógł pociągnąć za sobą rzesze ludzi, bo to on spełniał wzorzec „człowieka uduchowionego", guru. Tożsamość jego życia, postawy, wartości i działań publicznych budziła powszechne doń zaufanie. I budzi szacunek na całym świecie do dziś. [ 17 ]


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (6)..   


 Przypisy:
[ 13 ] Już po aresztowaniu wielu satyagrahów i Gandhiego, pozostali jeszcze na wolności bojownicy pokojowo zaatakowali fabrykę soli w Dharasanie. Szli szereg za szeregiem na strzegących fabryki policjantów, padając pod uderzeniami pałek, wielu zginęło. Relacjonujący te wypadki angielski reporter Webb Miller przejęty głosił, że oto tym aktem odwagi dali świadectwo, że Indie już są wolne… Przejmująco ukazane jest to w filmie R. Attenborough pt. Gandhi z 1986 r.
[ 14 ] Antagonizmy między hinduistami a muzułmanami w Indiach to ogromny temat, w tym miejscu warto tylko odnotować, że niejednokrotnie były one podsycane przez władze Imperium. Sam podział subkontynentu odbył się kosztem największych ofiar, a migracje były największe w XX wieku. Szacuje się, że objęły one ok. 11 mln ludzi. Na czele rządu indyjskiego stanął wieloletni towarzysz Mahatmy J. Nehru, na czele pakistańskiego, niegdysiejszy członek Kongresu i Ligi Muzułmańskiej A. Jinnah. W dyskusjach o roli Gandhiego w perspektywie historycznej pojawia się wątek, że jego idealizm nie wykluczał wielkiej politycznej intuicji — i mając na uwadze późniejsze losy Indii i Pakistanu, ich nieustanny konflikt z bronią jądrową w tle, nierozstrzygniętą zadowalająco kwestię Kaszmiru, można by zapytać — czy Gandhi nie był także politycznym wizjonerem przewidującym, że może dojść do takiej eskalacji, o ile pozwoli się na podział kraju?
[ 15 ] Czyż np. w dobie panowania hitleryzmu można sobie wyobrazić podobny sposób walki? Gandhi, co prawda, początkowo uważał, że Żydzi powinni tak właśnie przeciwstawiać się Niemcom, ale potem wyznawał, że byłoby to trudne, a nawet, że walka zbrojna, jeśli nie ma innej możliwości, jest lepsza niż pozwalanie na łamanie godności, wyznawał również, że w sensie moralnym poniósł osobistą porażkę, wyrzekł się bowiem nienawiści do wszystkich ludzi, z wyjątkiem Hitlera.
[ 16 ] Ważne jest i to, że guru osobiście, najczęściej w obecności swych uczniów, mianuje swego spadkobiercę, zazwyczaj najbardziej zaawansowanego adepta. Tak dzieje się w klasycznym hinduizmie, w tzw. linii aczarjów. Nawet Gandhi mianował swego następcę, został nim Vinoba Bhove. Choć w politycznym sensie uczniem nominowanym przez Mahatmę był J. Nehru. Indie Nehru nie są jednak w zupełności Indiami Gandhiego, ale to już osobny temat.
[ 17 ] Jeszcze innym zagadnieniem wartym choćby wzmianki jest światowe dziedzictwo gandyzmu. Walka bez przemocy, różne wcielenia non-violence były wszak obecne w walce Martina Luthera Kinga, XIV Dalajlamy, Nelsona Mandeli i wielu innych. Poza wszystkim bowiem, poza humanitarnym przesłaniem, gandyzm okazał się skuteczny. Dodać należy, że w nurcie pokojowym ruchu kontrkulturowego lat 60. i 70. XX w. idee Gandhiego także były obecne, pisze o tym m.in. S. Tokarski, Jogini i wspólnoty. Nowoczesna recepcja hinduizmu, Ossolineum 1987, s. 138 i n. Ze swego doświadczenia pamiętam prelekcje o gandyzmie w ramach non-violence 'owego wrocławskiego ruchu Wolność i Pokój, zob. strona internetowa http://www.ruchwip.org/index.pl?pid=91 (6.03. 2012). Ruch pokojowy polskiego Sierpnia, choć nie powoływał się na Gandhiego, także nosi cechy non-violence, a Lech Wałęsa uczcił pamięć Mahatmy, składając kwiaty na jego symbolicznym grobie, podobnie jak papież Jan Paweł II. Jeszcze innym zagadnieniem jest specyfika satyagrahy na tle teorii i praktyki biernego oporu, nieposłuszeństwa obywatelskiego, non-violence czy pacyfizmu. Pisze o tym H. Elzenberg, zob.: Z dziejów filozofii kultury, Kraków 1991, s. 170 i n.

« Historia   (Publikacja: 18-12-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9514 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365