Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.639 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie wiedzieć, czy skutkiem ciepłych burz, ale u nas coraz więcej bałwanów."
 Światopogląd » Tanatozofia

Czas starzenia, cierpienia, śmierci [3]
Autor tekstu:

W dzisiejszej rzeczywistości dnia człowieka współczesnego, przeważająca większość ludzkości uznaje, że sam akt samobójczy pozostaje sprzeczny z Naturą. Jesteśmy przecież sobie wszyscy jednak wzajemnie potrzebni. Na pewno w przypadku takiej desperacji, tłumaczy się ją zazwyczaj załamaniem psychicznym, bądź nieumiejętnością rozwiązywania codziennego trudu nawarstwiających się konfliktów. Z tym wyjątkiem, iż zdarzają się nawet dzisiaj samobójstwa, nie do naśladowania oczywiście, ale jednak „usprawiedliwione", kiedy na szali życia pozostaje, co najmniej inne cenne ludzkie życie. Przykładów można oczywiście mnożyć wiele, m.in.: kierowca prowadzący samochód świadomie wybiera śmierć samobójczą, by nie zabić na przejściu dla pieszych grupy idących w nieświadomości niebezpieczeństwa, mimo już czerwonego światła, przedszkolaków; przeciętny obywatel rzuca się na pomoc dziecku w szalejącym pożarem domu; przypadkowy przechodzień odpycha wózek z dzieckiem z jezdni, w obliczu pędzącego ulicą samochodu prowadzonego przez pijanego lub pod wpływem narkotyków kierowcę; przypadkowy przechodzień skacze do rzeki wyratować tonącego i sam ginie.

Przy tym wszystkim, jest jeszcze wciąż mało znana, a jednak również dość oryginalna co skrajna, ale jednak, prawdziwa teoria śmierci samobójczej jako tzw. ideał ortobiozy. Stworzył ją wyróżniony międzynarodową nagrodą Nobla biolog z rosyjskim rodowodem — Ilia Miecznikow. Twierdzi on mianowicie, iż śmierć samobójcza dotyka zdecydowaną większość z nas bardziej lub mniej świadomie, skutkiem naszego wyboru sposobu życia — jest on mniej lub bardziej zdrowy w zgodności i pojęciu z wszechobecnymi prawami matki Natury.

Istnieje także inny obraz śmierci samobójczej, znany nam chociażby w kilku odsłonach z minionej w połowie ubiegłego stulecia wojny światowej: zakonnik M.Kolbe umiera śmiercią głodową, by hitlerowscy oprawcy darowali w ten wyszukany sposób życie ojcu licznej rodziny, także ofierze tegoż obozu śmierci; w trakcie Kampanii Wrześniowej dowodzący pod „polskimi Termopilami" kpt. Władysław Raginis po śmierci swojego bohaterskiego oddziału, woli umrzeć od własnego granatu, niż poddać się wrogowi i cierpieć w niewoli, li tylko dlatego, by do końca spełnić powierzone zadanie " nieoddania nawet guzika wrogowi" (wg słów ówczesnego Naczelnego Wodza polskiej armii — marszałka Rydza-Śmigłego); w trakcie ataku polskiego na umocnienia fanatycznie bronionego przez hitlerowców Wału Pomorskiego, jeden z dowódców wybiera straszną śmierć samobójczą zasłaniając własnym ciałem nieprzyjacielski otwór wieżyczki strzelniczej, by jego żołnierze mogli wreszcie spod ławy siejącego śmierć ognia broni maszynowej ruszyć do ataku i przełamać czynny opór obrońców faszystowskich idei nadludzi.

Śmierć pozostaje jak na razie „od zawsze" niezrozumiała i na pewno można się w niej doszukiwać zupełnych i komplementarnych zaprzeczeń, nie mówiąc już o klasycznym braku logiki jej wyborów. Udowadniali to chociażby liczni badacze, m.in. Ellenberger (Niemiec; patolog) oraz H.Selye (Kanadyjczyk; fizjopatolog) prowadząc szczegółowe badania nad istotą zupełnego braku wiedzy, w jaki sposób przeciętny silny i zdrowy człowiek może umrzeć w ciągu zaledwie kilku godzin, pod naporem silnych przeżyć natury psychicznej, bądź niepohamowanego apetytu lub głodu. Wciąż nierozwiązany do końca pozostaje przecież także kontekst śmierci w wyniku procesu rozpowszechnionego wśród dzikich ludów, a znanego z pogranicza antropologii i etnografii pod nazwą — śmierć Voodoo, badanego chociażby przez H.Kachele i W.B.Cannona. Z kolei badacz francuski P.Delore udowodnił, iż częste stany przygnębienia, oraz ciągłego wahania urazów psychicznych dnia codziennego, całkowicie potrafią zdestabilizować np. pracę ludzkiego żołądka. Te tylko pozornie „lekkie zawirowania", powodują w konsekwencji nieodwracalną chorobę zwaną — rakiem. Jeszcze inny przykład całkowicie sprzeczny z przyjętą współcześnie logiką, to chociażby śmierć wskutek tzw. zawału serca. Wiadomo, że u ludzi powoduje go chociażby alkohol, cholesterol, nikotyna, rażące błędy odżywiania i trybu życia. Ale według dogłębnych badań z pogranicza nauk zoologiczno-medycznych udowodniono, że znaczna większość olbrzymich zwierząt naszej planety, jakimi są np. słonie, umiera także z tego powodu, a przecież żywią się zdrowo, bo tylko roślinami, nie mówiąc już o braku w ich życiu wymienianych uprzednio zabójczych przecież używek w znanej nam postaci alkoholu, papierosów, kawy, narkotyków...

Oczywiście klasycznym brakiem całkowitego pojmowania, jak i zrozumienia śmierci na jakiejkolwiek płaszczyźnie i w jakimkolwiek wymiarze, jest na pewno śmierć niemowlęcia, bądź śmierć młodej matki.

Jeszcze inny różny przypadek ukazujący śmierć, to wciąż, co najmniej kontrowersyjny wyrok sądowy skazujący na śmierć. Generalnie, większość współczesnych państw świata stosuje ogłoszone kiedyś, bądź zupełnie niedawno memorandum[10] na wykonywanie docześnie tych wyroków. Faktyczny rodowód, jaki posiada ta najwyższa (bo rzeczywiście najstraszniejsza) z kar wśród gatunku ludzkiego, trudno tak jednoznacznie zdiagnozować. Wiadomo, że znano ją w starożytnym Babilonie, gdzie była fundamentem tzw. talionu (łac. talio — wyrównanie krzywd, odpłata). Czy istniała wcześniej i w jakiej postaci? Zapewne, ponieważ przekazują nam takie informacje nie tylko hieroglify egipskie, ale nawet m.in. węzełkowe pismo kipu starożytnych plemion indiańskich. Mimo jednak posiadanej wiedzy i świadomości, ciągłego rozwoju techniki, człowiek udowodnił, iż wymyślane przez niego urządzenia i substancje, potrafią dzisiaj zadawać śmierć na dziesiątki sposobów i w milionach najprzeróżniejszych kombinacji. Odwzorowywano to prawie w idealnym obrazie losu człowieka w okresie II wojny światowej i „niby niegroźnych" konfliktów lokalnych, z których większość stanowiła późniejsze faktyczne, choć zakamuflowane, poligony doświadczalne dla różnych eksperymentów nie tylko militarnych w różnych miejscach kuli ziemskiej (m.in.: bomby kulkowe, igłowe, napalm, bomby kwarkowe, miny atomowe), z udziałem najprzeróżniejszych potęg światowych formalnie zainteresowanych danym regionem, czy też tylko jego bogactwami, a nawet miejscem strategicznym w przypadku kontynuowanej marszruty ewentualnego uderzenia lub tylko ewentualnej pozycji bezpiecznego wycofania… Na pewno najtrudniej w wymiarze tej-że kary (śmierci), zaakceptować jest fakt, iż jest ona... zupełnie nieodwracalna.

Właściwie w tym miejscu należałoby zakończyć dywagacje na temat wciąż dalekiej, nieznanej i jednak niemożliwej „do powrotu stanu wyjściowego" przerażającego zjawiska śmierci. Zakończyć nawet z tego powodu, iż nic więcej na jej temat c i ą g l e nie wiemy i nie ma raczej możliwości, że ten zasób wiedzy jakoś posiądziemy. Czasami zdarza się, iż ktoś próbuje nam mówić, o zjawiskach z pogranicza śmierci, duchach, wizji zaświatów, spotkaniach może trzeciego, a może piątego stopnia z nieznanymi nam zjawiskami z tzw. drugiej strony. Dla przeciętnego człowieka, to może i do uwierzenia, dla naukowca, jak dla historyka, bez dowodu nie ma wiary, zaistnieje co najwyżej spekulacja. Chyba, że pójdziemy tak dalece w swych domniemaniach, jak chociażby religia katolicka, która wprost szczyci się faktem, że nic nie jest w niej do udowodnienia. Puenta wiary polega „od zawsze" i „na zawsze" na bezgranicznym zaufaniu samej idei, bez najmniejszego jej powątpiewania, nie mówiąc już o chociażby w minimalnym stopniu sprawdzaniu jej faktów i zgodności twierdzeń doktrynalnych.

Dlaczego więc mnożące się dylematy w problematyce śmierci? Po prostu, jeżeli ktoś chciałby nam powiedzieć jak tam faktycznie jest, musiałby umrzeć, a o ile wiadomo, wielu umarło, ale nikt jeszcze, jak do tej pory, z nich fizycznie nie powrócił...

Puentując, na pewno można powiedzieć, iż problem śmierci został w miarę szczegółowo zbadany i opisany praktycznie z wkroczeniem w wiek XX. Ostatecznie jej sprawę wyjaśnił dla powszechnego ogółu, wyposażając w niezbędne wykładnie interpretacyjne, dopiero II Światowy Kongres Prawa Medycznego w Waszyngtonie w roku 1970. Wówczas to wprowadzono do społecznego słownika pojęciowego ludzkości, określenie śmierci totalnej (następuje najprawdopodobniej około 30-60 minut od momentu zgonu człowieka). Jednak jak wypowiada się jeden z czołowych ówczesnych przedstawicieli świata medycznego - amerykański lekarz D.B.Lovria: "...człowiek od momentu śmierci mózgu nie żyje, ale jego ciało to jeszcze nie zwłoki...", ponieważ nawet po śmierci mózgu, można zupełnie sztucznie, za pomocą współczesnej coraz dokładniejszej specjalistycznej aparatury medycznej, utrzymywać jego ciało jeszcze stosunkowo „przy życiu", choćby tylko jako wyłączną 'masę' umożliwiającą tzw. pobranie organów do przeszczepów m.in.: serca, nerek, wątroby.

Medycyna, choć nie tylko, faktycznie rozróżnia 3 zasadnicze etapy końca ludzkiego żywota na ziemi:

  • a g o n i a

Stan ten to praktycznie tzw. „wyczerpywanie życia", w trakcie którego, występują majaki, senność, zaburzenia świadomości. To wszystko na tle następujących po sobie czterech końcowych faz życia

a) życie zredukowane (przejawia się charakterystycznym dla medyka niedomaganiu czynnościowym układu oddechowego, układu nerwowego, układu krążenia)

b) życie minimalne (postępujący proces obniżania wydolności czynności życiowych i przejawów życia)

c) śmierć pozorna (stanowi rodzaj przedłużenia etapu tzw. „wygaszania życia w organizmie")

d) śmierć kliniczna (charakterystyczne dla tego etapu umierania jest wstrzymanie akcji serca, a wraz z nim — procesu oddychania)

  • ś m i e r ć m ó z g u

Następuje w dalszej kolejności po poprzednio wymienionym. Objawy zewnętrzne to przede wszystkim ustanie wszelkich czynności regulacyjnych, koordynujących i psychicznych. Dość często używa się wówczas określenia, iż nastąpiła tzw. śmierć osobnicza organizmu. Zazwyczaj trwa jeszcze kilka minut po zgonie.

  • Ostatni etap śmierci organizmu, to definitywne ustanie wszelkich czynności życiowych, a wraz z nimi postępujące zmiany przekształcające dotychczasowe ciało ludzkie w trupa.[11]

1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


« Tanatozofia   (Publikacja: 27-12-2013 Ostatnia zmiana: 28-12-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Włodzimierz Nikitenko
Emerytowany nauczyciel, dr nauk humanistycznych.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Cud słyszenia
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9523 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365