Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.014.595 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiedza nie ma właściciela.
 Światopogląd » Tanatozofia

Czas starzenia, cierpienia, śmierci [4]
Autor tekstu:

Jeszcze w roku 1968 Nadzwyczajna Komisja Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Harwarda ds. Zbadania Definicji Śmierci Mózgowej uznała ostatecznie, że śmierć człowieka następuje wraz ze śmiercią mózgu. Opracowując swój ostateczny raport podała także wykładnię kryteriów klinicznych odznak tej śmierci:

— brak zdolności i wrażliwości reagowania (np. na ból)

— brak ruchu dowolnych mięśni (samoistnie bądź w odpowiedzi na bodźce)

— brak oddychania

— brak ruchów pnia mózgowego i głębokich odruchów.

Zalecała ponadto wykonanie badania EEG i jego bezwzględnego powtórzenia po upływie doby.

W sposób podobny ujął definicję śmierci w roku 1981 specjalnie powołany do tego celu zespół Komisji Prezydenckiej ds. Badań nad Etycznymi Problemami w Medycynie, Studiach Biomedycznych i Behawioralnych:

"...człowiek u którego nastąpiło albo

a) nieodwracalne ustanie krążenia krwi i oddychania

albo

b) nieodwracalne ustanie wszystkich funkcji mózgu jako całości, włączając w to pień mózgu

jest m a r t w y …".

Do całości sprawy, oczywiście na własny użytek, odniosła się także, wypracowując własne kryteria „śmierci mózgowej" i strona polska, powołując w łonieMinisterstwa Zdrowia i Opieki Społecznej w roku 1984 komisję w składzie której, znalazły się autorytety z płaszczyzny głównie: anestezjologii, intensywnej terapii, neurologii, neurochirurgii, medycyny sądowej. Z dniem 1 lipca 1984 roku zespół ten orzekł, iż przy ówczesnym stanie wiedzy i praktyki medycznej, klasyczne sposoby określenia śmierci są już niewystarczające. Niby serceorazpłucaumierają ostatnie, ale w dzisiejszej medycynie można je już zastąpić, dlatego tracą w tym momencie znaczenie jako narządy, których funkcja może decydować o śmierci ludzkiej. Śmierć następuje nieodwracalnie i całkowicie w momencie obumarcia mózgu nawet, kiedy wykonuje on jeszcze funkcje życiowe związane z procesem oddychania i krążenia krwi. Wypracowano nawet na tę okoliczność całkiem osobne kryteria, które występowały nieprzerwanie w okresie 24 godzin, a poświadczające śmierć mózgu:

głęboka utrata przytomności i brak reakcji na bodźce (także zewnętrzne)

— szeroko rozwarte źrenice bez reakcji na strumień światła

— bezruch gałek ocznych (nawet przy próbie obrotu głowy)

— brak reakcji gałki ocznej na próbę kolorystyczną błędnika

— całkowita arefleksja i atonia mięśniowa

— trwały bezdech wymagający sztucznej wentylacji

— wzrastające podciśnienie tętnicze

— brak zmian częstotliwości uderzeń serca (rejestrowanej przez elektrokardiograf), nawet w przypadku jego celowej stymulacji

— brak czynności bioelektrycznych mózgu, ujawniające się w postaci tzw. ciszy elektrycznej w EEG, utrzymującej się niezmiennie pomimo bodźców termicznych, dźwiękowych i świetlnych.

Wszystkie badania powinny być prowadzone na pewno 2 razy w ciągu doby. Przy czym nie dotyczą one osób zatrutych, ani dzieci w wieku do lat 10. [12]

Reasumując całość, można w poruszanych trzech płaszczyznach powiedzieć i dywagować jeszcze znacznie więcej, niż dotąd powiedziano, wyciągając coraz to nowe techniczne i nie tylko ciekawostki z omawianych obszarów. Mnie osobiście razić będzie jednakże tylko wciąż dwie zasadnicze kwestie i jako człowieka i jako humanistę, którym poświęca się, jak dotąd wciąż albo za mało albo wcale, czasu i wiedzy w stosunku do człowieka jako całości.

Po pierwsze współczesny nam człowiek coraz bardziej, przynajmniej według mnie, nie liczy się jako jednostka ludzka, a więc zdolna; myśląca; kreatywna; z zainteresowaniami i uzdolnieniami; a więc przeżywająca głęboko otaczającą go Naturę i normalną wartość życia. Coraz częściej także sprowadza się jego istnienie do wymiernego przekształcania całości wegetacji w pomnażanie prawie wyłącznie tylko dóbr doczesnych i służenie wszechogarniającej nas i niekończącej się diagnozie społeczno-ekonomicznego: mierzenia, liczenia, ważenia wszystkiego i wszystkich w szale pogoni za jakże kruchą, zwodniczą i ułudną wartością sukcesu materialnego, jako pełnego efektu szczytu osiągnięć człowieka.

Po drugie, coraz bardziej (niby nie celowo) gubimy humanizację życia, stając się zawistni, zaborczy i antyspołeczni, prześcigając się w kreowaniu dziwności tego świata jako obowiązującej powszechnie normy, jak m.in.:. ustalania wartości „człowieka na piedestale" (najdoskonalszego, najurokliwszego, najmądrzejszego...), serwowanie niewyobrażalnych korzyści nie tylko materialnych zarobków za bylejakość; predysponowanie związków (nie koniecznie małżeńskich) „dziadków", ewentualnie „tatusiów" z „córkami" lub prawie „wnuczkami", bądź (mimo wszystko rzadziej jednak) „mamuś" lub „babć" z „synami" lub „wnukami"; Norm iż wszyscy muszą posiadać co najmniej studia aby żyć godnie (to znaczy jak?!); rosnącej lawinowo fali wspierania zakłamania, fałszu, racji chamstwa i bezgranicznej bezczelności; usilnej dążności do całkowitego (prawie) nepotyzmu, prywaty i skrajnej obłudy na wszystkich etapach władzy, polityki i bogacenia się; stawania się i bycia celebrytą dla samego zaistnienia (nieważne za co, po co, dlaczego: chociażby „znana/y z tego że jest znana/y); nagłego i prawie powszechnego zachorowania na chorobę tzw. "bogatych ludzi", którym wszystko przecież „od zawsze" można i wszystko zawsze się należy i uchodzi ...

Pozostaje więc już tylko zupełnie na koniec skromnie zapytać, o ile jeszcze w ogóle można i wypada zadać tego typu pytanie — gdzie w tym wszystkim jest taki normalny, przeciętny człowiek, bo to wszystko wymienione poprzednio wcześniej czy później ale na pewno ostatecznie prowadzi do totalnego i ostatecznego upadku nie tylko jednostki społecznej, czy jej grup, ale przecież całego gatunku ludzkiego ...

Zainteresowanych kontekstem zjawiska samej śmierci, jak i jej postrzegania, odsyłam do swojej strony: www.smierc.info.pl

Literatura:

— BAUMAN Z., Życie na przemiał, Kraków 2005.

— DĄBROWSKI K., Trud istnienia, Warszawa 1986.

— DZ.U. MZiOS z dnia 26.06.1984 r., nr 6.

— ELIADE M., Sacrum, mit, historia, Warszawa 1974.

— GAŁUSZKA M., SZEWCZYK K., Umierać bez lęku. Wstęp do bioetyki kulturowej, Warszawa 1996;

— HEIDEGGER M., Bycie i czas, Warszawa 2004.

— KĘPIŃSKI A., Lęk, Warszawa 1987.

— KIELANOWSKI T., Rozmyślania o przemijaniu, Warszawa 1976.

— PEARSON L. (red.), Śmierć i umieranie — postępowanie z człowiekiem umierającym, wyd. II, Warszawa 1975.

— SZYMCZAK M.(red.), Słownik języka polskiego, t. 1-3, Warszawa 1978-1981

— TURNER J.S., HELMS D.B., Rozwój człowieka, Warszawa 1999



[1] starzenie się — proces starzenia się; okres życia następujący po wieku dojrzałym, sędziwy wiek, Źródło: M.SZYMCZAK (red.), Słownik języka polskiego , t. 3, Warszawa 1918, s. 322 i 324.

[2] cierpienie — odczuwać, przeżywać, znosić ból fizyczny lub moralny; znosić dolegliwość; tolerować; ponosić stratę szkodę, być narażony na szwank; ból, męka, przykrość, Źródło: M.SZYMCZAK (red.), dz.cyt., t. 1, s. 302.

[3] śmierć — nieodwracalne ustanie wszystkich czynności ustroju oraz procesów przemiany materii we wszystkich jego komórkach, zgon, skon, Źródło: M.SZYMCZAK (red.), dz.cyt., t. 3, s. 449-450.

[4] agonia — stan poprzedzający zgon, konanie, Źródło: M.SZYMCZAK, dz.cyt., t. 1, s. 16.

[5] J.S.TURNER, D.B.HELMS, Rozwój człowieka, Warszawa 1999, s. 73.

[6] męczarnia — wielkie cierpienie fizyczne albo moralne, dotkliwy ból, udręka, Źródło: M.SZYMCZAK, dz.cyt., t. 2, s. 147

[7] lęk — uczucie trwogi, obawy przed czymś, Źródło: M.SZYMCZAK (red.), dz.cyt., t. 2, s. 29

[8] tanatologia — studiowanie procesu umierania i śmierci, Źródło: [8] J.S.TURNER, D.B.HELMS, Rozwój człowieka, Warszawa 1999, s. 696.

[9] T.KIELANOWSKI, Rozmyślania o przemijaniu, Warszawa 1976, s. 57.

[10] memorandum — pismo dyplomatyczne bez adresu, podpisu i pieczęci, zawierające najczęściej jedynie faktyczne lub prawne ujęcie zagadnień będących przedmiotem rokowań między stronami, Źródło: SZYMCZAK M. (red,), dz.cyt., t. 2, s. 137.


1 2 3 4 5 Dalej..
 Zobacz komentarze (11)..   


« Tanatozofia   (Publikacja: 27-12-2013 Ostatnia zmiana: 28-12-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Włodzimierz Nikitenko
Emerytowany nauczyciel, dr nauk humanistycznych.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Cud słyszenia
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9523 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365