|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Zamieszki na ulicach późnoantycznych miast [3] Autor tekstu: Adam Pawłowski
Nieco wcześniejsza sytuacja, która miała tym razem miejsce w wiecznym mieście, ukazuje o wiele lepiej skalę zamieszek w latach poprzedzających o jedno
pokolenie — przyjęcie chrześcijaństwa jako religii państwowej. Sokrates, sprawę wyboru biskupa Damazego w roku 366 opisuje w bardzo lakoniczny sposób.
Wśród współczesnych jednak wydarzenia towarzyszące tej elekcji papieskiej były bardzo nieprzyjemną i zagrażającą zaufaniu do kościoła sytuacją. Damazy [40], wywodzący się jeszcze ze zwolenników doktryny ariańskiej, który ją jednak porzucił na rzecz nicejskiego wyznania
wiary, jest przedstawiony przez Sokratesa, jako od początku legalnie wybrany biskup Rzymu. Jednakże po śmierci Liberiusza [41] — jak Sokrates Scholastyk opisuje — doszło do wyboru tradycyjną metodą aklamacji przez lud miasta Rzym Damazego.
Natomiast według autora Ursyn[42] wykorzystał sytuację i swoją pozycję do bezprawnego przywłaszczenia sobie tronu
biskupiego. Jednakże Ammianus Marcelinus zauważa, że Damazy również nie został wybrany przez lud w roku 366, ponieważ został wybrany w innym kościele niż
powinno mieć to miejsce i też w charakterze zamachu popartego przez starą część elit miasta, które były wyznania nicejskiego, lub ariańskiego.[43] Większość ludu stanęła jednak za wyborem niepreferowanym przez antypapieża Felixa II [44], a właśnie Urysyna. Jak twierdzi John Norman Davidson Kelly[45] to również nie
Ursyn odpowiadał za krew na ulicach miasta, bo to w większości jego zwolennicy zostali zaatakowani i stanowili ponad 137 ofiar tych zamieszek. [46] Damazy natomiast posłużył się od początku sprzyjającym mu prefektem Maksyminem i ludźmi opłaconymi przez bogatszą
warstwę elit miasta. Drugi z prefektów miał jeszcze jakiś czas nie zająć żadnej ze stron. Dopiero decyzja cesarza Walentyniana I, o przywróceniu porządku
zmusiła prefektów do współdziałania. Damazy jako dysponujący znacznie większym poparciem, w końcu przy pomocy wojska pozbył się przeciwników z ulic.
Sokrates opisuje te wydarzenia jako przyczynę śmierci bliżej nieokreślonej — ale dużej grupy ludzi w mieście, na pewno powyżej opisanych 137 — szacuje się,
że nawet kilkuset.[47] Tak też raczej było zważywszy na żywe zainteresowanie sprawą samego cesarza. Cesarski nakaz
zatwierdzenia kolejnego biskupa Rzymu obowiązujący od panowania Konstantyna Wielkiego, w tym przypadku, gdy cesarz preferował przeciw woli sporej części
ludu miejskiego biskupa Damazego — tylko powiększyło oburzenie niższej części duchowieństwa stojącej za Ursynem, jako jawne mieszanie się cesarza do
polityki wewnętrznej kościoła. Ursyn po masakrach jego zwolenników do jakich doszło w tych zamieszkach, został wyrzucony z miasta, jednakże przez część
został obwołany antypapieżem przejmując tym samym stanowisko byłego protektora Damazego — antypapieża Felixa II. Sokrates Scholastyk natomiast utrzymuje,
że doszło do dobrowolnej rezygnacji Ursyna z ubiegania się o tron biskupi, oraz tego, że sytuacja rozdźwięku na tle hierarchicznym z Damazym uległa
wyciszeniu na stałe. Jednakże wiemy znów od Marcelinusa, że Ursyn próbował i wracał jeszcze kilka razy do Rzymu, wywołując ponowne zamieszki. Jednakże
Damazy okazał się być tym, który na stałe utrzymał swoje stanowisko i o cztery dekady przeżył swojego przeciwnika politycznego. Sokrates nie mógł jednak
tego inaczej opisać zważywszy na listy św. Hieronima[48], w których uważał go za prawnego i prawego następcę św.
Piotra. Próbował on również umniejszyć skalę niesnasek wybuchających w IV wieku w kościele nie z przyczyn — jak sam to zauważa — religijnej doktryny, lecz
w wyniku sporu o zwierzchnictwo[49]. Na chwilę jeszcze powróćmy do bardziej ogólnego spojrzenia na te zamieszki w 2
połowie IV. Nie są one jeszcze tak istotne, ilość ofiar z nimi związanych nie jest jeszcze, aż tak zawyżona jednak widoczna jest cały czas tendencja
wzrostowa nawet w porównaniu do zamieszek na zachodzie państwa rzymskiego w 1 połowie omawianego wieku.
W podobnej atmosferze, lecz znacznie wcześniej za panowania Konstancjusza II, miał miejsce przebieg obioru patriarchy Konstantynopola. Biskup Paweł [50], który był popierany przez zwolenników credo nicejskiego został złożony z urzędu przez optującego za arianizmem
cesarza. Polityka Konstancjusza II była zupełnie inna w tym względzie od Konstantyna Wielkiego, który nie dążył do otwartego konfliktu w momencie, gdy już
funkcjonowało wyznanie ariańskie. Jak podaje Sokrates, decyzja cesarska nie była dobrze widziana również w samym Konstantynopolu, przez większość
chrześcijan wyznających wiarę we współistotność. Część arian natomiast również nie widziała w Macedoniuszu — wybranym z rozkazu cesarskiego patriarchą -
swojego przedstawiciela. Zwłaszcza, że cesarz próbował działać ponad prawem wewnętrznym kościoła. Również jego prefekt pretorianów Flavius znał nastroje
ludności i nie chciał ryzykować otwartego konfliktu. Jak podaje Sokrates — wymyślna próba cichego wygnania Pawła z miasta, choć udana, była jednak tylko
częściowym sukcesem. Ludność Konstantynopola bowiem, zaniepokojona zniknięciem patriarchy, oraz obecnością dodatkowych żołnierzy na ulicach miasta -
zebrała się przed świątynią, w której Macedoniusz miał zostać wyświęcony pod osłoną pretorianów. Sokrates Scholastyk pomimo swojego uprzedzenia do nauki
ariańskiej[51], relacjonuje jednak, że zajścia w Konstantynopolu były jedynie nieszczęśliwym rozwojem wypadków, a nie
celowym działaniem biskupa Macedoniusza. Postawa ta może wynikać z dwóch okoliczności. Jedną jest wstrzemięźliwość Sokratesa przed oskarżaniem o błędy
cesarskiej polityki w sposób zbyt klarowny, drugi natomiast zdaje się być zawarty w samym opisie Sokratesa o jego procesie zdobywania informacji do jego
Historia Eclesiastica. Id est jego poleganiu przy relacji odnośnie całej sytuacji na źródłach w osobie Rufina, który w swej historii kościoła [52], nie czynił dość przekonujących zarzutów pod adresem Konstancjusza II. Wydaje się jednak, iż Macedoniusz mógł
umyślnie wykorzystać list cesarski upoważniający go do użycia siły pod komendą prefekta, mimo iż ten — jak twierdzi Sokrates — próbował uniknąć rozlewu
krwi. Tłum jednak rządzi się innymi prawami. Po zablokowaniu dostępu do kościoła, miało dojść do niemożliwości szybkiego rozproszenia tłumów, a
Macedoniusz, obawiając się rewolty przeciw jego sukcesji mógł wskazać, że ma poparcie cesarskie i nakazać — jak znów podaje Sokrates — żołnierzom
rozdzielać tłum z obnażoną bronią. To zaś doprowadziło do paniki i wynikłych z tego starć, w których liczba ofiar podana przez Sokratesa jest nader
dokładna — trzech tysięcy stu pięćdziesięciu.[53] Gdy i tym razem zatrzymamy się na chwilę i spojrzymy na ostateczną
liczbę zabitych uderza nas przepaść jaka zachodzi w porównaniu do liczby ofiar tożsamych zamieszek na zachodzie nawet jeżeli odpowiednik(w postaci
poprzedniego tekstu Sokratesa w moim rozdziale) tych zamieszek był blisko dwie dekady późniejszy. Wschód zdecydowanie bardziej odczuwał nastroje
społeczeństwa kiedy dochodziło do walk wewnątrz miast toczących się na podłożu politycznego rozbicia odłamów chrześcijańskich na skonfliktowane grupy
religijne w każdym większym mieście wschodu.
Problem „arianizmu" i „katolicyzmu"
Inny rodzaj sytuacji opisuje Sokrates w przypadku, gdy dochodzi do zamieszek w Mediolanie w roku 374. Gdy po śmierci poprzedniego biskupa dochodzi do walk
wśród tłumów, których większość na „nicejskim" zachodzie jest właśnie za tym credo, jednak Auksencjusz[54] został
dobrze zapamiętany przez sporą część ludności nie narzucając ujednolicenia wyznania na terenie Mediolanu. Dlatego mniejszość ariańska spodziewała się, że
tron biskupi obejmie ktoś im przychylny lub przynajmniej neutralny, ale mimo wszystko w obawie przed represjami gotowa była popierać jedynie kandydata o
ariańskim wyznaniu. Nie było jednak jak dotąd ani jednego kandydata, a spora część duchowieństwa w mieście przybyła uprzednio z Rzymu i Rawenny co
sprawiło, że konsensus stawał się jeszcze bardziej ciężki do osiągnięcia[55]. Sokrates Scholastyk wzmiankuje jedynie o tumultach wśród tłumu i samosądach wynikłych z forsowania nicejskich kandydatów, jednak jeżeli w sytuację wkraczał prefekt w postaci Ambosiusa Aureliusa [56] wraz z wojskiem dla uspokojenia ludności, co w Mediolanie nie było tak problematyczne jak w Aleksandrii, oznaczać
może dość znaczącą skalę konfliktu jaki musiał zaistnieć. Świadczy o tym także wybór Ambrożego jako jedynego, który może powstrzymać dalszy rozlew krwi, a
jako osoba niezależna stawał się dogodnym kandydatem dla wszystkich grup wyznawców. Jednak święcenia przyjął z rąk biskupów symbolu nicejskiego,
zgromadzonych w Mediolanie, a także pod patronatem biskupa Rzymu, co było oczywistym zagrożeniem dla arian w mieście, jednak dysponując dotąd wojskiem i poparciem cesarza i większości tłumów miejskich, Ambroży został obrany biskupem miasta. Sokrates opisuje całość zdarzeń jako przykład Vox populi, vox Dei. [57] Możemy jednak się domyślać, że przeciwnicy tego projektu na pewno byli obecni, aczkolwiek mając przeciw sobie
oddziały wojskowe i większość ludu mediolańskiego, zdecydowali się zawiesić walki i przystać na propozycję Ambrożego, niż wybierać kontr-kandydata
ariańskiego, jak się miało okazać pochopny błąd.
Dość szczególnym przypadkiem jest relacja Sokratesa Scholastyka o zamieszkach na ulicach Konstantynopola w wyniku zmagań arian ze zwolennikami symbolu
nicejskiego w przyciąganiu wiernych poprzez pochody i śpiewy antyfonalne. Gdy biskup Jan na początku 401 roku, został poinformowany o ariańskich
spotkaniach poza murami miasta o wzbogaconej formie praktykowania wiary, powołał podobny chór z pieniędzy cesarskich, który działał jako przeciwwaga dla
ariańskiej próby zdobycia szerszego kręgu wiernych[58]. Sokrates opisuje całą rzecz, jako niezorganizowaną inicjatywę
samych uczestników obrzędów ariańskich. Być może w tym punkcie swojej relacji ma rację, jednak pieniężne wsparcie inicjatywy Jana przez cesarzową Eudoksję
świadczy o dużej skali całego zjawiska podobnych przedsięwzięć, również i po stronie ariańskiej. Sokrates Scholastyk, co naturalne obciąża winą za
zamieszki zazdrosnych i zaniepokojonych arian[59]. Choć Sokrates nie pisze o tym bezpośrednio to jednak fakt cesarskiej
interwencji wskazuje, że rzeczywiście musiało dojść do poważnych walk na ulicach miasta, skoro jak relacjonuje Sokrates — było wielu zabitych po obydwu ze
stron. Sokrates tym razem(choć mamy początek V wieku) nie podaje dokładniejszych danych co do ofiar zamieszek w mieście, ale możemy się spodziewać, że w
związku z okolicznościami całego zajścia liczba zabitych mogła dotyczyć raczej tysięcy niż setek mieszkańców.
1 2 3 4 5 6 7 Dalej..
« Historia (Publikacja: 03-10-2014 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9743 |
|